Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Ogólnie o Biblii. Dlaczego powinniśmy Ją czytać, jak powinno się czytać Pismo Święte, itp.
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-15, 08:24

Łk 11, 47-54
Jezus powiedział do faryzeuszów i do uczonych w Prawie:
«Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. Zatem dajecie świadectwo i przytakujecie uczynkom waszych ojców, gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce.
Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a niektórych z nich zabiją i prześladować będą. Tak na to plemię spadnie kara za krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, zażąda się zdania z niej sprawy od tego plemienia.
Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; sami nie weszliście, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli».
Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go pochwycić na jakimś słowie.

===============================================================================================================================
Przeszłość jest w nas. Wszystko, co uczyniliśmy będzie brane pod uwagę. Na amerykańskich filmach można usłyszeć formułkę: Wszystko co powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie. Tak samo każdy nasz czyn może zostać wykorzystany przeciwko nam lub na naszą korzyść.
Tak, mówię wam, zażąda się zdania z niej sprawy od tego plemienia. Dotyczy każdego z nas. Ważne, aby w tym bilansie było dobro. Aby zło, które uczyniliśmy został zneutralizowane. Przez żal, skruchę, zadośćuczynienie. Ważne jest też podejście w prawdzie do samego siebie. Jezus wspominał o budowaniu grobowców, które mają zakryć nasz zła czyny, czyli o dorabianiu ideologii do błędów. Jakże często zdarza się, że zamiast przyznać się do błędu, brnie się dalej. Tak, jak pijak, który twierdzi, że odrobina alkoholu nie szkodzi, a wręcz przeciwnie, pomaga. Rozjaśnia umysł. Po sobie widzę jak w dyskusji zapalam się obstając przy swoim. Wymyślam argumenty, przykłady. Coraz bardziej utwierdzam się w swoim. Aby, dopiero po dłuższym czasie, już po wygaśnięciu dyskusji, przyznać rację rozmówcy. Tak samo tłumaczą się rajdowcy drogowi. Bo się spieszy, bo pusta droga. A gdy dzwon, to wina nawierzchni, innego kierowcy, oślepienia. Złodziej tez sobie tłumaczy, że ktoś ma za dużo. Że on potrzebuje. Ze ukradł, by był głodny, spragniony. Bo chciało się palić. Bo chciało się coś mieć. I to tłumaczenie miałoby całkowicie usprawiedliwiać,. A nawet stanowić chwałę. Bo dojechałem z Warszawy do Gdańska w 2,5 h. Bohaterstwo, powszechny podziw. W podobny sposób tłumimy swoje sumienia. Grzechy przemalowując na zasługi. W niemal każdej dziedzinie staramy się usprawiedliwiać, aby zmniejszyć wagą złego czynu. Także w konfesjonale: Wprawdzie zrobiłem, ale okoliczności zmusiły. Albo, że nikomu krzywda się nie stałą. Czy że poszkodowany nawet nie zauważył.
A Jezus zapowiedział Tak, mówię wam, zażąda się zdania z niej sprawy od tego plemienia., że ze wszystkiego każdy zda sprawę w sposób obiektywny. Jeśli nie teraz za życia, to stanie się to po śmierci. Ale nic co zostało ukryte, nie pozostanie takie. Każdy czyn zostanie wystawiony na widok.
I co wtedy przeważy? Jeśli nie z miłości, to przynajmniej z obawy przed sądem musze się starać.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-15, 23:41

Łk 12, 1-7
Kiedy ogromne tłumy zebrały się koło Jezusa, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a co w izbie szeptaliście do ucha, głoszone będzie na dachach.
A mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli».

================================================================================================================================
To ciekawa kwestia. Dlaczego boimy się śmierci? Dlaczego większość ludzi wypiera ją ze swej świadomości? Czy jest ktoś, kto wierzy w niekończące sie życie biologiczne? Zapewne nikt. A jednak, niemal każdy, boi się. Ucieka przed nią. Wie, że nieuchronna, a jednak czyni wszystko, aby jeszcze trochę. Nawet w cierpieniu, ale jeszcze trochę. Czy to oznacza brak wiary? Brak zaufania Jezusowi, który mówi: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą.?Przyznam się, że mam w tym względzie rozdwojenie jaźni. Z jednej strony tęsknię do śmierci. I lubię ją, bo jest miła i łagodna. Ciepła i przytulna. A z drugiej jestem świadom, że nie nie spełniam woli Boga. Że popełniam błędy. I nie potrafię się ich wyrzec definitywnie. Wyrzekam się, ale słabość powoduje upadki. Nie potrafię zadośćuczynić za swoje grzechy. Widzę wiele zła w swoim życiu. I stale mam nadzieję, że jutro będę lepszy. Staram się, ale nie wierzę. Mam świadomość, że niezależnie od tego, kiedy przyjdzie do mnie śmierć, nie będę przygotowany. Boję się też cierpienia, które często poprzedza śmierć. Boję się śmierci bez sakramentów pojednania, eucharystii i chorych. Boję sie śmierci nagłej, nieuświadomionej. Boję się tych, którzy zabijają ciało. Jednak o wiele bardziej boję się piekła. Właściwie, gdybym miał protestanckie przekonanie, że jestem "skazany" na niebo, to gotów byłbym już teraz, bez dokończenia zdania, odejść do Pana. Boję się czyśćca. Bo wiele sobie nagrabiłem. Ale odkręcić tego nie potrafię. Mam silne przekonanie, że jednak trafię do nieba. Że uda mi się kiedyś przebrnąć przez czyściec. Ale 100% pewności nie mam. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Boję się Go. Wierzę w Jego nieograniczone miłosierdzie. A nawet mam nadzieję, że ma On plan nawet dla tych, którzy Go całe życie odrzucali.
Mówię, że wierzę w to, że zasłużę na niebo, bo miłość Boga jest większa od moich grzechów. Ale czai się niepewność. Obawa. Strach. Korczowo trzymam się klawiatury, aby nie odfrunąć teraz na Sąd. Ale co mi da prolongata? Czy jutro wypełnię wolę Boga naszego? Czy będę potrafił? Czy ja rozpoznam? Módlcie się w mojej intencji. Błagam.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-16, 19:16

Łk 12, 8-12
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych.
Każdemu, kto powie jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie odpuszczone. Kiedy was ciągać będą po synagogach, urzędach i władzach, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty pouczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć».
==================================================================================================================================
Relacja zwrotna, dwustronna. Znów nastały czasy, gdy staje się to miernikiem postawy. Kiedyś w socjalizmie, choć oficjalnie była pełna tolerancja, to jednak przyznanie się do wiary utrudniało ścieżkę kariery. Choć, nade wszystko, spotykało się uśmiechem politowania, kpina czy szyderstwem. Dość rzadko z otwartą wrogością. Teraz jest inaczej. Lepiej pod tym względem, że nie ze strony władz. A także, ze nie w sposób totalitarny. Jednak pracodawcy wyraźnie nie lubią, gdy ktoś zaznacza w jakiś sposób swoją religijność lub postępuje zgodnie z tym w co wierzy. Casus IKEA, na szczecie odosobniony. Natomiast media, jak TVN. WP.PL, GW są cały czas wrogie religii, a w szczególności Kościołowi. Ta propaganda wznieca napaści, profanacje. Tym śmielsze, im bardziej są popierane środowiska seksolewicy. Teraz, już zdarzają się przypadki, gdy za swoje poglądy płacimy pobiciem, zniszczeniem mienia.
Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych. A słowa Jezusa jednoznacznie wskazują właściwą drogę. Jeśli czujemy się katolikami, nie możemy chować głowy w piasek. Gdy plują na to, co dla nas najświętsze, nie możemy udawać, że to deszcz. Knebel poprawności politycznej działa silniej niż presja socjalistycznych władz. Obecna lewica ma lepszą propagandę. Zrobili ludziom wodę z mózgów i ludzie uwierzyli, że to co robią, zgodnie z zasadami poprawności, jest właściwe. Że zgodne z wiarą. Wmówili, że wiara jest sprawą prywatną. Ze, jak chcecie to w kościele, w domu. Ale nie w pracy. Nie na ulicy. Kiedyś przechodząc przed kościołem, dla uszanowania Jezusa w tabernakulum czyniło sie znak krzyża świętego lub zdejmowało nakrycie głowy. Gdy ksiądz szedł z wiatykiem, to ludzie klękali na ulicy. A teraz, kto się odważy odmawiać różaniec jadąc autobusem, trzymając go dłoni, ale nie w kieszeni? Kto zareaguje na złośliwe dowcipy o księżach lub nawet Bogu? Uszy po sobie, bo jeszcze będą się nas śmieli. A jak opowiada to szef, to ruki pa szwam. I cha, cha, cha.
Ukrywanie wiary jest wyrazem wypieranie się Jezusa. Warto wziąć sobie do serca zacytowane zdanie. Jeśli teraz nie będziemy się do Niego przyznawać, jeśli nie będziemy teraz okazywać Mu szacunku, to na co mamy liczyć później?
Tchórzostwo, wygodnictwo - różne powody. Jednak czas się przełamać. Zanim powstanie prawo przymuszające do noszenie 6-cio kolorowych emblematów. A religia będzie prawnie zakazana. Obudźmy się. Dyskretnie, ale stanowczo i wyraźnie okazujmy swoją wiarę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-17, 22:16

Mt 22, 15-21
Faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Jezusa w mowie.
Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby mu powiedzieli: «Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?»
Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara.
On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli: «Cezara». Wówczas rzekł do nich: «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga».

================================================================================================================================
To trudne słowa. Jezus wskazał proste rozwiązanie. Dlaczego wciąż mamy z tym kłopot? Dlaczego wciąż się buntujemy? Krytykujemy? Czemu nie potrafimy się podporządkować? Jeśli chodzi o to co cesarskie, wciąż się nam wydaje, że jesteśmy mądrzejsi. Że wiemy lepiej niż rządzący. To znaczy, wydaje się nam, ze wiemy. Bo, gdybyśmy mieli sami stanowić, to szubko okazałoby się, że nie mamy pojęcia o tym, co robić. A w sprawch boskich, wciąż uważamy, że Bóg nie chce tego, co nam nie leży. I kombinujemy, jako koń pod górę, jakby się tu wykpić, jak najmniejszym kosztem.
«Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga».
Teraz, dobie koronawirusa, cwaniakujemy z maseczkami. Np. Odkrywając nos. Bo łatwiej oddychać. Kombinujemy z podatkami, ładnie nazywając to optymalizacją. A także, wbrew zaleceniom, wchodzimy do kościoła widząc, że jest tam zbyt wiele osób. Bo przecież ... Na wszystko znajdujemy wytłumaczenia.
Podobnie postępujemy unikając spowiedzi, z których nie musimy się koniecznie spowiadać. Udzielając sobie różnych dyspens. Bo imieniny, bo sytuacja. Tak łatwiej.
Zapewne nie wszyscy. Nie w równym zakresie.
Wrażliwość rośnie wraz z wiekiem. Wraz z doświadczeniem. Zwykle. Czasem proces toczy się w przeciwną stronę.
Praca w dzień święty. Terminy. Zarobek. I najpierw oddajemy cesarzowi. A Bogu, jak starczy czasu. Trudno jest nam dokonać wyraźnego rozdziału na to co boskie, i na to co cesarskie. ,
A Boga oszukać się nie da. Można samego siebie oszukiwać. Można też przeginać. Popadać w skrajności. Na przykład odmawiać samarytańskiej pomocy, bo dzień święty.
Nie raz mam takie dylematy. Czasem , na siłę się zmuszam. Czasem idę na łatwiznę. Ale, uczę się. Jakoś opornie. I co gorsza, lepiej widzę, błędy innych, niż własne. A zasługi innych, jakże często wydają się przesadzone. Niby takie proste.
Errare humanum est. Najważniejsze, aby wraz z upływem czasu doskonalić się. Nawet powolutku. I dostrzegać, co się komu należy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-19, 23:41

Łk 12, 35-38
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie».

=================================================================================================================================
To dość zastanawiające ujęcie. Nie wyobrażam sobie, aby pan obsługiwał swoich służących. Ale, czy to usługiwanie jest im potrzebne? Sądzę, że nie. Sądzę, że im bardziej zależy na tym, aby pan docenił ich zasługi.
Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie.
Wydaje mi się, że każdy, nie raz, odczuwał satysfakcję z dobrze wypełnionego obowiązku. Z wykonanej pracy, z rozwiązania zadanie, zdania egzaminu. Ew. pochwała jest dodatkiem. Główną rolę odgrywa to, że postąpiliśmy słusznie.
Ciekawym jest też to, że Jezus nie wspomina o ewentualnej karze, za niedopełnienie obowiązków. To też sugeruje mi to, że nie chodzi o pochwałę, ale samoświadomość. O własne stwierdzenie, że stanęliśmy na wysokości zadania.
Zasługa jest szczególna, gdy nie wynikała z przymusu. Praca nie była wynikiem wykonania polecenia, ale własnej inicjatywy. Zrozumienia obowiązków. Szeroko i odpowiedzialnie. Wykazanie się inicjatywą.
Tak jak w życiu, trzeba umieć dostrzegać wolę Boga. Trzeba umieć dostrzegać potrzeby człowieka. I wypełniać wolę Boga. Udzielać pomocy bliźnim. Z własnej wewnętrznej potrzeby. Tak, aby podziękowaniem był czyjś uśmiech. Może łezka. Świadomość dokonanego dobra.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-20, 23:18

Łk 12, 39-48
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
Wtedy Piotr zapytał: «Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?»
Pan odpowiedział: «Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w sercu: Mój pan się ociąga z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z niewiernymi.
Ów sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie poznał jego woli, a uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą».

================================================================================================================================
Niektórzy obsesyjnie pytają i żadna odpowiedź ich nie zadowala. Jedni nie są w stanie zrozumieć, inni chcą rozumieć opacznie, a jeszcze inni są głusi. O ile w pierwszym przypadku można wiele wybaczyć z uwagi na niską inteligencję, o tyle w pozostałych daje się zauważyć zła wola. Ale jest jeszcze czwarty przypadek. Klapki na oczach. Sam tego doświadczałem. Po prostu coś nie docierało. Brakowało słowa kluczowego, które odmykałoby klapkę w rozumie. Jednak słowo docierało. Najpierw musiało obumrzeć, aby później wydać plon. Klucz zrozumienia. Może niezupełnie zrozumienia, ale otwarcia na zupełnie inne spojrzenie.
Ów sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę.
Tak też mamy z Wolą Bożą. Można jej nie rozumieć, może ona nie docierać, można ją odrzucać. Można też ją negować i postępować na odwrót.
Głównym kryterium jest rozpoznanie woli Boga. Czy to przez czytanie pisma, czy przez dyskusje i innymi osobami, czy po prostu dostrzeganie dobra. Kierowanie się miłością. We współczesnym świecie, każdy człowiek o przeciętnym ilorazie styka się z wolą bożą wyrażaną także publicznie. Nie może tłumaczyć się, że nie wiedział, nie słyszał. Pięknie opisał Roman Brandstaetter postawę wywracania kota ogonem w książce o proroku Jonaszu. Otóż opisany tam Jonasz wykombinował, że postąpi dokładnie odwrotnie do polecenia. Bo przecież Bóg, tak sobie wykoncypował, nie chciałby narażać człowieka na nieprzyjemności. Skoro Bóg kazał do Niniwy, to on w przeciwną stronę. Oczywiście, rzekomo, chcąc dobrze.
Tak jest z tymi, którzy pragną nieba, ale za darmo. Ale wbrew walce z niebem. A także wbrew wyobrażeniu nieba. Jonasz miał szczęście, że lewiatan był tymczasowy. Ale jego następców, zadufanych w sobie mędrków nie brakuje. Pozostaje mieć nadzieję, że i oni wykorzystają swój czas. I błąd naprawią.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-21, 22:47

Łk 12, 49-53
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».

=============================================================================================================================
Słowa zdumiewające. Nie pokój lecz rozłam. To odsiew. Oddzielenie ziaren od plew. Jesteśmy tego świadkami także tu, na Forum. Teoretycznie wszyscy pragniemy dobra. Ale czyż najwięksi zbrodniarze nie pragnęli dobra? Więcej, oni pragnęli dobra także dla innych. Dobra, które sami wymyślili. Dobra dla tych, którzy zaangażowani byli w krzewienie ich teorii. Czy Stalin, Hitler, Mao, Pol Pot nie chcieli stworzyć raju na ziemi. Raju swojego i dla swoich. Czy Che nie uważał, że mordując ludzi czyni to dla dobra tych, którzy go popierali? Albo gen. Walter czy nie używał walthera, aby zbudować nowy doskonały świat?
Ale czy Jezus miał na myśli przemysł pogardy dla przeciwników? Czy namawiał do niszczenia innych? O jakim płomieniu mówił?
Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Ten płomień, to płomień miłości. Do człowieka. I ten płomień razi. Piecze tych, którzy marzą o cieple ognia piekielnego. Bo to ogrzewający miłości płomień wiary i zaufania. A jednak wielu ludzi uważa się za mądrzejszych od Boga. Uważają, że pojmą Go swoim rozumem. Uważają, że wiedzą lepiej. Że oni nie popełniliby błędów, które Mu zarzucają.
Takich mędrków jest masa. Wiedzą lepiej. Lepiej niż lekarz. Lepiej niż premier. Besserwisser zawsze wytyka błędy. Zamiast skupić się na dobru niesionym przez miłość, wytyka niedoskonałości. Wszyscy błądzą oprócz mędrka. Wioskowy geniusz ma innych za nic. I nie ma sensu go przekonywać. Zazwyczaj, pomimo czasem wysokiej inteligencji i wiedzy, są głupcami.
Mamy ich wszędzie wokół siebie. Oni nadają ton. Pamiętasz Nowe szaty króla? A my, przy nich, też możemy stać się takimi samymi. Dyskutujemy stosując narzuconą retorykę. Mieszając sacrum z profanum. I sami nabieramy przekonania, że to my wiemy lepiej. A to prosta droga do upadku, przez pychę. Ale co mamy robić, gdy wciąż ktoś zarzuca nam jakieś zło? Pies szczeka, karawana idzie dalej. Nie warto rzucać pereł przed wieprze.
Tylko jak się powstrzymać przez atakiem głupka? Wydaje się nam, że jak zignorujemy, to przegramy. Fakt. No i co z tego? Przegramy potyczkę słowną z kimś, kto nie chce lub nie jest w stanie zrozumieć. Niech mu się wydaje, że jest geniuszem. Najważniejsze, abyśmy sami nie zeszli z obranej drogi do Boga. Nie obrażajmy się jednak na nich. Wciąż wyciągajmy dłoń. Może i oni zapłoną ogniem miłości. Tylko jak, skoro jest sprzeczność w unikaniu przekonywania, przegadywania i równoczesnego polemizowania. Jest wąski pas pokazywania prawdy, bez dawania się podpuszczać. Bez wykazywania, że to co mówią jest bzdurą. Pokazujmy dobro.
Gdybym ja tak potrafił … Panie, proszę Cię, daj mi umiejętność dawania dobrego świadectwa.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-22, 22:35

Łk 12, 54-59
Jezus mówił do tłumów: «Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak się dzieje. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?
Gdy idziesz do sprawującego władzę ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie zaciągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni pieniążek».

==============================================================================================================================
Tak, rzeczywiście, zawsze cos przewidujemy, planujemy. Jutro, za tydzień. I nie dopuszczamy do siebie myśli, że dziś może być koniec. Że wszystko, co przewidujemy nie będzie miało żadnego znaczenia. Koronawirus, wypadek, nagła choroba. A może śmierć. A my żyjemy tak, jakby jutro miało nadejść. Bo wciąż nadchodzi. Ale kiedyś nie nadejdzie. Czy jesteśmy przygotowani?
Obecna epidemia skłania mnie do częstszego myślenia o śmierci. Ale nie skłania do radykalnej zmiany postępowania. Wciąż zdarza się, że ulegam emocjom. Że cos planuję i nie wykonuję. Chcę tak żyć, aby być pewnym nieba. Ale może od jutra? Dziś jestem zmęczony. Jeszcze muszą-ę zrobić … A przecież zegar może dla mnie w każdej chwili stanąć. Jutro … A co, jeśli jutra nie będzie?
Gdy idziesz do sprawującego władzę ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody
To życiowa porada. Lepiej iść na kompromis, tam gdzie można. Lepiej szukać zgody. Oczywiście, gdy jesteśmy przyparci do ściany, wtedy non possumus. Ale czy dopiero w obliczu śmierci? I czy zgoda tylko z bliźnim? Najważniejsza zgoda z Bogiem. A na czym ona polega? Na wykonywaniu Jego woli. Na poddaniu się jej z miłości. To nie jest zniewolenie, ale wspólny cel. Wspólnym celem jest zbawienie.
Zanim staniesz przed Sądem, pogódź się z tymi, którym krzywdę uczyniłeś. Odpuść winowajcy. Nie kłóć się ze złośnikiem. Jeśli wiesz, że nie przekonasz, to po co przekonujesz? Ale jakie to trudne zamilknąć, gdy ktoś głosi zło? Czy można milczeć? Ano, nie można. Trzeba dawać świadectwo.
Nie potrafię. Chciałbym raz powiedzieć, ale gdy ktoś wciąż kopie w kostkę, to odepchnę. Czasem brutalnie. A potem boleję na działaniem w afekcie.
A trzeba się pogodzić. Poszukać tego, co łączy. Na tym się skupić. I tak poprowadzić, aby omijać zło. I to zewnętrzne i to wewnętrzne. Uczę się tego całe życie. Ale widać, niepojętnym uczniem jestem.
Panie, przepuść mi moje winy. Boże, przepuść nam nasze winy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-23, 23:39

Łk 13, 1-9
W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar.
Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie».
I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”».

=========================================================================================================================
Czyż nie oburzające jest to, co powiedział Jezus? A jeśli dla nas takie jest, to jak musiało to szokować Żydów wierzących, że powodzenie w życiu, ze Bóg w tym życiu odpłaca powodzeniem za dobre czyny. I karze nieszczęściami za grzechy własne i przodków.
A Jezus wyraźnie zaznaczył, że powodzenie za życia ma się nijak do szczęścia wiecznego. Że długość życia nie ma ma związku ze zbawieniem.
Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem?
Śmierć, nie jest karą. Śmierć tragiczna nie jest karą. A może być nagrodą. Może być tak, że dłuższa egzystencja sprowadziłaby nas na manowce? Zdarzenia, które nas dotykają, mają nam uświadomić, że powinniśmy być przygotowani. Abyśmy mogli z czystym sumieniem i ufnością udać się do Pana, gdy tylko nas wezwie. Bez oglądania się za siebie.
W przypowieści o drzewie figowym otrzymujemy nadziej ę na prolongatę. Na kolejna szansę. Ale ile już szans zmarnowaliśmy? Czy właśnie nie zmarnowaliśmy tej ostatniej? Czy dostaniemy jeszcze jedną? Lepiej nie ryzykować. Wieża może zawalić się każdej chwili.
Miałem napisać testament. Może jutro. Ale właściwie, po co? W końcu, jak zejdę, to cóż mnie to będzie obchodzić? Dlatego w testamencie nie będzie spraw materialnych. Tylko prośba o modlitwy. O ofiarowanie w mojej intencji przyjmowanych komunii. O uczestnictwo w mszach ofiarowane za mnie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-25, 09:04

Mt 22, 34-40
Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?»
On mu odpowiedział: «„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To jest największe i pierwsze przykazanie.
Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy».

==============================================================================================================================
Postępowanie faryzeuszy kojarzy mi się z naszymi dyskusjami na forum. Często w ferworze dyskusji czy sporu ucieka gdzieś to, co najważniejsze. Sedno gdzieś ginie. A Forum jest, w pewnym stopniu, odzwierciedleniem ulicy. Tak krzyczą: Prawa kobiet! pomijając prawo do życia. Pomijając prawa mężczyzn i dzieci. Krzyczą: Nie ma zagrożenia covidem! Dopóki sami nie zachoruję. Nie liczą się z prawami innych. Jezus daje przykład, że myśląc da się wylowić sedno. Wskazać to, co jest najważniejsze. Bez krzyków, tupania i obrażania innych.
Będziesz miłował Pana Boga swego … swego bliźniego …
Będziesz miłował. A co czynią obecni demonstranci? Oni krzyczą: Będziesz nienawidził! A jeśli tak, to znaczy, że odrzucają prawo boże. Że odrzucają prawo naturalne. Że odrzucają Dekalog. A niektóre media zagrzewają do zadym pisząc, że to już wojna. Poniekąd ta wojna toczy się od dawna. Wojna życia ze śmiercią. Wojna dobra ze złem. Wojna o własną wygodę z prawami do życia. Ta wojna dotyczy każdego z nas. Jedni żądają prawa do mordów, inni do życia, takiego jakie możliwe. Prawa do życia bez pomordowania nienarodzonych i bez mordowania przez zarażanie innych covidem.
Z jednej strony głoszą, że prawo do życia jest niezbywalnym prawem każdego człowieka. Ale mówiąc każdego, wykluczają z tego tych, którzy przeszkadzają. Dziś każdy powinien zadać sobie pytanie, co jest najważniejsze? Bóg czy wygoda? I odpowiedzieć w prawdzie, tak jak Jezus. Jednoznacznie. Bez ściemniania. Bez udawania, ze koronawirus to propaganda, albo że poczęte dziecko jest związkiem chemicznym lub częścią ciała żywicielki.
Jezus stawia na miłość. Nie odrzuca miłości własnej. Ale zrównuje ją z miłością do bliźniego. Jeśli żądasz prawa do zarażanie covidem sam też się zaraź. Jeśli żądasz zabijania poczętych, sam się też zabij. Oczywiście nie namawiam do popełnienia tego. Ale do zrozumienia, że każdy człowiek ma takie samo prawo jak Ty. Nie decyduj za niego podejmując decyzję o zabiciu czy zarażeniu.
Zastanów się czy kochasz. Trudno, aby niewierzący kochali Boga. Ale chyba nie posuwają się do tego, żeby nie wierzyć w człowieka. W istnienie człowieka.
Przykazanie miłości jest prawem uniwersalnym. Jest prawem ponad wszystkie prawa. I powinno być przyjęte i stosowane powszechnie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-25, 22:14

Łk 13, 10-17
Jezus nauczał raz w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować.
Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: «Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy». Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: «Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu».
Pan mu odpowiedział: «Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?»
Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

=============================================================================================================================
Co można, a czego nie należy czynić w dzień święty?
Trudno odmówić jest racji przełożonemu synagogi. Słusznie twierdził, Że można uzdrawiać przez 6 dni. Bo można i trzeba. I nikt tego nie neguje. Nie znamy szczegółowych okoliczności. Nie wiemy, czy nie przybyła z daleka. Ale wiemy, co oburzyło Jezusa. I tym się kierujmy.
Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić?
Obowiązek. Wobec człowieka, zwierzęcia. Wiele jest zawodów wymagających pracy w niedziele. Szczególnym są zawody medyczne.
Czy można komuś odmówić pomocy, bo jest niedziela? Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary Także dzisiejsza Ewangelia wyraźnie wskazuje co jest ważniejsze. Albo inaczej, jak dzień święty święcić. Czy może być piękniejszy sposób uświęcenia dnia, niż przez uczynienie dobra innemu człowiekowi? Powinniśmy uważać to za swój obowiązek. Za naszą powinność. Pomoc, ratunek trzeba nieść zawsze. Niezależnie od dnia.

Co ciekawe, ten, który powinien być najbardziej świadomy sensu przykazania, okazał się formalistą. Ślepym na człowieka. A zwykli ludzie dostrzegli dobro. I chwalili za nie Boga, który w niebie jest. Okazuje się, że wiedza w wierze nie musi odgrywać zasadniczej roli. Wiara jest darem. Darem, którzy należy pielęgnować. Aby przynosiła plon obfity.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-26, 22:48

Łk 13, 18-21
Jezus mówił: "Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki podniebne zagnieździły się na jego gałęziach". I mówił dalej: "Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło".
==============================================================================================================================
Niestety, nikt nie wie, czym jest królestwo Boże. Możemy się jedynie domyślać na podstawie porównań. A także, co robić, aby było ono w nas. Aby zakiełkowało. A potem wzrastało. Ale najpierw musi zakiełkować.
Wydaje mi sie, że w każdym, kto czyta niniejsze słowa, już zakiełkowało. Bo ci, w których nie zakiełkowało, zapewne nie zaglądają do tego wątku. Z ostrożności, aby przypadkiem nie obudziła się w ich wiara.
Podobne jest do ziarnka gorczycy,…
Podobne jest do zaczynu …

Podobne jest do ziarna. Do ziarna, które padło na glebę żyzną. Ale bywa, że padnie na skałę, albo drogę. Jest w nas królestwo Boże, gdy ziarno wiary zakiełkowało i stale rośnie. Jest w nas, gdy pielęgnujemy roślinkę naszej wiarę. Gdy stwarzamy warunki do tego, by wyrosła na wielkie drzewo. Tak silne, że potrafi się oprzeć burzom i wichrowi.
Królestwo jest w nas, gdy karmimy zaczyn. Teraz modne robienie chleba w domu. Ci, którzy to robią wiedza, że aby zakwas utrzymać, trzeb stale dokładać. Trzeba zapewnić temperaturę. A wtedy z niewielkiej ilości możemy zrobić dowolną ilość. Taką, aby nakarmić każdego łaknącego. Królestwo jest w nas, gdy to my jesteśmy zakwasem. Gdy potrafimy innych "zarażać" wiarą. Gdy wzmacniamy łaknących. Karmimy ich dzieląc się tym, co w nas wzrosło.
Każdemu życzę, aby było w nim królestwo Boże. Aby wzrastało, umacniało się. Regularnie zasilane Ciałem Chrystusa. I sakramentami.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-28, 22:57

Czwartek, 29.10.2020
Łk 13, 31-35
W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i rzekli do Jezusa: «Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić». Lecz On im odpowiedział: «Idźcie i powiedzcie temu lisowi: Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu. Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz to niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jeruzalem.
Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto dom wasz tylko dla was pozostanie. Mówię zaś wam: nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie”».

==========================================================================================================================
Znak, którem sprzeciwiać się będą. Od samego początku wielu się sprzeciwiało. I sprzeciwia nadal. Bo sprzeciwiają się Prawdzie. Sprzeciwiają się mówieniu Prawdy. Ci, którzy zdają sobie sprawę, że są nieprawi, gniewem starają się stłumić prawość. To co prawe zawsze wzbudzało i nadal wzbudza sprzeciw. Bo niewygodne. Bo zmusza do wyrzekania się przyjemności, doraźnych celów. Bo zmusza do szanowania praw innych osób. Od zaranie dziejów prawość i lewość ma swoich zwolenników.
Mówię zaś wam: nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas,
A czas może nadejść w każdej chwili. Teraz także za przyczyną epidemii. I cóż wtedy ujrzymy? Ujrzymy Prawdę. O nas samych. O nas w świecie. O nas wobec Boga. Czy dla każdego będzie to szczęśliwy czas? Nie wiem. Wiem, że każdy z nas będzie zaskoczony. Nikt nie wyobraża sobie, jak się to odbędzie. Najbardziej zaskoczeni będą ci, którzy spodziewają się niczego i rzeczywiście niczego nie otrzymają. Wieczne nic. Czyli wieczny brak tego, co odrzuciło się wcześniej. A ci, którzy spodziewali się czegoś, otrzymają coś. Coś zupełnie innego. A szczęściem tym, będzie to, że otrzymają nadzieję.
Mówię zaś wam: nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie”
Kto powie: „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie”? Tylko ten, kto rozpozna. Tylko ten, kto rozpozna Wysłannika. Tylko ten, kto się do Niego przyznaje. Bo i On do niego się przyzna. I poprowadzi. Wskaże drogę. Już ostatnią.
Modle się o to, abyśmy wszyscy potrafili rozpoznać. I pójść za Nim, gdy nadejdzie czas.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-29, 21:53

Łk 14, 1-6
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.
A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.
A do nich rzekł: «Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu?» I nie zdołali Mu na to odpowiedzieć.

==========================================================================================================================
Zupełnie inna reakcja, niż poruszana w Ewangelii sprzed kilku dni. Tym razem nie było oskarżeń, ani protestów. Ciekawe czemu. Czy byli to inni ludzie? Czy, też, poprzednia sytuacja czegoś ich nauczyła? A może, tylko nabrali respektu? Nie wiem.
Jednak, z tego, że temat się powtarza, myślę, że był to ważny problem dla ówczesnych. Przepisy szabatowe precyzyjnie wyznaczały co wolno, a czego nie wolno. Jednak, nie da się wszystkiego ująć w prawie.
«Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?»
Co jest ważniejsze? Albo: Na czym polega świętowanie?
Świętowanie polega na oddawaniu czci Bogu. My, teraz, formułujemy to inaczej. Mianowicie, że należy się powstrzymywać od prac niekoniecznych. Jeśli pracę można wykonać w inny dzień, to należy tak uczynić. Jest jednak wiele zawodów wymagających ciągłej pracy. Albo gotowości do jej świadczenia.
Jezus podał przykład ratowania zwierzęcia. Zapewne, dlatego, że to najbliższe skojarzenie z ratowaniem człowieka. Wyciągam z tego wniosek, że każda służba ratownicza jest uzasadniona. Ale to mało. Bo także każda służba człowiekowi. Również mieniu. Wszak wszystko to, co czynimy bliźniemu, czynimy Bogu. Na Jego chwałę. W tym, świadczenie rozrywki. Działania służące odpoczynkowi. A także prace sprawiające przyjemność. Wydaje mi się, że jeśli komuś przyjemność sprawia pielęgnacja ogródka, to też może ją wykonywać.
Najważniejsze nastawienia. Nie należy wylewać dziecka z kąpielą. Choć jest tutaj cienka granica. Bo, skoro jedno, to może i drugie.
Ważne jest też to, aby zajęcia te nie odrywały od Boga. Najważniejsze jest poświęcenie czasu Stwórcy. A pracą też można to czynić. Jeśli praca jest wypełnieniem woli Bożej. Jeśli służy ludziom. Każdy, w swoim sumieniu, musi sam określić własne granice.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-10-31, 19:34

Mt 5, 1-12a
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».

================================================================================================
Każde z błogosławieństw skłania do refleksji. Każde warte jest głębszego rozważenia. Do wyciągnięcia wniosków. Ale dzisiaj, najbardziej aktualne jest ostatnie. To straszne antagonizowania społeczeństwa. Przedkładanie własnych interesów ponad interesy społeczne. Te obecne protesty są dobitnym tego przykładem.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają. Ale czy zawsze? Czy błogosławienie są także ci, którym, co prawda urągają, ale którzy także urągają? Raczej nie. Bo napastowanie nie jest czymś dobrym. Ale to nie wszystko, bo czy każdy, któremu urągają zasługuje na błogosławieństwo? Czy należy się błogosławieństwo złoczyńcy, któremu urągają? Też wydaje się to być nieprawdopodobnym. Komóż, więc, należy się ono?
Ano tym, którym urągają z powodu czynionego przez nich dobra. Tym, którym urągają dlatego że kogoś bronią. Obecne protesty są przykładem wzajemnego urągania. To smutne. Ale w tym należy dostrzec wielką rzeszę nie korzystających z krzyku, ani przemocy. Ludzi, którzy opowiadają się za życiem. Za jego ochroną. Ludzi, którzy po cichu bronią samych siebie. A w tym Kościoła, do którego należą. Ludzi, którzy w milczeniu bronią tego co materialne w Kościele. Samych świątyń. Pomników. Godności.
Czy ludzie mają prawo do obrony przed rozwścieczonym tłumem? Czy można tego zabronić?
Niestety, po obu stronach znajdują się zadymiarze. Wykorzystujący demonstracje do bijatyk czy kradzieży. To margines. Przed nim też trzeba się bronić.,
I jeszcze jedno, czy podawanie faktów jest urąganiem? Może być. Gdy nie dostrzegamy czynów jednej ze stron. Gdy jednych tylko tłumaczymy, a innych za to samo potępiamy.
O ile zrozumiałe jest nagłaśnianie tego co boli, czyli krzywd doznawanych przez tych, którzy cenią podobne wartości jak my, o tyle generalizowanie tego jest już złem. Złem jest oskarżanie wszystkich o innych poglądach o samo zło. Brak zauważania, że zwykle większość osób jest zmanipulowana. Albo nie ma poglądów, ale idzie, bo wszyscy. I krzyczy, bo wszyscy. I niesie, co jej wciśnięto do rąk.
Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie, ale tylko wtedy, gdy sami zachowujecie umiar. Niestety, emocje. W emocjach trudno o umiar. Jaskrawo dostrzegam zło wyrządzane przez głoszących hasła śmierci. A niemal nie zauważam nieodpowiednich reakcji na tę agresję. Nie mam podstaw, by się cieszyć. Jestem przerażony. Boję się. Tego, że mnie zelżą i pobiją. I tego, że sam przekroczę niedopuszczalną granicę. Ze strachu. Ale to nie tłumaczy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Biblia, Nowy Testament i Stary Testament”