Brzydota i cierpienie

Rozmowy, które dotyczą osób niewierzących, osób które wątpią w istnienie Boga, którzy również mówią, że nie należy Bogu oddawać czci.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Nikka
Bywalec
Bywalec
Posty: 155
Rejestracja: 20 kwie 2020
Has thanked: 25 times
Been thanked: 4 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Nikka » 2020-09-02, 17:17

Betula pisze: 2020-09-02, 14:14 Nikka, bardzo wybiórczo przyjmujesz to, co próbuje się Tobie przekazać. Tak odbieram Twoje odpowiedzi na wiele postów z tego wątku. Bierzesz to, co pasuje już do Twojego obrazu świata. A chyba chcesz, żeby ten obraz się zmienił (?)
Chcialabym aby zmienily sie realnie pewne rzeczy w moim zyciu, a nie sposób w jaki patrzę ( jedynie pod pewnymi wzgledami). Tutaj znaczenie ma i psychika i wiara jednocześnie.
Zastanawianie się dlaczego jedni ludzie umieraja w indyjskich slumsach a inni maja domek w Kaliforni wraz z ukochana rodzinką nie ma wszak sensu. Tak po prostu jest, taki swiat Bóg dopuścil do istnienia. Nie obiecywał rekompensaty za krzywdy.

Awatar użytkownika
Betula
Bywalec
Bywalec
Posty: 180
Rejestracja: 13 wrz 2019
Has thanked: 61 times
Been thanked: 72 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Betula » 2020-09-02, 21:33

Nikka pisze: 2020-09-02, 17:17 Zastanawianie się dlaczego jedni ludzie umieraja w indyjskich slumsach a inni maja domek w Kaliforni wraz z ukochana rodzinką nie ma wszak sensu. Tak po prostu jest, taki swiat Bóg dopuścil do istnienia. Nie obiecywał rekompensaty za krzywdy.
Wg mnie ma sens zastanawianie się nad tym, że jedni dobrowolnie rezygnują z zakładania rodziny i z posiadania wielu rzeczy, i są szczęśliwi,
a inni mają rodzinę, dostatek, a odechciewa im się żyć.

Dodam jeszcze, że o szczęściu najwięcej nauczyłam się od ludzi "doświadczonych przez los". Tacy najbardziej mnie inspirują. Te osoby, o których myślę, na swojej drodze do szczęścia przeszły psychoterapię, co spowodowało realną zmianę w ich życiu.
Ostatnio zmieniony 2020-09-02, 21:53 przez Betula, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Andej » 2020-09-02, 22:27

Nikka pisze: 2020-09-02, 17:17 Chcialabym aby zmienily sie realnie pewne rzeczy w moim zyciu,
Też bym chciał. Ale jestem tu i teraz. I mam alternatywę: walczyć albo się poddać. Zmieniać świat wokół siebie na lepszy lub płakać nad swoim strasznym losem. Każdy ma wybór. Niebo lub piekła. Teraz i później.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Magnolia » 2020-09-02, 22:49

Nikka pisze: 2020-09-02, 17:17
Betula pisze: 2020-09-02, 14:14 Nikka, bardzo wybiórczo przyjmujesz to, co próbuje się Tobie przekazać. Tak odbieram Twoje odpowiedzi na wiele postów z tego wątku. Bierzesz to, co pasuje już do Twojego obrazu świata. A chyba chcesz, żeby ten obraz się zmienił (?)
Chcialabym aby zmienily sie realnie pewne rzeczy w moim zyciu, a nie sposób w jaki patrzę ( jedynie pod pewnymi wzgledami). Tutaj znaczenie ma i psychika i wiara jednocześnie.
Zastanawianie się dlaczego jedni ludzie umieraja w indyjskich slumsach a inni maja domek w Kaliforni wraz z ukochana rodzinką nie ma wszak sensu. Tak po prostu jest, taki swiat Bóg dopuścil do istnienia. Nie obiecywał rekompensaty za krzywdy.
Ale obraz wiary masz zafałszowany, co kilka osób próbuje ci wyjaśnić, że wcale nie jest tak jak uważasz...
Obraz Boga juz całkiem jest do przepracowania, bo niewiele ma wspólnego z Bogiem prawdziwym. A jak nie masz kontaktu z Bogiem prawdziwym, to karykatura Boga ci realnie nie pomoże zmieniać swojego życia. Bo tylko kontakt z Bogiem Żywym zmienia życie.

Obraz miłości masz tak fałszywy, ze strach już napisać słowo miłość, bo po prostu "gryziesz" przez ekran... bez rozmowy ze specjalistami w dziedzinie psychiki i wiary po prostu będziesz się kręcić w kółko! Tak jak to obserwujemy tu w wątku.

I pisze to z absolutnym pragnieniem pomocy Tobie i absolutną życzliwością dla Ciebie.
Po prostu im szybciej podejmiesz prace nad sobą w tych dziedzinach tym więcej czasu z życia odzyskasz... bo te procesy też wymagają czasu...

Od młodości cierpiałam na sercu, duszy i ciele... i jednego byłam absolutnie pewna - że muszę walczyć o siebie bo mam jedno życie i jedną szanse na szczęście... a byłam kompletnie nieszczęśliwa. Odłożyłam na bok, pracę, karierę, marzenia... i cały swój wysiłek włożyłam w leczenie siebie - duszy i psychiki... leczyłam sie dwadzieścia lat z przerwami, dochodzenie do równowagi trwało u mnie naprawdę długo bo i krzywdy przeżyłam spore.
Naprawde wiem jaką drogę trzeba przebyć z głębokiego nieszczęścia do głębokiego szczęścia.

Ale nie chcesz słuchać naszych rad, conajmniej kilku osób... zawsze starasz się zbić wszystko co ktoś napisał w odpowiedzi Tobie...niby prosisz o pomoc, zaraz potem "gryziesz" rozmówcę... i znowu tylko Twoja wizja świata....
Problem w tym , że wizja świata w jakim my żyjemy nie zaprzecza istnieniu zła, brzydoty i cierpienia, ale nasze nastawienie do tych rzeczy nas nie unieszczęśliwia.... więc może jednak chciałabyś przyjąć do wiadomości, ze nastawienie można zmienić na inne i możesz być szczęśliwa?
Może tez fakt że nie masz ukochanego i nie założyłam rodziny to pewien dowód na to że nie jesteś na to gotowa?
Sama pomyśl, jesli twój obraz miłości jest "krzywy" albo wręcz fałszywy... to czy masz szansę na prawdziwą miłość? czy na kolejne rozczarowanie?
Może Bóg Ci nie zsyła kandydata, bo powinnaś coś zmienić w swoim pojmowaniu miłości, albo mieć większe szanse na tą upragnioną miłość?

Znowu uległam i napisałam... choć prawdopodobnie zamiast pochylić się na tymi słowami, czy aby nie ma w nich ziarenka prawdy.... pewnie znowu mi się oberwie...

Awatar użytkownika
Nikka
Bywalec
Bywalec
Posty: 155
Rejestracja: 20 kwie 2020
Has thanked: 25 times
Been thanked: 4 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Nikka » 2020-09-02, 23:24

Magnolia pisze: 2020-09-02, 22:49
Nikka pisze: 2020-09-02, 17:17
Betula pisze: 2020-09-02, 14:14 Nikka, bardzo wybiórczo przyjmujesz to, co próbuje się Tobie przekazać. Tak odbieram Twoje odpowiedzi na wiele postów z tego wątku. Bierzesz to, co pasuje już do Twojego obrazu świata. A chyba chcesz, żeby ten obraz się zmienił (?)
Chcialabym aby zmienily sie realnie pewne rzeczy w moim zyciu, a nie sposób w jaki patrzę ( jedynie pod pewnymi wzgledami). Tutaj znaczenie ma i psychika i wiara jednocześnie.
Zastanawianie się dlaczego jedni ludzie umieraja w indyjskich slumsach a inni maja domek w Kaliforni wraz z ukochana rodzinką nie ma wszak sensu. Tak po prostu jest, taki swiat Bóg dopuścil do istnienia. Nie obiecywał rekompensaty za krzywdy.
Ale obraz wiary masz zafałszowany, co kilka osób próbuje ci wyjaśnić, że wcale nie jest tak jak uważasz...
Obraz Boga juz całkiem jest do przepracowania, bo niewiele ma wspólnego z Bogiem prawdziwym. A jak nie masz kontaktu z Bogiem prawdziwym, to karykatura Boga ci realnie nie pomoże zmieniać swojego życia. Bo tylko kontakt z Bogiem Żywym zmienia życie.

Obraz miłości masz tak fałszywy, ze strach już napisać słowo miłość, bo po prostu "gryziesz" przez ekran... bez rozmowy ze specjalistami w dziedzinie psychiki i wiary po prostu będziesz się kręcić w kółko! Tak jak to obserwujemy tu w wątku.

I pisze to z absolutnym pragnieniem pomocy Tobie i absolutną życzliwością dla Ciebie.
Po prostu im szybciej podejmiesz prace nad sobą w tych dziedzinach tym więcej czasu z życia odzyskasz... bo te procesy też wymagają czasu...

Od młodości cierpiałam na sercu, duszy i ciele... i jednego byłam absolutnie pewna - że muszę walczyć o siebie bo mam jedno życie i jedną szanse na szczęście... a byłam kompletnie nieszczęśliwa. Odłożyłam na bok, pracę, karierę, marzenia... i cały swój wysiłek włożyłam w leczenie siebie - duszy i psychiki... leczyłam sie dwadzieścia lat z przerwami, dochodzenie do równowagi trwało u mnie naprawdę długo bo i krzywdy przeżyłam spore.
Naprawde wiem jaką drogę trzeba przebyć z głębokiego nieszczęścia do głębokiego szczęścia.

Ale nie chcesz słuchać naszych rad, conajmniej kilku osób... zawsze starasz się zbić wszystko co ktoś napisał w odpowiedzi Tobie...niby prosisz o pomoc, zaraz potem "gryziesz" rozmówcę... i znowu tylko Twoja wizja świata....
Problem w tym , że wizja świata w jakim my żyjemy nie zaprzecza istnieniu zła, brzydoty i cierpienia, ale nasze nastawienie do tych rzeczy nas nie unieszczęśliwia.... więc może jednak chciałabyś przyjąć do wiadomości, ze nastawienie można zmienić na inne i możesz być szczęśliwa?
Może tez fakt że nie masz ukochanego i nie założyłam rodziny to pewien dowód na to że nie jesteś na to gotowa?
Sama pomyśl, jesli twój obraz miłości jest "krzywy" albo wręcz fałszywy... to czy masz szansę na prawdziwą miłość? czy na kolejne rozczarowanie?
Może Bóg Ci nie zsyła kandydata, bo powinnaś coś zmienić w swoim pojmowaniu miłości, albo mieć większe szanse na tą upragnioną miłość?

Znowu uległam i napisałam... choć prawdopodobnie zamiast pochylić się na tymi słowami, czy aby nie ma w nich ziarenka prawdy.... pewnie znowu mi się oberwie...
Kto jest w stanie stwierdzic jaki jest własciwy obraz Boga...
Gryze przez ekran, tak to odbierasz...trudno.
Co do faceta i niegotowosci na zwiazek - nikt nigdy nie jest w pelni gotowy na zwiazek, nie ma idealow, ja tym bardziej nim nie jestem.
Bog nie zsyla meza, po prostu poznaje się ludzi i albo cos wychodzi albo nie. Znam kilka małżeństw i wiem ,że wchodza w nie ludzie az tak niedojrzali,ze trudno w to uwierzyć. Skrajni egoisci, narcyzi, marzyciele itd. Uwierz mi,ze nie od dojrzalosci zalezy to czy się jest w małżeństwie. To jest dziwne ale takie mam obserwacje.

Moje pragnienie rodziny jest nieco utopijne, jak dociera do mnie co sie dzieje w szkolach, w pracach to mi zal sprowadzac nowego czlowieka.
Jesli Cie obrazam to przepraszam, nie mialam zamiaru. Ciagle mi zarzucasz ze zle mysle, a ja mysle inaczej niz Ty. I choc wyciagam cos z tych rozmow, to nie znaczy ze się zgadzam ze wszystkim.
Mam tez inne doswiadczenia zyciowe niz Ty, a to nas ksztaltuje.
Czy byloby satysfakcjonujace gdybym napisala - jestem spelniona w tym co mi zycie dalo, choc nie dalo mi nic co pragnelam, ale zmienilam pragnienia i kocham Boga i czuje sie kochana... To wtedy jest prawidlowe myslenie ? Mi sie zdarza tak czuc, ale po obejrzeniu wiadomosci w tv szybko mi przechodzi.

Sciskam 😍

Dodano po 5 minutach 36 sekundach:
Betula pisze: 2020-09-02, 21:33
Nikka pisze: 2020-09-02, 17:17 Zastanawianie się dlaczego jedni ludzie umieraja w indyjskich slumsach a inni maja domek w Kaliforni wraz z ukochana rodzinką nie ma wszak sensu. Tak po prostu jest, taki swiat Bóg dopuścil do istnienia. Nie obiecywał rekompensaty za krzywdy.
Wg mnie ma sens zastanawianie się nad tym, że jedni dobrowolnie rezygnują z zakładania rodziny i z posiadania wielu rzeczy, i są szczęśliwi,
a inni mają rodzinę, dostatek, a odechciewa im się żyć.

Dodam jeszcze, że o szczęściu najwięcej nauczyłam się od ludzi "doświadczonych przez los". Tacy najbardziej mnie inspirują. Te osoby, o których myślę, na swojej drodze do szczęścia przeszły psychoterapię, co spowodowało realną zmianę w ich życiu.
Terapia tylko zmienia sposob myslenia, ja twardo stapam po ziemi. Nawet jak mam w Biblii napisane ze zostalam cudownie stworzona to nie uznaje tego. Pewnie po terapii czlowiek sie tak akceptuje,ze to przyjmuje. Wole realizm, gruby tylek o krzywy nos sa nieladne, nawet jesli ich stworzenie to majstersztyk. Rozumiem co chcesz powiedzieć.Szanuję.
Ostatnio zmieniony 2020-09-02, 23:33 przez Nikka, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Betula
Bywalec
Bywalec
Posty: 180
Rejestracja: 13 wrz 2019
Has thanked: 61 times
Been thanked: 72 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Betula » 2020-09-03, 00:05

Nikka pisze: 2020-09-02, 23:24 Terapia tylko zmienia sposob myslenia, ja twardo stapam po ziemi. Nawet jak mam w Biblii napisane ze zostalam cudownie stworzona to nie uznaje tego. Pewnie po terapii czlowiek sie tak akceptuje,ze to przyjmuje. Wole realizm, gruby tylek o krzywy nos sa nieladne, nawet jesli ich stworzenie to majstersztyk. Rozumiem co chcesz powiedzieć.Szanuję.
Mogę tylko tyle napisać, że moje koleżanki, które przeszły psychoterapię, są osobami bardzo twardo stąpającymi po ziemi.
Magnolia napisała swoje osobiste poruszające i konkretne świadectwo.
Sama mam doświadczenia pojedynczych rozmów z psychologiem. Pomogły mi to dostrzec kilka schematów myślowych, do których się przyzwyczaiłam - to fałszowało mi obraz relacji. Także z moich skromnych doświadczeń mogę powiedzieć, że taki proces pomaga w dochodzeniu do prawdy.

Dziwi mnie trochę, że tak szybko odrzucasz to rozwiązanie, jakbyś była uprzedzona. To jest właśnie konkret, który mógłby zmienić dużo.
Bez owijania w bawełnę napisałam, ale mam nadzieję, że udało mi się nie urazić. Mnie gruby tyłek i krzywy nos szczególnie nie przeszkadzają ;)

Awatar użytkownika
Nikka
Bywalec
Bywalec
Posty: 155
Rejestracja: 20 kwie 2020
Has thanked: 25 times
Been thanked: 4 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Nikka » 2020-09-03, 00:25

Betula pisze: 2020-09-03, 00:05
Nikka pisze: 2020-09-02, 23:24 Terapia tylko zmienia sposob myslenia, ja twardo stapam po ziemi. Nawet jak mam w Biblii napisane ze zostalam cudownie stworzona to nie uznaje tego. Pewnie po terapii czlowiek sie tak akceptuje,ze to przyjmuje. Wole realizm, gruby tylek o krzywy nos sa nieladne, nawet jesli ich stworzenie to majstersztyk. Rozumiem co chcesz powiedzieć.Szanuję.
Mogę tylko tyle napisać, że moje koleżanki, które przeszły psychoterapię, są osobami bardzo twardo stąpającymi po ziemi.
Magnolia napisała swoje osobiste poruszające i konkretne świadectwo.
Sama mam doświadczenia pojedynczych rozmów z psychologiem. Pomogły mi to dostrzec kilka schematów myślowych, do których się przyzwyczaiłam - to fałszowało mi obraz relacji. Także z moich skromnych doświadczeń mogę powiedzieć, że taki proces pomaga w dochodzeniu do prawdy.

Dziwi mnie trochę, że tak szybko odrzucasz to rozwiązanie, jakbyś była uprzedzona. To jest właśnie konkret, który mógłby zmienić dużo.
Bez owijania w bawełnę napisałam, ale mam nadzieję, że udało mi się nie urazić. Mnie gruby tyłek i krzywy nos szczególnie nie przeszkadzają ;)
Od poczatku mnie tu wysylano na terapie, takze nie urazilas mnie.
" miales zlych rodzicow , nie podoba Ci sie swiat" - terapia zmieni twoje myslenie :) po czym kto moze to wroci do cieplego i dobrego domu a kto nie moze to wroci do pustego albo przemocowego.
Bog pomaga tym co sobie sami pomagaja, np zmieniajac myslenie czy przebaczajac.
Kto dostal dobro ten dostal, kto nie - terapia, bo i tak nie otrzyma.
Pisze to bez ironii. w zasadzie to wiadome to bylo od razu, ludzilam sie ze jednak ktos ma doswiadczenie ze Bog realnie zmienil jego los.

Co do tylka i nosa - mi tez nie, ale nie wyspiewam uwielbienia za dzielo stworzenia z tego powodu.


Czas chyba abyscie przestali marnowac czas na ten wątek. Radzicie psychoterapie, ok, przyjmuje. W zasadzie to nic nie zmienia w stanie mojej wiedzy ani w zyciu, od dawna wiadomo,ze Bog cudu nie uczyni i znalazlam tylko tego potwierdzenie.
Magnolio , Andej - szczegolne podziekowania.
Ostatnio zmieniony 2020-09-03, 00:34 przez Nikka, łącznie zmieniany 4 razy.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Andej » 2020-09-03, 07:48

Nikka pisze: 2020-09-03, 00:25 Bog pomaga tym co sobie sami pomagaja, np zmieniajac myslenie czy przebaczajac. ...
Słuszne stwierdzenie. Bóg wymaga działania, podejmowania decyzji. Bóg oczekuje kreatywności.
Nikka pisze: 2020-09-03, 00:25 ... Kto dostal dobro ten dostal, kto nie - terapia, bo i tak nie otrzyma.
I tu się zgadzam. Nie otrzyma dopóki nie zacznie walczyć. Ślepej kurze rzadko trafia się ziarno. A jeśli nie będzie dziobała, nie trafi się nigdy żadne. Dlatego konieczna jest walka. Walka o siebie.

To jest podobne do nauki. W szkole, na studiach. Nauczyciel, wykładowca przekazuje część wiedzy. Może w szkołach niższego poziomu to wystarczy uczniowi. Później konieczna jest nauka własna. Szukanie źródeł. Szerszej wiedzy i umiejętności. Oraz ich doskonalenia.

Psycholog może, co najwyżej, dać impuls. Pomóc znaleźć kierunek. Ale nigdy nie zastąpi własnych decyzji. Nigdy nie zmusi.
Psycholog może pomóc ukazać, uświadomić sobie, absurdalność spostrzegania świata. Oraz to, że to my sami budujemy wokół siebie mury. Mury, których nie potrafimy zburzyć. A mury te są przeszkodą tylko wtedy, gdy je widzimy. Wystarczy zamknąć oczy, założyć przepaskę na nie, aby nieświadomie przejść przez miejsce, w którym jest mur. Przebaczanie jest jedną z takich przepasek.

Dla wielu osób przebaczenie nie jest czymś danym. Jest czymś, o co walczyli latami. Jest czymś, czego długo się uczyli. Wbrew sobie. Wbrew ranom, z których lała się krew. Przebaczenie ma dwa kierunki. Przebaczyć komuś i sobie. Potrzebne jedno i drugie. Wybaczanie wyłącznie sobie prowadzi do ślepej zarozumiałości lub do użalania się nad sobą (w wyniku rzeczywistych i wyimaginowanych krzywd). Wybaczanie wyłącznie komuś prowadzi do eskalacji złych zachowań. Ale trzeba rozbić głową zbudowany wokół siebie mur. Ten mur może być głową przebity.

Życzę Ci wydobycia się z zaklętego kręgu i modlę się o to.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Nikka
Bywalec
Bywalec
Posty: 155
Rejestracja: 20 kwie 2020
Has thanked: 25 times
Been thanked: 4 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: Nikka » 2020-09-03, 08:54

Andej pisze: 2020-09-03, 07:48

Życzę Ci wydobycia się z zaklętego kręgu i modlę się o to.
Dzieki, ale nie czuje sie w zaklentym kręgu
juz koncze ...juz koncze 😀
Ostatnio zmieniony 2020-09-03, 09:42 przez Nikka, łącznie zmieniany 2 razy.

kundelek
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 332
Rejestracja: 15 sie 2020
Has thanked: 3036 times
Been thanked: 50 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: kundelek » 2020-09-03, 12:34

Nikka
Ja mam doswiadczenie, ze pomimo ogromu zlych i bardzo przygniatajacych doswiadczen Bog zmienil realnie moj los. Co nie znaczy, ze podlozyl mi miekkie poduszki pod moje cztery litery - zycie pozostalo twarde ...
Mam jednak swiatlo.
Poszukaj wlacznika ...
Ostatnio zmieniony 2020-09-03, 12:35 przez kundelek, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Brzydota i cierpienie

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2020-09-09, 13:44

@Nikka napisz do mnie. Chcę Cię wysłuchać i coś powiedzieć.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateizm, agnostycyzm, deizm”