Samobójstwo
-
- Gawędziarz
- Posty: 595
- Rejestracja: 23 lut 2021
- Has thanked: 105 times
- Been thanked: 38 times
Re: Samobójstwo
No dziwne dla mnie jest to ,ze takie osoby chore,które no mają problem z intelektem nawet nie wiedza i nie myslą o tym zeby to zrobić.
W sensie ,ze taka osoba cierpi po prostu i np nie potrafi tego zrobić lub mu religia nie pozwala czy coś w tym stylu ?
No inaczej nie umiem tego wyjaśnić.
W sensie ,ze taka osoba cierpi po prostu i np nie potrafi tego zrobić lub mu religia nie pozwala czy coś w tym stylu ?
No inaczej nie umiem tego wyjaśnić.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13805
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: Samobójstwo
Wydaje mi się, choć może się mylę, że cierpienie każdego może złamać.
Jeżeli tak się nie dzieje to jedynie dzięki Bogu.
Nie zapominajmy, że próba samobójcza (udana czy nie) często jest (pozornie acz i rzeczywiście) jedynym sposobem na zwrócenie uwagi na cierpienie (lub inny problem). Sama próba samobójcza może również wynikać z innych pogódek: lęk, poczucie matni, a nawet czasem egoizm.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
-
- Gawędziarz
- Posty: 595
- Rejestracja: 23 lut 2021
- Has thanked: 105 times
- Been thanked: 38 times
Re: Samobójstwo
To jeszcze może inaczej napisze, bo to temat rzeka.No tak dzięki Bogu ,ale nie wydaje Ci się,ze to też ucieczka od cierpienia a nie w cale egozim hmm ?? Sam juz się gubie w tym . Np jest wojna to ludzie raczej o tym nie myslą, ale są jednak ludzie co chcą uciec od wojny.
Ostatnio zmieniony 2022-09-13, 17:32 przez adampiotr, łącznie zmieniany 3 razy.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13805
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: Samobójstwo
Tak. Ucieczka.
Ale przypadki mogą być różne. Wyobrażam sobie, że ktoś może zranić siebie lub popełnić samobójstwo, by sprawić cierpienie komuś innemu, lub zemścić się, zadać krzywdę cios.
Postępujemy tak bardzo często. Zwykle nieświadomie. Np:
"na złość mamie odmrożę sobie uszy".
To ciekawe, szerokie i skomplikowane zagadnienie. Mało jest ciekawych opracowań w temacie samobójstwa. Zwykle opierają się na badaniach statystycznych nie zgłębiając meritum zjawiska. Śmierć jest jedną z głównych sił napędowych człowieka. Zaraz za życiem (libido i tanatos).
Dlaczego interesuje Cię samobójstwo?
Zainteresowanie tym tematem zwykle (choć nie zawsze) nie wróży nic ciekawego.
Gdy jest wojna "tanatos" jest wszędzie. Wzmaga się "libido".
Gdy masz pozornie wszystko potrzebne do życia, budzą się kryzysy (siła tanatos).
Można to powiązać z dążeniem do równowagi lub procesem rozwoju; przekraczaniem granic samego siebie.
Również w chrześcijaństwie śmierć jest bardzo istotna:
"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.” Łk 9,24
„Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.” Ga 2,20
„Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień.” 2 Kor 4,16
„To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.” Rz 6,6
„Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu.” Kol 3,4
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: Samobójstwo
Przytoczę wam historię pewnego człowieka, której relację posiadam od dawna i może kiedyś przedstawię ją w całości bo jest dość obszerna. Ta historia wydarzyła się wiele lat temu, ten człowiek już nie istnieje, ale postaram się ją streścić.
Otóż był pewien człowiek, który miał rodzinę kochającą się rodzinę, żonę dziecko nie był przesadnie bogaty, ale też nie cierpiał niedostatku, żył jak wiele normalnych rodzin niepozbawiony trosk codziennego dnia. Uważał się za osobę wierzącą, choć nie stał w Kościele w pierwszych ławkach i nie w każdą Niedzielę przyjmował Komunię Świętą, jednak starał się żyć tak, aby inny człowiek nie musiał z jego powodu czy poczynań doznawać krzywd . Nie wstydził się przyznać do wiary i często podczas spotkań towarzyskich gdzie przychodzi taki czas, że rozmowy schodzą na politykę i Kościół potrafił wyrazić dlaczego jest wierzący. Był przekonany, że wszystko co dobre w jego życiu pochodzi od Boga dlatego dziękował w modlitwie Bogu za wszystko co ma za kochającą rodzinę, za żonę, córkę, za każdy dzień. Każdego dnia gdy rano wyjeżdżał do pracy czy to była godzina 8 czy 5 rano wstępował do Kościoła aby krótko poprosić o mądrość wyboru i łaskę na dzień, a gdy wracał czasem o 17 a czasem o 1 w nocy bo taką miał pracę dziękował za dobry dzień i szczęśliwy powrót do domu.
Jednak przyszły na tego człowieka ciemne dni i pojawiły się problemy, które zaczęły niszczyć jego życie, ale człowiek ten pełen nadziei ufał, że choć jest w ciemnej dolinie zła/problemów się nie ulęknie, bo Bóg jest razem z nim. Modlił się żarliwie do Boga o mądrość wyboru o pomoc znalezieniu drogi, gdyż głęboko wierzył, że Bóg jest miłosierny i wysłuchuje wszystkie modlitwy, choć czasem się krygował gdy w Kościele widział niepełnosprawne dziecko mówił w duchu: Panie cóż ja pomóż tej rodzinie temu dziecku oni cierpią im w pierwszeństwie należy się pomoc. Mijał czas, a problemy nie ustępowały, a ciemność coraz bardziej otaczała tego człowieka, modlił się do Boga o pomoc , nie o rozwiązanie problemów, ale o wskazanie drogi, aby móc te problemy rozwiązać, odmawiał różaniec aby Maryja oświeciła mu umysł, ale odnosił wrażenie, że każdego dnia wszystko co robi jeszcze bardziej pogrąża go w otchłań. Tak doszedł nad krawędź i gdy stanął odwrócił się i zobaczył, że jest sam w ciemnej otchłani i gorzko zapłakał, gdyż wszystko w co wierzył, nadzieja którą nosił w sercu Bóg, któremu ufał bezgranicznie to fikcja to iluzja, którą żył tyle lat. Nie uniósł tego ciężaru nie tylko tego z dnia codziennego, problemów z którymi nie mógł sobie poradzić, ale przytłoczyła go myśl, że jeśli Bóg istnieje to nie zasłużył na Jego miłosierdzie, na Jego pomoc to w co całe życie wierzył zostało odarte z nadziei.
Ta relacja jest dość długa może kiedyś jak mówiłem przedstawię ja w całości, opisywał jakich ludzi spotkał na swojej drodze, jak pojawiało się zwątpienie jakich desperackich czynów się chwytał, których tu chyba nawet nie można przytaczać.
Otóż był pewien człowiek, który miał rodzinę kochającą się rodzinę, żonę dziecko nie był przesadnie bogaty, ale też nie cierpiał niedostatku, żył jak wiele normalnych rodzin niepozbawiony trosk codziennego dnia. Uważał się za osobę wierzącą, choć nie stał w Kościele w pierwszych ławkach i nie w każdą Niedzielę przyjmował Komunię Świętą, jednak starał się żyć tak, aby inny człowiek nie musiał z jego powodu czy poczynań doznawać krzywd . Nie wstydził się przyznać do wiary i często podczas spotkań towarzyskich gdzie przychodzi taki czas, że rozmowy schodzą na politykę i Kościół potrafił wyrazić dlaczego jest wierzący. Był przekonany, że wszystko co dobre w jego życiu pochodzi od Boga dlatego dziękował w modlitwie Bogu za wszystko co ma za kochającą rodzinę, za żonę, córkę, za każdy dzień. Każdego dnia gdy rano wyjeżdżał do pracy czy to była godzina 8 czy 5 rano wstępował do Kościoła aby krótko poprosić o mądrość wyboru i łaskę na dzień, a gdy wracał czasem o 17 a czasem o 1 w nocy bo taką miał pracę dziękował za dobry dzień i szczęśliwy powrót do domu.
Jednak przyszły na tego człowieka ciemne dni i pojawiły się problemy, które zaczęły niszczyć jego życie, ale człowiek ten pełen nadziei ufał, że choć jest w ciemnej dolinie zła/problemów się nie ulęknie, bo Bóg jest razem z nim. Modlił się żarliwie do Boga o mądrość wyboru o pomoc znalezieniu drogi, gdyż głęboko wierzył, że Bóg jest miłosierny i wysłuchuje wszystkie modlitwy, choć czasem się krygował gdy w Kościele widział niepełnosprawne dziecko mówił w duchu: Panie cóż ja pomóż tej rodzinie temu dziecku oni cierpią im w pierwszeństwie należy się pomoc. Mijał czas, a problemy nie ustępowały, a ciemność coraz bardziej otaczała tego człowieka, modlił się do Boga o pomoc , nie o rozwiązanie problemów, ale o wskazanie drogi, aby móc te problemy rozwiązać, odmawiał różaniec aby Maryja oświeciła mu umysł, ale odnosił wrażenie, że każdego dnia wszystko co robi jeszcze bardziej pogrąża go w otchłań. Tak doszedł nad krawędź i gdy stanął odwrócił się i zobaczył, że jest sam w ciemnej otchłani i gorzko zapłakał, gdyż wszystko w co wierzył, nadzieja którą nosił w sercu Bóg, któremu ufał bezgranicznie to fikcja to iluzja, którą żył tyle lat. Nie uniósł tego ciężaru nie tylko tego z dnia codziennego, problemów z którymi nie mógł sobie poradzić, ale przytłoczyła go myśl, że jeśli Bóg istnieje to nie zasłużył na Jego miłosierdzie, na Jego pomoc to w co całe życie wierzył zostało odarte z nadziei.
Ta relacja jest dość długa może kiedyś jak mówiłem przedstawię ja w całości, opisywał jakich ludzi spotkał na swojej drodze, jak pojawiało się zwątpienie jakich desperackich czynów się chwytał, których tu chyba nawet nie można przytaczać.
Re: Samobójstwo
Dla mnie przerażający jest fakt o którym pisaliście na początku postu, zawsze mnie to i smuciło i działało na mnie przygnębiająco. Mianowicie, to, że kiedyś samobójcy byli chowani bez księdza, nawet ci ochrzczeni, po wszystkich sakramentach. I dodatkowo za płotem cmentarza. Kto dał człowiekowi prawo decydowania, czy dana osoba ma być zbawiona, czy nie? tylko Bóg zna serce każdego, serce z każdej chwili, życia i momentu śmierci. Człowiek nie może stawiać się ponad Bogiem. W tych przepisach Boga nie było. Był przepis, było prawo i nic więcej.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Samobójstwo
Od kiedy o zbawieniu decyduje obecność księdza na pogrzebie?Rak pisze: ↑2022-09-22, 17:10 Mianowicie, to, że kiedyś samobójcy byli chowani bez księdza, nawet ci ochrzczeni, po wszystkich sakramentach. I dodatkowo za płotem cmentarza. Kto dał człowiekowi prawo decydowania, czy dana osoba ma być zbawiona, czy nie? tylko Bóg zna serce każdego, serce z każdej chwili, życia i momentu śmierci. Człowiek nie może stawiać się ponad Bogiem. W tych przepisach Boga nie było. Był przepis, było prawo i nic więcej.
Od kiedy o zbawieniu decyduje miejsce pochówku?
Od kiedy o zbawieniu decyduje Bóg jest zobowiązany do przestrzegania ludzkich praw?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Samobójstwo
Oj Andej, zwyczajnie czepiasz się, taką masz naturę? czy zwyczajnie to lubisz? Dobrze wiesz, że chodzi mi pychę, o to, że człowiek decyduje czy druga osoba zasługuje na pogrzeb katolicki czy nie. Pogrzeb, chociażby był najbardziej uroczysty nie zmieni doli duszy bez zależności od jej ziemskiego życia.
Poza tym Msza Święta pogrzebowa -jakie ona ma znaczenie dla duszy.
Tego ostatniego pytania nie rozumiem- to nie Bóg decyduje o zbawieniu? I gdzie napisałam, że Bóg ma przestrzegać ludzkich praw?
Poza tym Msza Święta pogrzebowa -jakie ona ma znaczenie dla duszy.
Tego ostatniego pytania nie rozumiem- to nie Bóg decyduje o zbawieniu? I gdzie napisałam, że Bóg ma przestrzegać ludzkich praw?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Samobójstwo
Nie czepiam się, ale daję do zrozumienia, że ludzkie zwyczaje, m.in. obecność księdza na pogrzebie jest tak potrzebna zmarłemu jak kadzidło. To zwyczaj. Przeczytaj swój post, a w szczególności zdanie "Kto dał człowiekowi prawo decydowania, czy dana osoba ma być zbawiona, czy nie?" w którym jednoznacznie wyrażasz przekonanie o tym, co decyduje o zbawieniu.
Tylko i wyłącznie Bóg ma możliwość zbawienia. Żaden człowiek, żaden obrzęd.
Uważam, że msza święta ofiarowana w intencji zmarłego, połączona z pełnym uczestnictwem obecnych w eucharystii, ma znaczenie. Jest najsilniejszym błaganiem o zbawienie.
Pytasz (lub stwierdzasz - brak pytajnika),że "Poza tym Msza Święta pogrzebowa -jakie ona ma znaczenie dla duszy." Według mnie zupełnie nie ma znaczenia, czy jest to msza święta odprawiania przy ciele zmarłego, jego prochach, czy całkowicie niezależnie (w czasie i przestrzeni) od szczątków zmarłego. Liczy się tylko Ofiara i intencja. A nie czas, miejsce, okoliczności zewnętrzne.
A propos "Człowiek nie może stawiać się ponad Bogiem." Czy nie w decydowaniu o zbawieniu? - gdzie widzisz stawianie się człowieka ponad Bogiem?
Albo "W tych przepisach Boga nie było. Był przepis, było prawo i nic więcej." - czy możesz podać te przepisy Boga, w których mowa o obrzędach pogrzebowych i o ich wpływie na zbawienie?
Jest mi przykro, że się denerwujesz. Ale nie potrafię się odnosić do tego o czym myślisz, czy co mas zna myśli. Mogę tylko do tego, co jest napisane. Jeśli myślisz o jednym, a piszesz o drugim, to niestety tak wychodzi.
Tylko i wyłącznie Bóg ma możliwość zbawienia. Żaden człowiek, żaden obrzęd.
Uważam, że msza święta ofiarowana w intencji zmarłego, połączona z pełnym uczestnictwem obecnych w eucharystii, ma znaczenie. Jest najsilniejszym błaganiem o zbawienie.
Pytasz (lub stwierdzasz - brak pytajnika),że "Poza tym Msza Święta pogrzebowa -jakie ona ma znaczenie dla duszy." Według mnie zupełnie nie ma znaczenia, czy jest to msza święta odprawiania przy ciele zmarłego, jego prochach, czy całkowicie niezależnie (w czasie i przestrzeni) od szczątków zmarłego. Liczy się tylko Ofiara i intencja. A nie czas, miejsce, okoliczności zewnętrzne.
A propos "Człowiek nie może stawiać się ponad Bogiem." Czy nie w decydowaniu o zbawieniu? - gdzie widzisz stawianie się człowieka ponad Bogiem?
Albo "W tych przepisach Boga nie było. Był przepis, było prawo i nic więcej." - czy możesz podać te przepisy Boga, w których mowa o obrzędach pogrzebowych i o ich wpływie na zbawienie?
Jest mi przykro, że się denerwujesz. Ale nie potrafię się odnosić do tego o czym myślisz, czy co mas zna myśli. Mogę tylko do tego, co jest napisane. Jeśli myślisz o jednym, a piszesz o drugim, to niestety tak wychodzi.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Początkujący
- Posty: 40
- Rejestracja: 31 mar 2022
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 5 times
Re: Samobójstwo
Wydaje mi się, choć może się mylę, że cierpienie każdego może złamać.
Jeżeli tak się nie dzieje to jedynie dzięki Bogu.
Cierpienie jest psychiczne (korelacja myśli i emocji) a ból jest fizyczny. Ból fizyczny może złamać, wycieńczone, bolące ciało bez żadnych perspektyw na poprawę nie może egzystować w świecie i traci swoją funkcję do której zostało powołane do życia. Samobójstwo w tym przypadku jest uzasadnione i usprawiedliwione. Cierpienie psychiczne jest innej natury niż ból fizyczny, nie jest mechaniczne i jego stopień nasilenia zależy od naszego postrzegania siebie i świata oraz interpretacji sytuacji. Dla jasności wszyscy cierpimy idąc przez życie mniej lub bardziej, lecz z biegiem lat i życiowych doświadczeń nasze doświadczanie cierpienia powinno się zmniejszać, jeżeli tak nie jest to znaczy że idziemy w złym kierunku a wybory są tylko 2 .
Grawitacja w kierunku EGO lub grawitacja w kierunku BOGA. Im bliżej Ego są skupione nasze myśli i emocje tym więcej błędnych wyborów, interpretacji, przekonań, osądów, wierzeń, tym słabszy system wartości i tym kruchszy budowany przez nas obraz rzeczywistości. Im bliżej Boga jesteśmy tym więcej odczuwamy spokoju, odkrywamy więcej życiowych prawd na których budujemy nasz system wartości i przekonań, im bliżej Boga tym więcej jasności i klarowności w postrzeganiu i interpretowaniu sytuacji, dokonujemy lepszych wyborów i osądów, im bliżej Boga tym więcej logiki i rozsądku w naszym rozumowaniu, tym więcej szczęścia, miłości i poczucia jedności z otaczającą nas przyrodą i światem.
Większość ludzi doświadczyło w życiu odrzucenia w związku, zostawiła go dziewczyna, zostawił chłopak, ale tylko garstka popełniła z tego powodu samobójstwo i być może wśród tej garstki był ktoś kto powiedział : nie zostawiaj mnie, proszę, jesteś dla mnie całym światem!...całym?, a gdzie Bóg? Buuum. Całym dla EGO i to EGO popełniło samobójstwo. Niesamowite jest to, iż iluzoryczne poczucie tożsamości, jakim jest EGO jest w stanie tak uwierzyć w realność swojego istnienia i zdramatyzować swój los, aż do punktu samounicestwienia. To jest jak error systemu, całkowita ślepota.
Tylko będąc otumanionym przez Ego człowiek jest w stanie popełnić samobójstwo, gdyż tylko Ego cierpi. Można nawet powiedzieć, iż cierpienie jest doświadczaniem Ego i wynika głównie z braku akceptacji tego co się wydarzyło, zaistniało a przecież zaistniało z przyzwolenia Boga. Wszystko co się wydarza, wydarza się w Bogu a więc ma jego przyzwolenie. Bóg zezwolił a ja nie akceptuję- rezultat- cierpienie.
Dlatego praktykowanie akceptacji na to co już zaistniało, miało miejsce jest chyba najpotężniejszą praktyką pozwalającą szybko zredukować ilość doświadczanego cierpienia.
Ależ się rozpisałem, może dlatego, że kilka samobójstw z mojego najbliższego otoczenia doszło do skutku.
Pozdrawiam.
Jeżeli tak się nie dzieje to jedynie dzięki Bogu.
Cierpienie jest psychiczne (korelacja myśli i emocji) a ból jest fizyczny. Ból fizyczny może złamać, wycieńczone, bolące ciało bez żadnych perspektyw na poprawę nie może egzystować w świecie i traci swoją funkcję do której zostało powołane do życia. Samobójstwo w tym przypadku jest uzasadnione i usprawiedliwione. Cierpienie psychiczne jest innej natury niż ból fizyczny, nie jest mechaniczne i jego stopień nasilenia zależy od naszego postrzegania siebie i świata oraz interpretacji sytuacji. Dla jasności wszyscy cierpimy idąc przez życie mniej lub bardziej, lecz z biegiem lat i życiowych doświadczeń nasze doświadczanie cierpienia powinno się zmniejszać, jeżeli tak nie jest to znaczy że idziemy w złym kierunku a wybory są tylko 2 .
Grawitacja w kierunku EGO lub grawitacja w kierunku BOGA. Im bliżej Ego są skupione nasze myśli i emocje tym więcej błędnych wyborów, interpretacji, przekonań, osądów, wierzeń, tym słabszy system wartości i tym kruchszy budowany przez nas obraz rzeczywistości. Im bliżej Boga jesteśmy tym więcej odczuwamy spokoju, odkrywamy więcej życiowych prawd na których budujemy nasz system wartości i przekonań, im bliżej Boga tym więcej jasności i klarowności w postrzeganiu i interpretowaniu sytuacji, dokonujemy lepszych wyborów i osądów, im bliżej Boga tym więcej logiki i rozsądku w naszym rozumowaniu, tym więcej szczęścia, miłości i poczucia jedności z otaczającą nas przyrodą i światem.
Większość ludzi doświadczyło w życiu odrzucenia w związku, zostawiła go dziewczyna, zostawił chłopak, ale tylko garstka popełniła z tego powodu samobójstwo i być może wśród tej garstki był ktoś kto powiedział : nie zostawiaj mnie, proszę, jesteś dla mnie całym światem!...całym?, a gdzie Bóg? Buuum. Całym dla EGO i to EGO popełniło samobójstwo. Niesamowite jest to, iż iluzoryczne poczucie tożsamości, jakim jest EGO jest w stanie tak uwierzyć w realność swojego istnienia i zdramatyzować swój los, aż do punktu samounicestwienia. To jest jak error systemu, całkowita ślepota.
Tylko będąc otumanionym przez Ego człowiek jest w stanie popełnić samobójstwo, gdyż tylko Ego cierpi. Można nawet powiedzieć, iż cierpienie jest doświadczaniem Ego i wynika głównie z braku akceptacji tego co się wydarzyło, zaistniało a przecież zaistniało z przyzwolenia Boga. Wszystko co się wydarza, wydarza się w Bogu a więc ma jego przyzwolenie. Bóg zezwolił a ja nie akceptuję- rezultat- cierpienie.
Dlatego praktykowanie akceptacji na to co już zaistniało, miało miejsce jest chyba najpotężniejszą praktyką pozwalającą szybko zredukować ilość doświadczanego cierpienia.
Ależ się rozpisałem, może dlatego, że kilka samobójstw z mojego najbliższego otoczenia doszło do skutku.
Pozdrawiam.
-
- Biegły forumowicz
- Posty: 1924
- Rejestracja: 18 kwie 2018
- Has thanked: 188 times
- Been thanked: 268 times
Re: Samobójstwo
Jak czytałem o przypadkach eutanazji za granicą, to to co mnie najbardziej uderzało, to opis potwornego cierpienia które do niej doprowadziło (przynajmniej w tamtych czasach, teraz gdy eutanazja się rozpowszechniła, występuje już może niekoniecznie tylko przy ekstremalnym cierpieniu)
Mam tylko nadzieję, że pod koniec życia nie wybiorę eutanazji
Mam tylko nadzieję, że pod koniec życia nie wybiorę eutanazji
„Stół dla mnie zastawiasz, na oczach mych wrogów to czynisz” (Ps 23,5)
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Samobójstwo
No, nie mam pewności. To by świadczyło o tym, że człowiek nie ma wolnej woli. Że jest zdeterminowany. A jeśli zdeterminowany, to nie grzeszy.bezimienny pisze: ↑2022-11-12, 08:06 Wszystko co się wydarza, wydarza się w Bogu a więc ma jego przyzwolenie.
Ból fizyczny i ból fizyczny to niemal to samo. I są powiązane ze sobą. Samobójstwo to ucieczka od zła, które nie pozwala żyć. Paraliżuje.
Gdy człowiek jest w stanie, w którym istnieje tylko ból (obojętne psychiczny czy fizyczny)i jedyną potrzebą jest brak bólu, to traci instynkt samozachowawczy. Jedynym co jest w głowie, to pragnienie braku bólu. Nic więcej.
Ale zdaję sobie sprawę, że opisany stan nie jest jedynym stanem popychającym człowieka do samobójstwa. Wiem, że bywają inne przyczyny. Pustka, beznadziejność, brak wiary, nuda, zemsta (ciekawie opisał Connan Doyle w Zabójstwie przy moście - czytałem to w latach sześćdziesiątych, utkwiło w pamięci) i wiele innych.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Początkujący
- Posty: 40
- Rejestracja: 31 mar 2022
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 5 times
Re: Samobójstwo
Ale zdaję sobie sprawę, że opisany stan nie jest jedynym stanem popychającym człowieka do samobójstwa. Wiem, że bywają inne przyczyny. Pustka, beznadziejność, brak wiary, nuda, zemsta (ciekawie opisał Connan Doyle w Zabójstwie przy moście - czytałem to w latach sześćdziesiątych, utkwiło w pamięci) i wiele innych.
Wszystkie te stany , które przytoczyłeś pojawiają się, gdy człowiek jest dalej od Boga, niż bliżej, trzeba zmienić kierunek patrzenia, przeanalizować obecny system wartości i wdrążyć zmiany. To nie jest trudne. Wystarczy zadać sobie kilka pytań- dlaczego czuję pustkę?, czy czegoś mi brakuje? Co się ostatnio wydarzyło, że wprowadziło mnie w ten stan? A może to moja reakcja była niewłaściwa w stosunku do zaistniałej sytuacji ? Czy zrobiłem cos ostatnio i poniosłem? porażkę? Jaka była wtedy moja reakcja? Czy właściwszym byłoby zachować się inaczej? Czy nie byłem dla siebie zbyt surowy? Itd.
Wszystkie te stany , które przytoczyłeś pojawiają się, gdy człowiek jest dalej od Boga, niż bliżej, trzeba zmienić kierunek patrzenia, przeanalizować obecny system wartości i wdrążyć zmiany. To nie jest trudne. Wystarczy zadać sobie kilka pytań- dlaczego czuję pustkę?, czy czegoś mi brakuje? Co się ostatnio wydarzyło, że wprowadziło mnie w ten stan? A może to moja reakcja była niewłaściwa w stosunku do zaistniałej sytuacji ? Czy zrobiłem cos ostatnio i poniosłem? porażkę? Jaka była wtedy moja reakcja? Czy właściwszym byłoby zachować się inaczej? Czy nie byłem dla siebie zbyt surowy? Itd.
Re: Samobójstwo
Mam nadzieję, że Pan Bóg jest jednak litościwy w stosunku do takich ludzi. Pomyślcie tylko ile oni musieli wycierpieć za życia, aby zdecydować się na taki krok.
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2390
- Rejestracja: 29 sie 2022
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 300 times
- Been thanked: 321 times
Re: Samobójstwo
Miałem kilka lat depresję, nic z tym nie robiłem.Coś wspominałem parę razy żonie, też to lekceważyła. Miałem myśli samobójcze. Ale przyszło przełamanie i zwróciłem się do Boga jeśli jestem Twoim dzieckiem to mnie ocal. Bardzo tego pragnąłem, aby moje życie stało się życiem. I się udało, przyszedł i mnie dotknął i zacząłem żyć od nowa. Oczywiście jest to droga przemiany wiele rzeczy miało miejsce o których nigdy nikomu nie mówiłem. Dzięki temu uwierzyłem. Nigdy nie jest zbyt późno, aby wrócić na prawdziwe tory. A co będzie potem to już niech się dzieje Wola Nieba, bo wszystko inne nie ma znaczenia.
Ostatnio zmieniony 2023-01-22, 08:30 przez Arek, łącznie zmieniany 1 raz.
Jezus Chrystus jest moim Królem.