Kłopot z wyprowadzką
Kłopot z wyprowadzką
Jestem bezsilna. Wiecie jaka jest sytuacja - wszystko zdalnie, studenci powracali do domów. Ja też. Od roku mieszkam w domu z którego wcześniej 'uciekłam".
To dłuższa opowieść, w każdym razie jest źle. Mieszkanie tutaj działa na mnie hmm depresyjnie? Chyba tak mogę to określić. Będąc tutaj nie mam na nic siły, jestem dołowana i nie nie przesadzam, nie mam chęci do życia gdy tu jestem. Poza tym wstydzę się nawet kogoś zaprosić nie tylko dlatego że mój dom wygląda na ogół bardzo źle, ale też dlatego że wstydzę się zachowania domowników. Wygadałam się a teraz do rzeczy: mam pieniądze i zarabiam, byłabym w stanie sama mieszkać i miałabym gdzie mieszkać ale moja mama nie pozwala mi się wyprowadzić (jestem oczywiście pełnoletnia i to już kilka lat). Nie pozwoli mi mieszkać w mieszkaniu gdzie bym mogła mieszkać bez łaski i nawet jakoś tam mi to sie należy, a sama boje się wyprowadzać do wynajętego pokoju (słyszałam różne historie, szczerze nie wiem jak się za to zabrać aby nie być oszukaną czy dobrze wybrać, a nie mam pomocy od nikogo w tym temacie), no i zły wybór spowodowałby powrót do domu a takiej satysfakcji nie chce dawać. A poza tym czemu mam mieszkać u kogoś skoro mogę mieszkać w naszym mieszkaniu (nie, moja rodzina by nie zbiedniała, zresztą miałabym jakiegoś współlokatora)
Co zrobilibyście na moim miejscu? Przeraża mnie wizja mieszkania tutaj jeszcze wiele miesięcy, naprawdę nie przesadzam.
Jeśli poradzicie mi rozmowę z mamą to raczej odpada bo każda próba rozmowy o wyprowadzce jest urywana po kilku sekundach (podawane jakieś argumenty typu ''bo nie', albo "weź się czegoś poucz") albo kwitowana wyśmianiem. Czy istnieje jakiś argument, który przekona ją do zmiany? Mam wrażenie że nawet modlić się o to nie mogę, że to zbyt błaha sprawa. Czuję jakbym waliła głową w mur. Jeśli nie macie żadnej rady to proszę o westchnienie do Boga za mnie.
To dłuższa opowieść, w każdym razie jest źle. Mieszkanie tutaj działa na mnie hmm depresyjnie? Chyba tak mogę to określić. Będąc tutaj nie mam na nic siły, jestem dołowana i nie nie przesadzam, nie mam chęci do życia gdy tu jestem. Poza tym wstydzę się nawet kogoś zaprosić nie tylko dlatego że mój dom wygląda na ogół bardzo źle, ale też dlatego że wstydzę się zachowania domowników. Wygadałam się a teraz do rzeczy: mam pieniądze i zarabiam, byłabym w stanie sama mieszkać i miałabym gdzie mieszkać ale moja mama nie pozwala mi się wyprowadzić (jestem oczywiście pełnoletnia i to już kilka lat). Nie pozwoli mi mieszkać w mieszkaniu gdzie bym mogła mieszkać bez łaski i nawet jakoś tam mi to sie należy, a sama boje się wyprowadzać do wynajętego pokoju (słyszałam różne historie, szczerze nie wiem jak się za to zabrać aby nie być oszukaną czy dobrze wybrać, a nie mam pomocy od nikogo w tym temacie), no i zły wybór spowodowałby powrót do domu a takiej satysfakcji nie chce dawać. A poza tym czemu mam mieszkać u kogoś skoro mogę mieszkać w naszym mieszkaniu (nie, moja rodzina by nie zbiedniała, zresztą miałabym jakiegoś współlokatora)
Co zrobilibyście na moim miejscu? Przeraża mnie wizja mieszkania tutaj jeszcze wiele miesięcy, naprawdę nie przesadzam.
Jeśli poradzicie mi rozmowę z mamą to raczej odpada bo każda próba rozmowy o wyprowadzce jest urywana po kilku sekundach (podawane jakieś argumenty typu ''bo nie', albo "weź się czegoś poucz") albo kwitowana wyśmianiem. Czy istnieje jakiś argument, który przekona ją do zmiany? Mam wrażenie że nawet modlić się o to nie mogę, że to zbyt błaha sprawa. Czuję jakbym waliła głową w mur. Jeśli nie macie żadnej rady to proszę o westchnienie do Boga za mnie.
Ostatnio zmieniony 2021-03-14, 13:54 przez Meduza, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Początkujący
- Posty: 61
- Rejestracja: 8 mar 2021
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 20 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
Rada może marna...ale jeśli masz miejsce gdzie mimo wszystko możesz się wyprowadzić i nie poskutkuje to powrotem do domu...to zastosuj mamie tzw terapię szokową...czyli po prostu się wyprowadź...postaw ją w stanie dokonanym
wykorzystaj czas (o ile takowy masz) jak nikogo nie ma w domu i powoli zbieraj swoje graty...a to co codziennego użytku zbierz w dzień wyprowadzki...trzasni za soba drzwiami i tyle...bolesne ale czasami to jedynie słuszne wyjście by rodzice przejrzeli na oczy
wykorzystaj czas (o ile takowy masz) jak nikogo nie ma w domu i powoli zbieraj swoje graty...a to co codziennego użytku zbierz w dzień wyprowadzki...trzasni za soba drzwiami i tyle...bolesne ale czasami to jedynie słuszne wyjście by rodzice przejrzeli na oczy
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15101
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4246 times
- Been thanked: 2977 times
- Kontakt:
Re: Kłopot z wyprowadzką
Oczywiście, że się wyprowadź i nie zwlekaj, ale nie zapomnij powiedzieć na odchodne 2 rzeczy
- wyprowadzam się, bo chcę dorosnąć i stać się samodzielną
- kocham Was i zawsze będę kochać, a to zawsze będzie mój dom rodzinny.
- wyprowadzam się, bo chcę dorosnąć i stać się samodzielną
- kocham Was i zawsze będę kochać, a to zawsze będzie mój dom rodzinny.
Ostatnio zmieniony 2021-03-14, 14:56 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4474
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1082 times
- Been thanked: 1150 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
Dla Boga nie ma czegoś takiego jak zbyt błaha sprawa, jeśli coś jest choć trochę ważne dla Ciebie. Można modlić się o wszystko. Pamiętaj, że Pan Jezus jest "Bogiem z nami" i chce Ci pomagać, przeniknąć Swoją miłością wszystkie sfery Twojego życia. I żadnego Twojego problemu nie zlekceważy. Dlatego módl się z ufnością o co tylko chcesz, a Pan Jezus spełni to, co zgodne z Jego wolą.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"
Re: Kłopot z wyprowadzką
Już raz się wyprowadziłam i udowodniłam że sobie radzę. I niestety nie mogę tego drugiego powiedzieć o domu. Nie jest to mój dom rodzinny - w przeciwnym razie raczej nie nalegałabym tak bardzo na wyprowadzkę, może nawet zabrałabym się bardziej za jakiś remont coś w tym stylu.
Mój problem to jest bardziej to, że ja miałabym gdzie mieszkać, bo mamy mieszkanie, ale mama nie udostępni mi go, a ja boję się wynająć pokoju u nas obcej osoby, wiedząc że wtedy po wyjściu z domu nie dostanę już wsparcia.
-
- Początkujący
- Posty: 61
- Rejestracja: 8 mar 2021
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 20 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
bywa że dorosłe życie pociaga za sobą także tego typu konsekwencję...że zostaje się zostawionym samemu sobie...tylko musisz zapytać siebie czy na takie ryzyko jesteś gotowaMeduza pisze: ↑2021-03-14, 15:25Już raz się wyprowadziłam i udowodniłam że sobie radzę. I niestety nie mogę tego drugiego powiedzieć o domu. Nie jest to mój dom rodzinny - w przeciwnym razie raczej nie nalegałabym tak bardzo na wyprowadzkę, może nawet zabrałabym się bardziej za jakiś remont coś w tym stylu.
Mój problem to jest bardziej to, że ja miałabym gdzie mieszkać, bo mamy mieszkanie, ale mama nie udostępni mi go, a ja boję się wynająć pokoju u nas obcej osoby, wiedząc że wtedy po wyjściu z domu nie dostanę już wsparcia.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
Uważam, że rada zawarta w: jest właściwa. Z małą zmianą. Bez trzaskania drzwiami,. Bez złości i bez okazywania wzburzenia.
Radziłbym po cichutku. Delikatnie. Zostawiając bukiet kwiatów i bombonierkę. I serdeczny list pożegnalny.
Argument, że boisz so brak wsparcia mnie zadziwia. Czy permanentne dołowanie nazywasz wsparciem?
Z pierwszego postu wynika, że studiowałaś w innym mieście. Jeśli tak, to wracaj tam. Ale działaj bez pośpiechu. Sadzę, że teraz jest mniej osób chętnych do wynajmowania mieszkań lub pokoi. Nie wiem, czy w pustym akademiku nie można wynająć pokoju. Sprawdź. Porozmawiaj ze znajomymi z uczelni, czy nie chcą też wynająć. I może wspólnie jakieś mieszkanie.
Skoro siedzisz w tym tak głęboko i masz skrupuły, to nie spiesz się. Działaj rozważnie i ostrożnie. Powoli. Co jakiś czas możesz umówić kilka spotkań w sprawie wynajęcia i wyjeżdżać do miasta, w którym uczelnia jest. Możesz wytłumaczyć wyjazd sprawami uczelnianymi.
Mam wrażenie, że jesteś wrabiana w poczucie winy. Wmawiają Ci, że nie jesteś wiele warta. A robią to we własnym interesie. Może potrzebują kozła ofiarnego? Może inny powód.
Uciekaj póki czas. Uciekaj do innego miasta. Nie wystarczy przenieść się na inna ulicę. Jestem przekonany, że musisz zmienić środowisko. Głową muru nie przebijesz. Nawet w kasku. Twoja przyszłość jest w Twoich rękach. Walcz. Walcz o siebie. O swoją przyszłość.
A co do mamy, to prosta sprawa. Jeśli kocha Ciebie, to Twoim opuszczeniu domu będzie jakiś czas obrażona i urażona. Ale miłość zwycięży. Miłość zawsze zwycięża.
Ale jeśli nie kocha, to jakiego wsparcia może udzielić?
Broń się. Uciekaj. Buduj swoje życie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Kłopot z wyprowadzką
Dziękuję za zrozumienie. Zawsze gdy na coś się skarżyłam słyszałam tylko 'Inni mają gorzej', dlatego myślałam że przesadzam. Dopiero gdy pojawiły się jakiś czas temu myśli samobójcze stwierdziłam że coś się musi zmienić, że czas to zakończyć. Poza tym nieliczni ludzie którzy znają i znali moja sytuację dziwili mi się czemu wcześniej się nie wyprowadziłam.Andej pisze: ↑2021-03-14, 17:44Uważam, że rada zawarta w: jest właściwa. Z małą zmianą. Bez trzaskania drzwiami,. Bez złości i bez okazywania wzburzenia.
Radziłbym po cichutku. Delikatnie. Zostawiając bukiet kwiatów i bombonierkę. I serdeczny list pożegnalny.
Argument, że boisz so brak wsparcia mnie zadziwia. Czy permanentne dołowanie nazywasz wsparciem?
Z pierwszego postu wynika, że studiowałaś w innym mieście. Jeśli tak, to wracaj tam. Ale działaj bez pośpiechu. Sadzę, że teraz jest mniej osób chętnych do wynajmowania mieszkań lub pokoi. Nie wiem, czy w pustym akademiku nie można wynająć pokoju. Sprawdź. Porozmawiaj ze znajomymi z uczelni, czy nie chcą też wynająć. I może wspólnie jakieś mieszkanie.
Skoro siedzisz w tym tak głęboko i masz skrupuły, to nie spiesz się. Działaj rozważnie i ostrożnie. Powoli. Co jakiś czas możesz umówić kilka spotkań w sprawie wynajęcia i wyjeżdżać do miasta, w którym uczelnia jest. Możesz wytłumaczyć wyjazd sprawami uczelnianymi.
Mam wrażenie, że jesteś wrabiana w poczucie winy. Wmawiają Ci, że nie jesteś wiele warta. A robią to we własnym interesie. Może potrzebują kozła ofiarnego? Może inny powód.
Uciekaj póki czas. Uciekaj do innego miasta. Nie wystarczy przenieść się na inna ulicę. Jestem przekonany, że musisz zmienić środowisko. Głową muru nie przebijesz. Nawet w kasku. Twoja przyszłość jest w Twoich rękach. Walcz. Walcz o siebie. O swoją przyszłość.
A co do mamy, to prosta sprawa. Jeśli kocha Ciebie, to Twoim opuszczeniu domu będzie jakiś czas obrażona i urażona. Ale miłość zwycięży. Miłość zawsze zwycięża.
Ale jeśli nie kocha, to jakiego wsparcia może udzielić?
Broń się. Uciekaj. Buduj swoje życie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
Włączam intencję dobrego rozwiązania Twojej sytuacji do swojej modlitwy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Lunka
- Super gaduła
- Posty: 1438
- Rejestracja: 26 sty 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 956 times
- Been thanked: 566 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
@Meduza ja tak się trochę czuję w domu, w którym obecnie mieszkam. Też wpędza mnie w depresję i całe otoczenie spowodowało nawrót mojej nerwicy. Jak masz szansę to walcz o siebie. Tkwienie w takiej sytuacji może tylko doszczętnie rozstroić Ci psychikę.
Modlitwa daje wielka ulgę.
Modlitwa daje wielka ulgę.
Ostatnio zmieniony 2021-03-14, 19:05 przez Lunka, łącznie zmieniany 1 raz.
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona."
Łk 10,41-42
Łk 10,41-42
- Efezjan
- Super gaduła
- Posty: 1176
- Rejestracja: 15 kwie 2017
- Ostrzeżenia: 1
- Lokalizacja: Chorzów
- Wyznanie: Ateista
- Has thanked: 67 times
- Been thanked: 247 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
Zaraz, zaraz... Co mama ma ci po pozwalania, gdy jesteś już pełnoletnia?Meduza pisze: ↑2021-03-14, 13:52 Jestem bezsilna. Wiecie jaka jest sytuacja - wszystko zdalnie, studenci powracali do domów. Ja też. Od roku mieszkam w domu z którego wcześniej 'uciekłam".
To dłuższa opowieść, w każdym razie jest źle. Mieszkanie tutaj działa na mnie hmm depresyjnie? Chyba tak mogę to określić. Będąc tutaj nie mam na nic siły, jestem dołowana i nie nie przesadzam, nie mam chęci do życia gdy tu jestem. Poza tym wstydzę się nawet kogoś zaprosić nie tylko dlatego że mój dom wygląda na ogół bardzo źle, ale też dlatego że wstydzę się zachowania domowników. Wygadałam się a teraz do rzeczy: mam pieniądze i zarabiam, byłabym w stanie sama mieszkać i miałabym gdzie mieszkać ale moja mama nie pozwala mi się wyprowadzić (jestem oczywiście pełnoletnia i to już kilka lat). Nie pozwoli mi mieszkać w mieszkaniu gdzie bym mogła mieszkać bez łaski i nawet jakoś tam mi to sie należy, a sama boje się wyprowadzać do wynajętego pokoju (słyszałam różne historie, szczerze nie wiem jak się za to zabrać aby nie być oszukaną czy dobrze wybrać, a nie mam pomocy od nikogo w tym temacie), no i zły wybór spowodowałby powrót do domu a takiej satysfakcji nie chce dawać. A poza tym czemu mam mieszkać u kogoś skoro mogę mieszkać w naszym mieszkaniu (nie, moja rodzina by nie zbiedniała, zresztą miałabym jakiegoś współlokatora)
Co zrobilibyście na moim miejscu? Przeraża mnie wizja mieszkania tutaj jeszcze wiele miesięcy, naprawdę nie przesadzam.
Jeśli poradzicie mi rozmowę z mamą to raczej odpada bo każda próba rozmowy o wyprowadzce jest urywana po kilku sekundach (podawane jakieś argumenty typu ''bo nie', albo "weź się czegoś poucz") albo kwitowana wyśmianiem. Czy istnieje jakiś argument, który przekona ją do zmiany? Mam wrażenie że nawet modlić się o to nie mogę, że to zbyt błaha sprawa. Czuję jakbym waliła głową w mur. Jeśli nie macie żadnej rady to proszę o westchnienie do Boga za mnie.
Wynająć mieszkanie - najlepiej bezpośrednio - od tego, od którego będziesz chciała wynająć zażądaj dowodu osobistego i wpisu nieruchomości do księgi wieczystej, że to on jest właścicielem. To wystarczy.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."
Deolinda, Parva que eu sou
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."
Deolinda, Parva que eu sou
- Zebra
- Super gaduła
- Posty: 1027
- Rejestracja: 20 lut 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 336 times
- Been thanked: 202 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
@Efezjan
Uwierz, że to nie jest takie proste. Ja mam 21 lat, ale nie wyjdę z domu bez powiadomienia mojej babci gdzie idę. A jak już gdzieś wyjdę to wolę wracać jak najszybciej, bo może będzie krzyczeć.
Mój wiek nic nie zmienił. Tak jak za dzieciaka, za czasu nastolatka nie mogłam nigdzie wychodzić, tak naprawdę teraz też nie mogę.
Tylko, że teraz to ja sama się trochę izoluje to inna sprawa.
Także jestem w stanie sobie wyobrazić co czuje Meduza.
Uwierz, że to nie jest takie proste. Ja mam 21 lat, ale nie wyjdę z domu bez powiadomienia mojej babci gdzie idę. A jak już gdzieś wyjdę to wolę wracać jak najszybciej, bo może będzie krzyczeć.
Mój wiek nic nie zmienił. Tak jak za dzieciaka, za czasu nastolatka nie mogłam nigdzie wychodzić, tak naprawdę teraz też nie mogę.
Tylko, że teraz to ja sama się trochę izoluje to inna sprawa.
Także jestem w stanie sobie wyobrazić co czuje Meduza.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.
Hi 39, 5-8
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.
Hi 39, 5-8
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
To, akurat świadczy o wysokiej kulturze i odpowiedzialności. A także domatorstwie.
Przyznam się, że mam kilka lat więcej. Ale też nigdy nie wychodzę z domu bez powiadomienia domowników. Więcej nawet, informuję dokąd wybywam. Uważam, że tak należy.
Sam też się bardzo bym się denerwował, gdyby kogoś z domowników nie było i nie miałbym żadnej o tym wiedzy. Wprawdzie nigdy od nikogo tego nie wymagałem, ale oczekuję. I spotykam się ze zrozumieniem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Zebra
- Super gaduła
- Posty: 1027
- Rejestracja: 20 lut 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 336 times
- Been thanked: 202 times
Re: Kłopot z wyprowadzką
Masz rację Andej, tylko u mnie to czasem aż chorobliwie. Dostrzegam w swojej rodzinie nadopiekuńczość, ponieważ co innego jest przstrzec kogoś przed zagrożeniem lub prośba o częsty kontakt. A co innego gdy wpaja Ci się, że lepiej jak byś nie wychodził, bo na pewno coś się stanie.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.
Hi 39, 5-8
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.
Hi 39, 5-8