Lęk przed ciążą

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
ODPOWIEDZ
niesztampowa
Początkujący
Początkujący
Posty: 47
Rejestracja: 12 mar 2023
Has thanked: 24 times
Been thanked: 23 times

Re: Lęk przed ciążą

Post autor: niesztampowa » 2023-03-17, 20:32

O minusach chyba wszystko powiedziano do tej pory. Pamietam do tej pory widok dwoch kresek na teście ciążowym i to przerażenie. A bylo to ponad 12 lat temu.
Macierzyństwo jest powołaniem ogromnej większości kobiet. Powiedzieć, ze macierzyństwo ubogaca życie - to jak nic nie powiedzieć.
Już w ciąży zaczynają działać hormony, które zmieniają spojrzenie na cały świat, przewartościowują go. Kiedy zaszłam w ciążę byłam w trakcie robienia kariery zawodowej i nie żałuję jej wcale.
Nagle okazało się, ze na świecie jest istota, która jest w pewnym stopniu mną! Oczywiście, teraz próbują deprecjonować więź pomiędzy niemowlęciem i matką, ale jest ona abolutnie… bezkonkurencyjna. Oczywiście, więź z tatą jest tez super, ale natura to tak zrobiła, ze w pierwszym okresie życia niemowlę potrzebuje matki, zeby przeżyc.
Jestem zupełnie inną osobą, niż gdybym nie miała dziecka. Jestem spełnioną życiowo kobietą. To się docenia dopiero w odpowiednim wieku.
Żeby było jasne - minusów są całe stada : więcej siwych włosów ;) pusty portfel, tłumaczenie, tłumaczenie, tłumaczenie do zdartego gardła tego samego. Orka. I jeszcze wiele więcej minusów - różne minusy na różnych etapach życia. Ale w takich chwilach - pare oddechów i przypomnieć sobie jak sie kocha tego potwora ;)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Lęk przed ciążą

Post autor: Andej » 2023-03-17, 20:41

ciasteczkowy_potfur pisze: 2023-03-17, 20:12 No... Jak mowa o lęku przed ciążą, to kto inny ma się wypowiedzieć, jak nie niewiasty, które się boją?
No tak. Rzeczywiście te, które się nie boją, nie piszą na ten temat. Prawdę rzekłszy, lecz jeno na podstawie kobiet, które znam na tyle, aby swobodnie ten temat poruszać, to nie był on poruszany.
Ale, niezależnie od tego, nie dwie się tym obawom. Zwłaszcza przed pierwszym razem. Na dodatek te opowieści ze szpitali. Zwykle piszą te panie, które są wściekłe na to, co je spotkało.
Ale o leku może pisać każdy, albowiem większość kobiet znajdujących się w stanie błogosławionym dzieli się swoimi obawami, oczekiwaniami ze współsprawcami tego stanu. Mówią o swoich lekach, problemach.
Na pewno facet nie wszystko zrozumie, skoro sam nie może. Ale też trudno wszystkim zarzucić brak empatii. Choć nie jeden raz stykałem się takowymi osobnikami.
Każdy lęk jest problemem. Wydaje mi się, ze pod tym, względem można już porównywać. Abstrahując od przyczyny lęku. Każdy normalny człowiek ucieka przed tym, czego się boi. To normalne i słuszne zachowanie.

Dodano po 5 minutach 41 sekundach:
niesztampowa pisze: 2023-03-17, 20:32 Nagle okazało się, ze na świecie jest istota, która jest w pewnym stopniu mną! Oczywiście, teraz próbują deprecjonować więź pomiędzy niemowlęciem i matką, ale jest ona abolutnie… bezkonkurencyjna. Oczywiście, więź z tatą jest tez super, ale natura to tak zrobiła, ze w pierwszym okresie życia niemowlę potrzebuje matki, zeby przeżyc.
I tego kobietom zazdroszczę (właściwie już czas przeszły). Tego zespolenia. Ja długo musiałem się uczyć. Wiedziałem, że dziecko, to największy skarb. Ale to była tak wiedza "wyczytana". Widok matki przytulającej niemowlaka - widziałem wielkie szczęście. Niedostępne. Długo, długo niedostępne. I to pomimo tego, że w przypadku pierwszego syna cała pielęgnacja i niemal całe karmienie spoczywało na mnie. Śmiejesz sie z karmieniem? Nie, to nie tak. Żona ściągała pokarm, a ja potem podawałem. Bo gdy żona karmiła piersią, to ważyłem przed i po każdym karmieniu. I często okazywało się, że to stanowczo za mało. Lekarze zadecydowali o metodzie pośredniej.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

greg77
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 455
Rejestracja: 14 paź 2021
Has thanked: 21 times
Been thanked: 75 times

Re: Lęk przed ciążą

Post autor: greg77 » 2023-03-17, 20:53

ciasteczkowy_potfur pisze: 2023-03-17, 20:12
greg77 pisze: 2023-03-17, 19:42 Z góry przepraszam, jeśli kogoś obraziłem. Ale czy nie zauważyliście że twej dyskusji biorą udział głównie mężczyźni którzy z natury mogą tylko teoretyzować na temat ciąży i samego porodu, oraz kobiety które w ciąży nie były i czują przed nią lęk, a jak wiemy lęk wyolbrzymia wszystkie niezbyt miłe aspekty jakiejkolwiek dziedziny życia(Chrystus w Biblii nie bez kozery często wypowiadał słowa "nie lękajcie się")?Reasumując brakuje mi w tej dyskusji zdania matek, które z "praktyki" mogą powiedzieć o plusach i minusach bycia w ciąży.
No... Jak mowa o lęku przed ciążą, to kto inny ma się wypowiedzieć, jak nie niewiasty, które się boją? :D

Wiesz, my co miesiąc też mamy różne atrakcje związane z tym układem, wiemy, jak bolą skurcze chociażby.

Głos matek by się przydał, ale więcej niż jednej - bo jedna problemów mieć nie będzie wcale przy którejkolwiek ciąży, druga raz tak, raz inaczej a trzecia ledwo ujdzie z życiem.
W książce pt."Jak podejmować decyzje" jest opisana ciekawa metoda aby sprawdzić czy moje decyzje mają charakter subiektywny czy obiektywny. Wystarczy stworzyć tabelę w której zapisuję po jednej stronie wszystkie argumenty za o po drugiej przeciw. Jeżeli ilość i "waga" argumentów po obu stronach jest podobna, możemy stwierdzić że do sprawy podchodzimy obiektywnie, jeżeli nie to pozostaje druga ewentualność. Z własnego doświadczenia wiem że gdy się czegoś lękam na 100% jestem subiektywny. Sama sobie odpowiedz jak wyglądałaby Twoja tabela. Powiem Ci jak jest w moim przypadku gdy robię swoisty rachunek sumienia w różnych sprawach które zarzucają mi inni, a często nawet ja sam sobie. Po wszystkich dywagacjach za i przeciw, na jaw wychodzi to że jestem zwykłym egoistą któremu z tym jest po prostu dobrze, ale ciężko mi się do tego przyznać przed sobą, a co dopiero przed innymi, dlatego wymyślam pełno argumentów samowybielających. Stawanie w prawdzie jest cholernie ciężkie. Jeszcze raz podkreślam że piszę o sobie.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Lęk przed ciążą

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2023-03-18, 16:14

Będziecie się śmiać, jak Wam coś opowiem.

W tej chwili nadal nie czuję tego instynktu, chęci ani nic, ale... coraz mniej wykluczam pojawienie się mojej miniwersji x)
A wiecie, czemu? Cześć z Was wie, że mam Ptactwo. I Ptactwo postanowiło się rozmnożyć. Ja oczywiście panika, bo to spore koszta, bo weterynarz kosztuje, jedzenie, zabawki, leki... a zagapiliśmy się, wjakkach zaczęły rozwijać się maluchy,nie miałam serca wyrzucić maluszków. Ale w miarę, jak mini-ptactwo się rozwijało, tak zaczęłam zauważać plusy tego. Pokochałam te jajka - niestety nie wyszło, płody obumarły. Ale wiem teraz, że to nie są same minusy. Więc zapewne mały człowiek to też nie są same minusy :)

@niesztampowa dzięki za wypowiedź :)

konserwa
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3086
Rejestracja: 16 sty 2022
Has thanked: 323 times
Been thanked: 472 times

Re: Lęk przed ciążą

Post autor: konserwa » 2023-03-19, 19:00

ja sie nie smieje. fajne to.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Lęk przed ciążą

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2023-04-05, 15:59

Ale mimo to i tak się boję. Kręgosłup mi się sypie, znowu mam jakieś zapalenie w stopie, a ochrona zdrowia prywatnie kuleje bardziej niż ja (wizyty są, ale na za pół godziny 30 km dalej, a jestem skazana na autobusy, więc dojazd jest niemożliwy w tym czasie). Na NFZ leży i kwiczy.

Już mniej boję się niewygód, zmniejszonych zasobów i tak dalej. To dzięki Wam, Waszym opowieściom i trochę Ptactwu.

Ale bardzo boję się o swoje zdrowie. Do tego mam niski próg bólu, więc bez znieczulenia to będzie rzeźnia... No i nie stać mnie na poród prywatnie... A najbliższy szpital jest co prawda wychwalany w tej kwestii - ale tylko jak się rodzi prywatnie. Na nfz jest znany jako "umieralnia" x) niestety, mam z ochroną zdrowia bardzo złe doświadczenia. Albo nie da się dostać, albo personel jest jak z koszmaru, albo nie potrafią zrobić roboty po prostu dobrze.
Miałam operację, która miała mi ułatwić oddychanie (no, trochę ciężko się żyje bez oddychania). Zoperowali mnie, męczyłam się dwa dni z nosem wypchanym opatrunkiem... a potem na wizycie prywatnie u laryngologa wyszło, że nie naprawiono niczego. Zapisałam się znowu, cztery lata temu. Nadal czekam. I się zapewne nie doczekam. Nie mam czasu jeździć x kilometrów i ich popędzać, bo mają bajzel :/ nie mam do naszych szpitali zaufania, a jak będę leżeć na porodówce to będę skazana choćby na ich jedzenie, które jest koszmarne (na laryngologii kobiecie po wycięciu migdałków dali do zjedzenia czerstwy chleb z paprykarzem, mogłabym przysiąc, że był trochę spleśniały - a mówimy o szpitalu w jednym z największych polskich miast, żadne zad*pie), a nikt mi nie przywiezie jedzenia. Sama przecież po porodzie też nie pójdę.

Mam nadzieję, że w razie czego trafi mi się personel taki jak wtedy na laryngologii, bo pod względem empatii i pomocności panie pielęgniarki i lekarze byli wspaniali.

piao
Przybysz
Przybysz
Posty: 1
Rejestracja: 7 mar 2023
Wyznanie: Katolicyzm

Re: Lęk przed ciążą

Post autor: piao » 2023-04-14, 20:04

Cześć,
Jako weteran lęku (ale też jako ktoś z nielicznych, co mają szczęście w życiu, to nie ironia) nie mogłam przejść obok tego tematu obojętnie :)
Pytasz, kto tu się boi, wydaje mi się, że wpływają na Ciebie dotychczasowe doświadczenia medyczne i absolutnie nie ma tu czego krytykować. A jak pisałaś, że ptasie płody obumarły, to się uśmiechnęłam, ale nie z tych powodów, co myślisz.
Mnie samej tematy dobrze znane, mega długa przeprawa z rehabilitacją po złamaniu miednicy i kości ogonowej z przesunięciem narządów (ktoś tu wspominał o bólu hehe), hematologicznie reprezentacja drobnego odsetka populacji z dziwnymi genami i antygenami, inne smaczki genetyczne badane w kraju w stopniu zerowym nieułatwiające spraw okołociążowych, kilkanaście poronień, rzadkie choroby w rodzinie, których niby sama nie mam, a na genotyp jednak wpływają... Nie uwierzysz, ile hejtu ciągle zbieram za nieposiadanie dzieci. I tym gorzej, że dobrze zarabiam, bo od razu wnioski że bogata i wygodna :) Swoją drogą, bardzo zamożni dzieci mają i to wiele, może nie zawsze z właściwych powodów: przekazanie majątku, firm itp., ale mają.
Jednak odpowiadając na Twoje pytanie, nie, nie bałam się wówczas, gdy te tematy były u mnie na topie. To jest mniej więcej tak, że albo się boisz w życiu albo nie, nie tylko ciąży. Ja po wypadku się bałam, że komplikacje z krwią coś zaburzą przy operacjach, a potem np. że nie będę chodzić. A jak już chodziłam, to się bałam, że z wiekiem się pogorszy. Nie pogorszyło się. Nie mając chwilowo czego się bać, znalazłam sobie np. strach przed protokołem przed ślubem i pytaniami o dzieci, bo szanse były nikłe, a w papierach niczego nie zatailiśmy. Mąż zagubiony "niewierzący" - kiedy ja już się nie bałam niczego, no to otoczenie musiało naturalnie zacząć się czegoś bać: bliskie kręgi się bały, że mnie od Boga odwróci. Potem okazało się, że on wyznaje ale to, co jego dziwne stowarzyszenia. Dopiero się wszyscy przerazili, z tym, że byłam od młodości we wspólnocie michalickiej, autentyczne zło nie pierwszy raz kręciło się koło mnie blisko. Zatem fizycznie było ciężko, duchowo było ciężko. Mąż zaczął się zmieniać dopiero po rollercoasterze poronień.

Raz w poczekalni do niezliczonych wizyt u neurologa (ortopedia i chirurgia to pikuś, kości się zrosną, narządy wydobrzeją, jazda zaczyna się później) zagadałam do pani z autystycznym dzieckiem niepełnosprawnym fizycznie. Oprócz dziecka pani miała też głęboką depresję. Jej syn ma coś jeszcze (jak chorować, to chorować, nie?), niestety nie stwierdzono, co (standardowo niewystarczająca ilość badań prowadzonych na ten temat w kraju) i tak z tajemniczą chorobą jeździli wszędzie, szukając pomocy. Dziś przyjaźnię się z całą tą rodzinką i fajnie, mam dla nich sporo czasu, nie mając swoich dzieci, a ich sytuacja to nie kanał, to Bajkał.

Chcesz uniknąć NFZ? Również się nie dziwię. Jestem bardzo aktywna fizycznie i pomagam innym się zaktywizować. Jestem sprawna, gdyż cały rehab robiłam prywatnie, obecnie profilaktyka też prywatnie. Poród prywatnie pełen serwis to ile? 10-15 tys. pewnie? A gdybyś miała, to by to coś zmieniło? Nie sądzę.

Jest możliwe, że nie będziesz miała dzieci i nawet pikiety pod oknami nie pomogą (a parę pikiet przeżyłam, gdy otoczenie chciało bardziej ode mnie i męża, a mam 33 lata, więc bywają i dziś), ale życzę Ci, żeby to nie lęk był powodem tej czy innej decyzji!

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1707
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 554 times
Been thanked: 419 times

Re: Lęk przed ciążą

Post autor: Viridiana » 2023-08-18, 08:44

greg77 pisze: 2023-03-17, 19:42 Z góry przepraszam, jeśli kogoś obraziłem. Ale czy nie zauważyliście że twej dyskusji biorą udział głównie mężczyźni którzy z natury mogą tylko teoretyzować na temat ciąży i samego porodu, oraz kobiety które w ciąży nie były i czują przed nią lęk, a jak wiemy lęk wyolbrzymia wszystkie niezbyt miłe aspekty jakiejkolwiek dziedziny życia(Chrystus w Biblii nie bez kozery często wypowiadał słowa "nie lękajcie się")?Reasumując brakuje mi w tej dyskusji zdania matek, które z "praktyki" mogą powiedzieć o plusach i minusach bycia w ciąży.
Nie zaglądałam wcześniej do tego wątku, a widzę, że greg apeluje o obecność kobiet, więc mogę się wypowiedzieć.
Nie jestem matką i pewnie jeszcze długo nie będę, ale chciałabym mieć dzieci. Nie wiem, czy mi się to uda, bo z relacjami romantycznymi u mnie ciężko, no ale to dygresja. Zawsze rozczula mnie widok małego dziecka, oczywiście, jeśli krzyczy, nie jest to zbyt przyjemne, ale wiem, że małe dzieci nie mają innych narzędzi do wyrażania emocji albo się dopiero tych narzędzi uczą.
Również jednak mam w sobie pewne lęki w tym zakresie. Najbardziej przyziemny, to system ochrony zdrowia. Jeżeli po studiach wróciłabym do rodzinnej miejscowości, miałabym ogromny problem, jeśli chodzi o dostęp do sensownych lekarzy. Gdy chciałam iść na wizytę do ginekologa jakiś czas temu, nie mogłam znaleźć NIKOGO, mimo tego, że byłam gotowa zapłacić za wizytę, więc musiałam specjalnie pojechać do większego miasta. Nie jest co prawda tak, żeby lekarzy nie było w ogóle, nie ma po prostu sensownych lekarzy. Z prowadzeniem ciąży mogłoby więc nie być lekko, a z porodem też nie poszłoby łatwiej, bo główny szpital chyba nie ma zbyt dobrych opinii w tym zakresie.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”