Katolicy i związki
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Katolicy i związki
To nie jest sprawa tego, kto winien. To sprawa tego, że małżeństwo tworzy nową jakość - w pewnym sensie nową istotę. Nie da się jej rozdzielić.
Możliwość rozwodu redukuje małżeństwo do czegoś w rodzaju umowy handlowej - w wypadku jej niedotrzymania druga strona też ma prawo jej nie dotrzymać i jedynym problemem jest orzeczenie "kto jest winien". To tak nie działa.
Co więcej, rozwód uniemożliwia pracę nad naprawą małżeństwa - nawet gdyby strona winna się opamiętała.
Około 150 roku Hermas napisał pismo Pasterz, bardzo cenione we wczesnym chrześcijaństwie.
Jest tam też fragment który mówi o sprawach rozpadu małżeństwa (podkreślenia moje). Przytoczę go (już po raz kolejny na forum). Oczywiście tekst jest pisany z perspektywy II wieku - ale zawiera dość trzeźwe spostrzeżenia:
„Panie — powiedziałem —
Jeśli kto ma żonę, która wierzy w Pana,
I przekonał się, że ona popełnia cudzołóstwo,
Czy grzeszy mąż, jeśli dalej z nią żyje razem?”
„Tak długo, póki nie wie — odpowiedział — nie grzeszy.
Jeśli się jednak mąż dowie o jej grzechu,
A niewiasta nie pokutuje,
Ale trwa w swym porubstwie,
I mąż dalej z nią żyje razem,
Staje się współwinny jej grzechu,
I bierze udział w jej cudzołóstwie”.
„Jakżeż tedy, o panie — pytałem — ma postąpić mąż,
Jeśli żona trwa w swej namiętności?”
„Niechże ją oddali — odrzekł
A mąż niech żyje samotnie,
Jeśli zaś oddali swą żonę i pojmie inną,
Tedy i on cudzołoży”.
„A jeśli, o panie — pytałem — niewiasta po swym
oddaleniu pokutuje, i chce powrócić do swego męża,
Czy on jej nie powinien przyjąć z powrotem?”
„Z pewnością — odrzekł —
Jeśli mąż jej nie przyjmie,
Grzeszy i wielką na siebie ściąga winę.
Powinno się przecie przyjąć tego, który zgrzeszył,
a czyni pokutę.
A zatem dla tej pokuty mężowi żenić się nie wolno.
Oto jak się żona i mąż powinni zachowywać”
Możliwość rozwodu redukuje małżeństwo do czegoś w rodzaju umowy handlowej - w wypadku jej niedotrzymania druga strona też ma prawo jej nie dotrzymać i jedynym problemem jest orzeczenie "kto jest winien". To tak nie działa.
Co więcej, rozwód uniemożliwia pracę nad naprawą małżeństwa - nawet gdyby strona winna się opamiętała.
Około 150 roku Hermas napisał pismo Pasterz, bardzo cenione we wczesnym chrześcijaństwie.
Jest tam też fragment który mówi o sprawach rozpadu małżeństwa (podkreślenia moje). Przytoczę go (już po raz kolejny na forum). Oczywiście tekst jest pisany z perspektywy II wieku - ale zawiera dość trzeźwe spostrzeżenia:
„Panie — powiedziałem —
Jeśli kto ma żonę, która wierzy w Pana,
I przekonał się, że ona popełnia cudzołóstwo,
Czy grzeszy mąż, jeśli dalej z nią żyje razem?”
„Tak długo, póki nie wie — odpowiedział — nie grzeszy.
Jeśli się jednak mąż dowie o jej grzechu,
A niewiasta nie pokutuje,
Ale trwa w swym porubstwie,
I mąż dalej z nią żyje razem,
Staje się współwinny jej grzechu,
I bierze udział w jej cudzołóstwie”.
„Jakżeż tedy, o panie — pytałem — ma postąpić mąż,
Jeśli żona trwa w swej namiętności?”
„Niechże ją oddali — odrzekł
A mąż niech żyje samotnie,
Jeśli zaś oddali swą żonę i pojmie inną,
Tedy i on cudzołoży”.
„A jeśli, o panie — pytałem — niewiasta po swym
oddaleniu pokutuje, i chce powrócić do swego męża,
Czy on jej nie powinien przyjąć z powrotem?”
„Z pewnością — odrzekł —
Jeśli mąż jej nie przyjmie,
Grzeszy i wielką na siebie ściąga winę.
Powinno się przecie przyjąć tego, który zgrzeszył,
a czyni pokutę.
A zatem dla tej pokuty mężowi żenić się nie wolno.
Oto jak się żona i mąż powinni zachowywać”
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Katolicy i związki
No ale co z tego, że tu przytoczysz jakieś nauki, albo, że druga strona się opamięta, jak osoba zdradzona nie będzie umiała żyć już w takim związku?Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-06-21, 10:57 To nie jest sprawa tego, kto winien. To sprawa tego, że małżeństwo tworzy nową jakość - w pewnym sensie nową istotę. Nie da się jej rozdzielić.
Możliwość rozwodu redukuje małżeństwo do czegoś w rodzaju umowy handlowej - w wypadku jej niedotrzymania druga strona też ma prawo jej nie dotrzymać i jedynym problemem jest orzeczenie "kto jest winien". To tak nie działa.
Co więcej, rozwód uniemożliwia pracę nad naprawą małżeństwa - nawet gdyby strona winna się opamiętała.
Nauki naukami, a życie to życie, każdy przypadek jest indywidualny, to co, człowiek ma się męczyć takie życie, bo takie są nauki?
Dobrze wiesz Marek, że w życiu to tak nie działa, katolicy też się rozwodzą.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Katolicy i związki
Tak, upadli katolicy.Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 11:27 Dobrze wiesz Marek, że w życiu to tak nie działa, katolicy też się rozwodzą.
Przysięga publiczna przed obliczem Boga jest dla wierzącego obligatoryjna. Dopóki Bóg nie zwolni z niej.
Słowo się rzekło, kobyłka u płotu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Katolicy i związki
No to dziękuj Bogu, że sam nie znalazłeś się w sytuacji tych "upadłych" katolików, bo perspektywa patrzenia na ten problem mogłaby się wtedy szybko zmienić. Weź pod uwagę, że małżeństwa borykają się z różnymi problemami, czy to ze zdradami, czy to z alkoholizmem, czy z innymi.
Jeśli jest np. rodzina patologiczna czy jakaś toksyczna, to też będziesz uważał, że ofiara w takim związku jest "upadła", jeśli będzie się chciała rozwieść?
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Katolicy i związki
O, jak łatwo. Wystarczy zamienić "nie chcę" na "nie umiem" i już zwalniamy się ze wszystkich zobowiązań?Hildegarda pisze:No ale co z tego, że tu przytoczysz jakieś nauki, albo, że druga strona się opamięta, jak osoba zdradzona nie będzie umiała żyć już w takim związku?
Nauki naukami, a życie to życie, każdy przypadek jest indywidualny, to co, człowiek ma się męczyć takie życie, bo takie są nauki?
To mniej-więcej tak, jakbyś w dyskusji o wierności napisała "Nauki naukami, a życie to życie, katolicy też zdradzają". Jeśli zdradzają, czy jeśli rozwodzą się i idą do kogo innego, to grzeszą. I tyle.Dobrze wiesz Marek, że w życiu to tak nie działa, katolicy też się rozwodzą.
Za dużo masz wiary we własne mniemania, za mało wiary w najlepsze rozwiązania, dane przez Boga. To jest sam korzeń grzechu - pycha.
A cóż to za "argument"?Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 14:36No to dziękuj Bogu, że sam nie znalazłeś się w sytuacji tych "upadłych" katolików, bo perspektywa patrzenia na ten problem mogłaby się wtedy szybko zmienić.
Właśnie dlatego wymyślono zasadę (i wcale nie chrześcijanie ją wymyslili), ze nemo iudex in causa sua (nikt nie może być sędzią we własnej sprawie) by patrzeć na to, co słuszne, a nie na to, co w tej chwili komu wygodne.
Zatem nie należy rodziny poprawiać, tylko znaleźć sobie inną?Nikt Weź pod uwagę, że małżeństwa borykają się z różnymi problemami, czy to ze zdradami, czy to z alkoholizmem, czy z innymi.
Jeśli jest np. rodzina patologiczna czy jakaś toksyczna, to też będziesz uważał, że ofiara w takim związku jest "upadła", jeśli będzie się chciała rozwieść?
Owszem, są sytuacje, kiedy dozwolona (a nawet wskazana) jest separacja (mąz bije żonę, pijak źle wpływa na dzieci itd), ale to nie daje nikomu prawa do ponownego ślubu (zresztą ślubowanie byłoby same w sobie złamaniem poprzedniego ślubu, a więc groteską ze słabymi widokami na dotrzymanie w przyszłości).
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Katolicy i związki
Nie wszystko da się poprawiać/naprawiać, są różni ludzie i różne sytuacje, a KK nie ma w tej kwestii żadnej elastyczności.Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-06-21, 15:36 Zatem nie należy rodziny poprawiać, tylko znaleźć sobie inną?
Owszem, są sytuacje, kiedy dozwolona (a nawet wskazana) jest separacja (mąz bije żonę, pijak źle wpływa na dzieci itd), ale to nie daje nikomu prawa do ponownego ślubu (zresztą ślubowanie byłoby same w sobie złamaniem poprzedniego ślubu, a więc groteską ze słabymi widokami na dotrzymanie w przyszłości).
Choćby przykład patologicznej rodziny, piszesz, że dozwolona jest separacja, a czemu nie rozwód? Ofiara przemocy najpierw musi się męczyć z takim współmałożnkiem, a potem nie może sobie ułożyć życia z żadnym innym, żeby tak zwyczajnie być szczęśliwa I jeszcze mi powiesz, że Bóg tak chce.
Przy takich tematach widzę jaka przepaść dzieli mnie z KK, to są tematy, w których nigdy nie zaakceptuję takich nauk. Mimo, że mnie problem nie dotyczy, to nie rozumiem takiej moralności i nigdy nie zachęcałabym nikogo żeby trwał w toksycznym związku, bo tak mówią religijne zasady.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Katolicy i związki
Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 15:57 Nie wszystko da się poprawiać/naprawiać, są różni ludzie i różne sytuacje, a KK nie ma w tej kwestii żadnej elastyczności.
Ogólnie rzecz biorąc. to rzeczywiście trudno przyjąć tezę, że wszystko można naprawić. Na pewno istnieją takie przypadki. Ale to wcale nie zwalnia od naprawiania. Od prób naprawiania. A już na pewno nie zwalnia od poprawiania.
Niewiele jest sytuacji zupełnie bez wyjścia.
Nieprawdą jest brak elastyczności. Bo możliwość separacji jest dowodem na elastyczność.
Fakt, trudno wykluczyć, że za którymś razem się nie uda. Zwykle się nie udaje.Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 15:57 Choćby przykład patologicznej rodziny, piszesz, że dozwolona jest separacja, a czemu nie rozwód? Ofiara przemocy najpierw musi się męczyć z takim współmałożnkiem, a potem nie może sobie ułożyć życia z żadnym innym, żeby tak zwyczajnie być szczęśliwa I jeszcze mi powiesz, że Bóg tak chce.
Ale to też kwestia priorytetów. CO jest najważniejsze w życiu? Twierdzisz, że szczęście. To bardzo subiektywne twierdzenie. Wiele osób ma inne priorytety.
Wydaje mi się, że zgodzi się z Tobą wielka rzesza ludzi, którzy nie maja zamiaru niczego przyrzekać, obiecywać i potem dotrzymywać. Rozumiem oburzenie na to, że Kościół oczekuje konsekwencji od człowieka. Bo w końcu dlaczego człowiek nie miałby robić z gęby cholewy, skoro mu to odpowiada.Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 15:57 Przy takich tematach widzę jaka przepaść dzieli mnie z KK, to są tematy, w których nigdy nie zaakceptuję takich nauk.
Ale nie rozumioem jednego, po co osoba, która odrzuca zasady małżeństwa ma w nie wstępować? Po co przysięga, jeśli z góry zakłada, że nie ma zamiaru przysięgi dotrzymać?
Jaką wartość miałaby przysięga z zastrzeżeniem, że będzie dotrzymywana tylko wtedy, gdy daje szczęście? A potem: Adieu! bez zobowiązań, bez odpowiedzialności. Luzik.
Sugerujesz, ze ktoś zachęca do tego? Jak do tej pory wszyscy wypowiadają się przeciw trwaniu toksycznego związku.Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 15:57 Mimo, że mnie problem nie dotyczy, to nie rozumiem takiej moralności i nigdy nie zachęcałabym nikogo żeby trwał w toksycznym związku, bo tak mówią religijne zasady.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Katolicy i związki
Oburzenie jest na to, że w niektórych kwestiach KK ma absurdalne zasady, które przynajmniej w mojej ocenie nie mają nic wspólnego z Duchem świętym i żadne próby obrony tych zasad nie wybronią. Dotyczy to różnych tematów, nie tylko tego.Andej pisze: ↑2022-06-21, 19:14 Wydaje mi się, że zgodzi się z Tobą wielka rzesza ludzi, którzy nie maja zamiaru niczego przyrzekać, obiecywać i potem dotrzymywać. Rozumiem oburzenie na to, że Kościół oczekuje konsekwencji od człowieka. Bo w końcu dlaczego człowiek nie miałby robić z gęby cholewy, skoro mu to odpowiada.
Wielka rzesza ludzi się z tym zgodzi, bo wielka rzesza ludzi zaczyna używać rozumu i widzi jak się sprawy mają.
Masz rację, dlatego coraz więcej ludzi odchodzi z KK. Sporo też podejmuje decyzje o ślubie kościelnym bez namysłu, pochodzą z rodzin katolickich i biorą śluby kościelne "bo tak trzeba", a jeśli dojdzie do problemów to nie przejmują się tym czego KK naucza i się rozwodzą.Andej pisze: ↑2022-06-21, 19:14 Ale nie rozumioem jednego, po co osoba, która odrzuca zasady małżeństwa ma w nie wstępować? Po co przysięga, jeśli z góry zakłada, że nie ma zamiaru przysięgi dotrzymać?
Jaką wartość miałaby przysięga z zastrzeżeniem, że będzie dotrzymywana tylko wtedy, gdy daje szczęście? A potem: Adieu! bez zobowiązań, bez odpowiedzialności. Luzik.
Właściwie to chyba nawet nie ma z tym problemu w dzisiejszych czasach, bo skoro i tak się mało kto tym przejmuje, to nie ma o czym dyskutować. Problem mają jedynie te osoby, które naprawdę chcą uczestniczyć w życiu KK i prowadzić życie sakramentalne, takie osoby moim zdaniem są pokrzywdzone przez te przepisy.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Katolicy i związki
Ale tylko z punktu widzenie osób niewierzecych. Nie należących do Kościoła.
Nie pochodzą z rodzin katolickich, tylko im się tak wydaje. Jeśli się nie przejmują, to znaczy, że katolikami nie są. I zapewne nigdy nie byli.Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 19:35 pochodzą z rodzin katolickich... nie przejmują się tym czego KK naucza i się rozwodzą.
Wprost przeciwnie. W życiu doczesnym mają świadomość tego, że postępują właściwie. I mają wielkie szanse na szczęście wieczne.Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 19:35 osoby, które naprawdę chcą uczestniczyć w życiu KK i prowadzić życie sakramentalne, takie osoby moim zdaniem są pokrzywdzone przez te przepisy.
Przepisy ich nie dotyczą. Oni postępują zgodnie z nakazem miłości. I to miłość do Boga i ludzi kieruje ich postępowaniem.
Dura lex, sed lex. Równie dobrze można powiedzieć, że osoby lubiące jeździć szybko i po kielichu są pokrzywdzone przez przepisy Kodeksu Drogowego.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Katolicy i związki
Hilda, nawet umowy cywilne, na okreslony termin jesli umowa zostaje zerwana przez jedna strone to ponosi ona wszelkie konsekwencje i koszty zwiazane z niewywiazaniem sie z umowy az do terminu jej umowionego trwania.
Malzenstwo w Kosciele zawierane jest na termin "dopuki smierc nas nie rozlaczy", wiec nie ma tu zadnego ale.
Malzenstwo w Kosciele zawierane jest na termin "dopuki smierc nas nie rozlaczy", wiec nie ma tu zadnego ale.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
- Logan
- Gaduła
- Posty: 991
- Rejestracja: 24 paź 2020
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 253 times
- Been thanked: 447 times
Re: Katolicy i związki
Odnośnie rozwodów to dla mnie naprawdę przykra sprawa, że dwoje dorosłych ludzi wzajemnie niszczy sobie życie przez alkohol, lekkomyślność, wykorzystywanie partnera/partnerki jako zabawkę do seksu, poniżanie, upokarzanie, wyzywanie.Hildegarda pisze: ↑2022-06-21, 19:35 Oburzenie jest na to, że w niektórych kwestiach KK ma absurdalne zasady, które przynajmniej w mojej ocenie nie mają nic wspólnego z Duchem świętym i żadne próby obrony tych zasad nie wybronią.
W tym roku kumpel zostawił swoją żonę(bez pracy) z małym dzieckiem bo znalazł sobie kochankę
Drugiego kumpla zostawiła żona, zabrała dziecko, pieniądze i wyjechała z kraju
Najgorsze jest to, że ich niedojrzałość funduje własnym dzieciom traumę, której skutki będą nosić ze sobą całe życie.
Zastanawiam się gdzie w tym wszystkim winny jest Kościół
Ostatnio zmieniony 2022-06-21, 20:42 przez Logan, łącznie zmieniany 6 razy.
My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano. ~J.R.R Tolkien
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Katolicy i związki
Raczej są indoktrynowani religijnie. Mówimy o ludziach, którzy chcą się rozwieść np. ze względu na toksyczny związek, a nie mogą, bo zabraniają tego zasady katolickie.
Cóż jedni potrzebują religijnego bata, inni wolą wolność w Chrystusie i kierowanie się w życiu rozsądkiem. Co kto woli.
No i jak KK się odniesie do tych porzuconych osób? Jak zostaną potraktowane? Właśnie o tym mówię, nawet od tego chyba zaczęła się ta rozmowa .Logan pisze: ↑2022-06-21, 20:19 Odnośnie rozwodów to dla mnie naprawdę przykra sprawa, że dwoje dorosłych ludzi wzajemnie niszczy sobie życie przez alkohol, lekkomyślność, wykorzystywanie partnera/partnerki jako zabawkę do seksu, poniżanie, upokarzanie, wyzywanie.
W tym roku kumpel zostawił swoją żonę(bez pracy) z małym dzieckiem bo znalazł sobie kochankę
Drugiego kumpla zostawiła żona, zabrała dziecko, pieniądze i wyjechała z kraju
Najgorsze jest to, że ich niedojrzałość funduje własnym dzieciom traumę, której skutki będą nosić ze sobą całe życie.
Zastanawiam się gdzie w tym wszystkim winny jest Kościół
Co ma zrobić ta porzucona żona z dzieckiem, albo kumpel, którego żona zostawiła? No bo według zasad katolickich nie może wejść w związek małżeński z inną osobą, tak?
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Katolicy i związki
Cóż, chrześcijaństwo nie zawsze jest lekkie. Wymaga bycia porządnym człowiekiem nie tylko wówczas, gdy to jest łatwe i korzystne.
ROzumiem, że CI, którzy nie rozumieją czym jest małżeństwo, podchodzą do niego jak do umowy na kupno telewizora.
CHyba nie jest do końca trafne, że są oni "daleko od Kościoła". Po prostu nigdy nie rozumieli, czym chrześcijaństwo jest, ani jego zasad.
Człowiek nastawiony na siebie, na swoją korzyść, nigdy nie zrozumie, czym jest małżeństwo.
ROzumiem, że CI, którzy nie rozumieją czym jest małżeństwo, podchodzą do niego jak do umowy na kupno telewizora.
CHyba nie jest do końca trafne, że są oni "daleko od Kościoła". Po prostu nigdy nie rozumieli, czym chrześcijaństwo jest, ani jego zasad.
Człowiek nastawiony na siebie, na swoją korzyść, nigdy nie zrozumie, czym jest małżeństwo.
- Hildegarda
- Super gaduła
- Posty: 1356
- Rejestracja: 17 maja 2022
- Has thanked: 206 times
- Been thanked: 203 times
Re: Katolicy i związki
Z tego co kojarzę to nawet św Paweł przyzwolił na rozwód, jak się nie mylę to dotyczyło to odejścia niewierzącego małżonka. Pytanie czy ludzi, którzy niszczą rodziny można nazywać wierzącymi?Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-06-21, 21:05 Cóż, chrześcijaństwo nie zawsze jest lekkie. Wymaga bycia porządnym człowiekiem nie tylko wówczas, gdy to jest łatwe i korzystne.
ROzumiem, że CI, którzy nie rozumieją czym jest małżeństwo, podchodzą do niego jak do umowy na kupno telewizora.
CHyba nie jest do końca trafne, że są oni "daleko od Kościoła". Po prostu nigdy nie rozumieli, czym chrześcijaństwo jest, ani jego zasad.
Człowiek nastawiony na siebie, na swoją korzyść, nigdy nie zrozumie, czym jest małżeństwo.
Bo moim zdaniem nauki katolickie mają sens jeśli mówimy o małżeństwie wierzących naprawdę i chcących się stosować do przykazań miłości, w takiej sytuacji zasada jest zrozumiała, bo w ST Żydzi mogli pozbyć się żony bez większego powodu, jeśli nie pasowała, więc tutaj w NT nastąpiła zmiana w stosunku do tych przyzwoleń. Natomiast jeśli mówimy o związkach, gdzie ewidentnie jedna ze stron nie żyje jak powinna żyć osoba wierząca, niszczy drugą stronę, to te zasady są absurdalne i tutaj nic nie ma do rozumienia.
Poczytaj sobie co mówi Biblia o pijaństwie, nierządzie i wielu innych. Troszkę pokrętna moralność, żeby niewinna osoba miała cierpieć z powodu osoby, która według Biblii dopuszcza się takich grzechów.
Ostatnio zmieniony 2022-06-21, 21:16 przez Hildegarda, łącznie zmieniany 1 raz.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Katolicy i związki
To może najpierw przeczytaj, a potem dyskutuj?Z tego co kojarzę to nawet św Paweł przyzwolił na rozwód, jak się nie mylę to dotyczyło to odejścia niewierzącego małżonka. Pytanie czy ludzi, którzy niszczą rodziny można nazywać wierzącymi?
Będzie prościej. I uczciwiej.
Nie będziemy musieli dyskutować z chochołami "z tego co kojarzę"
Ostatnio zmieniony 2022-06-21, 21:16 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.