Czego nie powinien czytać katolik?
Czego nie powinien czytać katolik?
Zainspirowana felietonem księdza Jerzego Szymika o Literackiej Nagrodzie Nobla dla Olgi Tokarczuk, chciałabym zapytać, jakich książek Waszym zdaniem nie powinien czytać katolik?
Problem jest bardziej złożony, bo nie chodzi tylko o takie oczywistości, jak obecność w książce scen seksualnych czy fabuła oparta na motywach mrocznych i pogańskich. Chociaż to też jest temat, o którym trzeba rozmawiać.
Wydaje mi się, że warto głębiej zastanowić się nad tym, w jakim kierunku prowadzi nas współczesna literatura. Największą – moim zdaniem – pułapkę stanowią książki, które rozmywają granice pomiędzy dobrem i złem, nakreślają obraz rzeczywistości oparty na relatywizmie i subiektywnych odczuciach jednostek. Nie chodzi o to, by podawać gotowe odpowiedzi; zadaniem literatury jest stawianie pytań, ale pytania mają nieuchronnie prowadzić w stronę prawdy, a nie poprzez granie na emocjach czytelnika w stronę jeszcze większego moralnego chaosu. Pisanie książek to odpowiedzialność.
Przechodząc jednak do konkretów, zastanawiam się, gdzie leży granica pomiędzy tym, co poprawne, a tym, co niewłaściwe w literaturze z naszego, katolickiego punktu widzenia. Kiedy inspirowanie się mitologią stanowi jedynie ciekawy zabieg artystyczny, a kiedy staje się szkodliwą duchowo metodą na odciągnięcie od perspektywy chrześcijańskiej. Kiedy tajemnice psychiki mrocznej postaci mogą być ciekawym wstępem do przedstawienia jej wewnętrznej przemiany, a kiedy powodem do niezdrowej fascynacji złem. Kiedy magia wtapia się w fabułę, bo cała historia przedstawiona w powieści, ze względu na czas, miejsce i bohaterów, nie ma prawa zdarzyć się naprawdę (tu możemy podyskutować o fantastyce), a kiedy może zachęcić mniej lub nawet bardziej dojrzałych czytelników do praktykowania okultyzmu. Kiedy warto czytać (lub pisać) o tak głośnych dziś odmiennościach kulturowych i społecznych, by nie sprawić wrażenia, że popiera się je, będąc katolikiem. I wreszcie, czy poglądy autora powinny zniechęcić (lub zachęcić) nas do sięgania po jego książki.
Cieszę się, że trafiłam na felieton księdza Jerzego Szymika, ponieważ pomógł mi ubrać w słowa to, o czym od długiego czasu myślałam. Czytałam różne powieści, jeszcze w czasach, gdy nie pozwalałam wierze zanadto wpływać na moje małe codzienne wybory, i do wielu z nich dzisiaj z całą pewnością bym nie wróciła. Co zdołałam zauważyć? Rosnącą popularność moralnego relatywizmu w powieściach, promowanie liberalnych bądź lewicowych ideologii, ezoteryki i oczywiście sceny seksualne. To, że trafiałam na niewłaściwe książki, to jedna rzecz, druga natomiast to niezaprzeczalny fakt, że literatury o takiej treści pojawia się coraz więcej. Co do samej Tokarczuk – kilka lat temu przeczytałam jej debiutancką powieść. Słabe to literacko, a nagromadzenie magii, pseudofilozofii i pisania nie wiadomo o czym skutecznie odstraszyły mnie od sięgania po inne książki autorki.
Problem jest bardziej złożony, bo nie chodzi tylko o takie oczywistości, jak obecność w książce scen seksualnych czy fabuła oparta na motywach mrocznych i pogańskich. Chociaż to też jest temat, o którym trzeba rozmawiać.
Wydaje mi się, że warto głębiej zastanowić się nad tym, w jakim kierunku prowadzi nas współczesna literatura. Największą – moim zdaniem – pułapkę stanowią książki, które rozmywają granice pomiędzy dobrem i złem, nakreślają obraz rzeczywistości oparty na relatywizmie i subiektywnych odczuciach jednostek. Nie chodzi o to, by podawać gotowe odpowiedzi; zadaniem literatury jest stawianie pytań, ale pytania mają nieuchronnie prowadzić w stronę prawdy, a nie poprzez granie na emocjach czytelnika w stronę jeszcze większego moralnego chaosu. Pisanie książek to odpowiedzialność.
Przechodząc jednak do konkretów, zastanawiam się, gdzie leży granica pomiędzy tym, co poprawne, a tym, co niewłaściwe w literaturze z naszego, katolickiego punktu widzenia. Kiedy inspirowanie się mitologią stanowi jedynie ciekawy zabieg artystyczny, a kiedy staje się szkodliwą duchowo metodą na odciągnięcie od perspektywy chrześcijańskiej. Kiedy tajemnice psychiki mrocznej postaci mogą być ciekawym wstępem do przedstawienia jej wewnętrznej przemiany, a kiedy powodem do niezdrowej fascynacji złem. Kiedy magia wtapia się w fabułę, bo cała historia przedstawiona w powieści, ze względu na czas, miejsce i bohaterów, nie ma prawa zdarzyć się naprawdę (tu możemy podyskutować o fantastyce), a kiedy może zachęcić mniej lub nawet bardziej dojrzałych czytelników do praktykowania okultyzmu. Kiedy warto czytać (lub pisać) o tak głośnych dziś odmiennościach kulturowych i społecznych, by nie sprawić wrażenia, że popiera się je, będąc katolikiem. I wreszcie, czy poglądy autora powinny zniechęcić (lub zachęcić) nas do sięgania po jego książki.
Cieszę się, że trafiłam na felieton księdza Jerzego Szymika, ponieważ pomógł mi ubrać w słowa to, o czym od długiego czasu myślałam. Czytałam różne powieści, jeszcze w czasach, gdy nie pozwalałam wierze zanadto wpływać na moje małe codzienne wybory, i do wielu z nich dzisiaj z całą pewnością bym nie wróciła. Co zdołałam zauważyć? Rosnącą popularność moralnego relatywizmu w powieściach, promowanie liberalnych bądź lewicowych ideologii, ezoteryki i oczywiście sceny seksualne. To, że trafiałam na niewłaściwe książki, to jedna rzecz, druga natomiast to niezaprzeczalny fakt, że literatury o takiej treści pojawia się coraz więcej. Co do samej Tokarczuk – kilka lat temu przeczytałam jej debiutancką powieść. Słabe to literacko, a nagromadzenie magii, pseudofilozofii i pisania nie wiadomo o czym skutecznie odstraszyły mnie od sięgania po inne książki autorki.
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Bardzo ciekawy wątek, na pewno doprowadzi do interesujących dyskusji.
Na pewno ma tu znaczenie stan i etap duchowej drogi. Osoba dopiero zaczynająca rozwój swojej wiary będzie łatwiej ulegać pewnym pułapkom niż ktoś, kto już posiada pewien zasób wiedzy teologicznej i doświadczenie relacji z Bogiem. Zresztą, ogólnie ma tu znaczenie pewna zdolność do analizy utworu i poddaniu go krytyce. Można też na to spojrzeć z perspektywy psychologicznej - jak na nas oddziałują pewne opisy, język, wydarzenia w książce.
Na pewno ma tu znaczenie stan i etap duchowej drogi. Osoba dopiero zaczynająca rozwój swojej wiary będzie łatwiej ulegać pewnym pułapkom niż ktoś, kto już posiada pewien zasób wiedzy teologicznej i doświadczenie relacji z Bogiem. Zresztą, ogólnie ma tu znaczenie pewna zdolność do analizy utworu i poddaniu go krytyce. Można też na to spojrzeć z perspektywy psychologicznej - jak na nas oddziałują pewne opisy, język, wydarzenia w książce.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14933
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4184 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Wątek zmuszający do przemyśleń własnych ... czego to ja nie czytałem ...
Z perspektywy własnych doświadczeń czytelniczych mogę, parafrazując powiedzieć
jesteś tym co czytasz
To właśnie lektury prowadziły mnie w życiu duchowym.
Nowe pozycje książkowe,potrafiły zmienić moje życie duchowe, czy szerzej intelektualne, uwieść i poprowadzić w nowe nieznane rejony.
Jednego teraz jestem pewny, jeśli ktoś myśli, że lektura pozostaje obojętna na to kim się staje, na kształtowanie jego samego, jego wiary i poglądów - to .... ma rację ,
pod warunkiem, że tą lekturę odrzucamy i uważamy za słabą, niemądrą, fałszywą.
W moim przypadku tak było bo zapoznaniu się z filozofią Nietzschego, Koranem, czy Trzecim Testamentem
Ale rozpoczynając lekturę nie wiemy czy tak się stanie. O wiele częściej czytana lektura zachwycała mnie i uwodziła czasowo, prowadząc w świat idei i "prawd" dotąd nieznanych.
Piszę tu o latach gdy byłem młody i poszukujący.
Teraz gdy znalazłem Prawdę i Księgę ksiąg z której tą prawdę czerpię, inne straciły swój magiczny blask i wpływ
ale zdaje sobie sprawę, że jakieś ryzyko pozostaje i trzeba mieć tą świadomość biorąc do ręki jakąś lekturę.
Z perspektywy własnych doświadczeń czytelniczych mogę, parafrazując powiedzieć
jesteś tym co czytasz
To właśnie lektury prowadziły mnie w życiu duchowym.
Nowe pozycje książkowe,potrafiły zmienić moje życie duchowe, czy szerzej intelektualne, uwieść i poprowadzić w nowe nieznane rejony.
Jednego teraz jestem pewny, jeśli ktoś myśli, że lektura pozostaje obojętna na to kim się staje, na kształtowanie jego samego, jego wiary i poglądów - to .... ma rację ,
pod warunkiem, że tą lekturę odrzucamy i uważamy za słabą, niemądrą, fałszywą.
W moim przypadku tak było bo zapoznaniu się z filozofią Nietzschego, Koranem, czy Trzecim Testamentem
Ale rozpoczynając lekturę nie wiemy czy tak się stanie. O wiele częściej czytana lektura zachwycała mnie i uwodziła czasowo, prowadząc w świat idei i "prawd" dotąd nieznanych.
Piszę tu o latach gdy byłem młody i poszukujący.
Teraz gdy znalazłem Prawdę i Księgę ksiąg z której tą prawdę czerpię, inne straciły swój magiczny blask i wpływ
ale zdaje sobie sprawę, że jakieś ryzyko pozostaje i trzeba mieć tą świadomość biorąc do ręki jakąś lekturę.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
To nie jest jednoznaczne. Nie da się wskazać konkretnych pozycji.
Nie powinien czytać tego, co odwodzi od wiary. Co skłania do grzechu.
Powinien czytać to, co buduje, wzmacnia wiarę, rozwija, uczy.
Ta sama książka jednego gorszy, drugiego rozwija.
Ale ocena książki to coś innego. Należy brać pod uwagę, jaki ma wpływ na innych.
Czytuję czasem głupoty, dla przyjemności. Czytuję Hawkinga i w myślach się sprzeczam. Czytam religijne i też czasem się sprzeciwiam. Jednak uważam to wszystko za dobre. Bo z każdej staram się wyciągnąć jakieś dobro. Bo każda, w jakimś stopniu rozwija.
Mk 7,14-16 Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: «Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!».
Nie powinien czytać tego, co odwodzi od wiary. Co skłania do grzechu.
Powinien czytać to, co buduje, wzmacnia wiarę, rozwija, uczy.
Ta sama książka jednego gorszy, drugiego rozwija.
Ale ocena książki to coś innego. Należy brać pod uwagę, jaki ma wpływ na innych.
Czytuję czasem głupoty, dla przyjemności. Czytuję Hawkinga i w myślach się sprzeczam. Czytam religijne i też czasem się sprzeciwiam. Jednak uważam to wszystko za dobre. Bo z każdej staram się wyciągnąć jakieś dobro. Bo każda, w jakimś stopniu rozwija.
Mk 7,14-16 Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: «Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!».
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14933
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4184 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Andeju, ale jestem prawie pewny, że ten cytat to było w kontekście jedzenia a nie czytania
Ja doświadczyłem, że to co wchodzi, to zmienia i dlatego pozwalam sobie na polemikę
Ja doświadczyłem, że to co wchodzi, to zmienia i dlatego pozwalam sobie na polemikę
Ostatnio zmieniony 2019-11-17, 17:09 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Tak, było to kontekście, który podajesz. Jednak, weź pod uwagę, że nie spowiadasz się z tego, co ktoś uczynił. Czyli z tego, co wchodzi.
Ale gdy idziesz do peep show, to nie jest grzechem to co ktoś robił, ale to, że zdecydowałeś się oglądać. Czyli grzechem jest własna decyzja. Nie spowiadasz się z tego, co robią panienki albo chłopcy.
Nieczystym czyni to, co my czynimy. Co wychodzi z naszej woli.
Podobnie będąc mimowolnym świadkiem zła, nie grzeszymy. Ale gdy zdecydujemy się wziąć w tym udział, to już możemy grzeszyć.
Wspomnij definicję grzechu. Grzech czyni nieczystym.
Ale gdy idziesz do peep show, to nie jest grzechem to co ktoś robił, ale to, że zdecydowałeś się oglądać. Czyli grzechem jest własna decyzja. Nie spowiadasz się z tego, co robią panienki albo chłopcy.
Nieczystym czyni to, co my czynimy. Co wychodzi z naszej woli.
Podobnie będąc mimowolnym świadkiem zła, nie grzeszymy. Ale gdy zdecydujemy się wziąć w tym udział, to już możemy grzeszyć.
Wspomnij definicję grzechu. Grzech czyni nieczystym.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14933
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4184 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Zgoda z tym co piszesz, więc zmodyfikuję swoją wypowiedź
Ja doświadczyłem, że to co wchodzi i przyjmujemy jako dobre, mądre, swoje, to zmienia, więc musimy uważać na to, co czytamy, bo nigdy nie wiemy na początku lektory, czy przyjmiemy to do serca i umysłu czy nie.
Ja doświadczyłem, że to co wchodzi i przyjmujemy jako dobre, mądre, swoje, to zmienia, więc musimy uważać na to, co czytamy, bo nigdy nie wiemy na początku lektory, czy przyjmiemy to do serca i umysłu czy nie.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Masz rację zalecając ostrożność. Masz rację, że to co wchodzi do człowieka, to później z niego wychodzi. Wychodzi jako dobro lub zło. I za to już jesteśmy odpowiedzialny. Lektura zatruwająca umysł może doprowadzić do zła. Ale to jest subiektywne. Czytuję wydawnictwa Świadków Jehowy, czy zauważasz u mnie jakieś zboczenie w ich kierunku> Sądząc po znajomości Marka tychże wydawnictw, czy możesz stwierdzić, że im ulega? Ano nie. Bo taka lektura dla osób słabych w wierze jest szkodliwa. Osoby posiadające ugruntowaną wiarę inaczej czytają to samo, co trucizną jest dla innych. I tak jest w każdej dziedzinie. I tak jest odwrotnie. Ateista czytając Biblię, nie uwierzy. Bo czyta ją jak kryminał (ST) i legendę (NT). Nie szuka celu wskazywanego przez Księgi Święte. Ani nie potrafi znaleźć, nie mając daru wiary.
Odpowiadając na pytanie tytułowe odpowiem, że katolik nie powinien czytać tego, co przynosi mu szkodę. Musi przewidywać. Mieć wyobraźnię. Tak jak kierowca zbliżając się do zakrętu znajdującego się na łuku.
Odpowiadając na pytanie tytułowe odpowiem, że katolik nie powinien czytać tego, co przynosi mu szkodę. Musi przewidywać. Mieć wyobraźnię. Tak jak kierowca zbliżając się do zakrętu znajdującego się na łuku.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Dziękuję za Wasze odpowiedzi, są bardzo ciekawe. Dostrzegam w nich dwie kwestie, zatem po kolei.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wydaje mi się, choć może się mylę, że jednym z powodów, dla których słaba i szkodliwa literatura cieszy się dziś taką popularnością, jest fakt, że ludziom często brakuje umiejętności analizy, interpretacji i czytania ze zrozumieniem. Takiego czytelnika łatwo poddać manipulacji (i nie chodzi o jakieś teorie spiskowe, ale o to, by poprzez oddziaływanie na jego emocje, nie na rozum, przekonać go do przyjęcia pewnych ideologii). I o ile przy czytaniu lekkich powieści nie ma o to większej obawy, bo od takich książek nie należy wiele wymagać, o tyle w przypadku powieści pretendujących do miana tych ambitniejszych pojawia się niebezpieczeństwo właśnie takiej manipulacji. Coś niemądrego na pierwszy rzut oka nie zagraża nikomu tak, jak głupota sprzedana w udające inteligencję opakowanie. A z tym mamy do czynienia obecnie na dużą skalę.
Czy są na forum miłośnicy fantastyki? Sama nie gustuję w tym gatunku, choć próbowałam przeczytać kilka powieści. Podobno Tolkien był bardzo oczytany, a jego książki są dla katolików bezpieczne? A Lewis? Był kalwinem i katolicy chętnie sięgają po jego twórczość. Może w ich książkach magia nie stanowi problemu, bo jest elementem świata przedstawionego i nie posługują się nią ludzie? A fantastyka naukowa? Czytając książki Lema, nie znalazłam w nich nadziei na życie wieczne, a raczej pustkę ogromnego wszechświata. A co z realizmem magicznym? Jeśli autor opisuje rzeczywistość tak, jakby była czymś nadprzyrodzonym, to czy jest to duchowo niebezpieczne? Pytania można mnożyć.
Poruszyłaś temat, który wydaje się oczywisty, a jednak dzisiaj coraz częściej się o nim zapomina. Niepokojem napawa mnie perspektywa cenzurowania internetu w celu ochrony użytkowników przed fałszywymi informacjami, a taka sugestia ostatnio się pojawia. Niepokoi, bo wyobrażam sobie, co się wydarzy, kiedy jakieś wyższe instytucje (jakie?) będą kontrolować, co komu wolno czytać, a czego nie. Niepokoi, bo oznacza powolne i niemal podstępne odbieranie ludziom tej podstawowej umiejętności, jaką jest zdolność samodzielnego myślenia i rzetelnej oceny rzeczywistości.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wydaje mi się, choć może się mylę, że jednym z powodów, dla których słaba i szkodliwa literatura cieszy się dziś taką popularnością, jest fakt, że ludziom często brakuje umiejętności analizy, interpretacji i czytania ze zrozumieniem. Takiego czytelnika łatwo poddać manipulacji (i nie chodzi o jakieś teorie spiskowe, ale o to, by poprzez oddziaływanie na jego emocje, nie na rozum, przekonać go do przyjęcia pewnych ideologii). I o ile przy czytaniu lekkich powieści nie ma o to większej obawy, bo od takich książek nie należy wiele wymagać, o tyle w przypadku powieści pretendujących do miana tych ambitniejszych pojawia się niebezpieczeństwo właśnie takiej manipulacji. Coś niemądrego na pierwszy rzut oka nie zagraża nikomu tak, jak głupota sprzedana w udające inteligencję opakowanie. A z tym mamy do czynienia obecnie na dużą skalę.
Rozumiem, o czym piszesz, ponieważ sama doświadczyłam czegoś podobnego, kiedy przeżywając kryzys wiary, zapoznawałam się w liceum z dekadentyzmem czy egzystencjalizmem. Czasami czułam się niemal tak, jakbym doznała małego oświecenia, jakbym znalazła własną drogę. Wtedy nie miałam pojęcia, że był to początek zagubienia w życiu duchowym. Wspomniane idee trafiły na podatny grunt, gdzie nie było miejsca ani na poukładaną wiarę, ani na samodzielne myślenie. Konsekwencji doświadczam do dziś; wciąż nie czuję się wystarczająco inteligentna i ugruntowana w wierze, dlatego muszę bardzo ostrożnie dobierać lektury.Dezerter pisze: ↑2019-11-16, 19:09 Z perspektywy własnych doświadczeń czytelniczych mogę, parafrazując powiedzieć
jesteś tym co czytasz
To właśnie lektury prowadziły mnie w życiu duchowym.
Nowe pozycje książkowe,potrafiły zmienić moje życie duchowe, czy szerzej intelektualne, uwieść i poprowadzić w nowe nieznane rejony.
Jednego teraz jestem pewny, jeśli ktoś myśli, że lektura pozostaje obojętna na to kim się staje, na kształtowanie jego samego, jego wiary i poglądów - to .... ma rację ,
pod warunkiem, że tą lekturę odrzucamy i uważamy za słabą, niemądrą, fałszywą.
W moim przypadku tak było bo zapoznaniu się z filozofią Nietzschego, Koranem, czy Trzecim Testamentem
Ale rozpoczynając lekturę nie wiemy czy tak się stanie. O wiele częściej czytana lektura zachwycała mnie i uwodziła czasowo, prowadząc w świat idei i "prawd" dotąd nieznanych.
Piszę tu o latach gdy byłem młody i poszukujący.
Jeśli książka jednoznacznie odwodzi od wiary albo skłania do grzechu, sprawa jest oczywista. A jeśli nie da się tego na pierwszy rzut oka określić?Andej pisze: ↑2019-11-16, 22:37 To nie jest jednoznaczne. Nie da się wskazać konkretnych pozycji.
Nie powinien czytać tego, co odwodzi od wiary. Co skłania do grzechu.
Powinien czytać to, co buduje, wzmacnia wiarę, rozwija, uczy.
Ta sama książka jednego gorszy, drugiego rozwija.
Ale ocena książki to coś innego. Należy brać pod uwagę, jaki ma wpływ na innych.
Czy są na forum miłośnicy fantastyki? Sama nie gustuję w tym gatunku, choć próbowałam przeczytać kilka powieści. Podobno Tolkien był bardzo oczytany, a jego książki są dla katolików bezpieczne? A Lewis? Był kalwinem i katolicy chętnie sięgają po jego twórczość. Może w ich książkach magia nie stanowi problemu, bo jest elementem świata przedstawionego i nie posługują się nią ludzie? A fantastyka naukowa? Czytając książki Lema, nie znalazłam w nich nadziei na życie wieczne, a raczej pustkę ogromnego wszechświata. A co z realizmem magicznym? Jeśli autor opisuje rzeczywistość tak, jakby była czymś nadprzyrodzonym, to czy jest to duchowo niebezpieczne? Pytania można mnożyć.
To znaczy, że więcej powinien czytać, czy więcej nie powinien? To pytanie zadaję sobie od jakiegoś czasu, mając w głowie (może błędną) odpowiedź, że nie wszystko muszę czytać i nie wszystko muszę wiedzieć. Choć im więcej lektur za mną, tym większa zdolność przewidywania.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Drzewo poznaje się po owocach. Jeśli zwodzi, to porzuć.
Lubię czytać wszystko. Prawie. Lubię nawet fantazy. Czytałem Piekarę. Obsesyjnie antykatolicki. Ale dobrze się czyta. Mnie zachęcało, do sprawdzania nieprawd i stereotypów, które tam były. Akurat mi nie szkodziło. Ale sądzę, że dla wielu może okazać się jego twórczość szkodliwą. Sama musisz wiedzieć, na ile sobie możesz pozwolić. I nie przekroczyć cienkiej granicy.
Lubię czytać wszystko. Prawie. Lubię nawet fantazy. Czytałem Piekarę. Obsesyjnie antykatolicki. Ale dobrze się czyta. Mnie zachęcało, do sprawdzania nieprawd i stereotypów, które tam były. Akurat mi nie szkodziło. Ale sądzę, że dla wielu może okazać się jego twórczość szkodliwą. Sama musisz wiedzieć, na ile sobie możesz pozwolić. I nie przekroczyć cienkiej granicy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18945
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2608 times
- Been thanked: 4610 times
- Kontakt:
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Myślę, ze potrzebne jest tu pewne wyważenie. Czytanie jest ksztaltowaniem siebie i rzeczywiście trzeba to robić rozsądnie - z drugiej jednak strony niedobrze byłoby, gdybyśmy we wszystkim trwożnie poszukiwali niebezpieczeństw.
Na pewno ostrożnie trzeba się odnosić do tekstów atakujacych wiarę. I mieć świadomość, że ich przeczytanie może - po to zostały wszak napisane - wzbudzić wątpliwości. Wtedy myślę, że obowiązkiem jest zbadanie sprawy i wyjasnienie tych wątpliwości (prawda nie boi się badania).
Jednak nie zawsze wyjasnienie wątpliwości na poziomie intelektualnym kończy sprawę. Pisałem o tym - z wlasnego doświadczenia - chyba już kiedyś, ale powtórzę, bo myśle, że sprawa ważna.
Nazywam to "efektem tortu z psiego łoju".
Wyobraźmy sobie wspaniałe przyjęcie, czysty obrus. Wnoszą wspaniały, pięknie udekorowany i pyszny tort.
I nagle ktoś stwierdza głośno - "Ten tort jest z psiego łoju!"
Choćby goście wiedzieli doskonale, że to bzdura którą wypowiedział pozbawiony skrupułów manipulant który nie lubi gospodyni, wiedzieli, że tort jest z najlepszych składników - nie będzie on już smakował tak dobrze.
Podobnie jest z wiarą. Jeśli po brutalnie i kłamliwie zostanie zaatakowany jakis aspekt wiary człowieka - to choćby zbadał Pismo i był biblijnie i intelektualnie pewny, że zarzuty są wyssane z palca - jest całkiem możliwe, że zawsze będzie miał trudności z przylgnięciem do tego aspektu wiary.
Dobrze to widać choćby po sprawie korzystania przy sprawie wizerunków - jest to bardzo często atakowana przez nie-katolików praktyka. Dodajmy - atakowana z bardzo "grubych" i absurdalnych "rur" (oskarżenia o bałwochwalstwo itp. androny).
Owszem, dość łatwo biblijnie i intelektualnie dowieść, że chrześcijańskie wizerunki mają się nijak do bałwochwalstwa - ale w emocjach pozostaje płytki, ale sugestywny obraz zewnętrznych podobieństw. Często osoba, która ma absolutną pewność (jak powiedziałem: biblijną i intelektualną) o prawidłowości tej praktyki, na co dzień ma problemy emocjonalne w korzystaniu z niej.
Mówiąc kolokwialnie - jak się czyta jakieś bzdury, to niestety, emocjonalnie ma się je jeszcze długo pomiędzy uszami...
--------
Dlatego właśnie tak dużą wagę przykładam do odpowiedzi na zarzuty (a niekiedy kłamstwa) propagowane na forum przez niektórych (podkreślam to słowo!) niekatolickich dyskutantów. Po prostu nie wolno pewnych rzeczy zostawić bez wyjasnienia - nawet jesli bywa to przez osoby nie znające moich motywów interpretowane jako postawa "moje musi być na wierzchu".
Na pewno ostrożnie trzeba się odnosić do tekstów atakujacych wiarę. I mieć świadomość, że ich przeczytanie może - po to zostały wszak napisane - wzbudzić wątpliwości. Wtedy myślę, że obowiązkiem jest zbadanie sprawy i wyjasnienie tych wątpliwości (prawda nie boi się badania).
Jednak nie zawsze wyjasnienie wątpliwości na poziomie intelektualnym kończy sprawę. Pisałem o tym - z wlasnego doświadczenia - chyba już kiedyś, ale powtórzę, bo myśle, że sprawa ważna.
Nazywam to "efektem tortu z psiego łoju".
Wyobraźmy sobie wspaniałe przyjęcie, czysty obrus. Wnoszą wspaniały, pięknie udekorowany i pyszny tort.
I nagle ktoś stwierdza głośno - "Ten tort jest z psiego łoju!"
Choćby goście wiedzieli doskonale, że to bzdura którą wypowiedział pozbawiony skrupułów manipulant który nie lubi gospodyni, wiedzieli, że tort jest z najlepszych składników - nie będzie on już smakował tak dobrze.
Podobnie jest z wiarą. Jeśli po brutalnie i kłamliwie zostanie zaatakowany jakis aspekt wiary człowieka - to choćby zbadał Pismo i był biblijnie i intelektualnie pewny, że zarzuty są wyssane z palca - jest całkiem możliwe, że zawsze będzie miał trudności z przylgnięciem do tego aspektu wiary.
Dobrze to widać choćby po sprawie korzystania przy sprawie wizerunków - jest to bardzo często atakowana przez nie-katolików praktyka. Dodajmy - atakowana z bardzo "grubych" i absurdalnych "rur" (oskarżenia o bałwochwalstwo itp. androny).
Owszem, dość łatwo biblijnie i intelektualnie dowieść, że chrześcijańskie wizerunki mają się nijak do bałwochwalstwa - ale w emocjach pozostaje płytki, ale sugestywny obraz zewnętrznych podobieństw. Często osoba, która ma absolutną pewność (jak powiedziałem: biblijną i intelektualną) o prawidłowości tej praktyki, na co dzień ma problemy emocjonalne w korzystaniu z niej.
Mówiąc kolokwialnie - jak się czyta jakieś bzdury, to niestety, emocjonalnie ma się je jeszcze długo pomiędzy uszami...
--------
Dlatego właśnie tak dużą wagę przykładam do odpowiedzi na zarzuty (a niekiedy kłamstwa) propagowane na forum przez niektórych (podkreślam to słowo!) niekatolickich dyskutantów. Po prostu nie wolno pewnych rzeczy zostawić bez wyjasnienia - nawet jesli bywa to przez osoby nie znające moich motywów interpretowane jako postawa "moje musi być na wierzchu".
Ostatnio zmieniony 2019-11-19, 11:01 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Hmm... Ciekawa kwestia. Spytam się na wszelki wypadek: rozmawiamy o ochronie przed fałszywymi informacjami czy konkretnie o cenzurze? Na czym to miałoby polegać?Konwalia pisze: ↑2019-11-19, 10:08Poruszyłaś temat, który wydaje się oczywisty, a jednak dzisiaj coraz częściej się o nim zapomina. Niepokojem napawa mnie perspektywa cenzurowania internetu w celu ochrony użytkowników przed fałszywymi informacjami, a taka sugestia ostatnio się pojawia. Niepokoi, bo wyobrażam sobie, co się wydarzy, kiedy jakieś wyższe instytucje (jakie?) będą kontrolować, co komu wolno czytać, a czego nie. Niepokoi, bo oznacza powolne i niemal podstępne odbieranie ludziom tej podstawowej umiejętności, jaką jest zdolność samodzielnego myślenia i rzetelnej oceny rzeczywistości.
Że brakuje umiejętności analizy i czytania ze zrozumieniem to się zgodzę. Poprosiłabym także o jakieś przykłady - przepraszam, że trochę cię zamęczę pytaniami, ale podjęłyśmy poważny temat i potrzebuję konkretów.
Racja, chociaż nawet lekkie książki potrafią wpływać na światopogląd ludzi.Konwalia pisze: ↑2019-11-19, 10:08 Takiego czytelnika łatwo poddać manipulacji (i nie chodzi o jakieś teorie spiskowe, ale o to, by poprzez oddziaływanie na jego emocje, nie na rozum, przekonać go do przyjęcia pewnych ideologii). I o ile przy czytaniu lekkich powieści nie ma o to większej obawy, bo od takich książek nie należy wiele wymagać, o tyle w przypadku powieści pretendujących do miana tych ambitniejszych pojawia się niebezpieczeństwo właśnie takiej manipulacji.
Też racja. I ta podstępna logika, jaka za tym stoi - mówię "podstępna", ponieważ dzisiaj mamy tendencję do szukania "racjonalnych" wyjaśnień dla wszystkiego, więc czasami autor podaje argumenty i na pierwszy rzut oka czytelnik myśli, że wszystko jest w porządku - a niestety z punktu widzenia etycznego lub duchowego tymczasem może być to rozumowanie niepoprawne.
Nie sądzę, żebym była aż miłośnikiem, ale lubię fantastykę.
To jest bardzo dobre pytanie: co sprawia, że raczej nie uznajemy czytania fantastyki za grzech?
W sumie nie czytałam praktycznie w ogóle fantastyki naukowej, ale wydaje mi się, że to, o czym piszesz, nie wynika z samej natury gatunku - w końcu każda książka to nie tylko gatunek i rodzaj literacki, ale też twórca, inspiracje etc.
W jakim sensie?
Nie do końca rozumiem to pytanie. Wiadomo, że nie należy czytać wszystkiego - są takie książki, które mogą szkodzić albo na które po prostu nie warto tracić czasu. Natomiast czytanie samo w sobie jest dobre i rozwija.Konwalia pisze: ↑2019-11-19, 10:08To znaczy, że więcej powinien czytać, czy więcej nie powinien? To pytanie zadaję sobie od jakiegoś czasu, mając w głowie (może błędną) odpowiedź, że nie wszystko muszę czytać i nie wszystko muszę wiedzieć. Choć im więcej lektur za mną, tym większa zdolność przewidywania.
Dużo pytań się pojawiło w tym wątku, więc to znaczy, że warto go rozwijać, możemy do wielu ciekawych wniosków dojść.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
To właściwie temat poboczny, pomocniczy. Mam na myśli to, że za ochroną przed fałszywymi informacjami może kryć się chęć cenzurowania. Mamy to np. w mediach społecznościowych, gdzie prawicowe treści związane np. z kwestią płci czy LGBT są usuwane lub blokowane na rzecz treści publikowanych przez środowiska lewicowe i liberalne.
Jeśli katolik czyta książki szkodliwe duchowo, ale nie widzi w tym problemu, to albo oszukuje samego siebie, albo robi to świadomie, albo nie rozumie tego, o czym czyta.
Jeśli ktoś po przeczytaniu kilku fragmentów Pisma Świętego twierdzi, że związek osób tej samej płci jest w porządku, bo trzeba kochać bliźniego, a Pan Bóg jest miłosierny, to znaczy, że czyta wybiórczo albo nie rozumie tego, co czyta i widzi to, co chce widzieć.
To też chyba zależy od konkretnego tytułu. Dziwne książki z tego gatunku kiedyś czytałam, a inne po prostu mnie nudziły. Jeszcze innych nie rozumiałam. Np. po przeczytaniu dwóch książek z serii „Świat Dysku” uznałam, że nie rozumiem zachwytów nad tego rodzaju literaturą, ponadto w jakimś sensie mnie ona niepokoi.
Może chodzi o to, że fantastyka przypomina baśnie, a ich zwykle nie uważamy za szkodliwe (chociaż nie do końca się z tym zgadzam)? Jeśli w powieści jakiś leśny krasnal posługuje się magią, to może nie stanowi to zagrożenia dla człowieka, bo przecież krasnale nie istnieją? Tak sobie to rozważam, chociaż może jestem w błędzie, więc niech nikt nie bierze tego jako wskazówkę.
I jeśli dobro zwycięża, to odbiór każdej książki – nie tylko z gatunku fantastyki – jest inny dla katolika, niż byłby, gdyby wygrywało zło.
Jeśli w fabule miesza rzeczywistość ze snem, opisuje stan choroby psychicznej lub przejściowego ciężkiego stanu emocjonalnego bohatera, jeśli wskazuje na jakieś jego nadprzyrodzone zdolności, jeśli stylizuje język utworu w taki sposób (np. „Sklepy cynamonowe”), jeśli chce nadać powieści tajemniczego, mrocznego lub onirycznego klimatu.
Czy warto czytać wiele, stać się osobą oczytaną, ryzykując kryzysy duchowe spowodowane niewłaściwym doborem literatury, czy może lepiej czytać mniej, ostrożnie dobierać lektury, nie być oczytanym, ale trwać bezpiecznie w wierze? Czy w ogóle trzeba stawiać sobie takie pytanie, czy musimy zadawać przed takim wyborem? Czy to realny problem?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Uważam, że lepiej nie ryzykować. Nigdy nie wiadomo, kiedy przekroczy się granicę. Często niezauważalną. Ryzyko zwrotu lub markowego "psiego łoju" jest poważnym ryzykiem. Przez literaturę warto iść z przewodnikiem. Który w razie czego podtrzyma. Ale dla każdego granica jest wyznaczona w innym miejscu. W zależności od wiedzy, wiary.Konwalia pisze: ↑2019-11-21, 10:46...
Czy warto czytać wiele, stać się osobą oczytaną, ryzykując kryzysy duchowe spowodowane niewłaściwym doborem literatury, czy może lepiej czytać mniej, ostrożnie dobierać lektury, nie być oczytanym, ale trwać bezpiecznie w wierze? Czy w ogóle trzeba stawiać sobie takie pytanie, czy musimy zadawać przed takim wyborem? Czy to realny problem?
A Pratchett jest dla mnie dość cynicznym odbiciem, w krzywym zwierciadle, rzeczywistości. Niestety, wielu paraleli nie rozpoznaję. Poza tym, często zbyt przerysowane.
Fantazy bywa różne. Zależy, co się wyczytuje. Na przykład obsesja Piekary wzbudzała moje oburzenie. Odrzucałem propagandę i szkalowanie. Ale czyta się dobrze. Czym innym fantazja. W dzieciństwie zaczytywałem się w Vernem. Można było się wiele nauczyć. Każdego autora trzeba inaczej czytać. Np. Lema - Wizja lokalna. Kiedyś czytałem bardzo fajną książkę s-f o wierze. Empatii. Miłości. Bóstwo wymyślone. Chyba troszkę z zamiarem zniechęcenia do religii i jej wyznawania. Ale jednoczesne wspaniałe świadectwo współgrania wiary z miłością. Zdolnością do poświęcenia. Niestety, nie mam pojęcia, kto autorem, ani jaki tytuł. Nie pamiętam też żadnego słowa kluczowego, które mogłoby doprowadzić do tej pozycji.
Czytać trzeba. Jak najwięcej. A dobrej literatury jest tyle, że i tak się nie przeczyta. A skoro tak, to po co sięgać po głupoty? Co nie znaczy, że zawsze to muszą być dzieła wybitne, powszechnie uznane. Osobiście nie lubię dzieł Puszkina, Bułhakowa i innych z tej paczki.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Czego nie powinien czytać katolik?
Pytanie zasadnicze: skąd prosty czytelnik ma wiedzieć, co jest dobrą literaturą, a co nie, jeśli nie chce ryzykować?Andej pisze: ↑2019-11-21, 11:37 Czytać trzeba. Jak najwięcej. A dobrej literatury jest tyle, że i tak się nie przeczyta. A skoro tak, to po co sięgać po głupoty? Co nie znaczy, że zawsze to muszą być dzieła wybitne, powszechnie uznane. Osobiście nie lubię dzieł Puszkina, Bułhakowa i innych z tej paczki.
Też nie podzielam zachwytów nad „Mistrzem i Małgorzatą”. Przerost formy nad treścią. W dodatku ukazanie szatana jako kogoś lepszego od komunizmu mnie nie przekonuje.