@Abstract ja nie udaję nigdy i tu jest też pewnie w jakimś sensie problem
jestem osobą, która lubi dawać uczucie i wiele osób może z tego skorzystać.
A tak w ogóle to wolałabym kogoś poznać właśnie na spokojnie, np. jak jest taki fajny Pan w kościele, to zapytać o coś później albo normalnie go potraktować jak nowego znajomego i gdyby potwierdziły się moje pierwsze uczucia, to coś działać.
Prawda jest taka, że na randkach nigdy nie dowiemy się jaki ktoś jest.
bo te randki z ludźmi, których tak naprawdę nie znamy, to są jakieś spotkania pod wpływem emocji i opowiadania tego, co najlepsze. Niby każdy to wie, a i tak kończy się tak samo.
Ja nawet pamiętam sytuację, jak rozmawiałam z pewnym mężczyzną kilka miesięcy przez internet. Ogólnie on mnie kiedyś widział, ja też go kojarzyłam i poprosił koleżankę naszą wspólną mój link do FB. Ona mnie wcześniej uprzedziła, bo chciał numer telefonu, ale ja nie dałam zgody na to, ale Fejs to tam, niech ma
I zagadał, w ogóle tak dobrze nam się rozmawiało, czasami do 2 w nocy, dodatkowo miał fajne zainteresowania, przystojny nawet też był. Nie udawał raczej w większości bo ona go znała dość dobrze i miała pozytywne zdanie o nim. I w końcu on stwierdził, żebyśmy się spotkali.
I masz - jaka to była klapa. Po prostu ZERO chemii, siedzieliśmy jak deb*le i czułam się jak na jakimś weselu, gdzie ktoś posadził mnie koło przypadkowego faceta i muszę z nim rozmawiać teraz. Ale w ogóle jak sobie to przypomnę, to aż łapie mnie takie zażenowanie. Natomiast, jak wróciłam do domu, to poczułam się taka beznadziejna - naprawdę, chyba to dobre określenie. Tak naprawdę dobiło mnie to spotkanie.
To on głównie nalegał i jemu bardziej zależało, ale po tym spotkaniu miałam taki misz masz w głowie, że jak to wyszło? Jakim cudem? Skoro było tak ok przez internet, a na żywo jedna wielka klapa.
A uwierz mi, że nie zawsze się połapiesz kiedy ktoś udaje Tobą szczere i urocze zainteresowanie. A na początku to już w ogóle.
Hehe, ja nawet nie miałabym ochoty wchodzić w związek, który nie będzie mnie cieszył albo budował. Nie jestem w stanie chyba w ogóle czegoś takiego zrobić, mimo że nie wstydzę się powiedzieć, że czuję się samotna od kilku lat. Ale ramię "jakiegokolwiek" mężczyzny = ta sama samotność.
Także absolutnie.