Również uważam, że "zawierzenie" powinno nas bardziej interesować niż "wierzę w".Marek_Piotrowski pisze: ↑2021-12-06, 10:47
Trudniejsze jest określenie tego, co rozumiemy przez wiarę. Jestem głęboko przekonany, że biblijnemu pojęciu "wiara" znacznie bardziej odpowiada polskie słowo "zawierzenie" (Bogu), ponieważ określenie "wierzę w coś" w naszym języku raczej bywa odnoszone do "przekonania, że coś istnieje" (a czytamy w Jk 2:19 "Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą.").
Tak więc "droga z obranym azymutem" jak podałeś wydaje mi się bliższa religii, niż wiary (której jest skutkiem).
Zawierzam, czyli trochę ufam, trochę poddaję się cudzemu prowadzeniu.
Jak działa "zawierzenie" i czym jest można zaobserwować pomiędzy ludźmi:
np:
scenka 1)
człowiek 1 - "Chodź ze mną, będę zakładał interes, możesz się przyłączyć, będziesz do końca szczęśliwy i nie za bardzo zarobiony, tylko musisz sprzedać wszystko i wsadzić w nasze przedsięwzięcie"
człowiek 2 - "ekstra, podwijam kiecę i lecę"
scenka 2)
człowiek 1 - "Chodź ze mną, będę zakładał interes, możesz się przyłączyć, będziesz do końca szczęśliwy i nie za bardzo zarobiony, tylko musisz sprzedać wszystko i wsadzić w nasze przedsięwzięcie"
człowiek 2 - "no może, ale skąd mam wiedzieć, że interes się uda ?"
człowiek 1 - "mam w tym doświadczenie, już to robiłem"
człowiek 2 - "a skąd mam wiedzieć, że robiłeś?"
człowiek 1 - "mogę ci pokazać dokumenty i przedstawić świadków"
człowiek 2 - "ok, ale może oni są podstawieni a dokumenty podrobione, przedstaw mi plan całego tego interesu, sam ocenię czy to się da"
człowiek 1 - "proszę o to wszystko co mam, plan, świadkowie, dokumenty"
człowiek 2 - "no dobrze, wygląda, że to wszystko działa, wierzę, że taki interes można robić, ale skąd mam wiedzieć, że ja sobie dam z tym radę ? "
człowiek 1 - "na pewno dasz, każdy daje, wystarczy, że będziesz szczerze chciał to robić"
człowiek 2 - "boję się, to ja może jeszcze przemyślę te plany i dokumenty, żeby lepiej wiedzieć co robić"
człowiek 1 - "nie musisz, pomożemy ci, pokażemy ci"
człowiek 2 - "ale ja nadal się boję"
No i jak widać, człowiek 2 w pierwszej scence ma dużo więcej wiary, dużo mniej rozumu.
Natomiast w drugiej mało wiary a dużo rozumu.
I jeśli człowiek 1 jest Jezusem, to kto lepiej wychodzi na temacie ? Człowiek ze scenki 1
My wszyscy jesteśmy gdzieś pomiędzy tymi poziomami.
Jeden potrzebuje tylko "kochaj bliźniego jak siebie samego" i już całe życie żyje wiarą w te słowa, wie, że trzeba być dobrym, nie krzywdzić innych i generalnie jest w jedności z Bogiem nawet jak za bardzo nie wykazuje się rytualną religijnością i nie rozmyśla o absolucie.
Niektórzy nawet nie słyszeli o "kochaj bliźniego jak siebie samego", mają to wrodzone. Dez nazwał to kiedyś wiarą naturalną, To są pewnie Ci "sprawiedliwi", do których Jezus powiedział, że nie przyszedł.
Drugi też wierzy w "kochaj bliźniego jak siebie samego", ale ma grzechy. I boi się, że on jest właśnie tym, który nie jest godzien być w tym kręgu kochających się bliźnich. No ale chce do tego kręgu.
Jezus tłumaczy mu więc interes ( rękami Kościoła ). Krok po kroku, pokazuje świadków, pokazuje business plan. Na końcu jednak jest zawsze ten moment, którego nie da się przejść budując kolejne etapy zrozumienia planu. Trzeba plan zacząć realizować.
Trzeba wejść w tą spółkę. Wrzucić w nią wszystko co się ma, łącznie z grzechem i zobaczyć co dostanie się w zamian.
Jak daleko byśmy nie doszli w zrozumieniu i tak na końcu potrzebne jest zawierzenie.
I teraz dalej mamy dwie grupy ludzi, takich co już zawierzyli i takich którzy jeszcze nie. ( pomijam tych, którzy wybrali, że w ogóle nie chcą).
W obu grupach są tacy, którzy rozumieją więcej i tacy, którzy rozumieją mniej.
Wśród tych, którzy zaufali:
- Ci którzy jednocześnie rozumieją, to ci, którzy mają pomóc niedowiarkom w tłumaczeniu business planu. Robota nie gwarantująca sukcesu, ale jednak niezbędna, bo business plan musi być spójny dla tych, którzy mają małe skłonności do "zawierzenia", małą wiarę.
- Ci którzy nie za bardzo chcą rozumieć, lub nie mają do tego smykałki to po prostu szczęśliwi ludzie, żyjący w miłości z innymi. Czy to w rodzinach, czy to w stanie konsekrowanym ( kapłan też nie musi wszystkiego rozumieć).
( ps. jako, że szatan nie śpi, to ci rozumiejący są bardziej podatni na pychę i często spadają spowrotem do grupy poniżej, gdzie znowu pojawiają się wątpliwości o swojej "godności" )
Wśród tych, którzy nie zaufali:
Rozumiejący :
- Tacy, którzy chcą do miłości i jedności, ale strach przed swą niegodnością powoduje, że zapętlili się w ciągłym budowaniu zrozumienia licząc, że gdzieś napotkają tak namacalne dowody, że zawierzenie, nie będzie już wymagać od nich odwagi. A tak nie będzie.
- Tacy, którzy nie dostrzegają kroku zawierzenia, i wydaje im się, że budowanie zrozumienia i powielanie rytuałów jest wiarą.
- Tacy, którym pycha ze zrozumienia spowodowała zamglenie sedna sprawy, czyli miłości do ludzi. Więc teraz znowu muszą przejść etap zawierzenia.
Nie rozumiejący :
- Jeszcze nie za bardzo zainteresowani tematem. Trwający w lekkim grzechu, ale potencjalnie kiedyś chcący do bliźnich. ( tu jest też robota Kościoła, żeby zainteresować ich business planem, pomimo, że właściwie nie dostrzegają jeszcze potrzeby. Bóg chcąc ich o siebie, generuje im w końcu w życiu często jakąś "potrzebę" )
Nie wiem gdzie umieścić taką grupę, obawiam się, że poza tabelą :
- Tacy, którzy stali się zawodowcami w rozumieniu, bo to przynosi im profity, ale w rzeczywistości nie dążą do zawierzenia.