Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
ODPOWIEDZ
Piotr1452

Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Piotr1452 » 2019-10-11, 11:17

Witam serdecznie,
Trochę ponad 5 tygodni temu zostawiła mnie moja Ukochana, po prawie 4.5 roku związku i po prawie 5 latach znajomości. Byliśmy bardzo szczęścili, razem spędzaliśmy wszystkie wolne chwile. Mieszkamy od siebie ok 45 km. Oboje mamy po 23 lata. Ja pracuję Ona studiuje, początkowo przez 3 pierwsze lata studiów mieszkała z koleżankami i zjeżdżała na weekendy swojego domu oddalonego od mojego o ok 45 km więc widywaliśmy się w każdy weekend(cały) i czasami w tygodniu. Rok temu wynajęła sama pokój, zaczęła dorywczą pracę i do domu wracała raz w miesiącu, ale widywaliśmy się tak samo często, a czasami nawet częściej, częściej odwiedzała mnie w moim domu, nawet częściej niż własny. Od miasta gdzie studiuje dzieli mnie także ok. 45 km ponieważ mieszkam w połowie drogi między jej domem, a miastem gdzie studiuje. Właśnie teraz planowaliśmy zamieszkać razem. Od jakiegoś czasu były plany ślubu dość konkretne. W tajemnicy od pół roku prawie zacząłem wypytywać o ceny za sale itp, ponieważ chciałem mieć orientację ile aktualnie musimy mieć pieniędzy aby zorganizować ślub. Nie mówiłem jej bo nie chciałem zdradzić swoich planów. Od roku też zbierałem pieniądze, każdy wolny grosz na pierścionek zaręczynowy, mówiąc jej że zbieram na wakacje, już się cieszyłem na ten dzień i na wspólne przygotowania do śłubu. Wszystko było w jak najlepszym porządku pod koniec lipca byliśmy u znajomych na weselu (w naszym wieku) i zapytała przytulając się do mnie czy za 2 lata będzie nasze wesele, odpowiedziałem jej, że pewnie tak. Do końca była wesoła, czułą, okazywała mi miłość i nikt nie zauważył aby coś działo się złego, chodziliśmy do kina, na spotkania do znajomych, na imprezy rodzinne, 3 dni przed sama zaproponowała aby jechać do mnie jak przyjechałem wieczorem po nią do pracy, rankiem następnego dnia przytulała się do mnie, wtedy też dyskretnie sprawdziłem czy wybrałem dobry rozmiar pierścionka zaręczynowego. Po 3 dniach mieliśmy się spotkać i chciałem ją prosić aby na 22 września w nasze 4.5 roku razem wzięła wolne, chciałem ją zabrać na romantyczną wycieczkę i oświadczyć się jej i tego dnia powiedziała mi że to koniec, że nie chce krzywdzić mnie i mojej rodziny, moich rodziców, którzy pokochali ją jak własną córkę, że myślała, że takie rzeczy dzieją się w filmach tylko ale się wypaliła, że dopadła nas rutyna, już nie cieszyła się jak wariatka na mój widok, że nie jedna dziewczyna by chciała takiego chłopaka jak ja, że mam zacząć robić coś dla siebie a nie jak zawsze dla niej, że myślała żeby pogadać ze mną szybciej i może zrobić sobie przerwę ale to by nic dało i że nie wie czy mnie kocha. Dodatkowo trochę zarzutów do mnie coś w stylu że migam się trochę od kroku na przód w naszym związku (ślub). Byłem w takim ciężkim szoku, że nie byłem w stanie się obronić w żaden sposób. Potem dostałem wiadomość, że chce dla mnie szczęścia, że nie ja i moje zachowanie było powodem ale to, że nie była już szczęśliwa i nie chciała mnie o to obwiniać. Po 3 tygodniach spotkaliśmy się na szczerej rozmowie, powiedziała mi wtedy, że mnie nie kocha i nie tęskniła. Że bardzo dużo dla niej znaczę. Były zarzuty, że czasami mój dom był dla mnie ważniejszy. Mówiła, że chce abym jej przesłał nasze wspólne zdjęcia, miała też moje w portfelu, zapytałem czy może chce przyjechać na moje zbliżające się urodziny mówiła, że lepiej nie i że chce mieć ze mną kontakt. Pytałem czy udawała do samego końca i powiedziała, że nie. Powiedziałem jej szczerze jakie miałem plany i o zaręczynach i realizacji tych planów, powiedziała, że to nic nie zmieni i czemu jej nie powiedziałem, że pytam o sale tylko chciałem niespodziankę zrobić (fakt mój błąd). Na koniec bardzo czule ją przytuliłem. Potem dowiedziałem się od osób trzecich, że wszystko było tak samo od kilku lat a jej to nie wystarcza. Więc sami widzicie wiele nieścisłości, raz że nie jestem niczemu winny, raz że jestem, jak odparłem wszystkie zarzuty w moją stronę czynami i tym co zacząłem dla Nas robić już, powiedziała, że to i tak nic nie zmieni. Po tej rozmowie wymieniliśmy jeszcze kilka wiadomości, próbowałem ją przekonać ale napisała, że chce odpocząć i jak mamy mieć kontakt to mam jej dać czas a nie bombardować długimi listami. Nie kontaktujemy się ze sobą teraz 3 tygodnie, napisała mi życzenia urodzinowe 2 dni po, narazie nic nie odpisałem (minęły 3 dni). 3 dni temu też dopiero usunęła nasze wspólne zdjęcia z Facebooka. Twierdzi, wiem to od pewnych osoby zaufanych, że nie kontaktuje się ze mną narazie bo mi to da nadzieję, wiem też że nie chodzi o żadnego chłopaka i nie poznała nikogo ani nie chce poznawać. Zawsze dawałem Jej ile tylko mogłem i ile byłem w stanie. Kochałem i dalej kocham bezgraniczną miłością. Zawsze było tak, że po kilki dniach razem ja odrazu tęskniłem jak się nie widzieliśmy, a ona mówiła, że jeszcze nie zdążyła się stęsknić. Na przełomie czerwca i lipa była u mnie kilka dni i jak wracałem z pracy czekała na mnie w drzwiach i pytała co tak długo. Teraz twierdzi, że jak sie widywaliśmy nonstop to tak było a jak tylko ją odwoziłem do mieszkania i zostawała sama to przestawała tęsknić i że już dłużej tak nie chciała, no ja też nie. Był temat wspolnego mieszkania trochę naciskała, jak spłaciłem rodzicom dług za samochód też tego chciałem, chciałem przenieść się do miasta gdzie studiuje i tam zacząć pracę. Zaczęła mieć potem wątpliwości czy damy radę finansowo i jak przeliczyliśmy wszystko ja też mając w głowie perspektywę ślubu i odkładanie pieniędzy na ten cel. Dodatkowo jej magisterka, praca magisterska, praca zarobkowa, bałem się, że będe ciągle sam, bo powiedziała, że może jeszcze jakąś pracę czy staż załatwi sobie, więc zaproponowałem, że może znajdziemy pokój dla niej a ja się przeniosę po roku akademickim albo pod koniec do niej i zgodziła się. Czy można się tak odkochać? Jest osobą bardzo upartą i boje się, że może widzi, że to był błąd ale twardo stoi przy swojej decyzji (mówiła, że pewnie będzie żałować). Mówiła, też że conajmniej od roku zaczeło się coś psuć i zwierzała się przyjaciółce, jak widziałem, że coś ją trapi pytałem co się dzieje, że wie że może mi wszystko powiedzieć i dopytywałem kilka razy czy napewno ok to mówiła że tak i po takim czasie już powieniem się nauczyć że wystarczy jak mi raz powie coś, że nie muszę dopytywać czy napewno kilka razy.
Jestem zrozpaczony, cały mój świat się zawalił. Nie umiem bez niej żyć, jest miłością mojego życia i mnie ona sama o tym też wielokrotnie zapewniała.
Zacząłem modlić się o jej powrót, odmawiałem Nowennę do św. Rity, modlę się codziennie do niej, proszę o wstawiennictwo, proszę też o to moich zmarłych bliskich i Pana Naszego o pomoc. Zacząłem kilka dni temu Nowennę Pompejską w tej intencji, aby wróciła do mnie i jej miłość, i abyśmy mogli dalej jak do tej pory iść razem przez życie, przez wszystkie dobre i złe momenty ( naprawdę przez wiele razem przeszliśmy i byliśmy dla siebie wsparciem zawsze). Codziennie dziękowałem Panu Bogu i dalej dziękuję za to że postawił ją na mojej drodze, a teraz dodatkowo proszę aby nie zabierał jej z tej drogi. Czy według Was jest szansa dla nas? Co mam robić? Proszę pomódlcie się za Nas.

PS. Jeśli temat umieściłem w złym dziale to gorąco przepraszam i proszę o przeniesienie.
Ostatnio zmieniony 2019-10-11, 11:18 przez Piotr1452, łącznie zmieniany 1 raz.

Piotr1452

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Piotr1452 » 2019-10-11, 12:18

To wszystko wydaje mi się takie nie realne, na zmianę załamuję się i odzyskuje nadzieję, ściska mnie w klatce, gdy się pomodlę, nadzieja zawsze wraca, że wszystko się ułoży, jestem wtedy taki spokojny, ufam Panu bo wiem, że chce dla nas swoich dzieci jak najlepiej i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, ufam w pomoc Matki Boskiej, bo jako matka nas wszystkich, jak każda matka chce aby jej dzieci były szczęśliwe.

Magnolia

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Magnolia » 2019-10-11, 12:59

Piotrze daj nam trochę czasu by przemyśleć co Ci odpisać. Spokojnie

Piotr1452

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Piotr1452 » 2019-10-11, 14:32

Bardzo dziękuję za zainteresowanie się moją sprawą. Chciałbym jeszcze zapytać o jedną rzecz, mianowicie czy spokój i przekonanie, że wszystko się między nami ułoży po modlitwie to wynik mojej podświadomości i chęci wiary w to, czy może Pan Nasz daje mi znak żebym się nie martwił bo wszystko się ułoży? Na pewnych 2 forach ludzie mnie dosłownie zlinczowali, twierdząc, że moja Ukochana napewno znalazła kogoś innego i twierdząc, że jestem bez godności bo za wszelką cenę chce walczyć, że nie jestem prawdziwym facetem itp.
Ostatnio zmieniony 2019-10-11, 14:36 przez Piotr1452, łącznie zmieniany 1 raz.

Wolfi

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Wolfi » 2019-10-11, 16:05

Witaj ziomie. Wiem, ze czujesz sie jakby Ci zawalil sie teraz swiat. Mimo ze nie mam zadnego doswiadczenia w jakikolwiek zwiazkach, to napisze Ci tak krotko jak ja to widze z perspektywy wiary.
Rozwazales slub i wgl, mialo byc super, a dziewczyna zerwala i to prawie juz 5 tygodni temu, powiedziala ze nie kocha, przypuszczam ze bardzo trudno Ci to przyjac do wiadomosci. Tylko zauwaz po tak dlugim chodzeniu, wszystko splynelo, wypalilo sie, to musi Ci dac do myslenia chyba prawda? A co gdyby ona stwierdzila tak, ale juz po slubie? Moze to nie przypadek, ze zdarzylo sie to akurat teraz. Po prostu moze ona szuka czegos innego. Wydaje mi sie, ze jesli mowilo wprost "nie" to wiesz... Moze ma inne plany co do zycia i stwierdzila, ze to nie to. Oczywiscie mozesz sie goraca modlic o to, aby wrocila tylko sprobuj z jedna mala zmianka, ze "Jesli Boze chcesz to spraw zeby ona wrocila, natomiast jesli twoja wola jest inna to niech tak bedzie" . Wiem, ze zdac sie na tak bezgraniczne zaufanie, wymaga ogromnej odwagi, ale Pan Jezus pokazal juz nam to.
Czesto jest tak, ze myslimy wszystko stracone i nie akceptujemy, ale Pan Bog z tej straty wyciaga jeszcze wieksze dobro dla nas niz sami moglibysmy sobie wymarzyc.
Takze trzymaj sie.
Ostatnio zmieniony 2019-10-11, 16:07 przez Wolfi, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Magnolia » 2019-10-11, 16:41

Piotr1452 pisze: 2019-10-11, 14:32 Bardzo dziękuję za zainteresowanie się moją sprawą. Chciałbym jeszcze zapytać o jedną rzecz, mianowicie czy spokój i przekonanie, że wszystko się między nami ułoży po modlitwie to wynik mojej podświadomości i chęci wiary w to, czy może Pan Nasz daje mi znak żebym się nie martwił bo wszystko się ułoży? Na pewnych 2 forach ludzie mnie dosłownie zlinczowali, twierdząc, że moja Ukochana napewno znalazła kogoś innego i twierdząc, że jestem bez godności bo za wszelką cenę chce walczyć, że nie jestem prawdziwym facetem itp.
Zacznę od końca... Pokój w sercu po modlitwie jest dobrym znakiem że Bóg w Tobie działa. A to niesie nadzieję, że gdy pójdziesz dalej blisko Boga to wszystko się ułoży po Bożej myśli. A Bóg chce dla nas tylko Dobra, więc na pewno mile CIę zaskoczy, nie jeden raz.
Choć nie tylko poprzez dobre doświadczenia Bóg działa, czasem wybiera trudną drogę by nas czegoś nauczyć, czego do tej pory nie umiemy.
A co to jest w Twoim przypadku, czyli czego chce Cię nauczyć Bóg, to odkryjesz sam, zapewne na modlitwie, czytając Słowo Boże.

Współczuję Ci bardzo złamanego serca.

***
Piotrze, nikt nie ma tu kryształowej kuli by Ci powiedzieć jak się to dalej potoczy.
Można tylko gdybać, próbować znaleźć wyjaśnienie, co mogło być powodem.. ale to tylko gdybanie niestety...

Opisałeś swoją historię dość szczegółowo, jednak nie widać wyraźnie w czym problem. Domyślam się, że to jest najbardziej frustrujące, ten brak wiedzy. Ale może dziewczyna też nie wiem o co Jej chodzi... To jest bardzo prawdopodobne niestety. W takiej sytuacji dobrze jest dać jej czas, by sobie pewne kwestie przemyślała i dowiedziała się o co jej chodzi w życiu.
W budowaniu waszego związku na pewno zabrakło szczerości z jej strony, działo nie coś o czym nie rozmawiała, albo to wypierała i nie chciała rozmawiać. Jak nabrzmiało to pod wpływem emocji podjęła życiową decyzję... a tego się po prostu nie robi... nie podejmuje się życiowych decyzji w emocjach, tylko jak miną... Co by wskazywało jednak na niedojrzałość... no ale z drugiej strony jeszcze jest bardzo młoda i ma jakieś do niej prawo.

Piotrze, musiałam przemyśleć Twój list, jak CI pewne rzeczy wyjaśnić... Jest pewna teoria, której jestem zwolennikiem, że od poznania do ślubu powinno minąć 3 lata. Rok zwykłych spotkań, zakochanie, potem rok poznawania się na poważnie, bliżej, kolejny rok narzeczeństwa i ślub. Dlaczego tak? Bo wtedy na wszystko jest czas i miejsce i relacja rozwija się w dobrym tempie. Oczywiście bez współżycia seksualnego, które po prostu jest na tyle silnym przeżyciem, ze potrafi przysłonić świat... a tym samym utrudnić prawdziwe poznanie drugiej osoby. Poza tym współżycie przed małżeństwem jest też jakimś oszustwem, bo mimo wszystko nie bierzecie ze siebie pełnej odpowiedzialności, bo taką biorą tylko małżonkowie. Pojawia się rozdźwięk, który bardziej jest odczuwalny w podświadomości niż w świadomości. Rodzą się jakieś frustracje i wahania, ale trudne do uświadomienia w czym problem.
Tyle teorii, ale na jej podstawie, powiedzmy pewnej idealnej sytuacji rozwoju relacji. Można zauważyć, ze zarówno krótsze oraz dłuższe związki mogą mieć różne problemy... w krótkich związkach nie ma dość czasu na poznanie się, doświadczenie przejścia przez różne sytuacje, które gwarantują nam poznanie siebie z różnych stron. Łatwo też o pochopną decyzję.
W związkach dłuższych pojawia się pewna niecierpliwość że związek się nie rozwija, nie wchodzi w następne etapy rozwoju i zaangażowania. Może pojawić się nuda i zniechęcenie, znużenie. Mogą emocje się wypalić. a zabrakło dojrzałości do prawdziwej miłości.
Ta druga sytuacja chyba pasuje do tego co napisałeś.
Emocje sa ulotne, wypaliły się, a ze względu na brak dojrzałości (jej albo obojga), nie przekształciły się w dojrzałą postawę miłości. Bo miłość to postawa wobec drugiej osoby bazująca na podjętej decyzji, świadomej i dobrowolnej.

Idąc dalej, dziewczyna świadomie podjęła odwrotną decyzję, czyli rozstanie. Wyglada na to, ze jej uczucia się wypaliły, bo mówi że nie tęskni. A nie przerodziła zakochania w miłość.
Niestety wnioskuję, że Wasz związek się skończył dla niej na dobre.

W zasadzie na Twoim miejscu dałabym sobie rok czasu, albo Ona przemyśli, zatęskni, dojrzeje, albo pójdzie w inną stronę na dobre.
Ale ze względu na dobrowolność miłości, nie kontaktowałabym się z Nią, na Twoim miejscu. Nie można nikogo zmusić do miłości. Taką decyzje powinna podjąć sama bez przymusu. Na razie komunikuje chęć odejścia i rozstania. Więc to trzeba uszanować i dać jej odejść. A tak naprawdę sobie dać rok (jej pośrednio), by zobaczyć czy wróci czy nie.
Męskie, godne walczenie o Nią to modlitwa a nie nachalne nagabywanie o kontakt. Jest dorosła zakomunikowała Ci decyzję, więc uszanuj to.
Modlitwa ma pomóc Tobie przetrwać ten czas, pogodzić się z sytuacją, przemyśleć jakie błędy popełniłeś, by tego nie powtórzyć, poprawić komunikację z ludźmi, poczytać wiele mądrych książek o budowaniu związku, by przygotować się na nowa miłość z wzajemnością.

Niedojrzałość jawi mi sie tu jako powód, ale daleka byłabym od określania winy po jednej stronie. W moim odczuciu coś się nie ułożyło dobrze. Jakby coś nie zaskoczyło w trybikach rozwoju związku. Może nie tylko u Niej, może tez u CIebie. (w sensie robienia czegoś dla Was w tajemnicy, może nie dociekałeś zbyt skutecznie przyczyn, gdy widziałeś oznaki/zwiastuny problemu, może współżycie, może perspektywa wspólnego mieszkania zamiast ślubu, może braki w komunikacji i zrozumieniu, nie wiem, zwykle przyczyna nie jest jedna tylko wiele).
Piszesz, że byłeś juz na innych forach...szukasz, rozkminiasz, analizujesz... to chyba jest dość naturalne w początkowej fazie rozstania, gdy się jeszcze przeżywa szok. Ale należy to wyciszać a nie drążyć... Tu czas przynosi ulgę... bo zmienia się perspektywa. Nie unikaj ludzi, nie zamykaj się w sobie... nie pogrążaj w rozpaczy... Żyj z nadzieją na dobre jutro cokolwiek by to nie znaczyło, jesteś młody i wiele przed Tobą.

Posłuchaj czym jest miłość, może wtedy jaśniej zobaczysz czego u Was zabrakło w relacji że się miłość nie rozwinęła wzajemnie.


Piotr1452

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Piotr1452 » 2019-10-11, 18:21

Dziękuję wam za rady i opinie, przygotowałem jakiś czas temu podziękowania szczere od serca za wszystko za miłość za poświęcony czas za to że pokazałaś mi jak to jest być kochanym itp. Chciałbym także napisać mojej Ukochanej że zrozumiałem dużo przez ten czas co zrobiłem dobrze a co źle i za złe to mogę jedynie prosić ją o wybaczenie. Nie wiem tylko kiedy zdobędą się na odwagę żeby to wysłać.
Ostatnio zmieniony 2019-10-11, 18:22 przez Piotr1452, łącznie zmieniany 1 raz.

Biserica Dumnezeu

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-10-11, 19:14

Znam kobiete, ktora: w dniu slubu gdy byla juz przy zakrystii, to stwierdzila, ze tak naprawde fajny jest ten jej chlopak, ale ie chce zycia w malzenstwie. Wsiadla w taksowke ( jedna z ktorych przywozono gosci ) i pojechala do domu.
I stwierdzila, ze ogolna presja obyczajowa pchala do slubu ... bo to, bo tamto ...
I gdy zdecydowala sie odjechac, to wielka ulga spoczela w jej sercu.
Minelo wiele lat ... i oboje zyja zupelnie odzielnym zyciem.

Dodam ,ze nie zawsze nasze chcenie jest chceniem drugiej strony. Nawet, jesli sie swietnie obie strony dogaduja.

Piotr1452

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Piotr1452 » 2019-10-12, 17:25

Dziękuję wam za rady, za wyrażenie opinii, wina nigdy nie leży po jednej stronie, po opadnięciu emocji sam już dawno zauważyłem, że też w niektórych kwestiach się nie popisałem mówiąc szczerze. Proszę Was moi drodzy w miarę możliwości o modlitwę za Nas oboje.

Biserica Dumnezeu

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-10-12, 18:37

A jesli to nie jest wola Boga?

Piotr1452

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Piotr1452 » 2019-10-12, 18:47

Co masz na myśli? Co nie jest wolą Bożą?

Biserica Dumnezeu

Re: Prośba o pomoc w beznadziejnej sytuacji.

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-10-12, 19:59

To Twoje parcie, aby ten zwiazek potoczyl sie po Twojej mysli.
Druga strona jest wolna osoba i rowna przed Bogiem ( tak samo jak i Ty )- i ma prawo wybrac, niekoniecznie wedlug Twoich lamentow.
Zycie jest dostatecznie dlugie, zeby moc je przezyc dobrze i uczciwie ... i niekoniecznie na taki sposob, jaki sobie w tej chwili okresliles.

Zycze zdrowego dystansu do siebie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”