Życie nigdy się nie skończy
Życie nigdy się nie skończy
Gdy czasami myślę o nieskończoności czasu, że coś może trwać wiecznie i wiecznie nigdy nie zniknie to po prostu... słabo mi się robi, ponieważ nie mogę sobie tego wyobrazić. I gdy ktoś mówi o życiu wiecznym to mam tak samo. Jak to będzie? Życie w Niebie NIGDY się nie skończy? Wszyscy zbawieni za 5 miliardów lat będą nadal normalnie w Niebie z Bogiem? Potrzebna jest tu również wizja Nieba. bo każdy ma swoje własne wyobrażenia. A jak Wy to sobie wyobrażacie? Jeżeli świat się skończy w tym stuleciu to jak będzie za np. 10 miliardów lat?
Re: Życie nigdy się nie skończy
Życie w niebie wyobrażam sobie poza czasem, czyli nie będę odczuwała upływu czasu.
Głównym zajęciem w niebie będzie uwielbianie Boga, zgodne chóry Aniołów i ludzi zbawionych będą Bogu śpiewać chwałę.
Choroby, słabość i niewygody przestaną nam zawracać głowę, ciała będą odmienione (zmartwychwstałe)
No i spotkamy tych co wcześniej pomarli, ale zostali zbawieni.
Wieczna komunia z Bogiem, który jest miłością będzie polegała na miłości.
Tak sobie to wyobrażam, po krótce.
Głównym zajęciem w niebie będzie uwielbianie Boga, zgodne chóry Aniołów i ludzi zbawionych będą Bogu śpiewać chwałę.
Choroby, słabość i niewygody przestaną nam zawracać głowę, ciała będą odmienione (zmartwychwstałe)
No i spotkamy tych co wcześniej pomarli, ale zostali zbawieni.
Wieczna komunia z Bogiem, który jest miłością będzie polegała na miłości.
Tak sobie to wyobrażam, po krótce.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Życie nigdy się nie skończy
W miłości sedno.
A czas? Byłeś kiedyś zakochany? Tak po uszy? W mamie, kobiecie ... Jak płynął czas w jej towarzystwie? Czy dłużył się i ciągnął? Czy raczej znikał. Stan euforycznego zakochania z wzajemnością to właśnie NIEBO. A czas Bóg wymyślił (choć wydaje mi się, że jest to znacznie późniejszy wynalazek człowieka) aby obowiązywał tylko tu. Na Ziemi. Czas relatywny jest. Ten nasz czas. A tam, wydaje mi się, że pojęcia czasu nie ma. A przynajmniej takiego czasu, z jakim mamy do czynienia teraz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15101
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4246 times
- Been thanked: 2977 times
- Kontakt:
Re: Życie nigdy się nie skończy
Zwróć uwagę na to co Andej napisał!Menteron pisze: ↑2018-03-04, 20:45 Gdy czasami myślę o nieskończoności czasu, że coś może trwać wiecznie i wiecznie nigdy nie zniknie to po prostu... słabo mi się robi, ponieważ nie mogę sobie tego wyobrazić. I gdy ktoś mówi o życiu wiecznym to mam tak samo. Jak to będzie? Życie w Niebie NIGDY się nie skończy? Wszyscy zbawieni za 5 miliardów lat będą nadal normalnie w Niebie z Bogiem? Potrzebna jest tu również wizja Nieba. bo każdy ma swoje własne wyobrażenia. A jak Wy to sobie wyobrażacie? Jeżeli świat się skończy w tym stuleciu to jak będzie za np. 10 miliardów lat?
Wczoraj byłem w szpitalu na paliatywnym oddziale (kto nie wie, to napiszę, że leżą tam ludzie w stanie często agonalnym) - odwiedziłem dalekiego "wujka", bo chciał mnie jeszcze zobaczyć - umiera
wiesz co w pewnym momencie powiedział, ten cierpiący i meczący się człowiek?
"Piotrek, tak chciałbym jeszcze ze 2 lata pożyć"
Ogromna większość znanych mi starych ludzi wiesz co mówi? - jeszcze chcę żyć!, nie chcę jeszcze umierać!
A jakie jest życie staruszka?! pełne cierpienia i braku przyjemności - a jednak chcą dalej żyć!
...
a co dopiero życie bez chorób, bez cierpienia, w doskonałej miłości, bezpieczeństwie, cieple i radości, bez ograniczeń, bez zła, grzechu i śmierci -RAJ na Nowej Ziemi i Nowym Niebie, z Jezusem Królem - takie forum Z Chrystusem.ever - bez banów, bez troli, bez hejtu, bez Regulaminu - jedyny to "Kochaj i rób co chcesz", czyli przykazanie miłości.
Mentenor - bracie witaj na marnej replice tego forum, czyli zChrystusem.pl
Ostatnio zmieniony 2018-03-04, 23:35 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Życie nigdy się nie skończy
Pewnie naszym pragnieniem jest żyć,a nie umierać,ponieważ stwórca ,jak czytamy w Kazn.3:11:
Wszystko uczynił pięknie w swoim czasie,nawet wieczność włożył w ich serca... Bw
Z tej przyczyny uzasadnione w nas pragnienie życia,nie śmierci.
Wszystko uczynił pięknie w swoim czasie,nawet wieczność włożył w ich serca... Bw
Z tej przyczyny uzasadnione w nas pragnienie życia,nie śmierci.
Re: Życie nigdy się nie skończy
Z wnioskiem się zgodzę, ale u nas ten fragment brzmi ciut inaczej w Biblii
Koh 3, 11
11 Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie,
dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata,
tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł,
jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca.
"Dzieje świata" można interpretować jako "wieczność" w sensie długiego trwania.
Koh 3, 11
11 Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie,
dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata,
tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł,
jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca.
"Dzieje świata" można interpretować jako "wieczność" w sensie długiego trwania.
Re: Życie nigdy się nie skończy
@Menteron tez mi sie to we lbie nie miesci, dlatego w to nie wierze.
Re: Życie nigdy się nie skończy
Mi czasami ciężko sobie wyobrazić Niebo, zupełnie bez zła. Zła jest tak dużo na tym świecie że jego obecność wydaje się czasem bardziej realna niż dobra, mimo że tak nie jest i jest wprost przeciwnie, w końcu Bóg to dobro. Czasami bardzo łatwo sobie to wyobrazić, wtedy kiedy czuje radość, miłość itd i jestem szczęśliwy. Chciałbym żeby to trwało zawsze i chyba nie trzeba tego analizować. Nie wszystko trzeba postrzegać rozumem. Natomiast wieczność w piekle nie jest czymś co jestem w stanie zrozumieć w jakikolwiek sposób, bo jednak istota dobra jest dla mnie naturalna a istoty zła nie mogę pojąć w żaden sposób, mimo że nie jestem wolny od grzechu.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Życie nigdy się nie skończy
Pod względem, który poruszyłeś, niebo nie różni się od piekła.
Tak jak w niebie trwasz w stanie miłości wzajemnej, tak w piekle trwa się w nieustającej nienawiści.
Dol Boga, do innych osób, do samego siebie. I stan ten trwa wieczność, wedle naszych wyobrażeń. Lepszym określeniem jest "ponadczasowy". MA się nijak do naszej ograniczoności czasu. To zupełnie inna przestrzeń czasu. Zapewne nie raz doświadczyłeś jego relatywności. Raz pędzi. Innym razem się wlecze. A może pędzić nieskończenie. Zarówno w miłości, jak i w nienawiści.
Do istnienie nieba i piekła nie jest potrzebne nasze wyobrażenie o tym. Jedno i drugie istnieje niezależnie od nas. Choć dla nas. Sądzę, że to my sami jesteśmy 'współtwórcami" nieba i piekła. Sami sobie szykujemy jakiś los.
Osobiście uważam, że lepiej jest wybrać miłość do Boga, ludzi i własne dobro i w tym tkwić w otoczeniu Boga. Lepiej niż odrzucić Boga i trwać w piekle. Lepiej niż odrzucić niebo i piekło i trwać w nicości. Która, nota bene, jest dość bliska piekła, gdyż jest nieustanną świadomością tego, co odrzuciło się za życia.
Tak jak w niebie trwasz w stanie miłości wzajemnej, tak w piekle trwa się w nieustającej nienawiści.
Dol Boga, do innych osób, do samego siebie. I stan ten trwa wieczność, wedle naszych wyobrażeń. Lepszym określeniem jest "ponadczasowy". MA się nijak do naszej ograniczoności czasu. To zupełnie inna przestrzeń czasu. Zapewne nie raz doświadczyłeś jego relatywności. Raz pędzi. Innym razem się wlecze. A może pędzić nieskończenie. Zarówno w miłości, jak i w nienawiści.
Do istnienie nieba i piekła nie jest potrzebne nasze wyobrażenie o tym. Jedno i drugie istnieje niezależnie od nas. Choć dla nas. Sądzę, że to my sami jesteśmy 'współtwórcami" nieba i piekła. Sami sobie szykujemy jakiś los.
Osobiście uważam, że lepiej jest wybrać miłość do Boga, ludzi i własne dobro i w tym tkwić w otoczeniu Boga. Lepiej niż odrzucić Boga i trwać w piekle. Lepiej niż odrzucić niebo i piekło i trwać w nicości. Która, nota bene, jest dość bliska piekła, gdyż jest nieustanną świadomością tego, co odrzuciło się za życia.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Życie nigdy się nie skończy
To wszystko prawda. Mi osobiście i wielu ludziom sprawia problem zrozumienie tego że może nie być zła, to tylko kwestia rozumu i strachu któremu jesteśmy poddawani cały czas, serce i miłość w końcu nie zna wątpliwości. To że nie wszystko rozumiemy naszym ograniczonym rozumem, nie znaczy że nie jest to możliwe, i chyba trzeba posłuchać serca, czy według niego kiedy kocha jest to możliwe żeby to się skończyło itd, czy tam jest cokolwiek innego poza miłością, czy to tylko rozum budzi wątpliwości Według mnie miłość jest przewodnikiem do zrozumienia Nieba, tyle że czasami ciężko się z nią połączyć przez strach powodowany przez rozum. Czasami w życiu ludzi jest za mało miłości różnego rodzaju, żeby mogli przestać wierzyć lękowi, to nie ich wina oczywiście. Nie można oczywiście nikomu tłumaczyć żeby przestał kochać albo kochał bardziej, to nie na tym polega. Kwestia znalezienia drogi do miłości Boga i każdej innej, wierzę że nam Bóg to pokazuje, jak to zrobić.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Życie nigdy się nie skończy
Tak, rozum kojarzy się ze zrozumieniem. Ale też z niezrozumiałością.
Relacje działają w dwie strony. Z jednej strony są akty naszego rozumu, a z drugiej przyjmowanie rozumem tego, co obserwujemy. To naczynia połączone.
Ale nasze doświadczenie nie determinuje naszych decyzji. Wpływa na nie. Aktem rozumu jest wybór miłości. Niezależnie od tego, czy doznajemy jej od kogokolwiek. To nasz wybór. Jakże brzemienny w skutki. Decydując się na miłość do Boga i bliźniego kreujemy ją. I prędzej czy później doznajemy sprzężenia zwrotnego. Dodatniego sprzężenia. Zarówno dobro jak i zło naszych decyzji kumuluje się. I nas obarcza. Albo ciązy jak balast, albo dodaje skrzydeł.
Gdybym chciał napisać, czego nie rozumiem, to zabrakłoby papieru i miejsca na serwerach. Nie rozumiem języków, teorii względności, czarnych dziur. Nie rozumiem Boga. Po prostu mój umysł nie ogarnia wielu rzeczy. Mam ograniczone możliwości. Mając tego świadomość, braki wiedzy i rozumienia uzupełniam wiarą. Wierzę w Boga w Trójcy Jedynego. Wierzę w istnienie punku. Wierzę, że 2 + 2 = 4. Wierzę w definicje pojęć pierwotnych. I rozumiem, że gdybym je odrzucił, to cały gmach nauk wszelkich zawaliłby się. Niue ma nauki bez wiary. A i wiara bez nauki kaleką jest.
Relacje działają w dwie strony. Z jednej strony są akty naszego rozumu, a z drugiej przyjmowanie rozumem tego, co obserwujemy. To naczynia połączone.
Ale nasze doświadczenie nie determinuje naszych decyzji. Wpływa na nie. Aktem rozumu jest wybór miłości. Niezależnie od tego, czy doznajemy jej od kogokolwiek. To nasz wybór. Jakże brzemienny w skutki. Decydując się na miłość do Boga i bliźniego kreujemy ją. I prędzej czy później doznajemy sprzężenia zwrotnego. Dodatniego sprzężenia. Zarówno dobro jak i zło naszych decyzji kumuluje się. I nas obarcza. Albo ciązy jak balast, albo dodaje skrzydeł.
Gdybym chciał napisać, czego nie rozumiem, to zabrakłoby papieru i miejsca na serwerach. Nie rozumiem języków, teorii względności, czarnych dziur. Nie rozumiem Boga. Po prostu mój umysł nie ogarnia wielu rzeczy. Mam ograniczone możliwości. Mając tego świadomość, braki wiedzy i rozumienia uzupełniam wiarą. Wierzę w Boga w Trójcy Jedynego. Wierzę w istnienie punku. Wierzę, że 2 + 2 = 4. Wierzę w definicje pojęć pierwotnych. I rozumiem, że gdybym je odrzucił, to cały gmach nauk wszelkich zawaliłby się. Niue ma nauki bez wiary. A i wiara bez nauki kaleką jest.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Życie nigdy się nie skończy
Łatwo zrozumieć o tym, że może nie być zła. Pamiętaj o Wielkim Bracie - który o każdym złym uczynku wie jeszcze przed jego popełnieniem. Tyle, że w życiu po życiu będzie reagował. Wtedy nawet nie trzeba dobrych ludzi, by nie było zła. Wystarczy wszechobecny strach przed popełnieniem wykroczenia, który utrzymuje cywilizację w ryzach.
Jakie będzie Niebo, trudno powiedzieć. Poza tym że nie będzie w nim ani jednego człowieka - takiego, jakich znamy dzisiaj. Prawie nic nie będzie łączyć człowieka z chwili przed śmiercią z tym, który będzie w niebie. Ja w taki przeskok jakościowy po prostu nie wierzę - na ziemi dranie pod płaszczykiem miłości, nagle aniołki w niebie. Śmierć to zaawansowanie pranie mózgu i odmiana charakteru? Czy Niebo po prostu będzie puste, gdzie pałęta się kilku świętych?
Ba, jakby anioły były zawsze bezgrzeszne...
Miłość nie zna wątpliwości, to właśnie jej wada. Miłość bez rozumu może oznaczać czynienie krzywd z premedytacją. Na przykład "dla twojego zbawienia zmuszę cię do terapii, by wyleczyć z homoseksualizmu".
O ile nagle ludzie w niebie nie staną się nagle wszechwiedzący i niezwykle rozumni, to nie widzę jak mieliby nie krzywdzić innych z własnej głupoty. Załóżmy, że Niebo będzie choć częściowo przypominało ziemski żywot.
Jak ktoś nie zabezpieczy samochodu i pojedzie on z górki i rozpędzi się - to Bóg we własnej osobie będzie zawracał owe samochody, by nikomu krzywda się nie stała?
Jakie będzie Niebo, trudno powiedzieć. Poza tym że nie będzie w nim ani jednego człowieka - takiego, jakich znamy dzisiaj. Prawie nic nie będzie łączyć człowieka z chwili przed śmiercią z tym, który będzie w niebie. Ja w taki przeskok jakościowy po prostu nie wierzę - na ziemi dranie pod płaszczykiem miłości, nagle aniołki w niebie. Śmierć to zaawansowanie pranie mózgu i odmiana charakteru? Czy Niebo po prostu będzie puste, gdzie pałęta się kilku świętych?
Ba, jakby anioły były zawsze bezgrzeszne...
Miłość nie zna wątpliwości, to właśnie jej wada. Miłość bez rozumu może oznaczać czynienie krzywd z premedytacją. Na przykład "dla twojego zbawienia zmuszę cię do terapii, by wyleczyć z homoseksualizmu".
O ile nagle ludzie w niebie nie staną się nagle wszechwiedzący i niezwykle rozumni, to nie widzę jak mieliby nie krzywdzić innych z własnej głupoty. Załóżmy, że Niebo będzie choć częściowo przypominało ziemski żywot.
Jak ktoś nie zabezpieczy samochodu i pojedzie on z górki i rozpędzi się - to Bóg we własnej osobie będzie zawracał owe samochody, by nikomu krzywda się nie stała?
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15101
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4246 times
- Been thanked: 2977 times
- Kontakt:
Re: Życie nigdy się nie skończy
Bardzo po ludzku uczciwie to opisałeś, ale opisujesz nie ludzki świat a boski urządzony dla ludzi i to nie ludzkich, ale zbawionych, a więc przemienionych, przebustwionych, na/w Nowych przemienionych Ziemi i Niebie. To będzie inny świat, inni ludzie inna rzeczywistość a nawet inne prawa natury (nie będzie śmierci, chorób, małżeństw, starzenia ). Karlacie to będzie taka gra, takie uniwersum opracowane przez najlepszego konstruktora/programiste gier EVER - jedna wielka przyjemność gry - wszystko na 100% - tylko trzeba się załapać do drużyny graczy - wystarczy chcieć!
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Życie nigdy się nie skończy
Wszechobecny strach jest piekłem. Wszechobecny strach zamyka drogę do nieba.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.