Kwestia nawracania innych?
Kwestia nawracania innych?
Otóż miałem i chyba dalej mam problem ze skrupulami w jakimś stopniu,jednak na dzień dzisiejszy wydaje mi się że jest on mniejszy niż kiedyś, gdyż jakoś potrafię odróżniać niektóre myśli/pokusy od grzechów i staram się po prostu nie wystawiać na pokusy rezygnując z pewnych wątpliwych sytuacji/aktywności.Z tym podobno ma dużo osób problem. Jednak teraz bardziej mnie niepokoi inna kwestia..upominania i grzechów cudzych.Jest masa sytuacji w codziennym życiu np w rodzinie, pracy że ktoś coś mówi i to jest naznaczone w jakimś stopniu grzechem(jest nie-ewangeliczne) i czy wtedy trzeba upominać i jak to robić? Np ktoś kogoś nie lubi i mówi o tej osobie często narzekając na ta osobę a że jest taka złośliwa,uparta itp i zdarza się że też mam coś do tej osoby(która jest krytykowana) i jej postępowania jednak postanowiłem nie wdawać się w takie rozmowy i po prostu nie uczestniczyć w obmowie,czy wystarczy coś takiego czy muszę koniecznie starsza od siebie osobę upominać i umoralniac żeby nie oceniać innych itp? Czy wystarczy jeśli po prostu nie będę się wdawal w takie rozmowy dając do zrozumienia że nie bardzo chce w tym uczestniczyć....drugi przykład to podejście do kobiet jeśli ktoś ocenia kobiety widziane na ulicy patrzy przedmiotowo i mówi przy tym typowe teksty potoczne lekko nieeleganckie to też trzeba zawsze umoralniac itp czy mozna nie wdawac się w takie rozmowy i w ten sposób dac do zrozumienia że mnie to nie interesuje? Po prostu wydaje mi się że miejsce na wyrażenie swoich poglądów dotyczących moralności seksualności itp może mieć miejsce w poważnej rozmowie która się wywiaze jednak czuje się tym zmęczony bo bardzo często takie przykłady w codzienności występują i mam jakieś obawy że zawsze trzeba reagować i koniecznie wytknąć komuś grzech bo jeszcze ktoś trafi do piekła itp ja będę miał grzech cudzy bo nie pouczylem kogoś itp gdzie jest granica? Jak się w takich sytuacjach zachowac? Jak napominac to w jaki sposób radykalny wprost czy mniej radykalnie? Jak wy sobie z tym radzicie?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Kwestia nawracania innych?
Primum non nocere. Dotyczy nie tylko medyków. Polega na znalezieniu takiej formy, która nie szkodzi. Adekwatnej do sytuacji i możliwości.
Przeciwieństwem jest takie reagowanie, które spowoduje nasilenie zjawiska. Albo wyśmiewanie Twojego zachowania. Wzgl. robienie na złość. Ostracyzm.
Uważam, że najlepszą metodą jest dawanie przykładu. Kulturalne zachowanie. Pokazywanie klasy, ale bez demonstrowania tegoż. Zapewne nie zauważysz, jak jest to doceniane, bo nikt tego nie okaże. Ale w ten sposób zasiewasz ziarno, które być może kiedyś zakiełkuje.
Wydaje mi się, że nie należy zwracać uwagi komuś, że postępuje niewłaściwie. Ale wskazywać, co jest niewłaściwego. Delikatnie po przyjacielsku.
Przeciwieństwem jest takie reagowanie, które spowoduje nasilenie zjawiska. Albo wyśmiewanie Twojego zachowania. Wzgl. robienie na złość. Ostracyzm.
Uważam, że najlepszą metodą jest dawanie przykładu. Kulturalne zachowanie. Pokazywanie klasy, ale bez demonstrowania tegoż. Zapewne nie zauważysz, jak jest to doceniane, bo nikt tego nie okaże. Ale w ten sposób zasiewasz ziarno, które być może kiedyś zakiełkuje.
Wydaje mi się, że nie należy zwracać uwagi komuś, że postępuje niewłaściwie. Ale wskazywać, co jest niewłaściwego. Delikatnie po przyjacielsku.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- AdamS.
- Super gaduła
- Posty: 1408
- Rejestracja: 4 lis 2021
- Lokalizacja: Bieszczady
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 541 times
- Been thanked: 779 times
Re: Kwestia nawracania innych?
Znam ten ból i doskonale Cię rozumiem! Myślę, że tu trzeba wiele roztropności, bo z jednej strony nie można się godzić na sytuacje gorszące (takich jest znacznie więcej - wulgarne dowcipy, politycznie wyrażana nienawiść, przeklinanie na przemian z używaniem imienia Jezus i Maryja itp.) - z drugiej strony nie da się w każdej takiej sytuacji wytaczać ciężkich dział umoralniających. Jaką więc przyjmować postawę?posz65 pisze: ↑2022-01-09, 15:13 (...) postanowiłem nie wdawać się w takie rozmowy i po prostu nie uczestniczyć w obmowie,czy wystarczy coś takiego czy muszę koniecznie k starsza od siebie osobę upominać i umoralniac żeby nie oceniać innych itp? Czy wystarczy jeśli po prostu nie będę się wdawal w takie rozmowy dając do zrozumienia że nie bardzo chce w tym uczestniczyć....drugi przykład to podejście do kobiet jeśli ktoś ocenia kobiety widziane na ulicy i mówi przy tym typowe teksty potoczne lekko nieeleganckie to też trzeba zawsze umoralniac itp czy mozna nie wdawac się w takie rozmowy i w ten sposób dac do zrozumienia że mnie to nie interesuje? Po prostu wydaje mi się że miejsce na wyrażenie swoich poglądów dotyczących moralności seksualności itp
Osobiście staram się stosować następujący klucz kolejnych kroków: 1) Nie przyłączam się do takich rozmów i nie śmieję się z dowcipów (myśląca osoba już na tym poziomie zastosuje samokontrolę i nie będą potrzebne kroki następne), 2) Dyskretnie informuję taką osobę (przy odpowiedniej sposobności), że można coś wyrazić inaczej, podejmując przy tym poruszony przez nią temat (jeśli nadaje się do rozmowy) od takiej strony i w takiej formie, żeby nikogo nie ranić. 3) Unikam kontaktów z taką osobą, jeśli uznam, że ona nie reaguje na moje słowa (chyba, że to jest ktoś bliski lub osoba z pracy - wtedy wracam do punktów 1 i 2).
Re: Kwestia nawracania innych?
Szczerze mówiąc, ja się w ogóle nie wychylam ze swoją wiarą, bo niezwykle istotne jest, by być dobrym świadkiem Chrystusa. A ja nie jestem zbyt dobrym człowiekiem, więc nie chcę robić wstydu. W ewangelizacji najważniejsze jest to, by być dobrym przykładem. Kiedyś miałam w klasie takiego katolika, który obnosił się ze swoją wiarą, wręcz "świętoszkowatością", a był przy tym (moim zdaniem może krzywdzącym, cóż...) osobą bardzo arogancką, hipokrytą i w ogóle. To mnie zniechęcało do wiary, bo właśnie tak widziałam katolików. Nie chciałabym, by inni patrzyli tak samo na mnie - "o proszę, ta to jest katoliczką, a żadna z niej dobra osoba" i to by ich jeszcze bardziej zniechęcało do wiary.
-
- Gawędziarz
- Posty: 595
- Rejestracja: 23 lut 2021
- Has thanked: 105 times
- Been thanked: 38 times
Re: Kwestia nawracania innych?
Lepiej daj sobie spokój z wytykaniem, bo jeszcze Ty dostaniesz po łbie no chyba ,ze masz jakiś konkretny argument. A jak chcesz nawracać to pomódl się za nich...
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Kwestia nawracania innych?
Zdecydowanie tak. Czyli, innymi słowy, być świadkiem Chrystusa.
Ale, aby być świadkiem Chrystusa trzeba dawać świadectwo, czyli okazywać swoją wiarę. Nie da się być świadkiem w sposób niewidoczny, niedostrzegalny dla innych. Nie można czynić tego demonstracyjnie. Dyskretnie i konsekwentnie. Skromnie, ale dostrzegalnie. A to wymaga wychylaniu się z tłumu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- AdamS.
- Super gaduła
- Posty: 1408
- Rejestracja: 4 lis 2021
- Lokalizacja: Bieszczady
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 541 times
- Been thanked: 779 times
Re: Kwestia nawracania innych?
Zgadzam się z tym. Nie można uczynić swej wiary sferą na użytek prywatny. Oczywiście rozumiem stanowisko, jakie przedstawiła Orzeszku, bo ono kładzie nacisk na pierwszeństwo postawy nad słowem. Jednak nie powinniśmy rezygnować z samego słowa. Ta dyskrecja, o której wspomniał Andej, jest tutaj kluczem. Staram się zwykle nawiązywać do jakichś sytuacji w indywidualnej rozmowie (na neutralny temat), stopniowo przechodząc do mojego osobistego doświadczenia w Chrystusie. Nie mówię "ty powinieneś", ale "ja kiedyś też tak myślałem, lecz to i to spowodowało zwrot w moich myślach, a sam Chrystus w taki a taki sposób uzdrowił mojego ducha i cało". Oczywiście mówię wtedy o konkretnych sytuacjach.Andej pisze: ↑2022-01-09, 21:43 Ale, aby być świadkiem Chrystusa trzeba dawać świadectwo, czyli okazywać swoją wiarę. Nie da się być świadkiem w sposób niewidoczny, niedostrzegalny dla innych. Nie można czynić tego demonstracyjnie. Dyskretnie i konsekwentnie. Skromnie, ale dostrzegalnie. A to wymaga wychylaniu się z tłumu.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18912
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2606 times
- Been thanked: 4606 times
- Kontakt:
Re: Kwestia nawracania innych?
ZGoda, ale też trzeba uważać, by nie być nachalnym. Nachalni "ewangelizatorzy" skutecznie ośmieszyli ewangelizację w wielu krajach.
Ku przestrodze ludziom chwalących się, że "ewangelizują wszystkich i wszędzie" (nawet jeśli ktoś wyraźnie sobie tego nie życzy) pokazuję często ten minutowy urywek ze "Skrzydeł" - pokazuje, jak są tam postrzegani nachalni "ewangelizatorzy":
http://analizy.biz/tmp/jne.mp4
Ku przestrodze ludziom chwalących się, że "ewangelizują wszystkich i wszędzie" (nawet jeśli ktoś wyraźnie sobie tego nie życzy) pokazuję często ten minutowy urywek ze "Skrzydeł" - pokazuje, jak są tam postrzegani nachalni "ewangelizatorzy":
http://analizy.biz/tmp/jne.mp4
Re: Kwestia nawracania innych?
Zobaczę,musze jakiś wymyślić złoty środek czyli jeśli pojawi się okazja i będę czuł że jest możliwość zaświadczyć o wierze lub moralności chrześcijańskiej to robić to i przelamywac lęk z drugiej strony na pewno chyba nie pójdę droga nachalnosci by każdy głupi tekst który ktoś powie musiał się wysilać i wymyślać i na siłę umoralniac.Tez jest kwestia "rzucania pereł przed swinie" .jak to rozumieć? Gdzieś słyszałem że upominać wtedy należy itp kiedy wiemy że to może przynieść jakiś dobry skutek i nie chodzi o to że każdemu puscimy wiązankę pobożna i będziemy ok bo spełniony obowiązek,tak mniej więcej pewien ksiądz to tłumaczył. Zresztą jest jakiś sesn mówić o wartości np.czytosci komus kto tym gardzi i wyznaje hedonizm ?myślę że nie ma żadnego..ale komus kto wierzy w Boga,ma jakieś zasady ale w czymś się pogubił w jakiejś sferze warto zasiać Słowo powiedzieć to czy tamto i może zakielkuje...
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18912
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2606 times
- Been thanked: 4606 times
- Kontakt:
Re: Kwestia nawracania innych?
Z upominaniem BARDZO ostrożnie. A już w ogóle w stosunku do ludzi, którzy nie wierzą, więc nie mają podstaw stosować się do moralności chrześcijańskiej.
A okazji nie trzeba szukać - starać się być w porządku. To, że jesteś wierząca widzi się po drobiazgach - po krzyżu uczynionym przed jedzeniem (także w stołówce!) i tym podobnych sprawach.
A okazji nie trzeba szukać - starać się być w porządku. To, że jesteś wierząca widzi się po drobiazgach - po krzyżu uczynionym przed jedzeniem (także w stołówce!) i tym podobnych sprawach.
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2524
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 152 times
- Been thanked: 403 times
Re: Kwestia nawracania innych?
Bezpiecznie jest teoretyzować o danych sytuacjach wykorzystując wygodne poglądy dyskutanta wobec niego samego, oczywiście nie bezpośrednio, a na zasadzie domysłu. Mądry szybko się połapie i zamilknie, innemu "wrzucimy kamyk do buta". Nigdy nie kierować słów bezpośrednio "powinieneś" i ect, lecz "my ludzie powinniśmy", nie oskarżamy wtedy nikogo, rozmówca nie czuje się atakowany, a daliśmy komuś do myślenia. Czasami uda się doprowadzić do sytuacji gdzie egoista powołuję się na bezinteresowność, a zwolennik silnego determinizmu zaczyna szukać sprawiedliwości w odpowiedzialności kogoś za swoje postępowanie .Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-01-11, 11:38 Z upominaniem BARDZO ostrożnie. A już w ogóle w stosunku do ludzi, którzy nie wierzą, więc nie mają podstaw stosować się do moralności chrześcijańskiej.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Kwestia nawracania innych?
Mam wrażenie, że patrzysz trochę dychotomicznie. W sensie, widzisz tylko dwie opcje - albo wypowiedzieć mądrą prawdę moralną, albo nic nie powiedzieć. Problem polega na tym, że kiedy człowiek wypowiada jakąś zasadę jak "Nie oceniaj", to druga osoba odbiera to jako pouczanie i reakcja może być różna. Czasami łatwiej powiedzieć coś w stylu "Może ta osoba wcale nie chciała być złośliwa, tylko miała zły dzień", to trochę subtelniejsze.posz65 pisze: ↑2022-01-09, 15:13 Np ktoś kogoś nie lubi i mówi o tej osobie często narzekając na ta osobę a że jest taka złośliwa,uparta itp i zdarza się że też mam coś do tej osoby(która jest krytykowana) i jej postępowania jednak postanowiłem nie wdawać się w takie rozmowy i po prostu nie uczestniczyć w obmowie,czy wystarczy coś takiego czy muszę koniecznie starsza od siebie osobę upominać i umoralniac żeby nie oceniać innych itp?
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
Re: Kwestia nawracania innych?
Co sądzicie o tej wypowiedzi apostoła Pawła w 1 Koryntian 9/;16
,, ... Jeśli więc oznajmiam dobrą nowinę, nie jest to dla mnie powodem do chlubienia się, gdyż nałożono na mnie konieczność. Doprawdy, biada mi, gdybym nie oznajmiał dobrej nowiny! ... ,,
Dlaczego powiedział : ,, ... Biada mi , gdybym nie oznajmiał dobrej nowiny ... ,, ?
,, ... Jeśli więc oznajmiam dobrą nowinę, nie jest to dla mnie powodem do chlubienia się, gdyż nałożono na mnie konieczność. Doprawdy, biada mi, gdybym nie oznajmiał dobrej nowiny! ... ,,
Dlaczego powiedział : ,, ... Biada mi , gdybym nie oznajmiał dobrej nowiny ... ,, ?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Kwestia nawracania innych?
A dlaczego "biada nam" jeśli nie głosimy?
Apostolat jest obowiązkiem każdego wierzącego. Wiara, to nie prywatna sprawa człowieka. Wiara, od samego początku, była i jest społeczna. Zawsze dotyczy ludzi. Nie samotnego człowieka, ale człowieka w społeczeństwie.
Obowiązkiem każdego chrześcijanina jest bycie Świadkiem Jezusa. Wskazywani drogi innym, przez dawanie przykładu. Własną gorliwością. Nie tyle w modlitwie, co w codziennym życiu.
Dlatego, gdyby nie głosił, oznajmiał, znaczyłoby to, że sprzeniewierzył się Nauce Chrystusa. Ze jej nie rozumie lub odrzuca.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1600
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 200 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Kwestia nawracania innych?
to tak dla Piotra W. specjalnie zaznaczam
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!