a Ty, skubańcu! Napisz raz jeszcze!
Ojoooj.
No więc tak. Jako dziecko chciałam być księdzem, ale że babom nie można to chociaż zakonnicą. A potem mi przeszło, miałam chwile zwątpienia, że Boga nie ma, potem, że jest, potem, że nie ma, potem, że lepiej przejść na rodzimowierstwo, potem, że jednak katolicyzm, potem, że Boga nie ma, ale takie religijne politeistyczne zabawy są przynajmniej epickie i tak dalej, taka religijna dwubiegunówka.
Potem zaczęła mi doskwierać samotność, szczególnie na studiach, jak znajome już się z kimś umawiały, zostałam niemal sama, bo wolały, co wiadome, spędzać czas z ukochanymi.
I tak spróbowałam portali katolickich, poddałam się po którymś razie, trafił się jeden (serio, tylko jeden) sensowny człowiek, który w międzyczasie stwierdził, że nasza znajomość nie wyjdzie, bo sobie kogoś znalazł x)
No to spróbowałam na fejsie (buahahaha), są różne grupki zrzeszające ludzi różnych zainteresowań - w tym podgrupki skupiające tych, co szukają kogoś, czy to na piwo w plenerze, czy nawet na całe życie. Zawsze po kilku wiadomościach albo kontakt się urywał, albo urywało jedno z nas. Bo ja, z fochem na Boga, jednak nadal szukałam kogoś o zbliżonych poglądach religijnych (powodzenia z szukaniem katolika na grupkach dla metaluchów, to jak szukać rodzimowiercy na mszy trydenckiej, niby możne się trafić, ale są lepsze miejsca).
I wiecie co? Trafił się. Totalnie nie w moim typie, ani z wyglądu, ani z charakteru x) (żeby było śmieszniej, yo jakbym Wam go pokazała i opisała mój ideał, to by było tylko "No ale właśnie opisałaś swojego faceta, tylko bez brody i włosów do pasa"). Jest bardzo podobny do mnie, ale to mnie uczy opanowania, cierpliwości i spokoju. On jest katolikiem, ale takim "kulturowym". Koszyczek na Wielkanoc, w niedzielę msza - ale to może za tydzień... I na tych kursach się trochę ogarnęliśmy - są błędy "nie do naprawienia", ale robim, co możem
Poza tym, w sobotę stwierdziłam, że ja mu jeszcze wymodlę niebo
Dodano po 6 minutach 15 sekundach:
A co do małżeństwa - fakt, to on się upierał na ślub (nie naciskał czy coś, po prostu po dłuższym czasie zaczął wspominać o ślubie itp.). Zwykle to kobietom się spieszy, bo a to "Co ludzie powiedzą", a to "zegar biologiczny tyka". A mnie to rybka, co powiedzą, zegar biologiczny może se tykać w opór, do pieluch mnie się nie spieszy x) ale stwierdziłam, że niech mi tam na dwójkę mogę się zgodzić, niech P. ma te swoje geny przekazane, a Jezus nowy narybek.