Potrzebuję kilku dni na wyciszenie wnętrza w pobycie sam z sobą. Jestem za bardzo we władaniu silnych emocji, co utrudnia mi nawiązanie z Wami dialogu. Przepraszam też, że byłem nieprzyjemny w kontakcie, mimo chęci pomocy z Waszej strony. Jestem uzależniony m.in. od benzodiazepin i to od 6 lat. Nie wiem, czy się orientuje się, ale zespoły odstawienie towarzyszące tej substancji powszechnie opisuje się jako potworne męki. A ja przeżywam je regularnie, bo regularnie tracę dostęp do tych leków.
Grzeszniku Upadający, tak, to bardzo motywujące. Dzięki za te słowa.
Albertusie, chcę na niedługo opuścić forum, żeby się wyciszyć, co powinno zaowocować postawą otwartosci na dialog z Wami. Ale też Wy ciągle o tej prawdzie w stosunku do mojej osoby mówicie ogólnie. Wydaje mi, że nie padł nigdy żaden konkret w tym temacie z Waszej strony. Tylko ogólne: "nie chcesz znać prawdy", co jest takie, jakby powtarzać komuś te słowa, nie mówiąc mu przedtem niczego konkretnego. Odbieranie tego w ten sposób utrzymywało we mnie lekką irytację.
Zatem teraz proszę o jakiś pierwszy konkret odnośnie do tych rzeczy, których Waszym zdaniem ja nie chcę przyjmować do świadomości. Jakiej prawdy znać nie chcę?
Andej, wybacz, Twój post z cytatem odebrałem powierzchownie, bo gdy zerknąłem na niego to wydało mi się, że jest to jakiś rosyjski pikantny wiersz, którym rewanzujesz się złośliwie za moje słowa, że nie otrzymałem od Was ciepłego przyjęcia. Więc niezdolny byłem należycie w treść jego wniknąć. Dziś prawdę mówiąc dalej nie rozumiem, co chciałeś zakomunikować tym cytatem.
Może mnie nie być dzień, dwa. Jeszcze raz dziękuję Wam. Wszystkim osobom, które się tu zechciały wypowiedzieć.
Tak, nawet Konserwie.
Konserwo, to oczywiście żart.
Nawiasem, w swoich postach w stosunku do mnie nie musisz być aż tak delikatny, jakbym był niezwykle kruchym jajkiem, bo uważam, że nim nie jestem. Moje okaleczenia mają inne przyczyny, niż cudze słowa. Tych ostatnich nauczyłem się nie dopuszczać, bo wiele było czysto destrukcyjnych i dewastujących. Prawda owszem, jest konieczna, ale bez miłości zabija.