Miłość, love, amore

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
wXlfX

Miłość, love, amore

Post autor: wXlfX » 2020-04-01, 02:00

Wiele razy tu padały pytania, czym jest miłość. Najczęściej określacie to jako postawę. Wg wiki miłość to uczucie, typ relacji międzyludzkich, zachowań, postaw.
•"Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego."
•Zaczynając od miłości do samego siebie. Kiedy miłość do samego siebie jest miłością tą, o której mówił Jezus? Czym można ją określić i jaka ona ma być, aby była zdrowa? Mniemam, że przesadzenie z nią (ale czy da się przesadzić z miłością?), skutkuję egoizmem, czyli czymś bardzo złym, idąc w drugą stronę, skutkuję nienawiścią i pogardą do siebie/swojego życia, czyli czymś jeszcze gorszym, a więc jak wy byście to określili, jaki jest wasz stosunek do samych siebie, kochacie siebie? Ja osobiście sam nie wiem, mój stosunek do siebie skaczę naprzemiennie ze skrajnego egoizmu do pogardy do życia, a czasami sam nie wiem jaki jestem dla siebie, jak powinno być, a jeśli inaczej jak to naprawiać?
•Idąc dalej miłość bliźniego (jak siebie samego), a więc, nie kochasz siebie, nie pokochasz innych.
Najbliźsi ludzie/bliźni to rodzina, mama, tata, brat, siostra... . Nie da się miłować odległych sobie ludzi, nie kochając najbliższych.
Czy kocham mamę? Kto powinien pierwszy pokochać mama swoje dziecko czy odwrotnie, czy oboje na raz? Czyż mama nie kocha swojego dziecka zanim jeszcze przyjdzię na świat? Jak stwierdzić miłość do mamy, gdy ona nigdy mi tego nie wyznała, w konsekwencji ja jej też. Czy jeśli pragnę dobra dla niej, zbawienia dla niej to znaczy, że ją kocham?
Czy kocham tatę? Który, ukochał alkohol i go nie było, a nawet jak przez chwilę był to tak naprawdę i tak go nie było. Czy tak teoretycznie bliska osoba może być obojętna dla mnie?
Czy kocham siostrę i brata? Siostra jest mi bliska, bo jest mała i ją lubię, a czy kocham? Brat? Nawet go czasami zaczynam rozumieć, ale nigdy nie zrozumiem jego homoseksualzimu, którym krzywdzi najbardziej innych, mnie też to boli, czy go kocham?
Kochacie swoją rodzinę?
Jak tu pokochać bliźniego, nie kochając lub mając wątpliwości co do swoich najbliższych, chciałbym, żeby byli inni, gdyby byli tacy jakbym chciał, żeby byli to kochałbym ich bardzo, ale czymże jest pokochać ideały, czyż miłość nie polega na zaakceptowaniu jaki ktoś jest? Ale jeśli akceptować trzeba coś co boli, to co to za miłość, która rani. A jeśli tak, to od takiej miłości warto uciekać.
Smutna rodzina..., ale są jeszcze inni, i jak tu ich miłować. Łatwiej mi jest kochać ludzi odległych, co nic ode mnie nie wymaga, wychudzone dzieci z Afryki, których widok doprowadza do płaczu, natomiast dramat kogoś obok zdaję się nie obchodzić, bo głowa podpowiada, że mu się należało. Jak kochać ludzi, którzy irytują, denerwują, są żałośni, są wrogami? Potraficie powiedzieć w pełni szczerzę, że miłujecie bliźnich? Jezus mówił o miłości nieprzyjaciół, kochać tych, którzy są dla nas dobrzy, czy to coś wielkiego, chyba nie, kochać natomiast kogoś kto skrzywdził, z pewnością to coś wielkiego, ale jak? Gdy wewnętrzna nienawiść nie pozwala, gdy sprawia ból gorszy, niż gdy ktoś krzywdził? Czy kochacie swoich nieprzyjaciół, którzy was zranili?
•Jest jeszcze miłość, ta o której wielu marzy, pragnie, szuka, tęskni. Między mężczyzną i kobietą. Słyszałem, że kocha się za nic (tylko czymże jest to nic). Co to znaczy zakochać się w kimś? To znaczy zakochać się w jej wyglądzie bo jest piękna, w tym jaka jest, dobra, ciepła, kim jest, człowiekiwm sukcesu, co ma i ilę, jest bogaty? Dużo mówi się o osobowości, o wnętrzu, ktoś zakochuję się w kimś bo jest dobrym człowiekiem, ma piękne wnętrze, ale jeśli by nie był taki to już by się tej osoby nie kochało, czy to jest miłość? Więc co z tym kochaniem za nic?
Ktoś kiedyś pisał, że miłość trzeba ciągle pielęgnować, bo inaczej uschnie, ale często i tak usycha, więc czy to wgl była miłość? Czy da się kochać bardziej lub mniej? Lub czy da się kochać teraz, a potem przestać, bo coś niby wygasło, tylko co? Miłość? A czy miłość wygasa, czy trwa do śmierci?
Czy ktoś z was zadawał sobie pytanie czy naprawdę kocha męża/żonę, czy to tylko przyzwyczajenie, czy może nie czuję nic, czy jest z nim/nią tylko dlatego, że przysiągł w kościele?
Sam najbliższy przykład miłości miałem nie za dobry, moja mama tak nie nawidzi taty, że jego samo imię budzi odrazę, czy oni się kiedykolwiek kochali... Więc często się tą miłością brzydzę, a jednak mnie do niej ciągnie choć nadal nie wiem czym ona jest.
•No i najważniejsze "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem."
Całym sercem, duszą, umysłem, czyli całym sobą, nakierować na jedynego Boga, tylko czy człowiek jest do tego zdolny? Czy to jest w ogóle wykonalne? Postawić tylko na Boga, ma być na pierwszym miejscu, bez zajękniecia, że coś mnie trzyma, choćbym miał umrzeć teraz i Bóg zadałby pytanie czy mnie kochasz? Co byś odpowiedział/a? A co ja bym odpowiedział?
Ostatnio zmieniony 2020-04-01, 02:03 przez wXlfX, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: sądzony » 2020-04-01, 22:08

Weź streść.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Andej » 2020-04-01, 22:34

wXlfX pisze: 2020-04-01, 02:00... Wg wiki miłość to uczucie, typ relacji międzyludzkich, zachowań, postaw. ...
Oksymoron.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Magnolia » 2020-04-01, 22:37

wXlfX pisze: 2020-04-01, 02:00 Czy jeśli pragnę dobra dla niej, zbawienia dla niej to znaczy, że ją kocham?
Tak
wXlfX pisze: 2020-04-01, 02:00 Czy kocham tatę? Który, ukochał alkohol i go nie było, a nawet jak przez chwilę był to tak naprawdę i tak go nie było. Czy tak teoretycznie bliska osoba może być obojętna dla mnie?
Obojętny stosunek do kogoś kto zostawił i porzucił to chyba jednak jest pozytyw, bo mógłbyś nienawidzić, co z pewnością nie byłoby dobre.
wXlfX pisze: 2020-04-01, 02:00 Czy kocham siostrę i brata? Siostra jest mi bliska, bo jest mała i ją lubię, a czy kocham? Brat? Nawet go czasami zaczynam rozumieć, ale nigdy nie zrozumiem jego homoseksualzimu, którym krzywdzi najbardziej innych, mnie też to boli, czy go kocham?
Tu masz zadanie do odrobienia.
wXlfX pisze: 2020-04-01, 02:00 Jak kochać ludzi, którzy irytują, denerwują, są żałośni, są wrogami? Potraficie powiedzieć w pełni szczerzę, że miłujecie bliźnich? Jezus mówił o miłości nieprzyjaciół, kochać tych, którzy są dla nas dobrzy, czy to coś wielkiego, chyba nie, kochać natomiast kogoś kto skrzywdził, z pewnością to coś wielkiego, ale jak? Gdy wewnętrzna nienawiść nie pozwala, gdy sprawia ból gorszy, niż gdy ktoś krzywdził? Czy kochacie swoich nieprzyjaciół, którzy was zranili?
To jest poprzeczka postawiona wysoko. I łatwo to nie przychodzi. Ale kochać w tym przypadku nie jest tym samym co kochać mamę, męża czy dziecko. Ale kochać to nadal pragnąć dobra i zbawienia nawet dla krzywdziciela. Do tego długo się dojrzewa.
wXlfX pisze: 2020-04-01, 02:00 Czy ktoś z was zadawał sobie pytanie czy naprawdę kocha męża/żonę, czy to tylko przyzwyczajenie, czy może nie czuję nic, czy jest z nim/nią tylko dlatego, że przysiągł w kościele?
jesli po latach małżeństwa kocha się tak samo jak w dniu ślubu... to znaczy że się stało w miejscu...nie rozwijało się... miłość rośnie, rozwija się, pomaga nam się wznosić na coraz wyższe góry, wyżyny poświęcenia, oddania, wierności. Kocha się mocniej, kocha się pomimo wad i przykrości, kocha się decyzją woli codziennie odnawianą. Kocha się przebaczając i mając świadomość, że znowu zostanie się zranionym, tego można być pewnym, a mimo to przebaczasz i narażasz się znowu. Codziennie. Świadomie i Dobrowolnie. Służba, poświęcenie, zapieranie się siebie, mobilizowanie się do wysiłku, do przebaczenia, do uśmiechu, do uszczęśliwiania drugiej osoby. Po to by co dzień przezywać szczęście!
wXlfX pisze: 2020-04-01, 02:00 •No i najważniejsze "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem."
Całym sercem, duszą, umysłem, czyli całym sobą, nakierować na jedynego Boga, tylko czy człowiek jest do tego zdolny? Czy to jest w ogóle wykonalne? Postawić tylko na Boga, ma być na pierwszym miejscu, bez zajękniecia, że coś mnie trzyma, choćbym miał umrzeć teraz i Bóg zadałby pytanie czy mnie kochasz? Co byś odpowiedział/a? A co ja bym odpowiedział?
No to jest poprzeczka najwyższa. Niedostępna dla wielu, tylko święci ją osiągnęli w stopniu doskonałym. A skoro jednak byli tacy, którym się udało, to jednak jest to osiągalna, wykonalna miłość.
Takie zadanie na całe życie. Ale samo się nie zrobi. Trzeba wysiłku i wielu bożych łask.
Ale tego wsparcia możemy być pewni, bo taka jest wola Boża wobec nas. :-bd

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Jozek » 2020-04-02, 10:07

Mysle ze trzeba pierw odroznic nasze wyobrazenia o innych od tego jacy sa naprawde wewnatrz.
Czesto kochamy lub nienawidzimy nasze wlasne wyobrazenia o innych, mysliac ze tacy wlasnie ci inni sa.
Czesto i chyba najczesciej, gdy zmieniamy zdanie o kims, ten ktos dokladnie tak samo sie zmienia.

Stawiamy innym wymagania, a sami sie do nich nie stosujemy, zadamy by ktos sie zmienil, a sami nie potrafimy.
Np. alkocholizm czesto zaczyna sie od tego ze ktos majac jakies wady przez ktore nikt nie potrafi go zrozumiec, wystarczy postarac sie zrozumiec i chocby zajac czyms wspolnie by odciagnac od picia, a tym samym poglebic relacje i uniknac wpadania w nalogi, zamiast jedynie narzekac na dana osobe, co poglebia jej kryzys i nalog.
Najczesciej tak jak kogos zaszufladkujemy takim wlasnie sie staje.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: sądzony » 2020-04-02, 11:10

Jest jeszcze Agape.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

wXlfX

Re: Miłość, love, amore

Post autor: wXlfX » 2020-04-03, 02:19

Nie uważacie, że Bóg wymaga za dużo?

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Jozek » 2020-04-03, 02:40

To raczej my za duzo chcielibysmy. Nie tylko od Boga, ale i od samego zycia i od innych. Tak jakby nam sie wszystko nalezalo, wszystko co tylko nam przyjdzie do tej durnej glowy a pozniej psioczymy na wszystko i wszystkich dookola ze nam sie to nie udaje, albo ze to nie bylo to co chcielismy-wyobrazalismy sobie.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Andej » 2020-04-03, 07:39

Za dużo? Tylko 10 paragrafów. Plus 2 streszczające. Czy znasz jakikolwiek kodeks, który jest krótszy?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: sądzony » 2020-04-03, 10:51

wXlfX pisze: 2020-04-03, 02:19 Nie uważacie, że Bóg wymaga za dużo?
Może nam się tak wydawać ponieważ nie jesteśmy w stanie pojąć co On nam "daje" z każdą chwilą.
Myślę tu o Wielkiej Miłości.
W zasadzie jesteśmy bezradni gdybyśmy mieli sprawić, by Bóg przestał nas Kochać.

Ale również z każda chwilą daje nam powietrze
siłę by je nabrać
i jej brak, by je wypuścić.

To On.
Życie.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Andej » 2020-04-03, 11:59

ks. Jan Twardowski Nie płacz w liście

Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno

Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Dominik

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Dominik » 2020-04-03, 12:00

Andej pisze: 2020-04-03, 07:39 Za dużo? Tylko 10 paragrafów. Plus 2 streszczające. Czy znasz jakikolwiek kodeks, który jest krótszy?

1. Administracja ma zawsze racje
2. Jeśli myślisz, że administracja nie ma racji patrz punkt pierwszy
;)
(to taki żart)

wXlfX

Re: Miłość, love, amore

Post autor: wXlfX » 2020-04-04, 01:54

Jozek pisze: 2020-04-03, 02:40 To raczej my za duzo chcielibysmy. Nie tylko od Boga, ale i od samego zycia i od innych. Tak jakby nam sie wszystko nalezalo, wszystko co tylko nam przyjdzie do tej durnej glowy a pozniej psioczymy na wszystko i wszystkich dookola ze nam sie to nie udaje, albo ze to nie bylo to co chcielismy-wyobrazalismy sobie.
Czyli wypada nic nie wymagać od życia?

Andej pisze: 2020-04-03, 07:39 Za dużo? Tylko 10 paragrafów. Plus 2 streszczające. Czy znasz jakikolwiek kodeks, który jest krótszy?
Rozumiem, że te 10 zakazów to, aby ludzi chronić raczej, ale te dwa główne podsumujące nakazy są ponad siły, przynajmniej moje tak myślę, nie wiem jak wy. Szczególnie, że nie wiem już co mam myśleć o sprzecznym określeniu miłosierny i sprawiedliwy Bóg.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Andej » 2020-04-04, 07:32

wXlfX pisze: 2020-04-04, 01:54 ... Rozumiem, że te 10 zakazów to, aby ludzi chronić raczej, ale te dwa główne podsumujące nakazy są ponad siły, przynajmniej moje tak myślę, nie wiem jak wy. Szczególnie, że nie wiem już co mam myśleć o sprzecznym określeniu miłosierny i sprawiedliwy Bóg.
8 zakazów i 2 nakazy.
Rzeczywiście, aby chronić. Ale głównie tworzyć społeczeństwo. Tworzyć jedność. Skupiać wokół wspólnej wartości. Służy przeprowadzeniu ludzi rzez życie do kolejnego etapu, w którym życie będzie doskonałe dzięki umiejętnościom nabytym w tym życiu.

Dwa trudne? Jeśli znasz sens słowa miłość to nie. Jeśli nie znasz, to trudniej. Przestrzeganie wymaga tylko uznania Boga za najwyższy autorytet i dobro. Oraz zauważenia bliźniego. To zrównuje miłość międzyludzką i nakazuje kształtować ją na wzór miłości do Boga. Miłość jest zawsze taka sama, jeśli jest miłością. Właściwie można ją ująć krótko: Pragnienie czyjegoś dobra. Najtrudniej zrozumieć to w odniesieniu do Boga. Bo jakie dobro może dać człowiek Bogu, który ma wszystko i jest najdoskonalszy? Tym dobrem, które możemy dawać Bogu jest wypełnianie Jego woli. Woli wyrażonej w 2 nakazach i 8 zakazach, wyrażonej w Piśmie, dobitnie wyrażonej przykładem Jezusa.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Miłość, love, amore

Post autor: Jozek » 2020-04-04, 09:23

wXlfX pisze: 2020-04-04, 01:54
Jozek pisze: 2020-04-03, 02:40 To raczej my za duzo chcielibysmy. Nie tylko od Boga, ale i od samego zycia i od innych. Tak jakby nam sie wszystko nalezalo, wszystko co tylko nam przyjdzie do tej durnej glowy a pozniej psioczymy na wszystko i wszystkich dookola ze nam sie to nie udaje, albo ze to nie bylo to co chcielismy-wyobrazalismy sobie.
Czyli wypada nic nie wymagać od życia?
Dlaczego zaraz nic nie robic i nic nie wymagac?
To co pisalem wcale nie zaprzecza temu by wymagac i cokolwiek robic. Trzeba robic jak najwiecej dla Boga i blizniego, to co jest dobre, a wymagac od siebie. Konsumpcjonizm jest calkowita odwrotnoscia tego.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

ODPOWIEDZ