Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Przecież wiele chorób dyskwalifikuje do życia zakonnego, a potem jeszcze jest kwestia predyspozycji psychicznych, a najważniejsze: powołania. @grubas, o ile wiem, orioniści przyjmują kandydatów niezupełnie zdrowych, ale są jakieś granice. To ta sama grupa zakonna, gdzie są siostry sakramentki niewidome.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Lecz tu nie mamy do czynienia, ani z jednym, ani z drugim. To niecierpliwe szukanie.
Dedykuję starą zapomnianą piosenkę:
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Andeju, nie zrozum mnie źle, bo o ile często Twoje wypowiedzi niosą ze sobą wiele wartości, o tyle nie do Ciebie należy ocena, czy ktoś powołanie ma, czy nie ma. Za mało o sobie wiemy wszyscy jako użytkownicy forum. Możemy pokazywać pewne sprawy, ale nigdy niczego nie wykluczać i z góry nie zakładać.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Złoto próbuje się w ogniu. A powołanie w czasie. Poczytaj życiorysy wybitnych osób zakonnych. Jak długo musieli walczyć z przeciwnościami, aby zrealizować pragnienie. Czas wykazywał, że było to powołanie, czy zachcianka. Życie zakonne to nie kaprys.
Nie oceniam, ale poddaję w wątpliwość. Sugeruję, aby weryfikować. Żółwik, panienka, zakon, studia - to wszystko, wg mnie, są próby ucieczki przed samym sobą. To obraz miotania się w escaperoomie bez przemyślanego planu. Może trafi. Raz na jakiś czas. Ale to nie metoda na życie.
Na wszystko jest odpowiedni czas. Dopóki wciąż będą różne problemy, błahe na przemian z decydującymi o życiu, lepiej nie podejmować żadnych zasadniczych decyzji. Już lepiej poświęcić się żółwikom. Ze świadomością, że nie wypełnią one całego życia. Konieczny jest nadrzędny cel. Realizowany bez przeginania pały.
W dalszym ciągu podtrzymuję swoje spostrzeżenie, że na razie nie mamy do czynienia z obligatoryjnym postanowieniem na całe życie. A powołanie takim jest. Trzeba czasu.
Zdrowie, to wymówka. Stan się zmienia. Wielu księże, zakonników mając plany zakonne najpierw szło na studia, aby dopiero potem udać się do zakonu lub seminarium. Choć bywała kolejność odwrotna. Na uniwerku spotykałem zakonnice.
Moje spostrzeżenie jest moją subiektywną oceną dokonaną na podstawie wypowiedzi. Nie jest ostateczną diagnozą. Nie jest absolutnym stwierdzeniem. Nie czuję się powołany do jednoznacznego stwierdzenia, czy ma powołanie czy nie. Ani do czego. Stwierdzam jedynie, na podstawie postów, że obecnie nie ma podstaw do stwierdzenie, że powołanie ma. Zapewne napisałem poprzedni post niezbyt precyzyjnie. Ale chaotyczne ruchy w różnych kierunkach nie świadczą o posiadaniu powołania. Uważam, że to próby panicznej ucieczki. A zrozumienie tego stanu może pomóc w samoocenie i wyborze dalszej drogi.
Nie oceniam, ale poddaję w wątpliwość. Sugeruję, aby weryfikować. Żółwik, panienka, zakon, studia - to wszystko, wg mnie, są próby ucieczki przed samym sobą. To obraz miotania się w escaperoomie bez przemyślanego planu. Może trafi. Raz na jakiś czas. Ale to nie metoda na życie.
Na wszystko jest odpowiedni czas. Dopóki wciąż będą różne problemy, błahe na przemian z decydującymi o życiu, lepiej nie podejmować żadnych zasadniczych decyzji. Już lepiej poświęcić się żółwikom. Ze świadomością, że nie wypełnią one całego życia. Konieczny jest nadrzędny cel. Realizowany bez przeginania pały.
W dalszym ciągu podtrzymuję swoje spostrzeżenie, że na razie nie mamy do czynienia z obligatoryjnym postanowieniem na całe życie. A powołanie takim jest. Trzeba czasu.
Zdrowie, to wymówka. Stan się zmienia. Wielu księże, zakonników mając plany zakonne najpierw szło na studia, aby dopiero potem udać się do zakonu lub seminarium. Choć bywała kolejność odwrotna. Na uniwerku spotykałem zakonnice.
Moje spostrzeżenie jest moją subiektywną oceną dokonaną na podstawie wypowiedzi. Nie jest ostateczną diagnozą. Nie jest absolutnym stwierdzeniem. Nie czuję się powołany do jednoznacznego stwierdzenia, czy ma powołanie czy nie. Ani do czego. Stwierdzam jedynie, na podstawie postów, że obecnie nie ma podstaw do stwierdzenie, że powołanie ma. Zapewne napisałem poprzedni post niezbyt precyzyjnie. Ale chaotyczne ruchy w różnych kierunkach nie świadczą o posiadaniu powołania. Uważam, że to próby panicznej ucieczki. A zrozumienie tego stanu może pomóc w samoocenie i wyborze dalszej drogi.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
W jaki sposób hobby (żółw) czy studia miałyby być ucieczką?
To są zupełnie normalne i potrzebne sprawy dla człowieka. Jedni grają na skrzypcach, inni hodują żółwie. W zakonach też są instrumentaliści i miłośnicy zwierząt.
Nie można w świecie żyć przyszłością ewentualnego pójścia do zakonu. Bardzo krzywdzące te Twoje oceny.
To są zupełnie normalne i potrzebne sprawy dla człowieka. Jedni grają na skrzypcach, inni hodują żółwie. W zakonach też są instrumentaliści i miłośnicy zwierząt.
Nie można w świecie żyć przyszłością ewentualnego pójścia do zakonu. Bardzo krzywdzące te Twoje oceny.
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Rozwiewam Waszą dyskusję. Żółwia niestety nie kupię, gdyż: a) prywaciarz wysyła żółwie tylko w porze letnio-wiosennej + nie jest on w stanie określić płci żółwi(a musi być samica). b)w profesjonalnym sklepie zoologicznym jest za drogo i też nie potrafią określić płci żółwia.
Po drugie, dzwoniłem do Franciszkanów, przedstawiłem swoją sytuację i powiedzieli że takie i takie schorzenia dyskwalifikują na starcie wstąpienie do zakonu. Może nawet być problem ze wstąpieniem do zakonu dla świeckich, nie mówiąc już o zwykłym. Dyskusję uważam za zakończoną.
Po drugie, dzwoniłem do Franciszkanów, przedstawiłem swoją sytuację i powiedzieli że takie i takie schorzenia dyskwalifikują na starcie wstąpienie do zakonu. Może nawet być problem ze wstąpieniem do zakonu dla świeckich, nie mówiąc już o zwykłym. Dyskusję uważam za zakończoną.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Podziękuj Panu za rozwiązanie dylematów. I poświęć się nauce. A także dawaniu świadectw miłości do Boga w codziennym swoim życiu. Dawaniu dyskretnym, aby ludzie jedynie domyślali się, kto Tobą kieruje. Świeć innym przykładem, skromnym, szlachetnym, cichym jak szept.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Znałam człowieka, którego wykopali z zakonu bo miał depresję x)
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
Ale żółwia nie miał?ciasteczkowy_potfur pisze: ↑2020-10-23, 13:33 Znałam człowieka, którego wykopali z zakonu bo miał depresję x)
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Jak przekonać rodzinę na drugiego żółwia?
nie miał, może gdyby miał żółwia to teraz robiłby karierę zakonną?...Andej pisze: ↑2020-10-23, 15:46Ale żółwia nie miał?ciasteczkowy_potfur pisze: ↑2020-10-23, 13:33 Znałam człowieka, którego wykopali z zakonu bo miał depresję x)