sens życia
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13889
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2034 times
- Been thanked: 2222 times
sens życia
Od zawsze zastanawiam się co jest celem istnienia.
Po wielu latach doszedłem do wniosku, że jest nim samo "Jego poszukiwanie".
A następnie, że On (poszukiwany) jest Bogiem.
Czy poszukiwanie Boga, można nazwać Relacją i dalej Istotą bytu?
Po wielu latach doszedłem do wniosku, że jest nim samo "Jego poszukiwanie".
A następnie, że On (poszukiwany) jest Bogiem.
Czy poszukiwanie Boga, można nazwać Relacją i dalej Istotą bytu?
Ostatnio zmieniony 2020-03-20, 22:59 przez sądzony, łącznie zmieniany 1 raz.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15107
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4250 times
- Been thanked: 2977 times
- Kontakt:
Re: sens życia
Sens i cel - o tym najwięcej rozmyślałem gdy byłem nastolatkiem.
Celem życia jest zbawienie i życie wieczne w Obecności Ojca.
Celem życia jest zbawienie i życie wieczne w Obecności Ojca.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4221 times
Re: sens życia
A ja nadal szukam odpowiedzi. Znam już ich tysiące. Ale szukam dalej.
W młodości doskonale znałem odpowiedź. Teraz szukam.
Z pewnością celem jest wypełnianie woli bożej i w konsekwencji tegoż osiągnięcie zbawienia. Ale to rodzi kolejne pytania.
Ano uważam, że człowiek musi się rozwijać. Musi, wracając do Boga, przynieść ze sobą nową jakość. Tak, jak w przypowieści o talentach (pieniążkach). Tak każdy z nas otrzymał jakieś talenty. Celem jest ich rozwijanie. Doskonalenie. Celem jest czynienie dobra, tj powiększanie stałe "masy dobra" istniejącego na świecie. Dlatego każdy człowiek nie ma być dobry, ale ma być coraz lepszy. Codziennie lepszy. Choć odrobinę. Sensem życie jest rozwój. Bóg powiedział: Czyńcie ją sobie poddaną. To nakaz kreatywności. Człowiek ma panować, co nie znaczy, że ma zniewalać. Ma przewodzić. Bóg stworzył świat. Naszym zadaniem jest doskonalenie tego świata. Korzystanie z jego dóbr, ale w taki sposób, aby był rozwój. Ale nigdy czyimś kosztem. Nie kosztem innego stworzenia. Nie kosztem zwierząt czy roślin.
Sensem życia jest takie wzbogacenie swojej wiedzy, osobowości, aby już z niebie złożyć to w darze Bogu. I wraz z Nim korzystać z dorobku ziemskiego wszystkich ludzi. Spójrzcie na dzieci własne? Czy nie raduje Was widok tego, jak się rozwijają? Jak zdobywają nowe umiejętności? Jak doskonalą posiadane? W znacznie szerszym zakresie oczekuje tego od nas Bóg.
W młodości doskonale znałem odpowiedź. Teraz szukam.
Z pewnością celem jest wypełnianie woli bożej i w konsekwencji tegoż osiągnięcie zbawienia. Ale to rodzi kolejne pytania.
Ano uważam, że człowiek musi się rozwijać. Musi, wracając do Boga, przynieść ze sobą nową jakość. Tak, jak w przypowieści o talentach (pieniążkach). Tak każdy z nas otrzymał jakieś talenty. Celem jest ich rozwijanie. Doskonalenie. Celem jest czynienie dobra, tj powiększanie stałe "masy dobra" istniejącego na świecie. Dlatego każdy człowiek nie ma być dobry, ale ma być coraz lepszy. Codziennie lepszy. Choć odrobinę. Sensem życie jest rozwój. Bóg powiedział: Czyńcie ją sobie poddaną. To nakaz kreatywności. Człowiek ma panować, co nie znaczy, że ma zniewalać. Ma przewodzić. Bóg stworzył świat. Naszym zadaniem jest doskonalenie tego świata. Korzystanie z jego dóbr, ale w taki sposób, aby był rozwój. Ale nigdy czyimś kosztem. Nie kosztem innego stworzenia. Nie kosztem zwierząt czy roślin.
Sensem życia jest takie wzbogacenie swojej wiedzy, osobowości, aby już z niebie złożyć to w darze Bogu. I wraz z Nim korzystać z dorobku ziemskiego wszystkich ludzi. Spójrzcie na dzieci własne? Czy nie raduje Was widok tego, jak się rozwijają? Jak zdobywają nowe umiejętności? Jak doskonalą posiadane? W znacznie szerszym zakresie oczekuje tego od nas Bóg.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13889
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2034 times
- Been thanked: 2222 times
Re: sens życia
Zgadzam się z większością tego co napisałeś.Andej pisze: ↑2020-03-21, 06:55 A ja nadal szukam odpowiedzi. Znam już ich tysiące. Ale szukam dalej.
W młodości doskonale znałem odpowiedź. Teraz szukam.
Z pewnością celem jest wypełnianie woli bożej i w konsekwencji tegoż osiągnięcie zbawienia. Ale to rodzi kolejne pytania.
Ano uważam, że człowiek musi się rozwijać. Musi, wracając do Boga, przynieść ze sobą nową jakość. Tak, jak w przypowieści o talentach (pieniążkach). Tak każdy z nas otrzymał jakieś talenty. Celem jest ich rozwijanie. Doskonalenie. Celem jest czynienie dobra, tj powiększanie stałe "masy dobra" istniejącego na świecie. Dlatego każdy człowiek nie ma być dobry, ale ma być coraz lepszy. Codziennie lepszy. Choć odrobinę. Sensem życie jest rozwój. Bóg powiedział: Czyńcie ją sobie poddaną. To nakaz kreatywności. Człowiek ma panować, co nie znaczy, że ma zniewalać. Ma przewodzić. Bóg stworzył świat. Naszym zadaniem jest doskonalenie tego świata. Korzystanie z jego dóbr, ale w taki sposób, aby był rozwój. Ale nigdy czyimś kosztem. Nie kosztem innego stworzenia. Nie kosztem zwierząt czy roślin.
Sensem życia jest takie wzbogacenie swojej wiedzy, osobowości, aby już z niebie złożyć to w darze Bogu. I wraz z Nim korzystać z dorobku ziemskiego wszystkich ludzi. Spójrzcie na dzieci własne? Czy nie raduje Was widok tego, jak się rozwijają? Jak zdobywają nowe umiejętności? Jak doskonalą posiadane? W znacznie szerszym zakresie oczekuje tego od nas Bóg.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- helperman
- Bywalec
- Posty: 179
- Rejestracja: 8 lis 2019
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 19 times
- Been thanked: 50 times
Re: sens życia
Miłowanie Boga i bliźnich.
Niech mówią o chwale Królestwa Twego
I niech opiewają potęgę Twoją
(Ps 145, 11)
I niech opiewają potęgę Twoją
(Ps 145, 11)
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13889
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2034 times
- Been thanked: 2222 times
Re: sens życia
Nie można się nie zgodzić, choć jeżeli miłujesz Boga, nie da się zapomnieć o bliźnich.
Czym jednak jest owo "miłowanie"? To już chyba ciut b. skomplikowane.
Dla mnie jest chyba wciąż pogłębiającą się relacją mającą na celu (choć to przesadzone słowo) "zjednoczenie".
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Praktyk
- Biegły forumowicz
- Posty: 1990
- Rejestracja: 28 lis 2017
- Has thanked: 420 times
- Been thanked: 439 times
Re: sens życia
Dla mnie miłość do bliźniego to taka myśl “to dobrze, że jesteś, chcę żebyś był”. Co za tym idzie, jeśli twoje „być” jest zagrożone, to ci pomogę.”jesteś tak samo ważny jak ja”.
Boskie „widział, że były dobre” też było objawem miłości, Bóg chce, żebyśmy byli. Sensem istnienia jest chcieć być. I pomagać innym być.
Boskie „widział, że były dobre” też było objawem miłości, Bóg chce, żebyśmy byli. Sensem istnienia jest chcieć być. I pomagać innym być.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13889
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2034 times
- Been thanked: 2222 times
Re: sens życia
A czy w Byciu nie chodzi o swego rodzaju "nagość".
"Beztegość" z czym zwykle utożsamiamy swe jestestwo.
Prostota czystości i czystość prostoty.
"Beztegość" z czym zwykle utożsamiamy swe jestestwo.
Prostota czystości i czystość prostoty.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Praktyk
- Biegły forumowicz
- Posty: 1990
- Rejestracja: 28 lis 2017
- Has thanked: 420 times
- Been thanked: 439 times
Re: sens życia
Nie sądzę, jeśli rozumiem o co ci chodzi. To jest taka chyba buddyjska wizja „bycia” a raczej „nie-bycia”. Sprowadzona do pustego minimum, bez uczuć, relacji, kreacji, materii, niczego. Chrześcijańskie „bycie” tworzy, ma zawartość. To co robimy w naszym byciu określa czy bycie jest dobre czy nie. Puste bycie nie ma dobra i zła.
Ale może nie o to ci chodziło
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: sens życia
Przede wszystkim sensem jest Bóg.
Oprócz tego myślę, że sensem życia jest także miłość do bliźniego i niesienie dobra, pozostawienie po sobie czegoś dobrego.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13889
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2034 times
- Been thanked: 2222 times
Re: sens życia
Chyba nie o to mi chodzi. Choć szczerze powiedziawszy nie bardzo wiem jak to wyrazić,Praktyk pisze: ↑2020-12-25, 00:43 Nie sądzę, jeśli rozumiem o co ci chodzi. To jest taka chyba buddyjska wizja „bycia” a raczej „nie-bycia”. Sprowadzona do pustego minimum, bez uczuć, relacji, kreacji, materii, niczego. Chrześcijańskie „bycie” tworzy, ma zawartość. To co robimy w naszym byciu określa czy bycie jest dobre czy nie. Puste bycie nie ma dobra i zła.
Ale może nie o to ci chodziło
czy da się to wyrazić, a nawet czy wiem co chcę powiedzieć.
Buddyzm, poprzez oświecenie, dociera jakoby do „prawdy” i wprowadza bycie w swego rodzaju „istnieniowy stupor”.
Jakby „rozkładał ręce i czekał”, jakby miłość i dobro w ujęciu buddyjskim
były nieczynieniem zła bądź nieczynieniem w ogóle.
W chrześcijaństwie, w mistycyzmie chrześcijańskim (moim zdaniem) podobnie chodzi o swego rodzaju „satori”.
Choć tutaj wydaje się ono być czymś ciągłym, nie punktem zwrotnym - oświeceniem.
Nie wiem dokładnie jak je nazwać, ale myślę, że to jakiś kompleks procesów, na które składają się:
nawracanie, łaska, rozwój duchowy, relacja z Bogiem, ciąga praca nad swą „świętością”,
mierzenie się z własnym złem poprzez modlitwę, post, ascezę.
I tu właśnie myślę o wspomnianej „nagości”.
Może jestem w błędzie, ale mam wrażenie, że cała historia ludzkości jest historią nas samych.
1. Stworzenie i raj – macica matki i b. wczesne dzieciństwo.
2. Zerwanie jabłka – stworzenie się ego.
3. ST - dorastanie i wczesna dorosłość, przyjmowanie wartości rodziców, świata, w którym żyjemy,
poszukiwanie i negowanie Boga, błądzenie z jednego miejsca w drugie, wątpliwości
(nie znam zbyt dobrze ST, ale myślę, że jest tam sporo analogii)
4. NT – to troszkę kryzys wieku średniego, jakby czas „zanegowania” wszystkiego co przeżyliśmy,
pozorne zanegowanie prawa, które w szerszej perspektywie staje się wypełnione.
Śmierć nas samych polega na pozbawieniu znaczenia tego kim jesteśmy dla świata i dla samych siebie,
a zidentyfikowaniu się z Tym czym jesteśmy w oczach Boga, czym Jesteśmy.
Poprzez nagość rozumiem zrzucenie z siebie schematów ego, z którymi nie jesteśmy w stanie miłować
nikogo prócz siebie samych.
I tutaj przekraczamy buddyjski „istnieniowy stupor”
czyniąc dobro będące bożą miłością.
Czynienie dobra, ze względu na nagrodę, jest jak nie grzeszenie ze względu na karę.
I choć sam tak często czynię, wierzę, że nie o to Bogu chodzi.
Dodano po 3 minutach 29 sekundach:
Zgadzam się, ale co to oznacza?
Zgadzam się choć nie powiem bym się w tym sprawdzał.
np?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: sens życia
W sumie też chciałabym wiedzieć, chociaż jest to chyba rzecz, której naszym ludzkim rozumem do końca za życia nigdy nie pojmiemy.
Różnie to można rozumieć, bo można to realizować na wiele sposobów. To może być przyczynienie się do poprawy czyjejś sytuacji lub czyjegoś życia, pozostawienie po sobie dobrze wychowanych dzieci, niesienie Boga innym ludziom... Moim zdaniem zakres rzeczy, które się w to wpisują jest szeroki, w sumie to też kontynuacja myśli o miłości do bliźniego.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13889
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2034 times
- Been thanked: 2222 times
Re: sens życia
Zgadza się. Najpewniej to Miłość.
Pewnie tak. Nauka miłowania, zasianie ziarna dobra w innym człowieku, pomoc, wskazania kierunku poprzez drogę własną.Viridiana pisze: ↑2020-12-25, 13:15 Różnie to można rozumieć, bo można to realizować na wiele sposobów. To może być przyczynienie się do poprawy czyjejś sytuacji lub czyjegoś życia, pozostawienie po sobie dobrze wychowanych dzieci, niesienie Boga innym ludziom... Moim zdaniem zakres rzeczy, które się w to wpisują jest szeroki, w sumie to też kontynuacja myśli o miłości do bliźniego.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
-
- Początkujący
- Posty: 29
- Rejestracja: 27 gru 2020
- Has thanked: 15 times
- Been thanked: 15 times
Re: sens życia
Myślę, że rozumiem o czym mówisz jak nie jest to właśnie to o czym ostatnio sama rozmyślam. Jednym słowem doszłam do takich samych wniosków. Ostatni mój czas to negowanie i zaprzeczanie samej sobie, samej siebie... Wierzę, że w oczach Boga jesteśmy idealną wersją samych siebie, ale... no właśnie skoro jeszcze nie jestem taka jaką widzi mnie Bóg, ale też nie jestem już 'dawną ja' to kim jestem teraz ? To trochę taki kryzys tożsamościowy w momencie kiedy tak naprawdę odnajduję siebie. Czy to co piszę ma sens ? Czy pojechałam za głęboko ? Jeśli tak to wybaczciesądzony pisze: ↑2020-12-25, 13:23
I tu właśnie myślę o wspomnianej „nagości”.
Może jestem w błędzie, ale mam wrażenie, że cała historia ludzkości jest historią nas samych.
1. Stworzenie i raj – macica matki i b. wczesne dzieciństwo.
2. Zerwanie jabłka – stworzenie się ego.
3. ST - dorastanie i wczesna dorosłość, przyjmowanie wartości rodziców, świata, w którym żyjemy,
poszukiwanie i negowanie Boga, błądzenie z jednego miejsca w drugie, wątpliwości
(nie znam zbyt dobrze ST, ale myślę, że jest tam sporo analogii)
4. NT – to troszkę kryzys wieku średniego, jakby czas „zanegowania” wszystkiego co przeżyliśmy,
pozorne zanegowanie prawa, które w szerszej perspektywie staje się wypełnione.
Śmierć nas samych polega na pozbawieniu znaczenia tego kim jesteśmy dla świata i dla samych siebie,
a zidentyfikowaniu się z Tym czym jesteśmy w oczach Boga, czym Jesteśmy.
Poprzez nagość rozumiem zrzucenie z siebie schematów ego, z którymi nie jesteśmy w stanie miłować
nikogo prócz siebie samych.
I tutaj przekraczamy buddyjski „istnieniowy stupor”
czyniąc dobro będące bożą miłością.
Ostatnio zmieniony 2020-12-29, 11:49 przez esperanzaa, łącznie zmieniany 2 razy.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13889
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2034 times
- Been thanked: 2222 times
Re: sens życia
Stajesz się. A stawanie się jest procesem.esperanzaa pisze: ↑2020-12-29, 11:44 Myślę, że rozumiem o czym mówisz jak nie jest to właśnie to o czym ostatnio sama rozmyślam. Jednym słowem doszłam do takich samych wniosków. Ostatni mój czas to negowanie i zaprzeczanie samej sobie, samej siebie... Wierzę, że w oczach Boga jesteśmy idealną wersją samych siebie, ale... no właśnie skoro jeszcze nie jestem taka jaką widzi mnie Bóg, ale też nie jestem już 'dawną ja' to kim jestem teraz ?
By wejść na "schodek wyżej" musisz podnieść nogę, a wtedy tracisz równowagę.
By się wzbić musisz skoczyć, a wtedy tracisz grunt pod stopami.
Niepokój, pustka, dyskomfort, dylemat, lęk to wszystko towarzyszy progresowi.
By wierzyć, poniekąd, rezygnujesz z pewności.
Piękny paradoks.esperanzaa pisze: ↑2020-12-29, 11:44
To trochę taki kryzys tożsamościowy w momencie kiedy tak naprawdę odnajduję siebie.
Wychodzisz z siebie, wywijasz się na lewą stronę, łamiesz własne kości, wywracasz pojęcia, destabilizujesz fundamenty.
Kryzys jest oczywisty.
Najwspanialsze jest to, że relacja z Bogiem, moim zdaniem, poniekąd uczy nieprzywiązywania się do własnej tożsamości,
a zmienności, bez której nie istnieje ugruntowywanie w wierze i Bogu.
Z mojego punktu widzenia: Tak, wielki.
Jest OK.
Nie wybaczam więc
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20