Andej pisze: ↑2021-07-24, 09:08
Czy da się kochać ludzi i równocześnie nienawidzić Boga? Uważam, że nie. Może taki ktoś być dobrym, ale ino dla swoich.
Bóg na siłę nikogo nie wciągnie do zbawienia. Nie zmusi do przekroczenia bram niebieskich. Nie zrobi tego wbrew woli człowieka.
Taki człowiek, uważam, nie zostanie skazany na piekło. Bo sam je wybiera. Świadomie o dobrowolnie.
Bo człowiek żyjący w nienawiści wybiera nienawiść. A szukający miłości wybiera miłość.
Otóż to. Podobnie piekło wybiera człowiek, umierając w grzechu śmiertelnym i nie żałując za niego:
Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego." (KKK 1033)
Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny" (KKK 1035)
Toteż zastanawiam się, czy taka osoba, czyniąc dobro drugiemu człowiekowi opisane w przytoczonym fragmencie, mimo grzechu ciężkiego i braku żalu, zostanie zbawiona. Katechizm mówi, że nie, i dobre uczynki bliźniego tutaj nie pomogą.
Dlatego zdziwił mnie trochę ten fragment, w którym jakoby jedynie uczynki były ważne, niepołączone z wiarą w Chrystusa. Ale po naszej dyskusji dochodzę do wniosku, że owi Sprawiedliwi najprawdopodobniej oznaczają ludzi, którzy na przestrzeni wieków do chwili obecnej czynili dobro przez wzgląd na Boga lub po prostu ludzi wierzących i żyjących w łasce, którzy to dobro czynili nie zawsze widząc w drugim człowieku Jezusa.
Zaciekawiło mnie, do jakiej przypowieści nawiązujesz? Przejrzałem ponad dwumiesięczną historią tego wątku i nie znalazłem żadnej przypowieści. Zaintrygowało mnie odwołanie do czegoś, czego nie znajduję.
Miałem na myśli 'fragment', nie przypowieść. Dziękuję za pełną wyrozumiałości i miłości uwagę.