Dezerter pisze: ↑2023-10-20, 23:30
Arek pisze: ↑2023-10-20, 22:49
Twój wybór ale pamiętaj nie wiemy kiedy umrzemy i warto być przygotowanym jeśli to zależy od nas.
Miałem okres w życiu gdy tak myślałem, ale zrozumiałem, że takim myśleniem obrażam Boga " bo mu nie ufam, bo traktuję jak policjanta, bo nie ufam słowom Jezusa, że ciągle wstawia się za nami u Ojca, bo nie zaufałem, że on odkupił wszystkie moje grzechy te wyspowiadane i nie, bo nie ufam w Jego Miłosierdzie, dobroć i miłość.
Ktoś, kto poznał Słowo i Miłość i ufa, ten ma nieco inne podejście niż formalizm i buchalteria- to nie na tym polega życie duchowe.
Ale podkreślam że to moje widzenie tego na dziś, w drodze duchowej do domu Ojca. Każdy ma swoją i jest na innej ścieżce i etapie, więc musi z kierownikiem duchowym ustalać swoją strategie na świętość.
A czy myśląc w taki sposób nie nadużywamy Miłości i Miłosierdzia Bożego? Jeśli taki jest nasz Bóg to przecież mogę być na Mszy Świętej i czynnie nie brać udziału w zjednoczeniu z Nim? Patrzeć i być obok Jezusa, który stoi przede mną. Czy to On ma mnie ciągnąć za rękę? On czeka zawsze, byśmy byli z Nim i w Nim w stanie Łaski Bożej. Jeśli On jest przede mną to powinienem mieć czyste serce i powinienem wyspowiadać się ze złogu nawet dnia codziennego nie mówiąc o grzechach ciężkich (bo tu to oczywiste jak dzień i noc). Im bardziej przeciągamy kwestię spowiedzi do 3 m-cy, pół roku tym jest większy lęk i pamięć jest słabsza.
Święci swoim przykładem jednak wskazywali na systematyczne spowiedzi. Od 3 lat staram się to czynić nie rzadziej niż raz w miesiącu, a zdarza się, że się spowiadałem i po tygodniu, dwóch i trzech tygodniach. Oczywiście, bo czułem potrzebę. Nie chodzi o to by biegać niepotrzebnie. Ale uważam, że chyba już lepiej w tą stronę, niż chociażby raz lub dwa razy na rok.
Oczywiście prawdą jest, że jesteśmy na różnym etapie duchowym.
Tutaj warto zauważyć, że Adam i Ewa byli w stanie Łaski Uświęcającej w momencie stworzenia. Czyli Boga Wolą było, aby byli Świętymi już w momencie pojawienia się na tym świecie. To też daje do myślenia, że pragnieniem Boga jest nasza świętość i najlepiej, byśmy pragnęli być nieustannie na takim etapie.
Jeszcze mogę powiedzieć ze swojego doświadczenia, że w momencie gdy zmieniło się moje życie ale to była moja wola na to bliższe z Bogiem czuję się wolnym w znaczeniu też, że mogę panować nad sobą w większym stopniu niż to miało miejsce kiedyś. Więcej rozumiem, wybaczam, modlę się nieustannie i wszystko przychodzi z mniejszym wysiłkiem o to by stawać się lepszym. Ten wysiłek w momencie przemiany był ogromny, duży strach, lęk, wymagało to dużej determinacji i konsekwencji. Nawet takie zwykłe przeprosiny rodziców czy rodzeństwa były nielada wyzwaniem.
Podsumowując uważam, że lepiej starać się jeśli to ma od nas zależeć, aby jednak otwierać drzwi Chrystusowi i nie czekać na pukanie z Jego strony. Oczywiście On pragnie, by te drzwi były otwarte zawsze, byśmy byli czujni i nie spali kiedy On przychodzi. Chrystus zaprasza wszystkich bez wyjątku do wspólnej uczty. Dlatego starajmy się nie zniechęcać do tej uczty ale zapraszać wszystkich zarówno sprawiedliwych jak i grzeszników.
W moim przypadku to nie formalizm i buchalteria, a policjantem staram się być sam dla siebie, bo w tym jest pewnego rodzaju napominanie a przez to porządek. Kościół niczego nie każe robić, Kościół pokazuje drogę jest drogowskazem i nie narzuca niczego. Inna kwestią jest to jak my odbieramy Jego rolę i co w naszych głowach powoduje głos nie pochodzący od Boga.
Powiem jeszcze o takiej sytuacji z mojego życia. Stałem w kolejce do spowiedzi, była długa. Pojawiła się myśl, że nie zdołam się wyspowiadać. I tutaj odwołanie do tego kiedy mogłem w życiu pójść do spowiedzi, a nie poszedłem, bo znalazłem wytłumaczenie. Pytanie Jezu czy ja nie zdążę się wyspowiadać? Ty przecież jesteś zawsze dla mnie i czekasz. Zabrakło czasu dziś i czuję pustkę, żal, że kiedy miałem szansę to z niej nie skorzystałem. Ale co Jezus mi odpowiedział, proszę jeśli chcesz jestem dla Ciebie. Wyspowiadałem się na drugiej Mszy Świętej, które były jedna po drugiej. Pojawił się uśmiech w duchu, dałeś mi kolejna szansę. Dziękuję
Jezus Chrystus jest moim Królem.