Betula pisze: ↑2019-12-08, 10:48 ... Andej, mieszasz w Twojej wypowiedzi...
Widać jestem zmieszany. A nawet wstrząśnięty. Ty i Eliot możecie tak uważać. Ale nie mam żadnych podstaw, aby uznać badania za wiarygodne. Nie znam treści pytać, sposobów interpretacji, wielkości populacji, środowisk w których badanie itd. Dlatego wolę z autopsji.
Sądzę, że 64 % raczej nie miało odpowiedniego wsparcia, niż wywierano na nie presję. Z tym, że konkubent, to nawet oszacowałbym wielkość na 95%. W środowisku zagorzałych aborcjonistów 100%. A wśród wierzących, nie deklaratywnie wzgl. bezobjawowo, tylko rzeczywiście, oszacowałbym na kilkuprocentowy margines. Margines wywołany nie presją, ale strachem, rozpaczą, ucieczką za wszelką cenę. W najwyższych emocjach.
A co do różnic. Jak polemizować, skoro przeczytałaś ino pierwsze zdanie i emocje nie pozwoliły na spokoje doczytanie akapitu? Proszę, wróć, przeczytaj jeszcze raz. Cały akapit. (a co do dwóch lekarzy, to znajdziesz setki, którzy nawet bez pytania, od razu wyrażą aprobatę, zwłaszcza, jeśli to oni na tym zarobią.)
Tematem jest aborcja zależna nie od czyjegoś widzimisię, tylko od czego? Od widzijejsię, widzijemu się czy widzitobiesię. Na siłę starasz znaleźć usprawiedliwienie. Sądzę nawet, że wbrew sobie.
Aborcji nie można rozpatrywać wyłącznie w odniesieniu do jednego aspektu. W poczęciu zawsze biorą udział dwie osoby. Jest też dziedzina zwana wiktymologią. Chcesz ograniczyć do oceny morderstwa nienarodzonego dziecka wyłącznie w przypadku gwałtu. To może zmień tytuł wątku, aby nie wprowadzał w błąd.
I proszę, przekona mnie jakiś, że aborcja dziecka poczętego w wyniku gwałtu nie jest wykonywana na życzenie. Twierdzisz, że:
Nie rozmawiamy o aborcji na życzenie wg czyjegoś widzimisię
sytuacja, o której rozmawiacie nie zawiera aspektu ŻYCZENIA. Że w trakcie podejmowania decyzji jest zauważalne liczenie się z Kościołem, prawem naturalnym i bożym, a także z ojcem poczętego dziecka.
(Mam nadzieję, że gdy podskoczyłaś z emocji czytając ostatnie słowa nie uczyniłaś sobie krzywdy.)
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.