Post
autor: Dżdżownica » 2022-09-23, 17:09
Jezdzić konno w szpilkach się nie da. Nie da się nosić ostróg.
Scytowie wynalezli strzemie, co ułatwiło walkę z konia - przedtem gdy ktoś się zamachnął mieczem czy celował z łuku po prostu się zsuwał.
Wtedy pojawił się problem - stopa wsuwała się w strzemie i grzęzłą, co było niebezpieczne zwłaszcza w czasie walki. Więc zastosowano obcas, ale bynajmniej nie była to szpilka. Na strojach się nie znam, więc nie wykluczam że obcasy były już wcześniej, by dodać brakujących centymetrów.
Spodnie wynaleziono też w związku z jazdą konną. Koń początkowo był zwierzęciem bardzo drogim, posiadać go mogli tylko ludzie u władzy. I stąd to się wzieło. "Rycerz" pochodzi od słowa "jezdziec" (reiter, rytter itp) i oznaczało to człowieka wolnego. Chłopi jeszcze długo nosili sukmany a na codzień koszule do kolan. Spodnie weszły do strojów ludowych (chłopskich) dopiero w XIX w. jako adaptacja mody miejskiej.
O ile mężczyzni symbolicznie się wyzwolili to kobietom na to nie pozwalano. Co prawda jazda konna bez spodni możliwa nie jest i kobiety i tak pod suknie musiały wkładać spodnie. Czy to jeżdząc po damsku czy po męsku. Jazda bokiem była cholernie niebezpieczna- nie ma się prawie żadnego panowania nad koniem, łatwo zlecieć. I nie można samemu wsiąść i zsiąśc. Ża damami jezdził stajenny który je wsadzał na siodło. Co oczywiście czyniło taką jazdę bardzo nieekonomiczną i nieprzydatną w praktyce. Poza tym jest to bardzo złe dla koni- nierównomierne obciążenie.
Kobieta w spódnicy jest ograniczona ruchowo i bezbronna. Czytałąm wspomnienia dziewczyny gwałconej przez ojca- za każdym razem kazał jej zakładać spódnice.
I tu przyczyna dlazcego zdecydowałam się pisać w tym wątku. Jestem w spektrum autyzmu. Autyzm kobiecy był nierozeznawany do tej pory, teraz diagnozuje się kobiety nawet w poważnym wieku - jeśli im na tym zależy. Dziewczynki w spektrum są niejako zmuszne by się maskować- po prostu im w znacznie mniejszym stopniu pozwala się manifestować swoje niezadowolenie czy gniew. Są niejako siłą zmuszone do udawania normalnych, ukrywania zainteresowań. Od kobiet wymaga się ciągłęgo uśmiechu, bycia empatyczną i kobiecą. Autystyczki takie nie są, muszą udawać. Co niesie za sobą wysokie koszty - depresje, stany lękowe. Łatwiej by mi było udawać będąc mężczyzną, bo nie wymaga się od nich tyle. Po prostu poważny meżczyzna określany jest jako rzeczowy. Kobieta się musi cały czas uśmiechać, bo ją określą jako agresywną.
Z autyzmem wiąze się nadwrażliwośc sensoryczna. Czyli też na bodzce dotykowe. Autystyczki nie cierpią "gryzących" rzeczy, zwłaszcza rajstop.
Skończyłam trudne studia, z dobrym wynikiem, i najgorszym wspomnieniem było ubieranie rajstop na egzamin.Dzisiaj chyba bym wyskoczyła przez okno jakbym miała je założyć. Potem zdawałam trudniejsze egzaminy, z wiedzy fachowej, w obcych językach. Sama przyjemność, bo w spodniach.
Dlaczego zmniejsza się szanse każąc kobietom nosić spódnice i rajstopy na egzaminach, rozmowach o prace, w czasie publicznych wystąpień? Przecież ja w rajstopach mam ochote krzyczeć, zerwać je z siebie.
Inna sprawa że autystyczki mają umysł bardziej meski. W sukience czuje się jak przebrana. Kobiety w spektrum ubierają się po męsku lub neutralnie. Po prostu takie są.
Autyzm to nie choroba, to inny sposób myślenia. Ma się go od urodzenia i nie można wyleczyć. Po prostu "inny mózg".
I teraz uwaga - róznie się stawia granice autyzmu. Wg. najpopularniejszych danych autyzm dotyczy 4% kobiet. Ale gdy tą granice ustawić inaczej - nawet kilkanaście. Do tego autystyczki mają inne poczucie własnej płci- dysforia płciowa. I często są nieheteroseksualne. Co wskazuje że te orientacje są przynajmniej u autystyczek wrodzone.
Wykluczacie ze społeczeństwa kilka procent ludzi (mężczyzn też) bo nie mają takiej orientacji, są za"mało kobiece" za "mało męskie" nie chcą nosić rajstop.
Ja jakbym była wierząca to na pewno zrezygnowała bym z uczestnictwa we mszy z powodu sukienki i rajstop- oczywiście doszły by inne aspekty jak niechęc do przebywania w tłumie czy nadwrażliwość na dziwięki.