Autorze, nie byłem w stanie przeczytać wszystkich podanych tu odpowiedzi a temat na ostatnich stronach zszedł w mocny offtop, ale wracając do twojego pytania chciałbym zwrócić uwagę na inny wymiar, niż tylko religijny.
Napisałeś o pornografii i masturbacji. Uważam że nie wyzbędziesz się masturbacji, jeśli karmisz się pornografią. To tak jakbyś obżerał się fastfoodami i dziwił się że ciągle bardzo tyjesz i nie możesz zrzucić wagi - nadmiar tłuszczów i cukrów zrobi swoje, czy chcesz czy nie. W podobny sposób, jeśli oglądasz pornografię - masturbacja będzie tylko skutkiem ubocznym, efektem tego że napchałeś sobie umysł scenami które są tak gigantycznie pobudzające, że należałoby uznać za nienormalne, gdybyś na to seksualnie nie reagował. Nie da się uciec od masturbacji, jeśli aktywnie patrzysz na pornografię. Takie obrazy zostają i przypominają się - więc im szybciej tą pornografię od siebie odetniesz, tym szybciej wyzdrowiejesz. I nie stanie się to od razu - żebyś nie miał nierealnych oczekiwań.
Więc jako pierwszy krok, zacznij od tego, że pornografię wywalasz ze swojego otoczenia, ale zrób to realnie i konkretnie. Na przykład jeśli masz fap-foldery, to idą do kosza. Jeśli masz cokolwiek na komputerze lub telefonie, co chociaż pośrednio związane z pornografią, to wszystko idzie do kosza, bez sentymentów. Chodzi o twoje zdrowie psychiczne i duchowe, więc po męsku podejmujesz decyzję i wyrzucasz pornografię ze swojego życia.
Jeśli wiesz, że pokusy oglądania takich rzeczy są tak mocne, że nie powstrzymasz się i w kryzysowym momencie będziesz wchodzić na strony pornograficzne żeby włączyć sobie film, albo przeglądać zdjęcia, to zainstaluj sobie sam kontrolę rodzicielską, aby takie strony był blokowane, a hasło do blokady wyrzuć żebyś nie mógł łatwo tej blokady zdejmować.
Z tego co napisałeś, to nie jest psychiczny przymus, abyś
musiał oglądać pornografię - piszesz że przez kilka lat ten grzech Ciebie nie dotyczył, więc nie wydaje mi się abyś był uzależniony (gdybyś był, to wymagałoby pomocy terapeutycznej, psychologicznej, aby wyjść z uzależnienia - ale z tego co napisałeś, to nie jest uzależnienie w temacie pornografii). Stosując w/w proste punkty, powinieneś nie mieć dostępu do łatwego włączenia takich treści i to jest pierwszy krok, aby tą czystość zachować.
Kolejny element układanki, to uzmysłowienie sobie, że w przypadku mężczyzn nie jest normalnym stanem brak popędu seksualnego - jest to część naszej konstrukcji psychoseksualnej. Normą jest to, że pobudzenia seksualne są i będą się pojawiać, w sposób cykliczny - tak się dzieje u każdego zdrowego fizycznie i psychicznie faceta. Od wieku nastolatka do wieku długo po 50-tce. W organiźmie cały czas działają hormony płciowe, które wpływają na naszą pobudliwość, cały czas produkowane jest nasienie - to jest skomplikowana aparatura, której nie można pstryknięciem palców albo siłą woli wyłączyć, żeby nic nie odczuwać. Również tym naturalnym stanem, zaprogramowanym w organiźmie jest to, że napięcie fizyczne i psychiczne, które się odczuwa, potocznie nazywane potocznie "popędem" lub "libido", narasta u mężczyzn we właściwym (różnym dla każdego) tempie i kiedy osiąga swoją kulminację, następuje mimowolny wytrysk nasienia (polucje), jeśli nie podejmuje się aktywności seksualnej, po czym cały proces się powtarza. To jest norma która działa przeważnie u każdego, kto zachowuje wstrzemięźliwość i do takiego stanu trzeba by powoli zmierzać - aby organizm regulował się sam.
Nie wiem, jak sprawa wyglądała kilka lat wcześniej, czy nie "stłamsiłeś" czasem swojej seksualności, nie wyparłeś się jej w jakiś sposób, chcąc obsesyjnie zachować "czystość", czy może działało to poprawnie - dokładnie tak jak wyżej. Ale jeśli piszesz że teraz co kilka tygodni zdarza Ci się masturbacja - to od strony fizjologii być może jest to twoja norma, kiedy to narastające napięcie jest już na tyle duże, że trudno jest ci wytrzymać z nim dłużej niż kilka tygodni. Być może - tylko zgaduję - napięcie fizyczne i psychiczne które odczuwasz, skłania Cię do przekonania że nie wytrzymasz i włączasz pornografię, bo i tak wiesz że musi się wydarzyć masturbacja, ale to jest droga w ślepą uliczkę. Powinieneś starać się wytrzymać tyle, na ile cię stać, ale kategorycznie bez pornografii.
Dochodząc do konkluzji mojej wypowiedzi - "czystością"
nie jest to, że osiągniesz stan w którym nie będzie napięcia seksualnego. Jest oczywiste, że to napięcie będzie - ono występuje tak samo u singli jak też wtedy gdy jesteś w małżeństwie i masz żonę, napięcie seksualne nie zniknie. "Czystość" to chęć, przekonanie i pragnienie tego, żeby swoją seksualność ukierunkować i realizować w celu do jakiego (jak wierzymy) jest przeznaczona - czyli do okazywania przez nią całkowitego oddania się drugiej osobie, wyrażania miłości przez tę seksualność oraz możliwość przekazania przez nią życia. Ten ideał powinno się mieć na swoim kompasie, który mówi czy to co robisz, idzie po tej linii, zmierza w tym kierunku, czy trochę zbacza z kursu, czy może całkiem skręca w inną stronę.
Dobrze Ci pisał ktoś na początku, żebyś nie traktował dążenia do czystości w sposób absolutny - że jak się zdarzyła masturbacja, to już nastąpił koniec świata - nie, jesteś cały czas na drodze do panowania nad swoją seksualnością, tak jak wszyscy. U jednych facetów będzie to łatwiejsze, u innych będzie ekstremalnie trudne. Samo pragnienie że chcesz działać tak, aby nie iść na łatwiznę i dać sobie spokój z czystością, tylko masz chęć, aby tą czystość zachowywać - jest super odważne i męskie. Tylko wywal do tego pornografię.
Ale jeśli usuniesz pornografię i nadal będzie Ci się przytrafiać masturbacja, prowokowana samym jedynie dużym napięciem fizycznym / psychicznym, to wtedy jest temat na rozmowę ze spowiednikiem, jak masz taką masturbację traktować - bo nie musi to być grzech ciężki przy takich okolicznościach i inaczej się wtedy podchodzi do takiego problemu (na przykład nie wymaga się wtedy każdorazowej spowiedzi, ale to już inny zupełnie temat).
W procesie w którym jesteś teraz, czyli na drodze do czystości, nie trzeba traktować masturbacji w sposób nerwicowy ani fałszywie pyszny - że "znowu" się zdarzyło, że jestem beznadziejny, że następnym razem na pewno wytrzymam... Obiecanki cacanki
A może być tak że taka trudność zostanie na dłużej, żebyśmy za bardzo się w swojej doskonałości nie zapędzili, że już rzekomo nie mamy żadnych grzechów
Jeden ktoś będzie miał przez lata trudność dotyczącą masturbacji, a inny ktoś będzie miał trudność łatwego obmawiania innych osób - czy jeden grzech jest lepszy albo gorszy od drugiego? Kiedy się zdarza, zostawiamy do Panu Jezusowi, bo nie umiemy na tym etapie całkiem opanować swojego ciała i psychiki. Uczymy się wytrwałości, staramy się o tę wytrwałość, o zachowanie wstrzemięźliwości - ale wyjdzie różnie, raz lepiej raz gorzej. Nie wolno popaść w zniechęcenie, bo to jest metoda złego - którą albo stwierdzimy że to w ogóle nie ma sensu, albo wpadniemy w fałszywą pokorę.
Jeśli masz problem "tylko" z masturbacją, to staraj się wytrwać w czystości tyle ile możesz, nie prowokuj się obrazami i treściami które będą działać na wyobraźnię, dziękuj Panu Bogu za siebie i za to że stworzył Cię mężczyzną z takim wyposażeniem i zdolnościami jakie masz. Paradoksalnie, sposobem wyjścia z masturbacji (choć nie uważam aby twój problem był wyjątkowo duży, oprócz tej pornografii - którą absolutnie musisz wyeliminować), jest niezajmowanie się samą masturbacją, tylko rozwijanie swoich talentów w innych dziedzinach życia. Relacja z Panem Bogiem, czytanie Jego słowa, powinno być w twoich priorytetach na dużo ważniejszym miejscu, niż zajmowanie się samym grzechem (skupianie się na tym).