Chyba nie oglądałeś tej bajki.Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-08-16, 14:12 A ustawianie psychiki dziecka na postrzeganie ludzi jako potworów, to dopiero jest potworne....
Bicie dzieci nie wydaje się właściwsze.
Chyba nie oglądałeś tej bajki.Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-08-16, 14:12 A ustawianie psychiki dziecka na postrzeganie ludzi jako potworów, to dopiero jest potworne....
Słuszne zdanie. Wprawdzie zupełnie oderwane od tematu, ale właściwe.
Nie słyszałem, że zwiemy ich "potworami", a nawet jeśli dlaczego diabeł nie może siedzieć w szafie?
Chyba niekoniecznie. Marek, znawca wychowywania, chyba popiera bicie dzieci. O ile dobrze pamiętam.
Nie wydaje mi się, żeby było całkowicie nielogiczne. Myślę, że uchwyciłaś aspekt psychologiczny i społeczny tej kwestii, którego nie możemy przecież całkowicie pominąć. Bardzo sobie cenię Twoją wypowiedź.miłośniczka Faustyny pisze: ↑2022-08-16, 13:09 Wiem, że może się moje stanowisko wydać nielogiczne, ale tak uważam.
Jak rozumiesz sformułowanie "dekonstrukcja kulturowa"? I czemu "neomarksiści"?AdamS. pisze: ↑2022-08-16, 14:52 Zauważmy, że dekonstrukcja kulturowa, która jest jedną z form niszczenia człowieka (razem z jego zdrowym rozsądkiem) zawsze zaczyna się od pozorów miłości lub pozorów prawdy. Na początek pokazuje się nam rzeczywistą krzywdę wynikającą z dyskryminacji (chrześcijanin nigdy nie powinien wykluczać nikogo jako OSOBY godnej szacunku, a niestety tak bywa - i to wykorzystują neomarksiści). Kolejnym etapem jest wmówienie nam, że wykluczenie objawia się nie tylko poprzez pogardę, ale również przez nieakceptowanie czyjegoś urojenia. I tu powinien się nam włączyć hamulec, bo gdy połkniemy haczyk, stajemy już na równi pochyłej do absurdu.
Jak słusznie zauważył Andej - jak nie masz nic do powiedzenia, zmieniasz temat.sądzony pisze: ↑2022-08-16, 20:28Chyba nie oglądałeś tej bajki.Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-08-16, 14:12 A ustawianie psychiki dziecka na postrzeganie ludzi jako potworów, to dopiero jest potworne....
Bicie dzieci nie wydaje się właściwsze.
Nie zmieniam tematu. Napisałem, że nigdy chyba nie widziałeś tej bajki.Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-08-17, 09:10 Jak słusznie zauważył Andej - jak nie masz nic do powiedzenia, zmieniasz temat.
Myślę, że nikogo w ten sposób nie oszukasz - z wyjątkiem może swojego ego.
Daleki jestem od spiskowej teorii dziejów, ale byłoby naiwnością twierdzić, że marksizm, który w zeszłym wieku zebrał takie żniwo w zniewoleniu ludzkich umysłów, nagle gdzieś wyparował. Nie, on po prostu ewoluował do nurtu (nie zawsze sformalizowanego), w którym naczelną zasadą staje się już nie "walka klas" (bo dawni marksiści to już dzisiaj często "klasa posiadająca"), ale "walka płci" (prowadząca do procesu genderyzacji - całkowitego zatarcia różnic i wykształcenia płci kulturowych). To również "walka ras", przejawiająca się w niszczycielskim ruchu BLM i absurdalnym klękaniu na stadionach. To walka z Kościołem (pod medialnie tworzonymi szyldami: walki z autorytaryzmem, klerykalizacją państwa, pedofilią itd.). To walka z tradycyjnymi wartościami, opartymi na szacunku do ludzkiego życia, wierności wobec Chrystusa, wywyższeniu krzyża (jako znaku cierpiącej miłości), trwałej miłości do rodziny i ojczyzny... Wszystko to według założeń nowej rewolucji (drogą kulturowej dekompozycji) ma być starte w proch.
Dlaczego te określenia budzą twój sceptycyzm?Viridiana pisze: ↑2022-08-17, 09:00Jak rozumiesz sformułowanie "dekonstrukcja kulturowa"? I czemu "neomarksiści"?AdamS. pisze: ↑2022-08-16, 14:52 Zauważmy, że dekonstrukcja kulturowa, która jest jedną z form niszczenia człowieka (razem z jego zdrowym rozsądkiem) zawsze zaczyna się od pozorów miłości lub pozorów prawdy. Na początek pokazuje się nam rzeczywistą krzywdę wynikającą z dyskryminacji (chrześcijanin nigdy nie powinien wykluczać nikogo jako OSOBY godnej szacunku, a niestety tak bywa - i to wykorzystują neomarksiści). Kolejnym etapem jest wmówienie nam, że wykluczenie objawia się nie tylko poprzez pogardę, ale również przez nieakceptowanie czyjegoś urojenia. I tu powinien się nam włączyć hamulec, bo gdy połkniemy haczyk, stajemy już na równi pochyłej do absurdu.
Żeby nie było, w tym, co napisałeś, też jakieś ziarno prawdy jest, natomiast tego typu określenia zawsze budzą we mnie pewien sceptycyzm.
Podstawowym problemem, z którym borykał się Gramsci, była kwestia szerokiego poparcia dla faszyzmu wśród włoskiego proletariatu. Doprowadziło go to do swoistego „odwrócenia” Marksa i położenia równego nacisku na bazę i nadbudowę – zarówno sfera ekonomiczno-społeczna, jak i sfera kultury ma wpływ na podejmowane decyzje i działania. Droga do zmiany nie prowadzi poprzez rewolucyjny przewrót, lecz wymaga długotrwałego okresu tworzenia kulturowej hegemonii – wspólnej platformy wyobrażeń i idei łączącej intelektualistów z ludem. To rozróżnienie zostaje zresztą przez Gramsciego zniesione, gdyż dla niego nie istnieje różnica między teorią a praktyką: poznanie jest równoczesne i równoznaczne z działaniem. Każdy, kto podejmuje działanie, jest wobec tego intelektualistą, czy filozofem. Jest to kontynuacja antypozytywizmu, który na gruncie włoskim zbudował Benedetto Croce. Niemożliwe jest stworzenie obiektywnej prawdy w drodze czystej kontemplacji, prawda jest uwarunkowana historycznie, a o słuszności działań decyduje konkretny moment historyczny. Żadne spojrzenie z zewnątrz nie jest możliwe, a gdyby nawet było, nie dałoby żadnych odpowiedzi. Idąc za Antonio Labriolą, uważał że marksizm jest przede wszystkim filozofią praktyki. W przeciwieństwie do Crocego podkreślał konieczność zaangażowania intelektualisty w ruch socjalistyczny, w tworzenie partii i ram organizacyjnych.
Nie tyle wierzymy, bo niektórzy wierzą.
Ja bym się cieszył, ż nie skończyło się na deklaracji, że nie wierzy już w Boga.