Abstract pisze: ↑2022-10-03, 17:58 dochodzę do wniosku że przysięganie rzeczy przyszłych jest naiwnością, mogę przysięgać tylko stany faktyczne i to klarowne, a więc to co dotyczy przeszłości. Przyszłość można wiązać tylko i wyłącznie z prawdopodobieństwem dotrzymania. Skoro ciągle wracamy do konfesjonału to dlaczego przysięgamy coś, o czym nie mamy zielonego pojęcia że dotrzymamy, zwłaszcza w tak młodym wieku, a deklarujemy coś na całe życie. "To jakoś to będzie" coś się nie sprawdza.
A jak byo z modlitwą w Ogrójcu? Co by było, gdyby Jezus pomyślał: teraz deklaruję spełnienie woli Ojca, ale jak trudno będzie wytrzymać to użyję swojej Boskiej mocy i się jakoś wykręcę?
Każda przysięga dotyczy przyszłości albo jest potwierdzeniem prawdy. Albo jednego i drugiego. To deklaracja. Nie naiwność ale zobowiązanie. Zobowiązanie do pewnych zachowań. Przysięga dotyczy tego, że przysięgający dołoży wszelkich starań, aby ja dotrzymać. Niezależnie od warunków zewnętrznych. Oczywiście postawiony przed faktami dokonanymi nie może nic zrobić. Ale to nie znaczy, że łamie przysięgę.
Tylko osoba niepoważna składa przysięgę zakładając jedynie prawdopodobieństwo dotrzymania. Taka asekuracyjna postawa świadczy o tym, że ten ktoś z góry zakłada, że nie będzie dotrzymywać zobowiązań. Od razu szykuje sobie rozgrzeszenie, zanim złamie zasadę.
Dojrzały człowiek nigdy tak nie postępuje.
Ale przyznaję rację, że większość ludzi składa przysięgi będąc niedojrzałymi. Nie zdając sobie sprawy z tego co czyni.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.