Św.Jan Paweł II, "PIEKŁO JAKO OSTATECZNE ODRZUCENIE BOGA",Audiencja generalna 28 lipca 1999:
Posługując się obrazami, Nowy Testament przedstawia miejsce przeznaczone dla czyniących nieprawość jako rozpalony piec, w którym rozlega się "płacz i zgrzytanie zębów" (Mt 13, 42; por. 25, 30. 41), lub jako piekło, gdzie płonie "ogień nieugaszony" (Mk 9, 43). O tym wszystkim czytamy w opisie zawartym w przypowieści o bogaczu i ubogim Łazarzu, która ukazuje wyraźnie, że piekło jest miejscem ostatecznej kary, nie dopuszczającym możliwości powrotu ani złagodzenia cierpień (por. Łk 16, 19-31).
Również Apokalipsa posługuje się plastycznym obrazem "jeziora ognia", do którego zostają wrzuceni ci, co nie dali się zapisać do księgi życia, narażając się w ten sposób na "drugą śmierć" (Ap 20, 13 n.). Kto więc z uporem zamyka się na Ewangelię, decyduje się na "wieczną zagładę [z dala] od oblicza Pańskiego i od potężnego majestatu" (2 Tes 1, 9).
3. Należy poprawnie interpretować obrazy, w których Pismo Święte przedstawia nam piekło. Wskazują one na całkowitą beznadziejność i pustkę życia bez Boga. Piekło oznacza nie tyle miejsce, co raczej wskazuje na sytuację, w jakiej znajduje się człowiek, który w sposób wolny i ostateczny oddala się od Boga, źródła życia i radości. Katechizm Kościoła Katolickiego tak streszcza prawdy wiary na ten temat: "Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem 'piekło' " (n. 1033).
2 - Cierpienie fizyczne - być może, jako efekt uboczny
Prawdopodobnie tak.
Lecz oczywiście nie w ten sposób, że potępieńcy będą dosłownie siedzieli w ogniu...
Raczej dotycy wszystkich potępionych.Zapewne dotyczy to tych, którzy sprzeniewierzyli się Bogu w sposób zmysłowy.
Myślę, ze to dobra intuicja.Ale tu pragnąłbym zwrócić uwagę na coś, co wcześniej nigdy nie przyszło mi do głowy. Otóż wierzymy w to, że czeka na nas zmartwychwstanie, nowe ciało i mieszkanie w niebie. Czyli, innymi słowy, wierzymy w materialność zmartwychwstałego ciała (bez wnikania we właściwości i rodzaj tej materii).
Ale po to, aby potępieni mogli cierpieć zmysłowo i fizycznie, muszą też posiadać ciało. Czyli zmartwychwstaną do cierpienia. Jeśli ogień nie jest metaforyczny, to ich ciała muszą być niepalne, ale odbierające wrażania termiczne. I muszą zmartwychwstać na wieczność, aby cierpieć wiecznie. Czt tak jest w rzeczywistości? Czy w Katechizmie, obowiązującym lub bywszym jest to jednoznacznie stwierdzone? Lub w źródle najwyższym?
Pismo mówi wiele o przemianie naszych zbawionych w ciała uwielbione (w pewien sposób "doskonałe") ; jest ono skutkiem "kompatybilności" ciała w stosunku do "ducha". Można sobie wyimaginować, w jakim stanie będzie ciało, skoro jego doskonałość będzie udpowiednia do "doskonałości" duszy potępieńca.
Są to jednak sprawy poboczne - Katechizm stwierdza jednoznacznie, iż "Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie."(1057)
Co do szczegółow zgadzam się z Biserica; ani Nieba, ani piekła nie jesteśmy sobie w stanie wyimaginować; zarówno Pismo, jak i objawienia prywatne operują pewnymi podobieństwami.
Wiecie, że nie przepadam za dowodzeniem za pomocą objawień prywatnych; ponieważ jednak św. Faustyna została tu przywołana, zwracam uwagę na to, jak Ona definiowała cierpienia piekielne:
Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam:
pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga;
drugie – ustawiczny wyrzut sumienia;
trzecie – nigdy się już ten los nie zmieni;
czwarta męka – jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym;
piąta męka – jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje;
szósta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana;
siódma męka – jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa.
3 - surowość kary
Chciałbym zaznaczyć; być może nam się wydaje że kara polegająca na oddzieleniu od Boga jest taka "laitowa" w stosunku do ognistego piekła przedstawianego na obrazach. To dlatego, że żyjąc w doczesności nie zdajemy sobie sprawy z tego kim i jakim jest Bóg, z tego jak bardzo człowiek Go potrzebuje, z tego jaką pełnią życia i odczuwania jest życie w rzeczywistości eschatologicznej; jestem przekonany, że potępieńcy z ulgą przyjęliby możliwość "urlopu" w rozpalonym piecu, gdyby tylko na ten czas zostali oddzieleni od cierpienia związanego z oddzieleniem od Boga.
Św Teresa od Jezusa tak opisywała swoją wizję piekła:
Była to męka, o której daremnie kusiłabym się dać dokładne pojęcie.
Żadne słowa najsilniejsze nie wypowiedzą, żaden rozum nie ogarnie całej jej grozy.
Czułam w swojej duszy ogień, na określenie którego, jakim jest i jak na duszę działa, nie znajduję ani wyrazów, ani pojęcia, a przy tym w ciele cierpiałam boleści nie do zniesienia. (...)
Wszystko to jest niczym w porównaniu z męką, jakiej tam doznałam, spotęgowaną jeszcze do nieskończoności tą jasną i niewątpliwą świadomością, że jest to męka wieczna, która nigdy się nie kończy.
Lecz cała ta okropna męka ciała niczym jest znowu w porównaniu z męką duszy.
Jest to takie konanie, taki ucisk, takie jakby duszenie się, takie przenikliwe strapienie i takie gorzkie rozpaczliwe znękanie, że nie wiem, jakimi słowami to wszystko określić. Choćbym to nazwała nieustającym śmiertelnym konaniem, mało by jeszcze było tej nazwy, bo w konaniu śmiertelnym siła większego duszę od ciała odrywa, tu zaś dusza sama chciałaby się wyrwać z siebie, i sama siebie rozdziera.
Słowem, nie mam wyrazu na oznaczenie, jak niewypowiedzianie ta męka duszy, ten ogień wewnętrzny i ta nękająca ją rozpacz przewyższa wszelkie inne, choć tak okropne katusze i boleści. Nie widziałam ręki, która mi te katusze zadawała, ale czułam, że się palę, że jestem jakby targana i sieczona na sztuki. Tak jest, powtarzam: ten ogień wewnętrzny i ta rozpacz duszy, ta jest męka nad wszelkie męki najsroższa.
4 - Na czym polega sąd?
Znów odwołam się do Św.Jan Paweł II, "PIEKŁO JAKO OSTATECZNE ODRZUCENIE BOGA",Audiencja generalna 28 lipca 1999:
1. Bóg jest nieskończenie dobrym i miłosiernym Ojcem. Jednakże człowiek, który ma Mu udzielić odpowiedzi w sposób wolny, może niestety dokonać wyboru ostatecznego odrzucenia Jego miłości i przebaczenia i w ten sposób pozbawić się na zawsze radosnej komunii z Nim.
Właśnie na tę tragiczną sytuację wskazuje doktryna chrześcijańska, kiedy mówi o potępieniu lub piekle.
Nie jest to kara Boża wymierzona "z zewnątrz", lecz konsekwencja decyzji podjętych przez człowieka w tym życiu.
Samą rzeczywistość nieszczęścia, jaką ta smutna sytuacja niesie z sobą, możemy w pewnej mierze wyobrazić sobie w świetle pewnych tragicznych doświadczeń, które — jak zwykliśmy mówić — czynią z życia "piekło".
Jednakże w sensie teologicznym piekło jest czymś innym: jest ostateczną konsekwencją samego grzechu, zwracającą się przeciw temu, kto go popełnił. Jest to sytuacja, w jakiej nieodwołalnie znajduje się człowiek, który odrzucił miłosierdzie Ojca nawet w ostatniej chwili swego życia.(...)
Jednakże odkupienie pozostaje propozycją zbawienia, którego przyjęcie jest sprawą wolności człowieka. Dlatego też każdy będzie osądzony "według swoich czynów" (Ap 20, 13).
(...)potępienia nie można przypisać inicjatywie Boga, ponieważ w swej miłosiernej miłości pragnie On jedynie zbawienia istot stworzonych przez siebie. W rzeczywistości to istota stworzona sama zamyka się na Jego miłość. Potępienie polega właśnie na ostatecznym oddaleniu się od Boga, które człowiek dobrowolnie wybrał i potwierdził ten wybór ostateczną pieczęcią w chwili śmierci. Wyrok Boży jedynie ratyfikuje ten stan.