Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
Agisali
Przybysz
Przybysz
Posty: 9
Rejestracja: 16 lis 2020
Been thanked: 4 times

Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Agisali » 2020-11-16, 14:06

Hej, spróbujmy co ciekawego możecie mi powiedzieć na tym forum.
Sprawa wygląda tak. Od 2 lat (lub 3) nie chodzę do kościoła, od roku chyba się nie modlę i ogólnie wiodę dość niechrześcijańskie życie - chociaż nie uważam siebie za ateistę.
Mój narzeczony co niedzielę od kiedy zamieszkaliśmy razem próbuje mnie wyciągnąć w każdą niedzielę chociaż postać przed kościołem (koronka to lepiej się nie tłoczyć wiadomo), no ale nie...
Mam duży uraz związany z kościolem. Najpierw bardzo radykalni katacheci / księża uczący w szkole. ( min. Kiedyś chciałam porozmawiać z jednym o teorii ewolucji Darwina to mnie wyśmiał i powiedział że takie coś nie istnieje, to tylko bajeczka) - przyznam że bardzo mnie to zmroziło, no ale incydentów było więcej w tym przy najwcześniejszym etapie edukacji wmawianie że smerfy to dzieło szatana etc.
Moja mama również typowy mocher który co tydzień i w każde święta do kościoła, rozkazując także oczywiście mi w tym na roraty drogi krzyżowe a w domu awantury krzyki i wyzwiska. ( no przyznam że taki obraz mam osoby bogobojnej).

W konfesjonale na spowiedzi besztanie mnie za przewinienia. Na początku były typu nie sluchanie rodziców czy jakieś wulgaryzmy > ile dzieciak może nagrzeszyć?
Potem dostałam depresji przez awantury to spowiadałam się z myśli samobójczych, seksu na lewo to dostałam takie reprymendy że chyba do spowiedzi przez 5 lat już nie poszłam
Wyprowadzka na studia i chodzenie co 2 tydzień mniej więcej do kościola. Jeszcze jakaś regularność była. Tu jednak nie moglam słchać już o tym jak to homo niszczą rodzinę, jaki to rząd jest wspaniały (na co mi polityka w kościele, jestem apolityczna i mnie to denerwowało, i różne dziwne inne rzeczy) przestałam chodzić.
Teraz jeszcze wyrok TK i szczerze miałam już ochotę na apostazję, przed tym zatrzymało mnie w sumie to że rodzinny kościół 300km ode mnie oraz że musialabym wejść do tego kośćioła.

Mam pytanie do was, czy według was w mojej przeszłości którą wyżej opisałam zachowanie osób związanych mocniej napewno z Kościolem niż ja było odpowiednie i czy to mój problem i moja wina że tak sie to potoczyło?

Pytam o to bo widzę że mój narzeczony chciałby ze mną mieć normalne w przyszłości dziecko ze ślubu wychowane w katolickiej wierze, z normalnymi sakramentami i zwyczajnym uczestnictwem i wiem że dla niego to ważne. Ja natomiast sama nie wiem jak to zaczać przełamywać bo mam wrażenie że ja i Kościol w żadnym aspekcie się ze sobą nie zgadzamy.

Proszę o udział w dyskusji, jeśli kogoś obraziłam przepraszam.

Dodano po 2 minutach 22 sekundach:
A jeszcze w międzyczasie zostałam "na siłę" matka chrzestną dla dziecka mojej siostry mimo że ryczał m jak bóbr że nie chcę tego. Powiedziali że albo to zrobię albo nie będą sie do mnie odzywać


Pilnuj słownictwa
+ kościół to budynek. Mówiąc o wspólnocie używamy wielkiej litery.
~ToTylkoJa
Ostatnio zmieniony 2020-11-16, 14:33 przez ToTylkoJa, łącznie zmieniany 2 razy.

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: ToTylkoJa » 2020-11-16, 14:31

Mnie chcieli zmusić do udziału w bierzmowaniu. Ale to moje życie i będę robić, co mi się podoba. Nikt nie ma prawa "zmusić cię" do bycia chrzestnym. To duża odpowiedzialność i powinno to być Twoją świadomą decyzją.
Ale jak tak czytam, to czy naprawdę problemem jest sam Kościół, czy tylko Twoje otoczenie?
Co do spowiednika, czego oczekiwałaś, pogłaskania po główce?
Jednak katechetów uważam za problem. Uważam, że tacy ludzie uczyć nie powinni. Sama miałam chorą katechetkę. Nawet była sytuacja, że spadła lampa (jeszcze te stare świetlówki), a ona stwierdziła że przecież nic się nie stało i prowadziła sobie dalej lekcje xD na szczęście my mieliśmy więcej rozumu, niż ona i stwierdziliśmy, że nie będziemy siedzieć w tej klasie dopuki to wszystko się nie wywietrzy.
Myślę, że największy problem to ogromna rozbieżność tego, co mówią różni ludzie. Na wiele tematów, o których pytałam tutaj dostałam kompletnie różna odpowiedź, chociażby od Marka, w którego wiedzę w pełni wierzę, niż od księży, z którymi wcześniej o tych samych tematach rozmawiałam. I uważam, że to nie powinno tak wyglądać, że księża mówią sobie z co chcą. Powinni ściśle pilnować się oficjalnych dokumentów Kościoła.

Króliczek

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Króliczek » 2020-11-16, 14:51

W sumie miałam podobnie bo też byłam niewierzącą i do kościoła zachęcił mnie ówczesny chłopak a dziś już ukochany mąż :) nie lubię polityki, choć moje poglądy są zgodne z nauczaniem Kościoła (tak się złożyło) nie miałam też żadnej traumy związanej z kościolem, myślę że trudno w małżeństwie mieć inne poglądy niż małżonek w tak ważnych kwestiach, także musicie się dogadać (lepiej teraz niż po), pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 2020-11-16, 19:08 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.

Agisali
Przybysz
Przybysz
Posty: 9
Rejestracja: 16 lis 2020
Been thanked: 4 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Agisali » 2020-11-16, 15:34

Zdaje sobie sprawe, że w konfesjonale nie powinno się oczekiwać pogłaskania po główce, ale szczerze. Miałam wtedy -naście lat, miałam przewlekłą depresję myśli i nawet próby (!) samobójcze. Powiedziałam księdzu tylko o myślach, o próbach bałam się wspominać przed samą sobą. Pamiętam że powiedział coś w stylu "Dostałaś życie, a chcesz sobie je odebrać? Nie możesz tak robić! " i coś tam jeszcze o szatanie. Nie słuchalam już bylam jak w amoku chciałam jak najszybciej wtedy uciec z tego miejsca jak najdalej. Teraz myślę, że przeciez gdyby powiedział mi żebym spróbowała pójść do psychologa, czy ze mną normalnie porozmawiać... wiem że to przeszłość, a depresję w miarę wyleczyłam. Takie wspomnienia jednak mnie bolą, boli mnie również to że dopiero jak "porzuciłam" Kościół to dopiero mogłam się zająć stopniowo depresją.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4220 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Andej » 2020-11-16, 15:48

Uważam, że nie ma co udawać. Skoro napisałeś, że wiara ograniczała się do chodzenia do kościoła, a dawniej rytualnych spowiedzi, do których podchodziłaś pod wpływem zewnętrznej presji, a nie z potrzeby, to nigdy nie byłaś wierząca. Skoro ksiądz czy katecheta są utożsamiani w podmiotem wiary, to też świadczy o jej braku. Skoro nie masz skrupułów związanych z życiem jak w małżeństwie bez ślubu, to znaczy, że nie jesteś wierząca. A jeśli tak, to nie ma sensu się, ani kogoś innego oszukiwać. Skoro pogardliwie nazywasz swoją mamę, która zachowuje III przykazanie, to znaczy, że nie jesteś wierząca. A nawet nie wiesz, co to znaczy wierzyć. Wiara nie oznacza powierzchownych znamion zachowania. Także to, że zostałaś na siłę matką chrzestną świadczy o tym, że osoby, które do przymuszały nie są wierzące. Że tylko zachowują pozory.
Tym bardziej, że odrzucasz wartości, którymi kieruje się kościół. Jeśli jesteś zwolenniczką mordowania nienarodzonych, to odrzucasz jedną z podstawowych wartości głoszonych przez Kościół. Odrzucasz także prawo naturalne.
W takiej sytuacji powinnaś narzeczonemu stanowczo oświadczyć, że nie masz zamiaru udawać. Że nie uznajesz Boga, że nie masz zamiaru nagle zacząć przestrzegać Dekalogu, ani przykazań miłości. Tak będzie uczciwie. Wydaje mi się, że gdy postawisz mu ultimatum, Ty czy Kościół, to i on zrezygnuje z wiary. A jeśli nie, to musisz się zastanowić, czy możesz uczciwie przysiąc, że nie będziesz utrudniać wychowania dzieci. Że nie będziesz dawać im złego (z punktu widzenie wierzących) przykładu. Czy poświęcisz się dla męża i dzieci i będziesz prowadziła do kościoła i sama zostawała przed?
Ale pytasz o to jak być „bardziej wierzącą”. To tak jak być bardziej lub mniej w ciąży. Najpierw musiałbyś pojąć, czym jest wiara. Na czym polega. Poznać podmiot wiary. I zasady wiary. I zacząć ich przestrzegać. To troszkę jak z jazdą samochodem. Zanim zacznie się jeździć, trzeba poznać zasady obsługi pojazdu, zasady ruchu drogowego, potem poćwiczyć umiejętności. I dopiero potem włączyć się w ruch uliczny. Teraz instruktorem może być narzeczony. Ale musisz najpierw dowiedzieć się czegoś o katolicyzmie, wierze i Bogu. I całkowicie odrzucić dotychczasowe wyobrażenia.
Najpierw jednak musisz chcieć. Musisz dokonać wyboru. I przyjąć system wartości. Albo odrzucić.
Przepraszam, jeśli zdenerwowałem. Celem powyższego jest nakłonienie do stanięcia w prawdzie. Do uczciwej postawy wobec narzeczonego. I do samej siebie. Nie ma sensu na siłę stawać się wierzącą. Albo włączasz się do Kościoła i akceptujesz głoszone tam wartości przyjmując je za swoje. Albo odrzucasz Kościół, Boga, wiarę. Uważam, że lepiej jest żyć uczciwie poza Kościołem, niż udawać przed ludźmi wierzącą. Boisz się presji otoczenia, ale żyjesz z dala od nich. I nie masz zamiaru wracać w rodzinne rejony. Jeśli odrzucasz Boga, to dlaczego nie możesz odrzucić rodziny, którą pogardzasz?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6095
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 464 times
Been thanked: 927 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Albertus » 2020-11-16, 15:59

Agisali pisze: 2020-11-16, 14:06 Mam pytanie do was, czy według was w mojej przeszłości którą wyżej opisałam zachowanie osób związanych mocniej napewno z Kościolem niż ja było odpowiednie i czy to mój problem i moja wina że tak sie to potoczyło?

Ludzie nie zawsze potrafią w odpowiedni sposób rozmawiać o wierze nawet jak maja dobre intencje.

A może brakuje ci wyrozumiałości wobec innych ludzi?

Czy nie jest też tak że bardzo słabo znasz Ewangelię i w ogóle wiarę katolicką?

Może warto ją poznać?

Agisali
Przybysz
Przybysz
Posty: 9
Rejestracja: 16 lis 2020
Been thanked: 4 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Agisali » 2020-11-16, 16:56

Andej - nie będę z Tobą o tym rozmawiać bo za przeproszeniem widzę że jesteś "zero-jedynkowy", a ja jednak uznaję świat bardziej w stylu "to zależy"

Albertus - myślę że to jest dobry pomysł, tylko masz propozycję od czego najlepiej zacząć?

Dodano po 3 minutach 9 sekundach:
Nie wydaje mi się natomiast że brakuje mi wyrozumiałości, psycholog mi powiedział, że bardziej muszę nauczyć się stawiać granice bo za bardzo się przejmuje innymi osobami i wczuwam w nie :)

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6095
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 464 times
Been thanked: 927 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Albertus » 2020-11-16, 17:11

Agisali pisze: 2020-11-16, 16:56
Albertus - myślę że to jest dobry pomysł, tylko masz propozycję od czego najlepiej zacząć?

Może zaproponuj narzeczonemu wspólny udział w jakichś dobrych rekolekcjach albo katechezach? Adwent się zbliża a więc będą do tego okazje. Poza tym jest tyle różnych możliwości posłuchania dobrych katechez w internecie ( polecam na przykład księdza Pawlukiewicza) wystarczy tylko chcieć.

Poza tym to oczywiście podstawą jest przeczytanie Ewangelii jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś . Przeczytanie jej jako historii twojego zbawienia i jako listu skierowanego do ciebie.

Wiara jest ze słuchania Słowa Bożego.
Nie wydaje mi się natomiast że brakuje mi wyrozumiałości, psycholog mi powiedział, że bardziej muszę nauczyć się stawiać granice bo za bardzo się przejmuje innymi osobami i wczuwam w nie
Przejmowanie się innymi osobami i "wczuwanie się w nie" to nie jest wyrozumiałość dla ich błędów , pomyłek i nieporadności
Ostatnio zmieniony 2020-11-16, 17:27 przez Albertus, łącznie zmieniany 2 razy.

afilatelista_michal

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: afilatelista_michal » 2020-11-16, 17:53

Czy Twój narzeczony naciska na Ciebie żebyś chodziła do kościoła?

Agisali
Przybysz
Przybysz
Posty: 9
Rejestracja: 16 lis 2020
Been thanked: 4 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Agisali » 2020-11-16, 18:59

Nie naciska, tylko proponuje. Jak mówię mu że nie idę to nie ma z tym problemu.

Dodano po 5 minutach 46 sekundach:
On sam nie chodzi często. Czasem ma że kilka tygodni chodzi co tydzien, czasem nie idzie przez miesiąc. Nie powiedziałabym więc, że jest jakoś szczególnie z tym związany, ale na pewno bardziej interesuje go Kościół niż mnie.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 15082
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4242 times
Been thanked: 2973 times
Kontakt:

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Dezerter » 2020-11-16, 19:23

Agisali - witaj wśród nas :ymhug:
Nie miałaś dobrych wzorców :(
Nie poznałaś tak naprawdę Kościoła Jezusa Chrystusa
Czyli
wszystko przed tobą *-:)
Jesteś w bardzo dobrym momencie bo zaczynacie z narzeczonym tworzyć wspólnotę miłości
a prawdziwy Kościół to wspólnot akochających się siustr i braci w Chrystusie, powołanych i zwołanych do czynienie uczynków miłości i miłosierdzia względem siebie i oddania chwały Temu, który ich zwołał i powołał do tej wspólnoty.
czy to brzmi dobrze i zachęcająco?
Czy chcesz z narzeczonym wspólnie tworzyć taki Kościół domowy i w takiej atmosferze wychowywać swoje dzieci?
Chcesz by kiedyś twoja córka , lub syn mieli takich kochających się o szczęśliwych rodziców i taki pełen miłości dom?
...
To da się zbudować, ale nie wystarczy chodzić co niedzielę do kościoła, trzeba się naprawdę nawrócić i poznać Boga tak z pasją.
Co ty na taką propozycję?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Agisali
Przybysz
Przybysz
Posty: 9
Rejestracja: 16 lis 2020
Been thanked: 4 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Agisali » 2020-11-16, 19:45

Chciałabym wiedzieć bardziej o co w tym wszystkim chodzi. Jeśli coś polecicie do przeczytania / posłuchania z chęcią to zrobię bo chcę tego spróbować.
Obecnie natomiast nie chcę się za to zapisywać do jakiś grup przykościelnych - ten uraz jest jeszcze ze mną i nie potrafię w 1 chwili go zapomnieć.
Wierzę za to że zmiany to proces długofalowy, a nie odmienienie w 1 chwili. Sam proces rozmyślania czy na pewno chcę coś w kwestii swojej wiary zmieniać trwał u mnie parenaście dni, a także to w jaki sposób najlepiej będzie się za to zabrać.
Stwierdziłam, że najlepiej będzie znaleźć forum skupiające osoby religijne i praktykujące i zobaczyć w jaki sposób postrzegają świat. Samo takie "wejście" do tego forum to dla mnie w pewnym sensie wyjście poza swoją strefę komfortu.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 15082
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4242 times
Been thanked: 2973 times
Kontakt:

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Dezerter » 2020-11-16, 20:56

Zapytaj narzeczonego czy czytał Biblie?
Tesli powie, że tylko trochę czy coś tam
to zaproponuj mu wspólne czytanie
zacznijcie od Nowego Testamenty, to znaczy Nowe Przymierze. Stare jest z Izraelem, Żydami
Nowe Jezus zawarł ze wszystkimi ludźmi również z Tobą i narzeczonym - wiedziałaś?
Warto się dowiedzieć o co chodzi w tym przymierzu i na czym ono polega. Co obiecał Jezus a co my musimy zrobić jako druga strona przymierza. proponuję zacząć od Ewangelii Marka
Jeden rozdział i szczera rozmowa o tym co usłyszeliście, czyli treści
ale (i to ważne!)
o tym co to Słowo Boga mówiła i jak przemówiło do ciebie dziś
czyli co mnie zaskoczyło, co mnie szczególnie poruszyło, co przykuło uwagę, co jest ważne.
Jeśli coś takiego się pojawi, to twoją lub narzeczonego odpowiedzią na to Słowo, które porusza powinno być
- jakieś postanowienie, jakieś działanie, odpowiedź na to

Tak rodzi się relacja Ty i Bóg i rodzi prawdziwa wiara.
A ja (innych też proszę) poproszę mojego Pana i Zbawiciela by zesłał wam swojego Ducha Świętego by was prowadził i o wszystkim pouczył.

Przeszłość swoją religijną oddziel grubą kreską, by ci nie przeszkadzała w budowaniu nowego
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Betula
Bywalec
Bywalec
Posty: 180
Rejestracja: 13 wrz 2019
Has thanked: 61 times
Been thanked: 72 times

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: Betula » 2020-11-16, 21:08

Cześć Agisali :)

Sporo dobrych rad się pojawiło.
To budujące, że szukasz Boga, że chcesz spróbować wrócić do wiary. Wg mnie wiara jest cennym skarbem (taki jej obraz pojawia się też w Biblii) i sposobem odnalezienia prawdy o sobie i świecie. Do tego trzeba zbudować relację z Bogiem - czyli po prostu zwrócić się do Niego, stawać przed Nim w prawdzie o sobie, a z czasem można dostrzegać i uczyć się coraz więcej. Ważne, żeby się nie zrażać i nie ustawać, bo to jest proces na całe życie.

To chciałabym przede wszystkim podkreślić - nie warto się zrażać. Wiara jest czymś pięknym i cennym, ale ludzki przekaz jest często bardzo niedoskonały, tak jak pisał wyżej Albertus. Św. Paweł porównał tą sytuację do skarbu, który mamy w glinianych naczyniach - wielki Apostoł zwracał uwagę, że z działaniem człowieka wiąże się ryzyko, w tym jest kruchość i nasza ułomność, która nieraz wiele potrafi popsuć.

Bardzo Cię zachęcam, żebyś miała to na uwadze przy swoich poszukiwaniach.

Wydaje mi się, że dobrze byłoby sobie systematycznie czytać fragmenty Pisma Świętego z codziennej liturgii z dobrym komentarzem, np. na tej stronie: https://opoka.org.pl/liturgia/ albo tutaj: https://teologiapolityczna.pl/czytanie-dnia
Po prostu żeby to było codziennie, systematycznie, i żeby to Słowo miało przestrzeń w Tobie. Żeby była w tym też Twoja refleksja, Twoje zwrócenie się do Boga, w miarę możliwości, nie za dużo na raz.
Jeśli wolisz coś do oglądania, to słyszałam dużo pozytywnych opinii o kanale Teobańkologia. Codziennie są tam prowadzone wieczorem na żywo dłuższe medytacje nad Słowem Bożym, może to byłaby dla Ciebie dobra pomoc w modlitwie.

afilatelista_michal

Re: Chciałabym być "nieco bardziej wierząca" dla mojego narzeczonego

Post autor: afilatelista_michal » 2020-11-16, 22:36

Ja tam polecam czytać Biblię chronologicznie. Ofiara Jazusa ma przecież oparcie w Starym Testamencie.

Czytanie tylko Nowego Testamentu to cherry picking.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”