Nigdy nikomu nie zrobiłeś żadnej krzywdy?
Dodano po 1 minucie 19 sekundach:
Jak ci na nich nie zależy to po co je unieważniać?
Nigdy nikomu nie zrobiłeś żadnej krzywdy?
Jak ci na nich nie zależy to po co je unieważniać?
Wydaje mi się, że należy zacząć od unieważnienia aktu urodzenia. Potem już jakoś pójdzie.
Z twojej wypowiedzi wynika ze wierzysz w jakies fatum i sie temu poddajesz.strik pisze: ↑2022-05-24, 22:05 Dobry wieczór. Mam bardzo nurtujące mnie pytanie, pytania. Mianowicie moja mama przed moim chrztem jak i mój ojciec nie przyznali się, że ich związek przyczynił się do śmierci człowieka. Popełnił samobójstwo. Natomiast ja sam przed I komunia święta nie dostałem rozgrzeszenia. A do bierzmowania zostałem zmuszony więc chyba nawet w ogóle nie byłem u spowoedzi. Tu moje pytanie czy te sakramenty są ważne? Czy nie? Bo mnie osobiście nie zależy na nich. Nie chodzę do kościoła nie czynię nikomu krzywdy. Z rodzicami mam kontak ale do kościoła nie chodzę w gole jedynie pogrzeby.
Czy w takim przypadku można uniewaznic te sakrenty.
Podchodzę to tego moralnie, i prawnie oraz na poziomie energetycznym. U was to wiara.
Podchodzę to tego moralnie, i prawnie oraz na poziomie energetycznym. U was to wiara.
Oczywiście, że tak! Jestem wolny. Na poziomie psychicznym i energetycznym.
Dojrzała odpowiedź
Co jest sensem, celem, istotą Twojego życia?
A ja mam niewierzących chrzczących dzieci i prowadzących je do komunii.
T dwie różne kwestie.
Nawet kumpla, przyjaciela? Nie zdradziłeś jakiejś tajemnicy? Nie flirtowałeś z inną gdy byłeś jedną kobietą?
Nie wyniosłeś z pracy długopisu? Nie oszukałeś w podatkach? Nigdy nie pracowałeś na czarno?
To możliwe, ale nie co do ogółu i nie z pewnością.
Ja nie przyszedłem tu na spowoedz. Bo tęgi nie potrzebuje. Szukam rozwiązania jak umiewaznic sakramenty na poziomie prawnym - moralnym. A przede wszystkim na poziomie energetycznym- " waszej wiary" obrałem w życiu inną drogę.sądzony pisze: ↑2022-05-25, 07:46Dojrzała odpowiedź
Dodano po 5 minutach 36 sekundach:Co jest sensem, celem, istotą Twojego życia?
A ja mam niewierzących chrzczących dzieci i prowadzących je do komunii.
T dwie różne kwestie.
Nawet kumpla, przyjaciela? Nie zdradziłeś jakiejś tajemnicy? Nie flirtowałeś z inną gdy byłeś jedną kobietą?
Nie wyniosłeś z pracy długopisu? Nie oszukałeś w podatkach? Nigdy nie pracowałeś na czarno?
To możliwe, ale nie co do ogółu i nie z pewnością.
Pozdrawiam
Uważam się za lepszego od pseudo katolików. Którzy udają, że są tacy świeci a w ogóle nie szanują żon, chodzą do kościoła a w tygodniu pija zdradzają nawet nie poszczą. Widzę co jest w pracy.
Wydaje mi się, że w świetle prawa kanonicznego sakrament przyjęty pod przymusem nie jest ważny. I rzeczywiście można byłoby starać się o uzyskanie aktu unieważnienia. Ale weź pod uwagę to, co Józek napisał. Sakramentu nie da się odsakremencić. To troszkę tak, jak nie da się czegoś odzobaczyć. To fakt, który miał miejsce. Nie da się zmieniać przeszłości.
To martwi. To, że mówią o sobie, że są katolikami. Bo co to za katolik, który łamie zasady? To tak jak abstynent, który się ciągle upija. Takim ludziom nie należy wierzyć, gdy mówią, ze są katolikami. Oni tylko szkodzą.
Ja nikogo nie osądzam ani nie wyśmiewam. Ja tylko podałem przykład z życia. Natomiast jeśli ktoś myśli, że go to dotyczy to albo ma coś sam na sumieniu albo chce się nastawić na kłótnie.
Ale ja nie mam za co przepraszać. Nie chcę tego. To jak nie chcesz gratisu w sklepie.Andej pisze: ↑2022-05-25, 09:29Wydaje mi się, że w świetle prawa kanonicznego sakrament przyjęty pod przymusem nie jest ważny. I rzeczywiście można byłoby starać się o uzyskanie aktu unieważnienia. Ale weź pod uwagę to, co Józek napisał. Sakramentu nie da się odsakremencić. To troszkę tak, jak nie da się czegoś odzobaczyć. To fakt, który miał miejsce. Nie da się zmieniać przeszłości.
Moralnie - uważam za objaw pozytywny to, ze czujesz się źle ze świadomością, ze przyjmowałeś sakramenty świętokradczo. Ale martwię, bo jedynym sposobem wyprostowania uszczerbku moralnego jest skrucha i przeproszenie Boga, odwzajemnienie Mu Jego Miłości. To jedyny sposób, wyznanie, żal, obietnica poprawy. Nie ma innej drogi na drodze moralności.
Prawnie - musiałbyś się zwrócić do właściwego do miejsca zamieszkania Sądu Metropolitarnego. Tam są prawnicy specjalizujący się w KPK. Od nich otrzymać autorytatywna odpowiedź.
Energetycznie - to musisz wyjaśnić. Nie mam pojęcia, jak można energetycznie, ani na czym to ma polegać.
To martwi. To, że mówią o sobie, że są katolikami. Bo co to za katolik, który łamie zasady? To tak jak abstynent, który się ciągle upija. Takim ludziom nie należy wierzyć, gdy mówią, ze są katolikami. Oni tylko szkodzą.
Choć są też ludzie, katolicy i niekatolicy, którzy walczą ze swoimi słabościami. Starają się poprawić, ale niezbyt im się to udaje. I takim należy się szacunek. Bo starają się.
Ja nikogo nie oceniam z góry. Nie wrzucam do jednego wora. Odniosłem się do sytuacji w mojej pracy. To jest już nadinterpretacja ewentualnie projekcja.konserwa pisze: ↑2022-05-25, 10:47 Nie zgodze sie Striku - jesli tak z gory oceniasz, to oceniasz ogol, czyli kazdego.
jest to chyba jakas duchowa pycha.
I nie o klotnie tu chodzi, tylko o staniecie w prawdzie.
Pozdrawiam.
Ps: nie lubie kebabow.
Poszcze w srody ( za przykladem mej znajomej prawoslawnej ) i w piatki ( to juz po katolicku ).
Hmmm ... co by tu jeszcze ...
na razie tyle.