Uczeń pisze: ↑2020-12-30, 23:13
Tak jak napisałem, w artykule jest wyjaśnione co jest chrztem nawrócenia według zrozumienia autora tego poradnika.
Ja nic nie proponuję, to Duch Święty powinien odpowiedzieć danej osobie czy nieświadomy chrzest powinna powtórzyć w sposób świadomy na podstawie swojej własnej wiary.
Chrzest Święty to nie jakaś praktyka psychologiczna, czy nawet nawróceniowa.
To jest Nowe Narodzenie.
Popatrzmy na analogię z życiem doczesnym: jeśli w wielu np. 20 lat okazuje się, że człowiek jest chory (niezaleznie od tego, czy z powodu nie dbania o zdrowie, czy też z powodów wrodzonych), to nie postuluje się, by się jeszcze raz urodził
, lecz poprzez zabiegi zdrowotne usiłuje mu się przywrócić stan, jaki miał po narodzeniu (no, zakładając, że urodził się zdrowy).
Jest tylko jeden chrzest.
Mamy na ten temat bardzo wyraźny przekaz Pisma:
"Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest."/Ef 4:5/
Już wcześni chrześcijanie tak dalece szanowali tę prawdę, że uznawali chrzest święty udzielany przez odstępcze sekty (pod warunkiem zachowania podstawowych waarunków, jak np. formuła trynitarna). Orzeczono to św. Stefana I (papież w latach 254-257), ale w formule orzeczenia jest powołanie się na to, iż dzieje się to od "prastarych czasów).
Natomiast podniosłeś bardzo ważną rzecz. Jeżeli chrzcimy - wzorem wczesnego chrześcijaństwa (i wg wszelkiego prawdopodobieństwa apostołów) dzieci, jest rzeczą niesłychanie ważną, by nastąpiła w pewnym momencie życia (po uzyskaniu przez osobę "dostatecznego używania rozumu")
świadoma afirmacja swojej, otrzymanej w chrzcie świętym, tożsamości Dziecka Bożego.
Święty Augustyn słusznie napisał kiedyś:
„(...) zatem niemowlę, mimo iż nie jest jeszcze człowiekiem wierzącym w sensie posiadania takiej wiary, która zawiera akt woli podobny do tego, który podejmuje dorosły wierzący, ale staje się wierzącym przez sakrament tej wiary. […] Kiedy jednak później zacznie używać rozumu, nie powtórzy sakramentu, ale zrozumie jego znaczenie i dostosuje się do niego, przez akt woli"/List 68/
To bardzo ważne: "owo przyjęcie" czy "odnowienie" nie jest Nowym Narodzeniem, ale musi nawiązywać do tego momentu, w którym
darmowa łaska Boża nieodwracalnie nas zmieniła, czyniąc
„dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa” (Rz 8,17) – a zmiana ta była tak gruntowna że Biblia nie waha się nazwać jej
powtórnym narodzeniem z wody i Ducha” ( patrz J 3,5.7).
Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie neguję znaczenia wyznania wiary w Jezusa i uznania go swoim Panem. Sam zaznałem w swoim życiu błogosławieństwa z takim świadomym oddaniem (decyzją) związanego.
Niemniej nie należy mylić tej praktyki z inicjacją chrześcijańską, z Nowymi Narodzinami. „Oddanie życia Jezusowi” jest praktyką, która pojawiła się stosunkowo niedawno (IXX wiek) i stanowi namiastkę chrztu w tzw. trzeciej fali Reformacji. Biblia nie pozostawia tu wątpliwości i mówi jednoznacznie o Chrzcie Świętym jako drodze wiodącej do zbawienia. Oczywiście sam Chrzest nie wystarczy – ale tym bardziej błędem byłoby sądzić że wystarczy sama modlitwa oddania Jezusowi.
Nie zastępujmy praktyk biblijnych naszymi własnymi (choćby i nie najgorszymi) pomysłami. Z drugiej strony nie powtarzajmy inicjacji, skoro już zostaliśmy inicjowani i zostaliśmy Dziećmi Bożymi.
To prawda, że nawet taki nowo narodzony chrześcijanin może w praktyce być duchowo martwy, jeśli nie spełnia czynów wiary i nie podtrzymuje relacji z Bogiem. Jednak to nie oznacza, że jest on całkowicie od Boga oddzielony – przeciwnie, pozostaje dzieckiem Bożym,
„bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,29). Bóg ze swojej strony dotrzymuje Przymierza raz zawartego w sakramencie chrztu – a jedynie człowiek nie zawsze korzysta z jego owoców.
Dlatego Pismo
nie radzi takim ludziom tak samo jak niechrześcijanom:
„niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych” (Dz 2,38).
Dla ochrzczonych rada jest inna:
„Mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij!” (Ap 2,4-5).
=========================================
Protestancka praktyka „wyznania Jezusa” jest jedynie cieniem znanego w Kościele katolickim i praktykowanego od wieków odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych . W nim zawiera się nie tylko wyznanie wiary w Jezusa, ale i wiele, wiele więcej:
- wyrzeczenie się grzechu, aby żyć w wolności dzieci Bożych,
- wyrzeczenie się Szatana i wszystkiego, co do grzechu prowadzi,
- wyznanie wiary w Boga Ojca Stworzyciela,
- wyznanie wiary w Jezusa jako Jedynego Syna Bożego, naszego Pana, który przyszedł na ziemię przez narodzenie z Maryi Dziewicy, został umęczony i pogrzebany, który powstał z martwych i zasiada po prawicy Ojca,
- wyznanie wiary w Ducha Świętego i prowadzony przez Niego Kościół powszechny,
- wyznanie wiary w odpuszczenie grzechów i oczekiwania na nasze zmartwychwstanie oraz życie wieczne.
Na koniec aktu odnowienia kapłan, zgodnie z Pismem (Rz 5,1-2), wyraża naszą dumę z przynależności do Chrystusa:
„Taka jest nasza wiara. Taka jest wiara Kościoła, której wyznawanie jest naszą chlubą w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”.
Wydaje się że odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych jest godne tego, aby stać się ukoronowaniem każdej reewangelizacji i każdych rekolekcji nawróceniowych. Przemawia za tym nie tylko jego treść, ale także wewnętrzny związek z momentem naszego nowego narodzenia w sakramencie Chrztu Świętego. Dlaczego mamy się ograniczać do praktyki, która stanowi jedynie fragment tego, co od wieków jest praktykowane?
Owszem, wszystko można zrobić "po łebkach". I odnowienie przyrzeczeń Chrztu Świętego, i "wyznanie wiary", a nawet przyjęcie sakramentu Chrztu Świętego. Ale to inne zagadnienie (choć ważne, zmagają się z nim chrześcijanie na całym świecie niezaleznie od wyznania).