CiekawaXO pisze: ↑2023-04-20, 17:51
Recki :może ja głupia jestem, nie rozumiem tego co piszesz. Zrobimy po mojemu okej? Jak dzecku:Czemu podczas dni niepłodnych, gdzie nie ma możliwości(załóżmy), poczęcia, trzeba składać to nasienie w pochwie, podczas gdy nie będzie tam spełniało swojej funkcji? Tak w dwóch zdaniach poproszę, bez analogii
Krótko i na temat.
Dodano po 1 minucie 19 sekundach:
To czemu małżonkowie odkładają poczęcie, zostawmy.
Dodano po 3 minutach 59 sekundach:
Może chodzi Ci o to aby zostawić to nasienie, żeby nie zamykać drogi Bogu do stworzenia człowieka? Zostawić mu procent? Nawet minimalny?
Niektórzy próbują sobie to tłumaczyć zostawieniem minimalnego procenta szansy, szukając "sensu" tego wymogu, ale nie o to chodzi
Prawidłowo wyznaczony czas fazy lutealnej jest w 100% niepłodny, chyba że ktoś się pomyli, ale zakładając że ktoś się nie myli, to nie ma biologicznej możliwości poczęcia w tej fazie. Więc nie, nie chodzi o zostawienie ułamka procenta szans takiego działania, żeby się dziecko poczęło.
Chodzi, jak już wspomniałem, o
znaczenie aktu seksualnego który ma
w swoim przebiegu wyrażać perspektywę rodzicielstwa, niezależnie czy ono się biologicznie aktualnie realizuje czy nie. Akt seksualny nie jest tylko działaniem fizjologicznym, biologicznym, ani wyłącznie psychoseksualnym - on ma oprócz tych wszystkich wymiarów coś znaczyć, a mianowicie ma oznaczać jedność i rodzicielstwo rodziców. Aby ta perspektywa rodzicielstwa, które jest nierozerwalnie związane z małżeństwem w swojej istocie, mogła w ogóle zajść, aby mogła mieć znaczenie - to istnieje konieczność, że musi dojść do fizycznego zjednoczenia się i wytrysk musi nastąpić w pochwie, bo takie jest przeznaczenie i funkcja narządów płciowych (które całą swoją budową, działaniem, pokazują, że do tego zostały stworzone). Kościół uznał, że tych dwóch znaczeń (jedność, rodzicielstwo) nie możesz od siebie odrywać gdyż oba są ściśle ze sobą związane, patrząc antropologicznie - wynikają z istoty aktu seksualnego.
Czemu ... trzeba składać to nasienie w pochwie, podczas gdy nie będzie tam spełniało swojej funkcji?
Jeszcze raz: nie chodzi tylko o funkcję na poziomie biologicznym, chodzi o to
co małżonkowie sobie wyrażają przez daną czynność seksualną. Spójrz na to jak na język ciała -
co sobie komunikują, jeśli współżyją w pełni, w porównaniu do tego, jeśli tylko doprowadzą do orgazmu mężczyzny bez pełnego współżycia i bez zjednoczenia się. W pierwszej sytuacji jest całkowite oddanie swojego ciała drugiej osobie, przeniknięcie się w najgłębszy możliwy sposób. W drugim przypadku, jest doprowadzenie do przyjemności bez zjednoczenia się, użycie takie nie wyraża w pełni ich jedności, bycia dwoje jednym ciałem, ani nie ma tej perspektywy która jest w zjednoczeniu, że nadaje się aktowi seksualnemu perspektywę rodzicielstwa (nie biologicznego w tej chwili, tylko ukierunkowania na rodzicielstwo poprzez znaczący gest zjednoczenia się i zadziałania tak, jak to jest wpisane w naturę).
Poza tym biologicznie, nasienie też jest korzystne na poziomie mikrobiologicznym dla kobiety, lecz ten temat nie ma znaczenia moralnego - ale nawet wtedy nasienie ma pozytywną funkcję dla organizmu kobiety, nawet jeśli nie prowadzi do zapłodnienia, to tak na marginesie.