Nie wierze w psychologów. Szkoda na nich czasu i pieniędzy.Magnolia pisze: ↑2021-01-22, 11:57 Jesli jesteście w tym samym punkcie co byliście to znaczy że Ty również nie poszukałas pomocy psychologicznej dla siebie?
Małżeństwo to jest jeden organizm, jesli chociaż jedna strona się ciut zmienia to druga strona musi zmienić reakcje na współmałżonka...
Dlaczego dla siebie nie poszukałaś pomocy?
Chodzenie i gadanie o problemach w niczym nikomu jeszcze nie pomogło.
W zasadzie jestem świadoma swoich wad. Kwestia tego ze zmiana siebie nie jest latwa i psycholog mi w tym nie pomoze.
Od wieku nastoletniego jestem osoba niesmiała i zamknieta w sobie, bez poczucia wlasnej wartosci.
Z czym staram się walczyć, kiedya odezwanie się w wiekszym gronie osob bylo dla mnie nie do przejscia, teraz nie mam z tym problemu. Choc caly czas pozostaje chęc pozsatania w cieniu i nie wyrozniania się. Poczucie walsnej wartosci tez nie uzalezniam ani od tego co sadza o mnie inni ani od tego czy ktos mnie kocha czy nie. Nie zwazam na to co gadaja. Uwazam ze mam prawo byc i lubić to co chce a nie to co komus sie wydaje ze powinnam.
Moge tylko sama pomoc sobie, i pewne rzeczy poczynilam tak ze udalo nam sie we wzglednym spokoju przezyc to kilka miesiecy.
Ja staralam się patrzeć na męża z wiekszą miłoscją udawalo mi się to raz lepiej raz gożej, jak to w życiu.
Mąż też w wielu kwestiach starał się bardziej patrzeć na moje zdanie, chociaż kompromisy go nie zadowalaly wiec potem jakiś problem i tak wyłazi na wierzcch bez ktorego spelnienia on jest nieszczesliwy.
Ale to o co mnie prosi nie jest niczym grzesznym wiec poprostu chce starać sie go uszczesliwić na tyle ile umiem. Nie wiem czy to wystatrzy czas pokaze.
Moze poprosti glupie upieranie sje "nie bo nie" jest poprostu glupie a ani nie rozwiazuje naszych problemow ani do niczego nie prowadzi.
Poproatu czasem ludzie sie nie dobiorą i oczekiwania wzajemne sa trudne do spelnienia.
Nalewno przy mezu zmienilam patrzenie na swiat, wczesniej zdanie rodziow bylo dla mnie jakims tam wyznacznikiem, teraz raczej uwazam ze mli rodzice sa w wielu kwestiach poblokowani tez na zasadzis "nie bo nie" i pewnie to moze z wychowanja u mnie wynika i wyniesienia z domu takiego modelu.