Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
ODPOWIEDZ
Nona@123
Początkujący
Początkujący
Posty: 36
Rejestracja: 22 cze 2023
Been thanked: 5 times

Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: Nona@123 » 2023-06-22, 18:24

Potrzebuję jakiejś rozmowy i pocieszenia. Mam rodzinę i przyjaciół, ale przeżywam teraz jakieś naprawdę trudne chwile w swoim życiu i nie mam ochoty zwracać się z tymi problemami do nikogo, kogo znam. Dlaczego? Nie wiem, nie mam pojęcia, ale wiem, że to ostatnia rzecz jaką bym chciała zrobić.

Nie wiem co mi jest. Nie wiem co mi dolega. Już jakiś czas jestem osobą samotną, ale poza kilkoma kryzysami, normalnie żyję i w miarę akceptuję swoje życie.

Nawróciłam się ponownie jakieś 4 miesiące temu, za co chwała Bogu, bo nie wierzyłam, że to się jeszcze wydarzy. Nawrócenie w sumie dokonało się w ciągu miesiąca za przyczyną nowo poznanego faceta, z którym się spotykałam krótko, ale wracając do tematu-Nawrócenie to było najcięższe z tych, jakie mialam do tej pory i była walka, ale przeplatana ze szczęściem, zwłaszcza dlatego, że po rekolekcjach oddałam się Maryi.
Walczyłam podwójnie, bo żywiłam uczucie do mężczyzny, z którym weszłam w relację przed nawroceniem. Długa historia. W każdym razie, wiedzialam ze nie zależy mu na mnie tak jakbym chciała, więc planowałam dać sobie z nim spokój. Jednak w trakcie nawracania się Pan dał mi poznać wiele razy, że mam się kierować przebaczeniem i z miłością podchodzic zwłaszcza do tych, którzy mnie skrzywdzili. Wiele razy dostawałam odpowiedź od Boga, kiedy chciałam się poddać, że nie mam się lękać swoich słabości, tylko polegać na Bogu i Jemu wszystko oddawać i On mnie poprowadzi. Za każdym razem kiedy mialam wątpliwości co do tego czy utrzymywać tą relację, i modliłam się o to, żeby wystarczyła modlitwa, dlatego że wiedzialam ze każdy taki kontakt kończy się moim cierpieniem, pytałam się Boga co mam czynić w tej sprawie i czy może ją oddalić ode mnie, dostawałam odpowiedź że mam się nie bać zła i wyjść mu na przeciw i ze dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i ze Bóg zna moją nędzę i ona mu nie przeszkadza by się mną posługiwać do zbawiania innych. Potrzebuje do tego tylko mojej woli. No więc już po wielu razach, w których chciałam uciec i zakończyć tą relację, w końcu powiedzialam Bogu, dobrze-uczynię jak zechcesz, ale Ty prowadź.

I mimo wszystko było dobrze, cierpiałam, modląc się za innych, ale jednocześnie radowałam z tego, że Bóg jest przy mnie.
Po każdym kontakcie z tamtym mężczyzną l, nawet jeśli nie od razu, to jakiś czas później, odnawiała się rana w moim sercu, ale starałam się oddawać to wszystko Bogu. Ofiarowałam również komunie święte w intencji nawrócenia tego człowieka, na którym mi w jakiś dziwny sposób wciąż zależy, po mimo tego że nawet nie umiem sobie wyobrazić tego jak wyglądała by nasza relacja, to nie potrafię zapomnieć. On jest ateistą. Ja katoliczką, teraz świeżo nawrócona. Zero szans. Do tego jeszcze inne sprawy i rzeczy, ale mimo wszystko nie mogę zapomnieć. Modliłam się już tryliom razy o pomoc w tej sprawie. Mamy kontakt ze sobą rzadki, bo raz na 2 tyg, albo na 3. Wiem, że zerwanie kontaktu wydaje się jedynyk rozwiązaniem na to, żebym zapomniała, a jednocześnie po tych wszystkich modlitwach i wezwaniach Bożych, które wciąż wierzę że były od Boga czuję że zawiodę Boga. Ze moze chciał przeze mnie dac iskierka temu człowiekowi, tak jak mi przekazał ją przez tego chłopaka, przez którego się nawróciłam. Jednocześnie czułam, że taka jest moja pokuta. To właśnie cierpienie.


W kazdym razie, teraz samotność sięga zenitu. Jestem w takim stanie, że mam wrażenie że nigdy to się nie skończy. Ze juz zawsze będę sama. Oddałam WSZYSTKO Bogu, ale znowu pojawiły się kalkulacje.ze przcież już mam 30 lat, zegar tyka, nie mam męża i dzieci, ani nawet chlopaka. Do tego teraz się nawróciłam więc jeszcze bardziej ograniczyłam sobie możliwości poznania kogoś. Nie rozumiem jak Bóg działa w moim życiu. W takich chwilach kompletnie nie rozumiem. Wiem, że teraz jakiś bunt znowu się odzywa we mnie, że może to próba której poprzednim razem nie zdałam. Wiem, że gdybym napisala do tego faceta, o którym ciągle myślę, to byśmy się spotkali i spędzili przyjemnie czas, ale oczywiście w grzechu, ale chociaż przez chwilę nie czułabym się samotna. Wiem że Bóg tego nie chce, a ja teraz chce żyć z Bogiem. Wiem że Jezus nie powiedział że będzie łatwo., ale jest naprawdę trudno. Chcę być dzielna i odważna dla Boga. Chcę pełnić Jego Wolę. Tylko boję się, że nie wytrzymam. Modlę się, ale teraz nie słyszę nic... Pustkę i samotność. Już mi nie odpowiada. To jest straaasznie przykre. Serce się łamie bo czuję się jakby nikt mnie nie mógł zrozumieć. Tego bólu w sercu. Kocham swoją rodzinę i bliskich, ale jestem sama w nowym mieście, więc mam do nich daleko. Wiem że mogę zadzwonić, ale nie mam na to ochoty. Nie znam nikogo w nowym mieście, prócz tego z którym byłam w relacji (relacja naprawdę skomplikowana, nie byłam w niej święta i trochę obydwoje siebie raniliśmy).

Nie rozumiem dlaczego wszystkim dookoła się tak układa, zwłaszcza w związkach, a ja przez ostatnie 3 lata chodziłam na randki żeby poznawać facetów i zawsze coś było nie tak. Z początku byli to katolicy, ale później straciłam wiarę i zalozylam normalna aplikacje randkową. Potem robilam przerwy i tak w kółko. I wtedy właśnie weszłam w relację z mężczyzną, bo już byłam strasznie stęskniona do jakiejkolwiek bliskości. Jestem już tym zmęczona kolejnym próbowaniem. Niby jestem ładna i podobno wyglądam młodziej, z charekteru introwertyczna, ale nie na pierwszy rzut oka. To ja odrzucałam większość tych facetów. Modliłam się, żeby Bóg naprawił moje serce, bo moze coś bię źle, że odrzucam tych mężczyzn, ale zawsze kierowalam sie instynktem. Nie rozumiem dlaczego inne dziewczyny nie mają problemu ze znalezieniem fajnego faceta. Wiem przecież że tacy są. Z resztą wiem że każdy na swój sposób jest fajny, ale w relacji musi być jakieś dopasowanie i jakieś przyciąganie. Nie potrafię bez tego.

W tamtą relację weszłam właśnie przez żale i lęki, które się we mnie nagromadziły w taki stopniu, że nie wytrzymałam. Z mojego otoczenia praktycznie każdy żyje sobie jak chce. Ten znajomy przez którego się nawróciłam jest w zasadzie jedyną osobą, która żyje wiarą, tak jak moje serce zawsze tego pragnęło, ale było za słabe.

Boję się że mam za mało czasu. Cierpię w samotności. Boję się tej relacji, która wciąż wisi w powietrzu przez to, że staralam się wypełniać Bozą wolę (tu muszę zaznaczać ze usilnie ODDAWAŁAM Maryi i Jezusowi wszystkie moje relacje z ludźmi, i w tym właśnie z nim, oraz jego samego również i dostawałam już wielokrotnie łaskę czystej miłości zarówno w kierunku tego faceta jak i innych ludzi). Teraz jest znowu jakiś czas próby i juz nie mogę tego znieść. Nie wiem co mam robić w swoim życiu. Poza Bogie juz nic nie ma sensu, a Bóg jakby mnie opuścił. Ból tego, że nie mam rodziny, o której marzylam i pragnienie to jest tak odległe a biorąca pod uwagę moje szczęsvie do relacji i to że nawet nie mma jak poznać nowyhh ludzi niż tak jak do tej pory czyli przez aplikacje, które usunęłam sprawia że tymbardziej jest to po niemożliwe. Jak wytrwać? Skąd brać nadzieję? Skoro Bóg nie odpowiada...

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 15003
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4221 times
Been thanked: 2960 times
Kontakt:

Re: Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: Dezerter » 2023-06-22, 18:56

Masz nieuporządkowane życie, to pewne
tęsknisz bardzo za związkiem , to pewne
jesteś jeszcze młoda i masz czas, to pewne
Bóg na pewno nie chce byś cierpiała, czy spała (bo nie do końca rozumiem?) z facetami, kimkolwiek by nie byli, to nie był na pewno głos Boga :!:
Mamy wątek, taki towarzyski, rozejrzyj się bo nie pamiętam (kto pomoże?) znajdziesz tam wiele ważnych i pożytecznych informacji.
Tyle mojego wsparci, bo żonaty jestem B-)
zostań z nami rozgość się jest u nas sporo osób, więc ... morze atrakcyjna 30-latka znajdzie wsparcie dobrej duszy?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
bei
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 251
Rejestracja: 11 lis 2019
Has thanked: 10 times
Been thanked: 48 times

Re: Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: bei » 2023-06-22, 19:23

Nona@123 pisze: 2023-06-22, 18:24
Walczyłam podwójnie, bo żywiłam uczucie do mężczyzny, z którym weszłam w relację przed nawroceniem. Długa historia. W każdym razie, wiedzialam ze nie zależy mu na mnie tak jakbym chciała, więc planowałam dać sobie z nim spokój. Jednak w trakcie nawracania się Pan dał mi poznać wiele razy, że mam się kierować przebaczeniem i z miłością podchodzic zwłaszcza do tych, którzy mnie skrzywdzili. Wiele razy dostawałam odpowiedź od Boga, kiedy chciałam się poddać, że nie mam się lękać swoich słabości, tylko polegać na Bogu i Jemu wszystko oddawać i On mnie poprowadzi. Za każdym razem kiedy mialam wątpliwości co do tego czy utrzymywać tą relację, i modliłam się o to, żeby wystarczyła modlitwa, dlatego że wiedzialam ze każdy taki kontakt kończy się moim cierpieniem, pytałam się Boga co mam czynić w tej sprawie i czy może ją oddalić ode mnie, dostawałam odpowiedź że mam się nie bać zła i wyjść mu na przeciw i ze dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i ze Bóg zna moją nędzę i ona mu nie przeszkadza by się mną posługiwać do zbawiania innych. Potrzebuje do tego tylko mojej woli. No więc już po wielu razach, w których chciałam uciec i zakończyć tą relację, w końcu powiedzialam Bogu, dobrze-uczynię jak zechcesz, ale Ty prowadź.

I mimo wszystko było dobrze, cierpiałam, modląc się za innych, ale jednocześnie radowałam z tego, że Bóg jest przy mnie.
Po każdym kontakcie z tamtym mężczyzną l, nawet jeśli nie od razu, to jakiś czas później, odnawiała się rana w moim sercu, ale starałam się oddawać to wszystko Bogu. Ofiarowałam również komunie święte w intencji nawrócenia tego człowieka, na którym mi w jakiś dziwny sposób wciąż zależy, po mimo tego że nawet nie umiem sobie wyobrazić tego jak wyglądała by nasza relacja, to nie potrafię zapomnieć. On jest ateistą. Ja katoliczką, teraz świeżo nawrócona. Zero szans. Do tego jeszcze inne sprawy i rzeczy, ale mimo wszystko nie mogę zapomnieć. Modliłam się już tryliom razy o pomoc w tej sprawie. Mamy kontakt ze sobą rzadki, bo raz na 2 tyg, albo na 3. Wiem, że zerwanie kontaktu wydaje się jedynyk rozwiązaniem na to, żebym zapomniała, a jednocześnie po tych wszystkich modlitwach i wezwaniach Bożych, które wciąż wierzę że były od Boga czuję że zawiodę Boga. Ze moze chciał przeze mnie dac iskierka temu człowiekowi, tak jak mi przekazał ją przez tego chłopaka, przez którego się nawróciłam. Jednocześnie czułam, że taka jest moja pokuta. To właśnie cierpienie.
Jak facetowi na Tobie nie zależy to raczej nie jesteście dla siebie. Możesz sie modlić o jego nawrocenie, ale wiązać się z kimś by go nawrócic to nie jest dobry pomysł.
Nona@123 pisze: 2023-06-22, 18:24
Nie rozumiem dlaczego wszystkim dookoła się tak układa, zwłaszcza w związkach, a ja przez ostatnie 3 lata chodziłam na randki żeby poznawać facetów i zawsze coś było nie tak. Z początku byli to katolicy, ale później straciłam wiarę i zalozylam normalna aplikacje randkową. Potem robilam przerwy i tak w kółko. I wtedy właśnie weszłam w relację z mężczyzną, bo już byłam strasznie stęskniona do jakiejkolwiek bliskości. Jestem już tym zmęczona kolejnym próbowaniem. Niby jestem ładna i podobno wyglądam młodziej, z charekteru introwertyczna, ale nie na pierwszy rzut oka. To ja odrzucałam większość tych facetów. Modliłam się, żeby Bóg naprawił moje serce, bo moze coś bię źle, że odrzucam tych mężczyzn, ale zawsze kierowalam sie instynktem. Nie rozumiem dlaczego inne dziewczyny nie mają problemu ze znalezieniem fajnego faceta. Wiem przecież że tacy są. Z resztą wiem że każdy na swój sposób jest fajny, ale w relacji musi być jakieś dopasowanie i jakieś przyciąganie. Nie potrafię bez tego.
Nie wydaje Ci sie ze trochę idealizujesz relacje innych osób. Jeśli wszyscy są tacy szczęśliwi to dlaczego w Warszawie 2 na 3 małżeństwa sie rozwodzą? Dlaczego mamy tyle zdrad i przemocy w związkach. Wiele osób jest samotnych bo nie znaleźli drugiej osoby która odwzajemniłaby ich miłość. Wiele osób tkwi w zwiazkach bez miłości albo nie znają osoby z którą są w zwiazku i kochają jej wyobrażenie, a nie realnego człowieka.

krystian.zawistowski
Gaduła
Gaduła
Posty: 835
Rejestracja: 5 gru 2020
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 146 times
Been thanked: 197 times

Re: Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: krystian.zawistowski » 2023-06-22, 20:10

Z oddawaniem się Maryi i pełnieniem Woli Bożej polecam zrobić to (i w ogóle wracać do Św. Ludwika de Montfort,)
228. W pierwszym tygodniu ofiarują w duchu pokory wszystkie swe modlitwy i akty pobożności, z prośbą o poznanie samych siebie i o żal za grzechy. W tym celu mogą, jeśli zechcą, rozmyślać nad tym, co powiedziałem wyżej o naszym złym wnętrzu (...). Będą prosili Pana naszego i Jego Ducha Świętego o światło: Panie, spraw, żebym przejrzał213. Spraw, abym poznał samego siebie (św. Augustyn). Codziennie będą odmawiać Litanię do Ducha Świętego i będą się uciekali do Najświętszej Dziewicy z prośbą o tę wielką łaskę, będącą podstawą dla wszystkich innych łask.
http://www.montfortanie.pl/traktat-o-pr ... l?start=17

To nie działa na zasadzie oddaję to, to i to, i będzie jak sobie wyobrażam. Trafiają się różne przykre rzeczy po drodze. Głęboko wierzący katolicy których ja znam raczej muszą zakasać rękawy do różnych mało atrakcyjnych czynności, ale z nabożeństw i sakramentów odprawianych właściwie płynie dla nich umocnienie, pokój i wytrwałość.

Pomysł żeby kontaktować się z tym facetem i usiłować wiązać się z nim uważam za zły. Znajdź se kierownika duchowego i stałego spowiednika i rób to, co on mówi, bo tak właśnie Bóg udziela Ducha Świętego w sposób zwyczajny. A emocje i uczucia są złym doradcą i trzeba wielkiej pokory do ich rozeznawania; to, co nazywasz natchnieniami od Boga wcale nie musi nimi być.
Ostatnio zmieniony 2023-06-22, 20:16 przez krystian.zawistowski, łącznie zmieniany 10 razy.
https://kzaw.pl/
https://www.youtube.com/channel/UCdC4jo ... o3tVw_F3cQ
"I nikt nigdy na próżno nie uciekał się do przemożnego Jej wstawiennictwa, kto z pobożną i ufną modlitwą do Niej się udawał." Pius IX o modlitwie do Maryji

Nona@123
Początkujący
Początkujący
Posty: 36
Rejestracja: 22 cze 2023
Been thanked: 5 times

Re: Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: Nona@123 » 2023-06-22, 20:31

Wypociłam tu już wcześniej swoją odpowiedź, ale niestety nie zapisała się :/

W każdym razie jeśli chodzi o sypianie z facetami, z którymi się spotykam - to tego nie robię, nawet przed nawróceniem. Wyjątkiem był ten, z którym byłam w relacji i mimo, że nadal mamy kontakt ze sobą, to nie widzieliśmy się już chyba 4 miesiące. Tylko kontakt przez wiadomości. Zranił mnie, więc otworzyłam się na inne relacje. Jak chciał się spotkać, to spotykałam się z tym znajomym, przez którego zaczęłam się nawracać. a on pisał i przepraszał, i twierdził, że wie, że mnie trochę zranił, bo mi zależało i że jemu też i tak dalej i że jak będę znowu sama i będę chciała wyjść gdzieś czy coś, to mam dać mu znać. Pisałam że ok, ale nie dałam znać. Po jakimś czasie znowu się odezwał i zapytał czy się z kimś spotykam i czy nie pójdziemy na piwo. ja że nawrócona, to oczywiście modliłam się do Boga o to, żeby prowadził jak obiecał i powiedziałam temu facetowi o swoim nawróceniu. Pytał czy to oznacza brak seksu, potwierdziłam i zaznaczyłam, że jeśli chce iść na piwo, to tylko po przyjacielsku i on że ok i wstępnie się umówiliśmy, potem przełożyliśmy na inny czas i się nie spotkaliśmy. Znowu się odezwał i chciał się spotkać, ale zaczęłam się spotykać z innym katolikiem, a jemu powiedziałam że ze znajomymi. On wtedy twierdził że cały czas chce się spotkać, ale brakuje mu czasu, bo ma dużo pracy i bla bla. No i później ja się odezwałam, pisaliśmy trochę i pół żartem i pól serio stwierdził, że szkoda tego mojego nawrócenia i deklarował ze chciałby się spotkać dalej, tylko nie wie jeszcze kiedy, bo z pracą ciężko . Podsumowując wiem jak to wszystko brzmi i cały cza brałam pod uwagę to, że leci sobie w kulki, ale starałam się od nawrócenia oddawać to wszystko Bogu i Jego się słuchać i prosić, żeby oddalił, to co sprzeciwia się Jego Woli, jednocześnie odczuwając jakąś słabość do tego mężczyzny, ale też i współczucie. W każdym razie pytał czy chociaż przytulać się można itp na co ja, że nie bardzo i że to z chłopakiem swoim można i na tym się skończyło, że znowu kiedyś się mamy spotkać, ale tak w zasadzie to nie wiadomo kiedy i wiem ze jakbym napisała, to na seks by przyjechał od razu, ale rzecz jasna nie chcę tego. Nie po to, Bóg znów się pochylił nade mną, by te wszystkie łaski miały teraz przepaść przez to, że czuję się "samotna". Bardziej wkurza mnie to, że po mimo tego, że widzę wady tego faceta, to wciąż użalam się nad nim i jednocześnie zmuszam się z Maryją do wręcz heroicznego kochania go, w tych jego słabościach, nawet jeśli mówiąc tak brzydko "obraca" teraz inne laski. Boli mnie to, ale jednocześnie wiem, ze muszę zarówno w nim jak i w innych ludziach przede wszystkim i na pierwszym miejscu widzieć Chrystusa i pocieszać Go w tych sercach, w których czuje się zapomniany.

I tak, z pewnością idealizuję inne związki, ale biorąc pod uwagę, to jak długo już sama jestem, to akurat sama się sobie nie dziwię

P.S. dziękuję za Wasze odpowiedzi :)

Dodano po 10 minutach 53 sekundach:
krystian.zawistowski pisze: 2023-06-22, 20:10 To nie działa na zasadzie oddaję to, to i to, i będzie jak sobie wyobrażam. Trafiają się różne przykre rzeczy po drodze. Głęboko wierzący katolicy których ja znam raczej muszą zakasać rękawy do różnych mało atrakcyjnych czynności, ale z nabożeństw i sakramentów odprawianych właściwie płynie dla nich umocnienie, pokój i wytrwałość.

Pomysł żeby kontaktować się z tym facetem i usiłować wiązać się z nim uważam za zły. Znajdź se kierownika duchowego i stałego spowiednika i rób to, co on mówi, bo tak właśnie Bóg udziela Ducha Świętego w sposób zwyczajny. A emocje i uczucia są złym doradcą i trzeba wielkiej pokory do ich rozeznawania; to, co nazywasz natchnieniami od Boga wcale nie musi nimi być.
Zerwanie z nim znajomości akurat byłoby czymś, co by mnie nieco uwolniło od tego cierpienia, więc zrobiłabym to z miłą chęcią. Dosyć mocno to przemodlałam w owym czasie i nawet od dwóch różnych spowiedników usłyszam odpowiedzi, Jeden z nich mówił, ze mam się modlić za tych którzy mnie skrzywdzili, że to jest moje powołanie i mam okazywać miłosierdzie i nie oceniać (temu nic nie wspominałam o relacji czy o krzywdzie ani kompletnie nic, co miałoby tłumaczyć to co do mnie powiedział). Od drugiego zaś, któremu wspomniałam o tej relacji z ateistą i o tym, że nie wiem co mam z nią zrobić, po zapytaniu czy jest seks i ile mam lat (co mnie zaskoczyło), usłyszałam że mam czekać, że mam się modlić i ufać Bogu i więcej się uśmiechać

Dodano po 5 minutach 40 sekundach:
z tymże zaznaczę tu jeszcze, że to nie jest tak, ze ja nie wierzę w jego nawrócenie. Wierzę, inaczej bym się o to nie modliła. A raczej zaczęłam wierzyć dopiero jak zaczęłam otrzymywać takie odpowiedzi, żeby dać się poprowadzić Bogu i zaufać , a on się mną posłuży według Jego Woli i że to już mam zostawić Jemu, tak samo jak owoce które są sprawą pomiędzy nim a Bogiem. Dopiero wtedy zaczęłam wierzyć, że on może się nawrócić, ale nadal myślę, ze może to być za rok, za 10 lat, a może na łożu śmierci. Odebrałam to jako pokutę, by modlić się za niego, bo być może w jego otoczeniu nie ma żadnej osoby, która by się za niego modliła (jest bardzo samotny).

Awatar użytkownika
CiekawaXO
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6295
Rejestracja: 12 mar 2023
Has thanked: 877 times
Been thanked: 712 times

Re: Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: CiekawaXO » 2023-06-22, 22:42

Albo chcesz żeby się nawrocił i wtedy macie większą szansę a bycie razem? Nie żywisz takiej nadziei?

krystian.zawistowski
Gaduła
Gaduła
Posty: 835
Rejestracja: 5 gru 2020
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 146 times
Been thanked: 197 times

Re: Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: krystian.zawistowski » 2023-06-23, 09:11

@Nona@123
Święci polecają się modlić za dusze czyśćcowe i konających. Gdy to robisz, to wiesz, że Twoja motywacja płynie tylko z wiary.
W takich sytuacjach jak ta istnieje niebezpieczeństwo, że chcesz coś po prostu zyskać przy użyciu Pana Boga, i co więcej to może być dla Ciebie przeszkodą, ze względu na niezdrowe przywiązanie do tego człowieka.

Kobiety mają czasem takie marzenia naprawienia "łobuza"i kończą się one nierzadko wejściem w związek po zracjonalizowaniu sobie tego jako tako, a potem różnymi wielkimi przykrościami czy też zostawieniem na lodzie, gdy pojawiają się obowiązki. A niestety człowiek liberalny stoi pod tym względem niżej od części muslimów i innych pogan, którzy chociaż mają świadomość, że są odpowiedzialni za rodzinę i dzieci (inna sprawa, że kobiety są tam bardzo źle traktowane). Zastanów się może jak taki związek z niewierzącym, którego szukasz na portalach miałby wyglądać, biorąc pod uwagę ten problem, statystyki rozwodów i rozbieżność poglądów w kwestiach takich jak np. antykoncepcja.

Jak chcesz kogoś nawrócić i sama nie poddawać się wpływom, to może naucz się też jakichś argumentów za wiarą (https://www.apologetyka.info/, materiały wrzucane przez użytkowników tutaj np. @Marek_Piotrowski . No i ja też napisałem parę tekstów z punktu widzenia ścisłowca www.kzaw.pl)
Ostatnio zmieniony 2023-06-23, 09:46 przez krystian.zawistowski, łącznie zmieniany 4 razy.
https://kzaw.pl/
https://www.youtube.com/channel/UCdC4jo ... o3tVw_F3cQ
"I nikt nigdy na próżno nie uciekał się do przemożnego Jej wstawiennictwa, kto z pobożną i ufną modlitwą do Niej się udawał." Pius IX o modlitwie do Maryji

Nona@123
Początkujący
Początkujący
Posty: 36
Rejestracja: 22 cze 2023
Been thanked: 5 times

Re: Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: Nona@123 » 2023-06-23, 11:19

Dzięki wszystkim. Już jest lepiej. Wczoraj miałam taki kryzys po paru dniach i włączył mi się jakiś rodzaj paniki.

Przydało się takie chłodniejsze spojrzenie na te sprawy

Nona@123
Początkujący
Początkujący
Posty: 36
Rejestracja: 22 cze 2023
Been thanked: 5 times

Re: Jest w tej chwili tu jakaś dobra dusza, która wesprze?

Post autor: Nona@123 » 2023-06-23, 16:07

krystian.zawistowski pisze: 2023-06-23, 09:11
Kobiety mają czasem takie marzenia naprawienia "łobuza"i kończą się one nierzadko wejściem w związek po zracjonalizowaniu sobie tego jako tako, a potem różnymi wielkimi przykrościami czy też zostawieniem na lodzie, gdy pojawiają się obowiązki.
A tu przyznaję rację niestety... Właśnie ta ostatnia relacja mi to uświadomiła, że czuję "chemię" z takimi, którzy generalnie chcą mnie tylko zaliczyć, tudzież po prostu przyjemnie sobie żyć (jak np. mój były narzeczony z którym byłam 5 lat) i zazwyczaj w porę się skumałam i nie korzystałam, a na starość zgłupiałam i tez chyba z tej tęsknoty za związkiem i bliskością z mężczyzną.

W kazdym razie ta relacja teraz, uswiadomiła mi, że ta chemia jest tym czego brakowało mi w dzieciństwie w relacji z ojcem. Dokładnie ten sam schemat. Dlatego tych, którzy się starają i którym zależy "za bardzo" odrzucam, bo w podświadomości mam zakodowane, że to nie jest "miłość", bo miłość damsko-męska jest wtedy jak facet mnie nie dostrzega, ignoruje i generalnie tylko czasem przypomina sobie o moim istnieniu. Czyli dokładnie tak jak mój ojciec w dzieciństwie. Teraz ta relacja jest w dyszkę, ale schemat w podświadomości gdzieś został. Nie mam żalu, bo każdy ma jakieś rany mniejsze lub większe. Moi rodzice są wspaniali, starali się według swojego rozumienia i oni też mieli swoje rany. Jesteśmy ofiarami ofiar. Ale żałuję, że ta świadomość przyszła dopiero teraz.

krystian.zawistowski pisze: 2023-06-23, 09:11 Jak chcesz kogoś nawrócić i sama nie poddawać się wpływom, to może naucz się też jakichś argumentów za wiarą
No właśnie argumenty są spoko, ale ostatecznie, wierzę w to, że najskuteczniej nawracać można swoją postawą miłości do bliźniego, a przede wszystkim do Boga. Życiem codziennym. Kiedyś traktowałam wiarę, jako coś prywatnego, ale teraz uważam, że trzeba po prostu wiedzieć kiedy się odezwać a kiedy milczeć i modlić się cały czas. Modlić się i kochać, jak to jakiś Święty powiedział.

ODPOWIEDZ