Czy słuchanie takiej muzyki to grzech?

Rozmowa na temat upadłego anioła, czyli szatana, jego cel w świecie, początek jego istnienia, itp.
Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Czy słuchanie takiej muzyki to grzech?

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2022-12-06, 20:57

Ech Dziubaski, Dziubaski. "Niespecjalnie" jako "niezbyt, niekoniecznie", nie "niecelowo" :P

Jeśli chodzi o te łacińskie wezwania ja to traktuję nadal jak baśń, nic więcej. A jak podśpiewuję - a nierzadko ich podśpiewuję (a raczej ryczę na pół osiedla razem z jakże wspaniałym mistrzem Lione) to po prostu śpiewam sobie i tyle, bez zagłębiania się w to, czy oni tak na serio czy nie - głównie dlatego, że wiem, że nie. Inaczej traktuję łacińskie czy jakiekolwiek w sumie wezwania do Boga czy świętych w wymiarze religijnym, a inaczej takie paplanie, więc inaczej będę myśleć i brzmieć modląc się/śpiewając pieśń kościelną, a inaczej piosenkę świecką.

Dam inny przykład. Gloryhammer ma taki utwór "The Siege of Dunkeld (In Hoots We Trust)". Już sam tytuł to żarcik-kosmonaucik i wariacja na temat "in God we trust". No ale do rzeczy - tam refren brzmi "In Hoots we trust/By the power of the holy King of Unst/For the glory of Dundee/To win this epic battle in his power we must trust to set us free" (dla nieznających języka: "Wierzymy w Hootsów [to zmyślone słowo]/na moc świętego Króla Unst/dla chwały Dundee/by zwyciężyć tę epicką bitwę musimy zaufać jego mocy by nas wyzwoliła"). Jak ja bym się teraz zaczęła modlić do Hootsmana (który w utworach na tym albumie był czymś w rodzaju boga uniwersum) to oni by mnie chyba zabili śmiechem, bo to jest od początku do końca stworzone jako bajeczka dla metaluchów xD Chyba każdy, kto tworzy power metal robi to ze świadomością, że to bajki.

Owszem, z moich badań wynika, że część twórców metalowych tworzy, by przekazać swoje wierzenia dalej itp. ale to chyba nigdy nie był power metal, raczej black metal, folk metal itp. A i to nie zawsze, nieraz to było "no gramy o bogach bo to jest fajne".

solitude
Przybysz
Przybysz
Posty: 6
Rejestracja: 30 sty 2023

Re: Czy słuchanie takiej muzyki to grzech?

Post autor: solitude » 2023-01-30, 23:54

Ctrl pisze: 2022-11-16, 23:31 Witam, muzyka to duża część mojego życia. Słucham wielu gatunków muzyki, ale ostatnio spodobał mi się metal. Konkretniej - power metal, bardziej dynamiczna odmiana metalu (z reguły też delikatniejsza). Kilku takich piosenek słuchałem już od dawna, ale za bardzo nie interesowałem się tematem do niedawna. Nie słucham muzyki satanistycznej albo typowo antychrzescijańskiej. Zespoły, których słucham często jednak nawiązują do różnego rodzaju bóstw - czy to pogańskich czy wymyślonych fantasy.
Witam,
Też słuchałem sporo takiej muzyki, również death/black metalu, gdzie jakby te wątki mocno anty-religijne lub nawet satanistyczne występują. Nie od razu, ale na pewnym etapie zaczeło to budzić we mnie wątpliwości, z wiadomych względów - podobnie jak u Ciebie - i zadawałem sobie pytanie czy powinienem tego słuchać?

I tak: zacząłem stopniowo wywalać zespoły, które uznawałem za satanistyczne lub w jakimś stopniu mające negatywne teksty. Jednak, żeby to robić musiałem zaczać czytać teksty, przynajmniej w niektórych przypadkach, bo w innych od razu sprawa była jasna. Dało mi to pewien ogląd, że te teksty są naprawdę różne.
Teksty jednak to nie wszystko, liczy się też jakby ogólne odczucie tej muzyki, świadomość tego jakie odczucia wywołuje we mnie dana muzyka jest dość istotne. Jeśli te odczucia były - ogólnie rzecz ujmując - konstruktywne, to uznawałem, że mogę tego słuchać, że jest to coś wartościowego.

Mniej więcej po 2 latach praktycznie nie słuchałem już takich zespołów "wątpliwych", pojawiła się we mnie większa świadomość, były może jakieś ulubione, które słuchałem od dzieciństwa i po prostu kochałem ich muzykę, i czułem jakby emocjonalnią więź z ich twórczością, mimo, że jakby oficjalnie tekstowo były to wątpliwe zespoły. Zacząłem słuchać więcej klasycznego heavy metalu, hard rocka czy thrashu, i oczywiście innych gatunków muzyki. Po kolejnym roku w zasadzie już nawet thrashu mało słuchałem, black/death metalu praktycznie w ogóle, a zacząłem słuchać więcej muzyki klasycznej i klasycznego rocka np. z lat 70-tych, albo końcówki 60-tych. Słuchałem tego oczywiście wcześniej, ale stosukowo niewiele.

W pewnym czasie, nie pamiętam dokładnie kiedy, wyraziłem w modlitwie takie życzenie, zasiałem je w sercu juz wcześniej, że chce aby słuchanie muzyki było aktem na chwałę Boga.
Dzisiaj, po tych kilku latach, w zasadzie tak conajmniej od pół roku praktycznie 60% tego co słucham to muzyka klasyczna, a 40% to klasyczny rock i hard rock, czasami inne gatunki typu soul, jazz, etc. Metalu jak na lekarstwo, nie mam nawet specjalnej potrzeby, tak jakby znikło to we mnie to, rozpuściło się i nie identyfikuje się już z tym.
Wiele z tego co słucham teraz to muzyka sakralna, choć oczywiście nie tylko. Taka muzyka często jakby pobudza duchową sferę, oddziaływuje nie tyle na emocje, co na sferę duchową. Lubię właśnie barok i romantyzm z epok, np, symfonie. Eksperci mówią, że metal ma sporo wspólnego z muzyką baroku :) Symfonie z kolei są bardziej złożone, zaspokajają bardziej emocjonalne i intelektualne potrzeby. Czasami jakaś awangarda, coś bardziej współczesnego, mam czasem wrażenie, że oddziaływuje to specyficznie na umysł, tak jakby dostajesz nowy bodziec.
Tak jak już pisałem, w zasadzie potrzeba słuchania metalu znikła we mnie, co nie znaczy, że od czasu do czasu nie posłucham, gdy poczuje potrzebę emocjonalną, czy inną. Ale nie ma w tym już jakby nawyku. Mogę oczywiście słuchać go więcej, ale mam zyczenie eksplorować inne gatunki czy zespoły i to robię.
Owszem, z moich badań wynika, że część twórców metalowych tworzy, by przekazać swoje wierzenia dalej itp. ale to chyba nigdy nie był power metal, raczej black metal, folk metal itp. A i to nie zawsze, nieraz to było "no gramy o bogach bo to jest fajne".
Jako człowiek starszej daty (choć nie tak znowu starej) powiem, że w latach 80-tych na początku większość zespołów, nawet thrash czy heavy metalowych śpiewało o mrocznych rzeczach bo taki był trend. Czasem więc jest to taka infantylna moda, szczególnie u młodych zespołów, zanim jakby nie zaczną wyrażać w pełni siebie. Niektóre zespoły z tym zostają, niestety, a czasami powodem tego są fani, którzy chcą takie rzeczy słyszeć.

Power metal ogólnie jest bezpieczny, choć niektóre zespoły mogą się ocierać o pogaństwo, ale black metal ( i po części też death metal) na pewno nie do końca. Oczywiście zalezy od wykonawcy, trzeba rozpatrywać indywidualnie, ale ogólnie tak to wygląda. Również gothic metal często ociera się o niebezpieczne tematy. Tzw. melancholijna muzyka np. doom metal, jest często motywowana potrzebą wyrażenia emocji, swoistego oczyszczenia się z nich, etc. Czasami może to być pożyteczne.

Trzeba napisać jedno, teksty są ważne. To na czym skupiamy uwagę, świadomie lub nieświadomie ma okreslony efekt, jeśli koncentrujesz się na słowach modlitwy, to ma konkretny efekt, np. twoje serce otwiera się bardziej na Boga, etc. Jeżeli słuchasz muzyki gdzie mniej lub bardziej świadomie wiesz o czym śpiewają (załóżmy, że nie zagłębiasz się w teksty), to też ma określony efekt, umysł się na tym skupia, a za umysłem serce.
Mimo wszystko każdą sferę życia powinniśmy podporządkować Bogu, więc na pewno jest to pożyteczne wykonać pewną wewnętrzną pracę z tym związaną. Mi to zajęło wiele lat. Oczywiście nie znaczy to, że mamy od jutra słuchać samych chorałów gregoriańskich, ale myslę, że dobrze by było, żeby muzyka , której słuchamy, przynajmniej w jakiejś mierze, oddziaływała też na ten duchowy wymiar, nie tylko na sferę emocjonalną. Czasami to czego słuchamy to w dużej mierze nawyk połączony z pewnymi preferencjami i potrzebami. Zawsze można przekierować te potrzeby, niejako puścić je innym kanałem, który uznamy za bardziej pożyteczny, duchowo czy intelektualnie.
To widzę większy problem, kiedy ludzie słuchają muzyki depresyjnej, tworzącej obraz świata taki smutny, chory, pesymistyczny, jeszcze sobie powtarzają pod nosem tekst, nucąc niby, a to naprawdę wpływa.
Ja tak trochę miałem np. z Pink Floyd, przynajmniej na późniejszych albumach typu The Wall, ten nastrój wydawał mi się mocno przytłaczający, bo wszystko tak na poważnie. Więc jasne, nie chodzi tylko o metal. Niemniej tak jak pisałem, melancholijna muzyka może być pożyteczna dla osób w depresji, dać odczucie swego rodzaju katharsis, ulgę w cierpieniu czy poczucie, że są na świecie ludzie odczuwający podobnie jak ja. Dla niektórych osób to może być swego rodzaju terapia. Nawet black metal czy jakiś funeral doom. Także jeżeli ktoś ma taką potrzebę serca, emocjonalnie, tęsknotę, to jak najbardziej. Ważne jest to co odczuwamy w sobie samym, jak się z tym czujemy.

P.S. Power metal akurat nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale jeśli miałbym wymienić jeden album typowo power metalowy, który lubię to Labyrinth "Return to Heaven Denied" :)
Ostatnio zmieniony 2023-01-31, 01:11 przez solitude, łącznie zmieniany 5 razy.

ODPOWIEDZ