Kościół nie decyduje to nie wyrocznia.
Reszta to demagogia, oparta zresztą na słabej znajomości historii.
Seks w małżeństwie
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 24348
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 3535 times
- Been thanked: 5806 times
- Kontakt:
- Viridiana
- Zasłużony komentator
- Posty: 2173
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 771 times
- Been thanked: 566 times
Re: Seks w małżeństwie
Jakoś mnie ostatnio zastanawia ten temat antykoncepcji, więc pozwolę sobie odgrzać kotleta - to znaczy, wątek.
Mam wrażenie, że jeżeli już spotykam jakieś próby wyjaśnienia tego tematu, to często są laniem wody.
Parę pytań ode mnie:
1) Słyszałam kiedyś argument, że nie wolno stosować sztucznej antykoncepcji (pozwolę sobie na stosowanie terminów "sztuczna antykoncepcja" vs "naturalna antykoncepcja", bo nie do końca przekonuje mnie gra słowna pt. "NPR nie jest antykoncepcją") bo to negowanie naturalnego cyklu kobiety, który stworzył Pan Bóg - tylko właściwie dlaczego akurat w tej jednej jedynej sferze życia ma być "naturalnie"? W wielu sferach życia przecież wcale nie jesteśmy tacy zgodni z naturą - korzystamy z techniki i innych osiągnięć cywilizacji.
2) Dlaczego ta kwestia w Kościele jest określona tak mocno - tzn. jako ogólnie obowiązujący zakaz używania antykoncepcji, a nie zachęta do NPR-u z jednoczesnym pozostawieniem możliwości wyboru? Nie wiem, czy rozumiecie, co mam na myśli, ale tak sobie myślałam, że dla mnie ta zasada miałaby więcej sensu, gdyby działała podobnie do wskazań dotyczących posiadania dzieci w małżeństwie - czyli Kościół pokazuje kierunek, do którego należy dążyć (urodzenie kolejnego dziecka, stosowanie NPR-u), ale każdy wierny może rozsądzić w swoim sumieniu, czy w swojej obecnej sytuacji jest na to gotowy.
3) Było w tym wątku sporo o ubezpłodnieniu - ale dlaczego (tak dokładnie) miałoby być ono problematyczne?
Dopowiadając pewien kontekst, jeśli chodzi o moje przemyślenia: ja widzę wartość w stosowaniu NPR-u, bo (tak sobie wyobrażam) ono przypomina małżonkom o tym, że ta płodność istnieje, że też była w zamyśle Boga i że trzeba być za nią odpowiedzialnym nawet wtedy, gdy w 100% chcemy zapobiec pojawieniu się dziecka - tylko mam z tyłu głowy to, że są takie pary, gdzie te naturalne metody mogą być problematyczne, a całkowity zakaz antykoncepcji stawia je w co najmniej bardzo niezręcznej sytuacji.

Mam wrażenie, że jeżeli już spotykam jakieś próby wyjaśnienia tego tematu, to często są laniem wody.
Parę pytań ode mnie:
1) Słyszałam kiedyś argument, że nie wolno stosować sztucznej antykoncepcji (pozwolę sobie na stosowanie terminów "sztuczna antykoncepcja" vs "naturalna antykoncepcja", bo nie do końca przekonuje mnie gra słowna pt. "NPR nie jest antykoncepcją") bo to negowanie naturalnego cyklu kobiety, który stworzył Pan Bóg - tylko właściwie dlaczego akurat w tej jednej jedynej sferze życia ma być "naturalnie"? W wielu sferach życia przecież wcale nie jesteśmy tacy zgodni z naturą - korzystamy z techniki i innych osiągnięć cywilizacji.
2) Dlaczego ta kwestia w Kościele jest określona tak mocno - tzn. jako ogólnie obowiązujący zakaz używania antykoncepcji, a nie zachęta do NPR-u z jednoczesnym pozostawieniem możliwości wyboru? Nie wiem, czy rozumiecie, co mam na myśli, ale tak sobie myślałam, że dla mnie ta zasada miałaby więcej sensu, gdyby działała podobnie do wskazań dotyczących posiadania dzieci w małżeństwie - czyli Kościół pokazuje kierunek, do którego należy dążyć (urodzenie kolejnego dziecka, stosowanie NPR-u), ale każdy wierny może rozsądzić w swoim sumieniu, czy w swojej obecnej sytuacji jest na to gotowy.
3) Było w tym wątku sporo o ubezpłodnieniu - ale dlaczego (tak dokładnie) miałoby być ono problematyczne?
Dopowiadając pewien kontekst, jeśli chodzi o moje przemyślenia: ja widzę wartość w stosowaniu NPR-u, bo (tak sobie wyobrażam) ono przypomina małżonkom o tym, że ta płodność istnieje, że też była w zamyśle Boga i że trzeba być za nią odpowiedzialnym nawet wtedy, gdy w 100% chcemy zapobiec pojawieniu się dziecka - tylko mam z tyłu głowy to, że są takie pary, gdzie te naturalne metody mogą być problematyczne, a całkowity zakaz antykoncepcji stawia je w co najmniej bardzo niezręcznej sytuacji.
Bardzo to pięknie zapominać o sobie, ale trzeba wiedzieć, komu lub czemu się poświęcamy (Simone de Beauvoir)