Marek_Piotrowski pisze: ↑2023-08-11, 22:58
Wydaje się, że są dwa znaczenia "Być jak Bóg": negatywne i pozytywne.
Negatywne widzimy w Księdze Rodzaju - jest to uzurpacja, wchodzenie w Boże kompetencje: chcemy sami decydować co jest dobre, a co złe.
Pozytywne to "upodabnianie się do Boga" (czy może "przywracanie podobieństwa") i jest jak najbardziej pożądane.
To jest ideał:
"Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest."/1J 3,2/
A mi się wydaje, ze celem nie jest "upodabniane" (chyba, że doprecyzujesz co masz na myśli). Osobiście powiedziałbym, iż chodzi "zjednoczenie" czy "przebóstwienie" jako cel naszego ziemskiego życia, chwili doczesnej. W myśl tego co głosi św. Paweł, a za nim powtarzają mistycy.
"To właśnie chciał wyrazić św. Paweł (Ga 2,20), gdy mówił: Vivo autem iam non ego, vivit vero in me Christus; <<Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus>>. Tym wyrażeniem "już nie ja żyję" tłumaczy, że chociaż sam żył, nie żył swoim życiem, gdyż był przeobrażony w Chrystusa. Jego życie było więc bardziej boskie niż ludzkie i mógł powiedzieć, że nie on żyje, lecz żyje w nim Chrystus.
8. O tym upodobnieniu i przeobrażeniu możemy powiedzieć, że jego życie i życie Chrystusa było jednym życiem przez zjednoczenie miłości. Doskonałe urzeczywistnienie tego będzie w niebie, w życiu Bożym, dla tych wszystkich, którzy zasługują na oglądanie siebie w Bogu. Przeobrażeni w Boga będą tam żyli życiem Bożym, a nie swoim życiem, choć właściwie i swoim życiem, gdyż życie Boże będzie ich życiem. I wtedy będą mogli naprawdę powiedzieć: żyjemy my, ale nie my, gdyż Bóg żyje w nas." (PD S12, p.7-8, s.110-110)
Oczywiście nie każdemu jest to dane, nie każdego droga ku zjednoczeniu wygląda podobnie, ale jest to jakiś kierunek, ku któremu warto spoglądać.
Nie wiem co może oznaczać "upodabniać się do Boga" czy "przywracać podobieństwo". Nie wiem czy naszym celem jest powrót do Raju czy jego "przekroczenie" w miłosnym (czytaj Duchowym) zjednoczeniu z Bogiem poprzez Chrystusa.
Skoro jednak jest szansa, iż zjednoczenie z Bogiem w życiu wiecznym jest czymś więcej niż stan w Raju to rodzi się we mnie nawet wątpliwość (hipotetyczna) czy grzech był, a nawet jest, czymś jedynie złym. W sensie czy nie miał/ma w sobie, poprzez obnażenie słabości ludzkiej, pierwiastka prorozwojowego.
"To nie moje cnoty otwierają mnie na Boga, lecz moje słabości, moja niemoc, a nawet moje grzechy." ks. J. Prusak
Czasem odnoszę, może błędne wrażenie, że w jakimś stopniu to grzech pozwolił nam świadomie wybrać i zbliżyć się do Boga.