Zacznę prowokacyjnie. I zamaczam, że czynie to bez ansy. Bez złośliwości. Raczej z ciekawości. Albowiem spostrzegłem pewien brak konsekwencji. W odniesieniu do osób. W odniesieniu do formy. Spostrzegłem też, na przestrzeni dłuższego czasu zmiany w podejściu do tego, o czym za chwilę, naszych kochanych dyskutantów. Zjawisko mi się podoba, bo świadczy o coraz większej miłości bliźniego. I tolerancji.
Przyznaję, że mnie też drażni i to bardzo, czytanie tekstu pełnego błędów. Ortograficznych, gramatycznych i wszelkich innych. Także w stosowaniu znaków przestankowych, choć sam popełniam ich wiele. W miarę jak ilość popełnianych przeze mnie błędów stale rośnie (obserwuję to z przerażeniem) wzrasta moja trudność w czytaniu postów pełnych błędów. Coraz trudniej mi zrozumieć zdania, które zawierają błędy. Tak że błędy semantyczne. Wszystkie zaburzają moją równowagę rozumienia.
Powyższy post przytoczyłem z dwóch powodów. A nawet trzech. Zacznę od negatywnych, a skończę na pozytywnym. Otóż, po pierwsze, uważam, że nie odbierają wiarygodności. Ani tekstowi, ani autorowi. Przeciwnie, świadczą o autentyczności. O przedkładaniu treści nad formę. A wszyscy dysortografii, których poznałem, to osoby bardzo inteligentne. Po drugie, przypadkowe ignorowanie wielkich liter czasem odbiera sens tekstowi. Zwłaszcza gdy używa się słowa KOŚCIÓŁ albo BÓG. W zależności od tego, czy wyraz zaczyna się majuskułą i czy minuskułą słowo przybiera całkowicie odmienne znaczenie. A nie zawsze z kontekstu można wywnioskować, o co biega autorowi. Także losowe używanie znaków przestankowych oraz przenoszenia do kolejnego wiersza bardzo (mi) utrudnia zrozumienie. Wręcz bywa tak, że nie potrafię sie ustosunkować do postu, bo zupełnie nie odczytuję jego intencji.
Trzecim powodem jest moja wdzięczność za dostrzeżenie problemu i próbę udzielenia pomocy.