No ale jaki?
Separacja
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Separacja
W takim razie czemu tak się boisz, że otrzymasz złą radę od psychologa, skoro jak sama piszesz, masz też własny rozum do oceniania rad?
Nieprawda. Źle interpretujesz nasze słowa. Psychoterapia jest lekarstwem na problemy z psychiką i relacjami międzyludzkimi - o ile jesteś gotowa przyjąć to lekarstwo zamiast je odrzucać.
Owszem, wiele rzeczy da się zrobić samodzielnie, ale czy uważasz, że jesteś na etapie, na którym jesteś w stanie całkowicie sama naprawić swoje małżeństwo?
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13865
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2032 times
- Been thanked: 2216 times
Re: Separacja
„Twój mąż stała zaproponowana przez Ciebie jako modyfikacja do Twej własnej ogólnej teorii rzeczywistości i miał pomóc w wyjaśnieniu modelu życia jako statycznej, niezmiennej racji. Mąż poprzez zakochanie i miłość był niezależny od czasu i przestrzeni. Odkrycie w pewnym momencie „prawdy” (tu wstaw sobie o co chodzi) potwierdzającej rozszerzanie się, zmianę rzeczywistości, zakwestionowało ślub z mężem. Również w samej konstrukcji Twojej rzeczywistości taki mąż był sztuczny. Sama (nie świadomie lub z czasem) ślub z mężem możesz nazwać największą pomyłką swojego życia.” – tyle o Twoim problemie mówi Twój nick.
Twój problem polega na tym, że nie potrafisz rozeznać co jest właściwe. I to jest poniekąd najcenniejsze w całej Twojej sytuacji. Gdybyś umiała to zrobić w łatwy, prosty, oczywisty sposób dla mnie z pewnością byłby błędny. Sytuacja w której się znalazłaś wymusza poniekąd na Tobie „przymus” rozwoju duchowego. Niestety tego nie można „robić” samemu. Jezus Chrystus był nie tylko Bogiem, człowiekiem, Królem, ale przede wszystkim Mistrzem Nauczycielem. Aby móc jednak się uczyć należy przyznać się do niewiedzy, aby się odnaleźć wypadałoby dostrzec zagubienie, aby uwierzyć sugerowałbym uświadomić sobie własne zwątpienie (wątpliwości). Mam wrażenie, że Ty tego nie robisz (oczywiście mogę tego po prostu nie widzieć).
Twoja sytuacje to okazja zbliżenia się do Boga. Tak wiem, że Ty widzisz tu wybór wykluczający. Wybieram obietnicę złożoną mężowi przed Bogiem lub wybieram siebie, „własne ja”. Ja wierzę, że „rozwiązanie” może być „obopólnie satysfakcjonujące”, a nawet więcej może być, pierwszy raz w Twoim życiu, Prawdziwe. Bóg z pewnością zna „wyjście”, a nawet wejście na wyższy „poziom”. Trzeba jedynie zaufać. Wraz z Bogiem nie ma sytuacji bez wyjścia.
Do rozeznania potrzebna jest jednak otwartość, której Tobie nieco brakuje. Choć fakt, że tu jesteś świadczy, iż ją posiadasz. Oczywiście to sytuacja dość komfortowa. Nick, forum, anonimowość.
Wierzę, że Twój problem może być dużo głębszy niż „problem małżeński”. Może dotyczyć Twojej relacji z sobą samą i z Bogiem. To co „wyłazi” jest jedynie szczytem góry lodowej. Choć Bóg i relacja z Nim jest tutaj najistotniejsza spróbuj na chwilkę o Nim zapomnieć. Czy jeżeli nie miałabyś ślubu kościelnego odejście byłoby dla Ciebie łatwiejsze? Czy naprawdę wierzysz, że jeżeli byś odeszła wszystko byłoby super. Czy problem tkwi w mężu, w waszej relacji, czy może w Tobie? Czy spotykając innego faceta nie wyglądałoby to podobnie? Czy to nie musiało się zadziać byś coś zrozumiała? Czy to nie Ty jesteś podstawą tego gdzie się znajdujesz?
Wracając, najważniejsze, jak wygląda Twoja relacja z Bogiem? Jak wygląda relacja Twego męża z Bogiem? Ja wygląda Wasza wspólna relacja z Bogiem? Jak wygląda wasza wspólna relacja z dziećmi z Bogiem? Czy Wasze małżeństwo „poza” sakramentem ma coś wspólnego z Bogiem?
Oczywiście nie musisz odpowiadać.
I nie myśl, że jestem doskonały, że jestem jakimś autorytetem. Żyje w związku niesakramentalnym od prawie 18 lat. Mam 6 letnią córkę. Wciąż żyję w grzechu. Jestem jednak grzechów świadomy i (choć idzie to słabo) staram się to zmienić.
W miłości
Daniel Tomczyk
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Separacja
Psycholog nie jest od udzielania radW takim razie czemu tak się boisz, że otrzymasz złą radę od psychologa, skoro jak sama piszesz, masz też własny rozum do oceniania rad?
Psychoterapia nie jest lekarstwem. Jest pewna droga kiedy ktoś ma zdefiniowany problem z ktorym sobie nie radzi i próbuje to torozwiazac z terapeuta. Który powininen przygotować konkretną sciezkę dzialania plus okreslić plus minus czas terapi przy założeniu wykonywania zleconych cwiczeńPsychoterapia jest lekarstwem na problemy z psychiką i relacjami międzyludzkimi - o ile jesteś gotowa przyjąć to lekarstwo zamiast je odrzucać
Sytuacja w której 'psychoterapia' oparta jest tylko na wysłuchaniu niestety jest częsta a to może zrobić za free dobry spowiednik, tu chodzi o wspólne opracowanie konkretnej strategi.
Czasem wiele spraw można przerobić praktycznie samemu z odpowiednią książką czy filmem z konkretnymi instrukcjami.
A kto powiedział że psychoterapia ma za zadanie w ogole naprawiać małżeństwo?Owszem, wiele rzeczy da się zrobić samodzielnie, ale czy uważasz, że jesteś na etapie, na którym jesteś w stanie całkowicie sama naprawić swoje małżeństwo?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Separacja
Zaskakujące pytanie. Najpierw formułujesz problem. Potem rozwijasz. Ujawniasz fobie. A potem pytasz, jaki?
Najlepiej przeczytaj swoje posty. Przypomnij sobie, co sama pisałaś.
Ale przekonałaś co do jednego. Że skoro nie pamiętasz, jakie masz problemy, to może ich wcale nie ma? Może tylko nas wkręcasz? Testujesz?
Jest mi przykro. Starłem się zrozumieć. Wesprzeć. Zamilknę chyba. Przynajmniej do czasu, aż się coś wyjaśni.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Separacja
To raczej wy uwazacie ze znacie sie najlepiej na moich problemach i wiecie co powinnam a co nie.Andej pisze: ↑2021-01-29, 17:40Zaskakujące pytanie. Najpierw formułujesz problem. Potem rozwijasz. Ujawniasz fobie. A potem pytasz, jaki?
Najlepiej przeczytaj swoje posty. Przypomnij sobie, co sama pisałaś.
Ale przekonałaś co do jednego. Że skoro nie pamiętasz, jakie masz problemy, to może ich wcale nie ma? Może tylko nas wkręcasz? Testujesz?
Jest mi przykro. Starłem się zrozumieć. Wesprzeć. Zamilknę chyba. Przynajmniej do czasu, aż się coś wyjaśni.
Dlatego też pytam o ową diagnozę.
Ostatnio zmieniony 2021-01-29, 18:44 przez lambda, łącznie zmieniany 1 raz.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Separacja
Zapewne po to, aby ją wyśmiać i odrzucić.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Separacja
Ależ nie, tylko zanegowałaś.
Ale widzisz, nie jestem diagnostą. Skoro sam jej nie potrafisz postawić, to co dopiero ja, nie mający żadnej innej wiedzy, poza tym co napisałaś.
Ale widzę, że dałem się wciągnąć w przepychankę, w przegadywanie. Jakoś mnie to nie bawi.
Ale widzisz, nie jestem diagnostą. Skoro sam jej nie potrafisz postawić, to co dopiero ja, nie mający żadnej innej wiedzy, poza tym co napisałaś.
Ale widzę, że dałem się wciągnąć w przepychankę, w przegadywanie. Jakoś mnie to nie bawi.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Separacja
Nie zanegowalam.
Postawił kilka sensownych pytan na ktore odpowiedz, przyblizy mnie do prawdy.
Ale przeciez to jest dla mnie i nie muszę odpisywać na te pytania publicznie. Dlatego sie nie odnioslam.
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Separacja
Rozeznałam co jest właściwe i wiem że nie jest nią separacja.
Twój problem polega na tym, że nie potrafisz rozeznać co jest właściwe. I to jest poniekąd najcenniejsze w całej Twojej sytuacji.
Nie wiem co rozumiesz przez ten rozwoj. Bo tylko wiara mnie jakoś trzyma i pomaga znosić trudy, patrzeć z miłością na męża, wybaczać i brać to wszystko na siebieGdybyś umiała to zrobić w łatwy, prosty, oczywisty sposób dla mnie z pewnością byłby błędny. Sytuacja w której się znalazłaś wymusza poniekąd na Tobie „przymus” rozwoju duchowego. Niestety tego nie można „robić” samemu. Jezus Chrystus był nie tylko Bogiem, człowiekiem, Królem, ale przede wszystkim Mistrzem Nauczycielem. Aby móc jednak się uczyć należy przyznać się do niewiedzy, aby się odnaleźć wypadałoby dostrzec zagubienie, aby uwierzyć sugerowałbym uświadomić sobie własne zwątpienie (wątpliwości). Mam wrażenie, że Ty tego nie robisz (oczywiście mogę tego po prostu nie widzieć).
Wyjściem jest trwanie mimo trudów.Twoja sytuacje to okazja zbliżenia się do Boga. Tak wiem, że Ty widzisz tu wybór wykluczający. Wybieram obietnicę złożoną mężowi przed Bogiem lub wybieram siebie, „własne ja”. Ja wierzę, że „rozwiązanie” może być „obopólnie satysfakcjonujące”, a nawet więcej może być, pierwszy raz w Twoim życiu, Prawdziwe. Bóg z pewnością zna „wyjście”, a nawet wejście na wyższy „poziom”. Trzeba jedynie zaufać. Wraz z Bogiem nie ma sytuacji bez wyjścia.
Sprawa jest rozeznanaDo rozeznania potrzebna jest jednak otwartość, której Tobie nieco brakuje. Choć fakt, że tu jesteś świadczy, iż ją posiadasz. Oczywiście to sytuacja dość komfortowa. Nick, forum, anonimowość.
Odejście już wykluczylismyWierzę, że Twój problem może być dużo głębszy niż „problem małżeński”. Może dotyczyć Twojej relacji z sobą samą i z Bogiem. To co „wyłazi” jest jedynie szczytem góry lodowej. Choć Bóg i relacja z Nim jest tutaj najistotniejsza spróbuj na chwilkę o Nim zapomnieć. Czy jeżeli nie miałabyś ślubu kościelnego odejście byłoby dla Ciebie łatwiejsze?
Oczywiście ze by nie bylo bo skutko odejścoa byly by gorsze niż trwanie.
Czy naprawdę wierzysz, że jeżeli byś odeszła wszystko byłoby super. Czy problem tkwi w mężu, w waszej relacji, czy może w Tobie?
Problem tkwi w braku dobrego dobrania się, w wejscie w małzenstwo na zasadzie "jakos to będzie".
Oczywiście ze by nie wygladało, kazdy jest inny i ma inne oczekowaniaCzy spotykając innego faceta nie wyglądałoby to podobnie?
Juz dawno zrozumiałam że winę ponosze ja, bo raczej z męzwm nie pasujemy do siebie, bardzo duzo róznic, przed slubem tez mąz przejawial pewne wady/zachownaja ktore przed alubem powinny mnie skutecznie powstrzymac weszlam w małzenstwo na zasadzie "jakoś to bedzie " no i jest jak jest. Nikogo za to nie winię.Czy to nie musiało się zadziać byś coś zrozumiała? Czy to nie Ty jesteś podstawą tego gdzie się znajdujesz?
Ale nie chce ani od niego odchodzić ani sprawiac zeby on zniknał bo nie uwazam ze bylo by mi bez niego lepiej. Chciala bym zeby bylo miedzy nami dobrze. Dlatego te staram sie spelniac jego oczekiwania mimo ze on na moje za bardzo nie patrzy.
Tylko w wierze i Bogu widze nadzieje bo On jest zawsze ze mna.Wracając, najważniejsze, jak wygląda Twoja relacja z Bogiem?
Nie mnie ja oceniać od wewnatrz, czasem mam tylko wrazenie ze u niego jest oparta na leku i strachu przed pieklem.Jak wygląda relacja Twego męża z Bogiem?
Chyba tej relacji nie ma, mąz nie ma ochoty się wspolnke modlic.Ja wygląda Wasza wspólna relacja z Bogiem?
Jak wygląda wasza wspólna relacja z dziećmi z Bogiem? Czy Wasze małżeństwo „poza” sakramentem ma coś wspólnego z Bogiem?
Dzieci jeszcze nie ma.
Ostatnio zmieniony 2021-01-30, 16:49 przez lambda, łącznie zmieniany 1 raz.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13865
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2032 times
- Been thanked: 2216 times
Re: Separacja
Napisałaś co jest niewłaściwe (separacja), a to zupełnie co innego od tego co właściwe jest. Poniekąd uciekłaś od odpowiedzi
lub ja tak to odczytałem.
Mi wiara trzyma wszystko. Bez niej byłem martwy, nie widziałem miłości, nie doświadczałem jej, nie wiedziałem w ogóle czym ona jest.
Skoro masz wiarę, czujesz Bożą Miłość, masz w Chrystusie przyjaciela powinno być OK. Choć nie chcę oceniać, bo twoją sytuację jedynie sobie wyobrażam.
Mam jednak żonę i wiem, że bywa różnie, że mimo, iż patrzymy w jedną stronę, często widzimy tam zupełnie co innego.
Może zmiana, zmiana siebie.
Czyli zostajesz? Dlaczego?
Nie oto pytałem. Ucieczka?
Dlaczego? Co byłoby gorsze? Jak ma się do tego ślub kościelny?
We wszystko w co wszedłem w swoim życiu świadomie (łącznie z małżeństwem), w szedłem na zasadzie: „jakoś to będzie”.
Właśnie dlatego wierzę, że decyzjami nie kierowałem ja, lecz Bóg.
„Jakoś to będzie” to całkiem dobry powód.
Każdy ma jedno oczekiwanie. Jest nim Miłość.
Nie pytałem o winę. A poza tym piszesz, że winę ponosisz Ty, i dalej, że z mężem do siebie nie pasujecie – więc jak Ty czy wy.lambda pisze: ↑2021-01-30, 16:46 Juz dawno zrozumiałam że winę ponosze ja, bo raczej z męzwm nie pasujemy do siebie, bardzo duzo róznic, przed slubem tez mąz przejawial pewne wady/zachownaja ktore przed alubem powinny mnie skutecznie powstrzymac weszlam w małzenstwo na zasadzie "jakoś to bedzie " no i jest jak jest. Nikogo za to nie winię.
Ale nie chce ani od niego odchodzić ani sprawiac zeby on zniknał bo nie uwazam ze bylo by mi bez niego lepiej. Chciala bym zeby bylo miedzy nami dobrze. Dlatego te staram sie spelniac jego oczekiwania mimo ze on na moje za bardzo nie patrzy.
Ja również nie pasuję do Chrystusa. Tak bardzo od siebie odstajemy. Jestem z Nim jednak, co wierzę, że jakoś to będzie.
I o dziwo Jest bardzo Jakoś.
Hmmm …. czy Ty kocharz męża?
Czym jest dla Ciebie wiara?
Nie rozmawiacie o Niej (Relacji z Bogiem)?
Ja modlę się z żoną bardzo rzadko.
Dużo jednak dyskutujemy o Bogu. Oglądamy, słuchamy rekolekcji, kazań, muzyki (nie wiem jak to nazwać) modlitewnej.
Rozmawiamy na temat Ewangelii i Jezusa. Rozmawiamy o rozeznawaniu Woli Bożej. Zwierzamy się sobie.
Myślę, że Boga zaprosić można do związku (do domu) nie tylko poprzez modlitwę.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Separacja
To zależy od tego, jak rozumiesz to "jakoś to będzie". Większość ludzi to pojmuje na zasadzie "w sumie ta osoba ma wiele wad, które mi przeszkadzają, ale nie będę się zastanawiać nad tym, czy to będzie mi po ślubie przeszkadzać albo jak sobie z tym poradzić, bo jestem zakochany/a", a to zły powód do wzięcia ślubu, przynajmniej moim zdaniem.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19217
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2644 times
- Been thanked: 4661 times
- Kontakt:
Re: Separacja
Wybacz, ale pisanie że (parafrazuję to co napisałaś) "to moja wina, bo widziałam że on jest zły" to takie wzięcie/nie wzięcie odpowiedzialności (w istocie obwinienie męża)
Nie rozumiem, czego chcesz właściwie dowieść. Że nic nie zamierzasz z tym robić, starać się (bo on taki zły) i to jest właściwa postawa?
Nie rozumiem, czego chcesz właściwie dowieść. Że nic nie zamierzasz z tym robić, starać się (bo on taki zły) i to jest właściwa postawa?
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13865
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2032 times
- Been thanked: 2216 times
Re: Separacja
Żadna zakochana osoba tak nie pomyśli. Zakochana osoba nie widzi wad, bo idealizuje osobę w której jest zakochana.Viridiana pisze: ↑2021-01-31, 13:05 To zależy od tego, jak rozumiesz to "jakoś to będzie". Większość ludzi to pojmuje na zasadzie "w sumie ta osoba ma wiele wad, które mi przeszkadzają, ale nie będę się zastanawiać nad tym, czy to będzie mi po ślubie przeszkadzać albo jak sobie z tym poradzić, bo jestem zakochany/a", a to zły powód do wzięcia ślubu, przynajmniej moim zdaniem.
Z psychologicznego punktu widzenia nie polecałbym ślubu w czasie zakochania.
Ale chyba nikt nie wierzy w to, że jesteśmy połówkami, do której pasuje jedynie Ta jedna, jedyna na całym świecie.
Większość małżeństw to pary z liceum, tej samej wsi, miasteczka, dzielnicy, miasta, kraju a co za tym idzie istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że na całym świecie jest tych jedynych b. dużo.
Dla mnie ta wyjątkowość i jedyność polega na tym czy z daną osobą jesteś w stanie zbliżać się do Boga, a to z kolei zależy głównie od nas samych.
Od mojej własnej Relacji z Bogiem. Fakt czy w związku jest Bóg zależy od tego czy my „mamy” w sobie Boga.
Na ile „jesteśmy” Chrystusami.
Posunąłbym się do hipotetycznego stwierdzenia, że każdy mężczyzna jest potencjalnie w stanie stworzyć pełen miłości związek
z każdą kobietą na ziemi i odwrotnie.
Ja naprawdę wierzę, że „wybierając” partnera niewiele zależy od nas i od tego na ile go znamy. Na ile znamy siebie w wieku 20-30 lat?
Na ile znamy partnera po 2-6 latach chodzenia / narzeczeństwa?
Miłości uczymy się od Boga.
Nie wybieramy rodziców, dzieci, przyjaciół i wielu osób w naszym życiu, których kochamy, a jednak kochamy.
Jezus nie rezygnował z miłości do uczniów, którzy Go zawodzili, a nawet wobec oprawców, którzy Go poniżali, upokarzali,
zadawali cierpienie i zabili.
I może mi się pięknie pisze, może dlatego, że nie byłem w takiej sytuacji.
Sam nie wiem co zrobiłbym gdybym był kobietą upokarzaną, wykorzystywaną przez mężczyznę.
Ostatnio zmieniony 2021-01-31, 13:48 przez sądzony, łącznie zmieniany 1 raz.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20