Eden pisze: ↑2020-01-25, 14:44
Marek_Piotrowski pisze: ↑2020-01-25, 14:23
Skąd wiesz? Tego nie wiemy. Nie wiemy co się z nim stało, czy został chrześcijaninem itd. Jeśli został, zapewne grzechy wyznawał
My tu, kolego, nie rozmawiamy o przyszłości bliżej niewiadomej, ale o realnej scenie opisanej przez Łukasza!
Owszem. Nie ma też w tej scenie, że Jezus uzdrawiał. Nie czynił tego?
Ciekawa technika - wziąć jakiś fragment Pisma na inny temat i twierdzić, że coś innego nie istnieje, ponieważ nie ma tego w tym fragmencie Pisma
A że w innych fragmentach jest zagadnienie opisane dość jasno, to już wszystko jedno?
Tak, my mamy sobie wyznawać grzechy, ale tylko tej osobie, z którą coś nas poróżniło, a nie przypadkowej, obcej...
A skąd takie mniemanie? Jezus mówił do konkretnej grupy osób i to po tchnięciu na nich Duchem Świętym.
J 20:21-23 bt5
"A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane."
Twoje twierdzenie jest zatem sprzeczne z tekstem Biblii.
nie "tak w ogóle Co to za chory pomysł, abym miał z moim grzechem wobec Franka, iść do Michała, i jemu go opowiadać, licząc, że on mnie rozgrzeszy! Nonsens!
Kolejny raz przedstawiasz przeciw konkretnemu wersetowi swoją własną ocenę, "argumentując" że tak nie może być, bo Ci się wydaje to nonsensowne. Jak się nazywa taki sposób "egzegezy"? "Sola Eden"?
Nadto pewnie nie zauważyłeś, że chodzi o odpuszczenie grzechu przez Boga - a nie ewentualnego skrzywdzonego grzesznika (zresztą; nie we wszystkich grzechach jest jakiś pokrzywdzony). Jest więc jak najbardziej zasadne, by iść do kogoś, kogo Bóg upoważnił do rozgrzeszania w swoim imieniu.
Oczywiście, jeśli jest jakiś skrzywdzony, należy go również przeprosić i zadośćuczynić - ale nie ma to wiele wspólnego z odpuszczeniem grzechów (zwłaszcza, że, jak wspomniałem, może być grzech, a nie być pokrzywdzonego).
Co więcej, nawet jesli jest skrzywdzony i odmawia mi przebaczenia - nie blokuje to drogi do przebaczenia przez Boga.
Dlatego właśnie przychodzono i wyznawano grzechy. Forma się zmieniała - najpierw wyznawano wobec całego Koscioła, później, gdy parafoe zrobiły się duże powoli szło to w kierunku wyznania sam na sam z prezbiterem bądź biskupem. Ale istota była ta sama - grzechy trzeba wyznać, i to nie tylko temu, przeciw któremu się zgrzeszyło:
"Dowiedzieli się o tym wszyscy Żydzi i Grecy, mieszkający w Efezie, i strach padł na wszystkich, i wysławiano imię Pana Jezusa. Przychodziło też wielu tych, którzy uwierzyli, wyznając i ujawniając swoje uczynki." /Dz19,17-18/