Jozek pisze: ↑2021-10-04, 21:29
Problem jest w tym ze takie jak to nazwales retoryczne pytania nadaja dziwnych sugestii odnosnie Poczecia Jezusa i napedzaja antykatolickie wymysly przeciwko wierze.
Nie znam, co prawda intencji autorki tego postu, ani nie wiem czym się osobiście kierowała stawiając pytanie dotyczące ilości chromosomów, ale mnie jej pytanie zaintrygowało. Pomyślałem wówczas, jak wielkim cudem jak i tajemnicą musiało być wcielenie Jezusa, z punktu widzenia nauki. Dla mnie, to pytanie było sposobnością dostrzeżenia jeszcze większej wielkosci Boga. Być może dlatego moje myślenie poszło w takim własnie kierunku, bo było wolne od podejrzeń o złe intencje autora.
Przy okazji stawiania tego rodzaju pytań i konfrontowania pewnych prawd Biblijnych z nauką...
Czy wiecie, że bardzo dużo ludzi, również sceptyków i ateistów, doszło do wiary szukając potwierdzenia Biblii w nauce? Początkowo zaczynali badać Biblię konfrontując ją z faktami, kierując się złą intencją własnie. Chcieli dowieść, że Biblia i zawarte w niej fakty są jest kłamstwem. Z czasem, nie mogąc zaprzeczyć faktom które potwierdziła również i nauka, stopniowo ich wątliwości zaczynały przeradzać się w zarzewie wiary. Polecam przy okazji film <Sprawa Chrystusa>. Dlatego czystośc intencji lub ich brak, powinniśmy zostawić Bogu.
Podobienstwo Jezusa do Matki Miriam jest czysto teoretyczne,
Nie nie jest. Cecha ludzka jaką jest dziedzicznosć jest faktem. Teoretyczne dywagacje dotyczące podobieństwa Jezusa do Maryi mogą dotyczyć jedynie jego stopnia, a nie samego faktu. Zresztą, jeszcze raz to powtórzę. Pełne zachwytu tezy dotyczące tajemnicy wcielenia zawarte są np. w ksiązce Życie Maryi Matki Bożej - Jean Jacques Nicolas pod redakcją ks. Eugeniusza Dąbrowskiego. Książka sprzedawana była na Jasnej Górze, bynajmniej nie po to aby u pątników rodzić wątliwości, ale wzbudzić jeszcze większy zachwyt nad tą tajemnicą. Dlatego wybaczcie panowie, ale kompletnie nie podzielam waszych obaw. Są one dla mnie nie zrozumiałe.
tak samo jak prawdopodobienstwo podobienstwa kazdego syna do matki, czyli znikome prawdopodobienstwo bo mezszczyzni rzadko maja fizyczne podobienstwo do matki.
Jestem żywym dowodem na to, jak bardzo chybione jest to stwierdzenie.
Ja i moja mama, jesteśmy jak dwie krople wody.
W genetyce wyglada to tak ze syn albo podobny jest do ojca, albo do ktoregos z przodkow w linii meskiej obojga rodzicow, a bezposrednie podobienstwo fizyczne do matki to wrecz wyjatki.
A niby do kogo miał być podobny Jezus, który zrodził się z Maryi ? Kompletnie nie rozumiem po co tak uporczywie zaprzeczać faktom i jakie z tego dobro?
ps.
Z mojej strony temat uważam za wyczerpany. Dziekuje panowie za dyskusję w tym temacie.
Z Panem Bogiem.