sądzony pisze: ↑2023-03-28, 09:46
W szkołach pomału odchodzi się od oceniania stopniami. Moja córka w klasach 1-3 nie ma ocen, a opis, opinię. Choć inne podstawówki mają.
Mam takie pytanie - po co jest ocena w szkole? Czego uczy ocena?
A może tylko w klasach 1-3 się nie stawia stopni? Bo nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby w ogóle nie było. Myślę, że oceny w szkołach są bardzo potrzebne. Po co są? Żeby mieć jak monitorować efektywność. Dla mnie było to szalenie ważne, żeby mieć dobre oceny z moich ulubionych przedmiotów (te przedmioty, których nie lubiłam, były mi obojętne, byle zdać). Gdyby nie te oceny, to bym nie wiedziała, na jakim poziomie wiedzy jestem. A poza tym, dodawało to adrenaliny (żeby spróbować podwyższyć następnym razem ocenę albo podtrzymać dotychczasowe, żeby zapamiętać jak najwięcej i sprawdzić gdzie jest tego granica). Poza tym podnosi to poziom poczucia własnej wartości. No chyba że ktoś trafi na wrednego nauczyciela. Na szczęście, chyba nie spotkałam takiego, choć wiem, że takie sytuacje niestety istnieją. Wtedy oceny mogą działać destrukcyjnie, ze względu na nierówne traktowanie. I właśnie dlatego istnieją egzaminy komisyjne, żeby, w takiej sytuacji, ktoś inny to obiektywnie zweryfikował.
Pewnym problemem, odnośnie ocen, jest czasem, niestety, chęć rywalizacji. Z niektórych przedmiotów, na których mi zależało, miałam taką chorą chęć, żeby mieć lepsze oceny od innych. Nikomu tego nie okazywałam, nikt by się nie domyślił, co się dzieje w mojej głowie. Tym bardziej, że robiłam odwrotnie niż mi to poczucie podpowiadało. Dawałam innym notatki, czasem coś tłumaczyłam, pomagałam im znaleźć odpowiednie dla nich sposoby nauki, ale jednocześnie to pragnienie rywalizacji sobie było, tak jakbym chciała się tymi ocenami dowartościować. Zależało mi też żeby niektórzy nauczyciele mnie doceniali, co było bez sensu. Ale tego też w żaden sposób nie okazywałam. W każdym razie, rywalizacja to jest minus tego systemu wystawiania ocen. Ale myślę że zalet tego jest jednak więcej niż wad. Wiem, że często się mówi, że uczymy się dla siebie, a nie dla ocen i to prawda. Ale jeśli nie ma możliwości sprawdzenia wiedzy, czy umiejętności, to wtedy ta myśl staje się tylko frazesem. Bo jak uczyć się dla siebie, gdy nie wiesz tak do końca, co umiesz?
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"