Zebrałem trochę materiału na temat kontemplacji. Ujęcie kompleksowe.
Katechizm mówiąc o kontemplacji próbuje ująć całe spektrum tego doświadczenia.
Czym kontemplacja jest?
- komunią miłości (2719)
- zjednoczeniem z modlitwą Jezusa (2718)
- milczeniem, symbolem świata, który nadchodzi, milczącą miłością (2717)
- słuchaniem słowa Bożego dalekim od bierności, posłuszeństwem wiary, bezwarunkowym przyjęciem go, miłującym przylgnięciem dziecka (2716)
- spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa Chrystusa, wyrzeczeniem własnego ja (2715)
- najintensywniejszym czasem modlitwy (2714)
- modlitwą dziecka Bożego, grzesznika, któremu przebaczono,
- pokornym i ubogim powierzeniem się miłującej woli Ojca w coraz głębszym zjednoczeniu z Jego umiłowanym Synem (2712)
- darem, łaską, związkiem przymierza ustanowionym przez Boga w głębi naszego bytu, komunią z Trójcą,
- najprostszym sposobem wyrażenia tajemnicy modlitwy (2713)
- głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On nas kocha (2709)
Kontemplacja jest formą modlitwy (2669), która wypływa z niej jako źródła (2687), modlitwa ustna, rozmyślanie, rozważanie Słowa mogą być kontemplacyjne (2704, 2724, 2598, 2601, 2651, 2709, 2717)
Najlepszą motywacją, by zdecydować się głosić Ewangelię, jest jej kontemplowanie z miłością, zatrzymanie się na jej kartach i czytanie jej z sercem. Jeśli przybliżamy ją w ten sposób, zadziwia nas jej piękno, ponownie nas fascynuje. Dlatego tak ważny jest powrót do ducha kontemplatywnego, pozwalającego nam odkrywać codziennie, że jesteśmy adresatami dobra, które czyni nas ludzkimi, pomaga prowadzić nowe życie.
Adhortacja Apostolska Evangelii Gaudium
Kontemplacja nie wiążę się z uczuciami, mogą występować podczas tej formy modlitwy roztargnienia (2729), oschłość[Jest ona elementem kontemplacji, gdy serce jest wyjałowione, nie znajdując upodobania w myślach, wspomnieniach i uczuciach, nawet duchowych. Jest to chwila czystej wiary, która wiernie trwa przy Jezusie w agonii i w grobie] (2731).
Kontemplują Boga święci w niebie (2683) oraz aniołowie (Mt 18,10)
Wejście w kontemplację jest analogiczne do wejścia w liturgię eucharystyczną: jest nim "skupienie" serca; poddanie całej naszej istoty tchnieniu Ducha Świętego; zamieszkanie w domu Pańskim, jakim jesteśmy; pobudzenie wiary, by wejść w obecność Tego, który nas oczekuje; zrzucenie wszelkich masek i zwrócenie serca do kochającego nas Pana, aby oddać się Mu jako ofiara, która zostanie oczyszczona i przekształcona (2711)
Wybór czasu i długości trwania kontemplacji zależy od zdecydowania woli, objawiającej tajemnice serca. Nie kontemplujemy wtedy, kiedy mamy czas: znajdujemy czas, by być dla Pana, z silnym postanowieniem, aby Mu go później nie odbierać, niezależnie od doświadczeń czy oschłości spotkania. Nie zawsze można rozmyślać, ale zawsze można wejść w kontemplację, niezależnie od warunków zdrowia, pracy czy uczuciowości. Serce jest miejscem poszukiwania i spotkania, w ubóstwie i w wierze (2710)
A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem" (Wj 33, 11). Modlitwa Mojżesza jest obrazem modlitwy kontemplacyjnej, dzięki której sługa Boży pozostaje wierny swemu posłaniu. Mojżesz często i długo "rozmawia" z Panem, wstępując na górę, by Go słuchać i błagać; zstępując ku ludowi, by mu przekazać słowa jego Boga i by go prowadzić (2576)
My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle, za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu. 2 Kor 3, 18
Z katechezy papieża Franciszka o medytacji:
papież Franciszek pisze:Tak więc istnieje wiele metod medytacji chrześcijańskiej: jedne są bardzo wstrzemięźliwe, inne bardziej rozbudowane; jedne kładą nacisk na wymiar intelektualny osoby, inne raczej na afektywny i emocjonalny. Wszystkie są ważne i godne praktykowania, ponieważ mogą pomóc, aby doświadczenie wiary stawało się całkowitym aktem osoby: modli się nie tylko umysł człowieka, ale cała osoba, tak jak nie modli się jedynie uczucie. Starożytni mawiali, że organem modlitwy jest serce, i w ten sposób tłumaczyli, że to cała osoba, poczynając od jej centrum, wchodzi w relację z Bogiem, a nie tylko pewne jej władze. Dlatego musimy zawsze pamiętać, że metoda jest drogą, a nie celem: każda metoda modlitwy, jeśli chce być ona chrześcijańska, jest częścią tego pójścia za Chrystusem, będącego istotą naszej wiary. Metody medytacji są drogami, którymi należy podążać, aby dojść do spotkania z Jezusem. Ale jeśli zatrzymasz się na drodze i będziesz jedynie patrzył na drogę, to nigdy nie znajdziesz Jezusa. Z drogi uczynisz bożka. Tam czeka na ciebie Jezus, a droga jest po to, by doprowadzić ciebie do Jezusa.
Z katechezy papieża Franciszka o kontemplacji:
papież Franciszek pisze:Bycie człowiekiem kontemplacyjnym nie zależy od oczu, lecz od serca. I tu pojawia się modlitwa, jako akt wiary i miłości, jako „oddech” naszej relacji z Bogiem. Modlitwa oczyszcza serce, a wraz z nim rozjaśnia także spojrzenie, pozwalając nam pojąć rzeczywistość z innego punktu widzenia.
„Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie!”. Tak właśnie jest: w miłosnej kontemplacji, typowej dla najbardziej intymnej modlitwy, nie potrzeba wielu słów: wystarczy spojrzenie, wystarczy przekonanie, że nasze życie jest otoczone wielką i wierną miłością, od której nic nas nie może oddzielić.
Jezus był mistrzem tego spojrzenia. W Jego życiu nigdy nie brakowało okresów, przestrzeni, milczenia, miłosnej komunii, która pozwala istnieniu, by nie zostać spustoszonym przez nieuniknione próby, lecz zachować piękno w nienaruszonym stanie. Jego tajemnicą była relacja z Ojcem Niebieskim.
W Ewangelii jest tylko jedno wielkie wezwanie: aby iść za Jezusem drogą miłości. Jest to szczyt i centrum wszystkiego. W tym sensie miłosierdzie i kontemplacja są synonimami, mówią to samo. Święty Jan od Krzyża twierdził, że mały akt czystej miłości jest bardziej pożyteczny dla Kościoła niż wszystkie inne dzieła razem wzięte. Największym cudem, jakiego może dokonać chrześcijanin jest to, co rodzi się z modlitwy, a nie z pychy naszego „ja”, to, co zostaje oczyszczone przez pokorę, nawet jeśli jest to odosobniony i cichy akt miłości. I to jest droga modlitwy kontemplacji. „Wpatruję się w Niego, a On wpatruje się we mnie!” i mamy tu to czynienia z aktem miłości, milczącego dialogu z Jezusem, który czyni wiele dobrego Kościołowi.
https://papiez.wiara.pl/doc/6833799.Med ... -z-Jezusem
https://papiez.wiara.pl/doc/6844290.Mod ... escijanina
Adhortacja Vita Consecrata
św. Jan Paweł II pisze:Jak uczy nas tradycja duchowości, z rozważania słowa Bożego, a zwłaszcza tajemnic Chrystusa rodzi się siła kontemplacji i gorliwość w apostolacie. Zarówno we wspólnotach kontemplacyjnych, jak i apostolskich, wielkich dzieł dokonywali zawsze ludzie modlitwy jako autentyczni interpretatorzy i wykonawcy woli Bożej (94)
ludzka miłość zyskuje niezawodny punkt odniesienia, który osoba konsekrowana czerpie z kontemplacji miłości trynitamej, objawionej nam w Chrystusie. Właśnie dlatego, że jest zanurzona w tej tajemnicy, czuje się zdolna do miłości radykalnej i uniwersalnej, która daje jej moc do panowania nad sobą i do zachowania dyscypliny (88)
W tradycji patrystycznej wzorem monastycznego życia zakonnego był Eliasz — odważny prorok i przyjaciel Boga. Eliasz żył w obecności Boga i w milczeniu kontemplował Jego obecność (84)
Kontemplacja ukrzyżowanego Chrystusa jest źródłem natchnienia dla wszystkich powołań; z niej biorą początek — obok podstawowego daru Ducha — wszystkie dary, a zwłaszcza dar życia konsekrowanego. (23)
„Trzeba jednak wiedzieć, że tak jak dobry porządek życia polega na tym, aby zdążało ono od czynnego do kontemplacyjnego, tak też dusza najczęściej zwraca się z pożytkiem od życia kontemplacyjnego do czynnego, aby dzięki temu, co życie kontemplacyjne zapaliło w umyśle, doskonalsze stało się życie czynne. Potrzeba więc, abyśmy przechodzili od życia czynnego do kontemplacyjnego, niekiedy jednak od tego, co wewnętrznie oglądaliśmy w kontemplacji, lepiej przejść do życia czynnego” [św. Grzegorz Wielki]
Sam Jezus dał nam doskonały przykład, jak można komunię z Ojcem połączyć z życiem niezwykle aktywnym. Jeśli brakuje nieustannego dążenia do takiej jedności, w każdej chwili grozi niebezpieczeństwo wewnętrznego załamania, zagubienia i zniechęcenia. Ścisła jedność między kontemplacją i działaniem pozwoli nam dzisiaj — tak jak w przeszłości — podjąć nawet najtrudniejszą misję. (74)
Medytacja monologiczna bp. Siemieniewski Ks. Kiwka
Medytacja monologiczna pisze:Pewną trudność interpretacyjną mogą tu sprawić terminy „medytacja” oraz „kontemplacja”, tym bardziej, że „medytacja” to także nazwa całości opisanego postępowania, a „kontemplacja” w pismach św. Jana od Krzyża ma charakter nadprzyrodzony i jest darem mistycznym. W powyższym zestawieniu słowo „medytacja” należy rozumieć w sensie funkcjonalnym, jako część całości, chodzi tu o rozmyślanie–rozważanie–zastanawianie się nad przeczytaną wcześniej treścią, dlatego „medytacja” następuje w kolejności po „czytaniu”. Natomiast słowo „kontemplacja” należy rozumieć w sensie naturalnym jako pełne pokoju i uwagi zatrzymanie się nad wnioskiem-obrazem wynikającym z rozmyślania. Innymi słowy – „kontemplacja” to dłuższe i spokojne przypatrywanie się przedmiotowi, którego dotyczyło rozmyślanie. Dlatego „kontemplacja” jest w tym kontekście logicznym przedłużeniem „medytacji”.
Pozostaje teraz znalezienie odpowiedzi na zawsze aktualne pytanie, jak medytować? Co konkretnie robić podczas medytacji? Pytanie o określoną technikę medytowania zawiera w sobie pewną pokusę zbytniego zawierzenia metodzie. Pokusa ta polega na myśleniu, że sposób medytowania sam w sobie jest cudownym środkiem, który koniecznie i bezwarunkowo zmusza Pana Boga do działania; że to człowiek mocą swojego własnego wysiłku, aplikując konkretną metodę medytacji, otwiera sobie sam podwoje Bożych tajemnic. Nic bardziej złudnego! To nie metoda otwiera drzwi, w które człowiek kołacze medytowaniem, ale sam Bóg. To On decyduje, kiedy i w jaki sposób człowiek przemierza różne etapy drogi duchowego rozwoju. Nie metoda
zatem jest najważniejsza, lecz pokorna wiara, cierpliwość, wytrwałość i wierność. Określona technika medytacyjna jest wobec nich czymś drugorzędnym. Ale ponieważ w działaniach ludzkich potrzebny jest zawsze jakiś sposób postępowania, stąd też poszukujemy odpowiedniej metody medytacji.
Czy nie zachodzi całkiem inne, tym razem realne niebezpieczeństwo, że za szczyt duchowości uznamy nierozmawianie z Bogiem? Czy taki może być skutek zalecenia, by „podczas medytacji w ogóle nie myśleć o Bogu, ani o Jego Synu Jezusie, ani o Duchu Świętym”, a to dlatego, że „podczas medytacji pragniemy czegoś niezrównanie wspanialszego: pragniemy być z Ojcem, być z Jezusem, być z Duchem Świętym”. Tyle tylko, że Bóg Ojciec pragnie być z nami poprzez Jezusa, a Jezus jest Synem Bożym wcielonym, a nie ezoterycznym blaskiem zdepersonalizowanej Wszechjedni. Chce, jak u autentycznego Kasjana, rozmawiać poufale i czule, jak z własnym ojcem. To prawda, iż można powiedzieć zgodnie z tradycją chrześcijańską, że „wszystkie nasze słowa stają się nieużyteczne, kiedy wchodzimy w mistyczną komunię z Bogiem”. Ale dopiero wtedy, gdy nauczyliśmy się tak serdecznie rozmawiać z Panem (jak najbardziej słowami!), że w końcu rozumiemy się już bez słów. Czy rzeczywiście do rozumienia się bez słów z Ojcem w niebie najwłaściwszą drogą jest systematyczne wprawianie się w medytację odartą z osobowego spotkania Ja–Ty?
Chrześcijanin, który naprawdę chce medytować w szkole Kasjana, niech więc pamięta: „Często gorliwa i płomienna modlitwa rodzi się z naszych «próśb», w których opłakujemy grzechy, z naszych «modlitw ustawicznych», w których składamy obietnice, z naszych «wspólnych błagań», które wypływają z serc gorejących miłością, i z naszych «dziękczynień»”. To są zachęty do prowadzenia modlitewnego dialogu z Bogiem, twarzą w twarz. Dalej zaś, pragnący medytować w szkole Kasjana niech nie zapomni, że kto wzbudza „wszystkie te cztery modlitwy razem, [wtedy] powstaje jakby płomień niepojętych, niepohamowanych, niewysłowionych, gorących modlitw, które sam Duch Święty, bez naszego udziału, zanosi do Boga i «przyczynia się w błaganiach, których nie można wyrazić słowami» (Rz 8, 26)”. To zachęta do kultywowania zalecanych przez św. Pawła modlitw prośby, ślubów, błagania, dziękczynienia, bo to one mają doprowadzić do pożaru ducha zwanego modlitwą czystą. Przecież „poza tymi czterema rodzajami modlitwy, istnieje jeszcze jeden, o wiele wyższy i wznioślejszy, polegający na kontemplacji i na gorącej miłości do Boga. W czasie tej modlitwy dusza tonie i omdlewa z miłości, a z Bogiem rozmawia poufale i czule [familiarissime] jakby z własnym ojcem [velut patri proprio]”.
To jest cel, do którego prowadzi prawdziwa tradycja medytacji w szkole Kasjana: poufna rozmowa z Bogiem. W ten sposób także dzisiejszy adept „mantrycznej medytacji chrześcijańskiej” mógłby doświadczyć, że modlitwa płomienna nie jest skutkiem opróżnienia umysłu z wszelkich wyobrażeń za pomocą mantry. Jest raczej skutkiem ubóstwa ducha polegającego na ograniczeniu się do jednej tylko myśli, mianowicie tej streszczonej w słowach: „Jezu, ufam Tobie” (lub w wielu jej odpowiednikach znanych i stosowanych w starożytności). Płomienna modlitwa czysta jest skutkiem takiego praktykowania czterech rodzajów modlitwy, że chrześcijanin może w końcu zrozumieć modlitwę Ojcze nasz, a zrozumienie, że Bóg jest Ojcem, prowadzi do wybuchu zachwytu i miłości.
My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano. ~J.R.R Tolkien