quasipoezja

[sądzony]

tata jest chory
idzie do pracy
w ramach zła pokój do ołtarza zaprowadza

opuszcza mnie
by dać jeść
sprzedaje obecność

[Tek de Cart]

Ja tam specjalnie się nie znam.. ale czy autokorekta czegoś tu nie pozmieniała?...

[sądzony]

Ja tam specjalnie się nie znam.. ale czy autokorekta czegoś tu nie pozmieniała?...

Tak miało być.
PS: też się nie znam, więcej piszę niż czytam (w sensie quasiwierszy).

[sądzony]

jestem czysty
brudem grzechu
się przebijam
przeze wszechbłogosławieństwo

nie zaznaczasz
mnie
moich dotyków
wiar w miłości moje

a jednak chcę
mam ku tobie nadzieję
wierzę wiem

dotkniesz

[sądzony]

tak
ukrywam się

gdzieś
pod spodem

podszewką pod płaszcza
dziurze ścianie w
z tyłu
krzyża za jego plecami

gwoździem wyczuwam mięso

krwawi co sercem
żyje miłością

wierzy

[sądzony]

czasem wychodzę

z psem
po papierosy lub piwo

zrywam kwiat
pięknie słychać ptaki

omijam ludzi
wyobrażam sobie że są
mówią dzień dobry
pod sklepem
proszą o drobne lub papierosa

czasem sobie wyobrażam
że jestem
mam jakieś znaczenie

mogę kupić kilo czereśni
dać bezdomnej jak rok temu

ale tak naprawdę jest coraz puściej
coraz bardziej mnie mierzi
miejsce dla Boga

[sądzony]

świat w którym jestem jest kochany
pies zawsze leży mi pod nogami
gołębie
dzwonki na balkonie
chciałbym cię dotknąć inaczej

nowe skażenie
nowy świat
już nie naszą miłością w maseczkach
w rękawiczkach zakupy
w prezerwatywie
miłość

teraz oddzielnie
teraz mamy do tego prawo
i nie widzisz w tym przenajświętszego łamania się opłatkiem
i grzechu

nawet gdy cię dotykam
tam
gdzie od zawsze miało być
życie

[sądzony]

to gdzie doszedłem
zawróciłem
cofnąwszy się gdzieś
w sobie Tobie
ku


grzechu
mimo że kochasz

i wody w usta
i świat cały

pomyliłem

bo miłość to nie
że szukasz prawdy
a kłamstwa doświadczasz

Dodano po 12 minutach 55 sekundach:
wczoraj ugryzł mnie pies dziś
kontynuuje żona

musisz się zestarzeć
by pokazać swoją głupotę

stoję
i już nie zdejmuję Cię z krzyża
a sam
po Twoich nogach
jak Piotr
ku górze

to dość zabawne
i chciałbym przekląć w bólu
choć wiem
że nie opublikują
więc milczę

takie jakie jakoby przedśmiertne
przymieranie

że z piwem w dłoni
głową na stole

Dodano po 26 minutach 36 sekundach:
żona obcięła się na 12 mm
a w zasadzie ja jej
to zrobiłem

pies dziś nie gryzie
boi się
choć uderzyłem go za mocno
nadal szczerzy kły
i warczy

Bóg jednak jest
nadal

opieczętowuje nasz dom
choć ona już ni chce małżeństwa

choć ja już nie chcę


wyginam się po kolejne
i udaję że jest jakieś
ok

ale wszyscy i święci wiedzą
też

że nie ma znaczenia
jak mam na imię

[sądzony]

ja się nie zabliźniam
ropieję
pomiędzy mną a tobą

żółć

dziś już wszystko jest plastikowe
z ropy powstałe

i eucharystia nie smakuje

styropian
ciało
krew

[Biserica Dumnezeu]

nic z tego nie rozumiem. Wolasz egzystencjalnie czy przestawiasz literki? Nudzisz sie czy choc raz gdzeis pragniesz zaistniec?
Prosze o wybaczenie.

[sądzony]

nic z tego nie rozumiem. Wolasz egzystencjalnie czy przestawiasz literki? Nudzisz sie czy choc raz gdzeis pragniesz zaistniec?
Prosze o wybaczenie.

Nie rozumiesz bo nie trafiasz w klucz.
Coś jak we współczesnej maturze.
Tak wołam i nie przestawiam literek. Raczej
słowa, zwroty, znaczenia.
Tak, bywa, że się nudzę
nie, nie pragnę. Już tak „zaistniałem”.

Nie proś.
Umieszczając tę quasipoezję, z góry wybaczam.
Muszę i sobie.

[Biserica Dumnezeu]

Ok.
Powodzenia.

[sądzony]

jeśli mi nie pomożesz
nie dzwoń do mnie wieczorem
Boże

gdy już jestem po sześciu piwach

nie dzwoń do mnie rano
gdy się zwlekam
prostuję kości
parzę kawę

paląc
czytam ewangelię

nie wierz we mnie że potrafię
że odbiorę
otworzę

bo serce

[sądzony]

wybacz
spotkałem Cię dziś pod netto
modliłeś się do mnie

na klęczkach ściskając
w dłoniach
kubek po latte z orlenu

podszedłem

i zamiast
za Ciebie umrzeć
wetknąłem weń złotych dwadzieścia

[lambda]

Jakoś nie trafia do mnie ta poezaja