Kiedy naprawdę urodził się Jezus?

[konserwa]

Tytul watku to pytanie o narodzenie, a nie o tym, ze "nie stworzony"

[Albertus]

Święta Bożego Narodzenia, choć nie pozbawione pewnej dozy romantyczności, przywołują także starą, mało wzruszającą prawdę: człowiek w perspektywie religijnej pozostaje jedynie narzędziem w ręku tak zwanego Boga. Na dodatek Boga który jest narzędziem w rękach kapłanów. Chrześcijaństwo wiele mówi o miłości (ale tylko mówi): miłości człowieka do Boga i vice versa, miłości pomiędzy ludźmi itp. Z tego mówienia niewiele jednak wynika... Chyba tylko to, że słowo „miłość" wciąż się dewaluuje traci na znaczeniu. Bo skoro można np. „miłować nieprzyjaciół", to czy słowo „miłość" ma jeszcze jakiś sens? Przecież każdy człowiek intuicyjnie wie, że wrogów nie da się kochać ani nawet lubić; można ich - co najwyżej - tolerować. Zanim więc zaleje nas potop słów o wszechmiłości, przyjrzyjmy się na chwilę, jak biblijny Bóg kochał głównych bohaterów wigilijnej opowieści - Jezusa i jego ziemską rodzinę. Jakoś bóg Jahwe nie dawał zbyt wielu dowodów miłowania nieprzyjaciół. Wystarczy poczytać Biblię. W tym celu przez chwilę poważnie potraktujmy ewangeliczne świadectwa czyli bajkę o narodzeniu Jezusa zwanego Chrystusem.
Wszystko zaczęło się od zamężnej-panny i na dodatek dziewicy Marii, matki Jezusa. Anioł przyszedł do niej powiedział: „Nie bój się, Mario, znalazłaś łaskę u Boga. I oto poczniesz w łonie, i porodzisz Syna, i nazwiesz go imieniem Jezus." (Łk 1. 26-38). Zauważmy, że nikt nie pyta jej o zdanie, o jej plany życiowe. „Poczniesz i porodzisz". To wszystko. Co prawda w końcowym momencie zwiastowania Maria mówi: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego", ale wcale nie jest pewne, czy ktokolwiek oczekiwał od niej zgody na takie in vitro - czyli nadprzyrodzoną propozycję.
O Józefie wiemy niewiele poza tym, że wszystko spadło na niego bez przygotowania. Wpadł w panikę, ale chciał zachować się szlachetnie, nie narażając „boskiej wybranki" na ukamienowanie za cudzołóstwo. Jego także nikt o nic nie pytał, nikogo jego plany nie interesowały. I on, i Maria byli tylko narzędziami, które spotkała „łaska". Niczym grabie, widły albo ławka w parku, na której ktoś łaskawie usiadł. Jednak ich los był i tak luksusowy w porównaniu z dziejami ich boskiego Syna. Ten miał się stać „narzędziem zbawienia" całej ludzkości, czyli musiał dać się zabić w wyrafinowany i okrutny sposób, aby zaspokoić głód sprawiedliwości swojego wyrodnego Ojca Jahwe-Adonai w niebie. Aby „wykonało się". A był ponoć, czy miał być przecież umiłowanym i pierworodnym Synem. Czyżby mityczny Szatan był na tyle potężniejszy od Boga, że Ten MUSIAŁ zbawić ludzkość tylko w taki sposób? Bożonarodzeniowa opowieść opiewana w kolędach i kazaniach nie jest zatem tak wzniosie romantyczna, jak głosi kościelno-państwowa propaganda. To raczej smutna opowieść o okrutnym bogu, który jest projekcją ziemskiego autorytarnego władcy, i ludziach - jego poddanych. To historia nie mająca wiele wspólnego z tym, co dziś uważamy za miłość, partnerstwo, przyjaźń, oddanie. A może my, ludzie, jesteśmy już bardziej doskonali (przynajmniej w pojmowaniu miłości) niż sam Stwórca ponoć Wszechmogący Bóg?

Nie jesteśmy bardziej doskonali niż Stwórca który objawił się nam w historii. Nie jesteśmy też lepsi od naszych przodków a już na pewno nie od chrześcijan z pierwszych wieków.

Ale mam pytanie do ciebie:

Skoro tak krytycznie patrzysz na sposób postępowania Boga to napisz w jaki konkretnie sposób Bóg twoim zdaniem powinien okazywać swoją miłość?

[Marek_Piotrowski]

@redemptor, obawiam się, że zupełnie niewłaściwie pojmujesz to, w jaki sposób nastąpiło zbawienie.
Na Twoje usprawiedliwienie przemawia to, że bardzo wiele osób sądzi, że Ojciec potrzebował śmierci Jezusa, by wybaczyć ludziom - straszny, obraźliwy dla Boga absurd.
Zapraszam do mojego wykładu, w której pokazuję błędność podobnych koncepcji:

[sądzony]

Kiedy naprawdę urodził się Jezus?

Dziś.

[Andej]

Kiedy naprawdę urodził się Jezus?

Dziś.

I tym można podsumować całą dyskusję. Bo dla naszej wiary żadnego znaczenie nie ma, czy urodził się na 4 czy 6 lat przed narodzeniem Chrystusa. Nie ma znaczenie czy w grudniu czy czy jakimś innym terminie. Istotnie to, PO CO SIĘ NARODZIŁ. Ale też bardzo ważne jest to, żeby się w każdym z nas narodził. Aby się rodził codziennie. Albo inaczej: Aby codziennie przychodził. I abyśmy codziennie przyjmowali Go z miłością.
Natomiast termin, kolor pieluszek, pora dnia, osoby towarzyszące porodowi, to wszystko nie ma wpływu na wiarę. I wzbudza niepotrzebne, jak uważam, emocje. Szkoda na nie czasu. Lepiej się pomodlić.

[kazik95]

Chrystus narodził się raczej w terminie - w 9 miesiącu.

Nic nie wiadomo aby poród był zbyt szybki czy zbyt późny, czy też ciężki. Mimo, że Maria była pierwiastką.
Ale jeśli ktoś urodził się w Galilei i dożył do nastoletniości. A potem idzie pieszo do Egiptu i dopiero po powrocie zaczyna rodzić. To raczej ciąża nie była zagrożona i rozwiązanie było terminowe.

[Marek_Piotrowski]

Ale jeśli ktoś urodził się w Galilei i dożył do nastoletniości. A potem idzie pieszo do Egiptu i dopiero po powrocie zaczyna rodzić.

Zgubiłem się. Kogo masz na myśli?

[kazik95]

Ale jeśli ktoś urodził się w Galilei i dożył do nastoletniości. A potem idzie pieszo do Egiptu i dopiero po powrocie zaczyna rodzić.

Zgubiłem się. Kogo masz na myśli?

faktycznie, poniosła mnie fantazja przed wypiciem kawy
przecież Maria urodziła Jezusa podczas spisu, przed ucieczką do Egiptu

dzięki za czujność

Dodano po 7 minutach 36 sekundach:
A skoro już o narodzinach Jezusa, to wczoraj podczas czytania zastanowił mnie ten fragment:

Mt 1:18-19 Bp
(18) A z narodzeniem Jezusa było tak: Kiedy Jego matka, Maryja, poślubiła Józefa, znalazła się w stanie błogosławionym za sprawą Ducha Świętego, zanim rozpoczęli wspólne życie.
(19) Ponieważ jej mąż, Józef, był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał jej zniesławić, zamierzał po cichu z nią się rozstać.

Nie rozumiem tego "nie chciał jej zniesławić"
W jaki sposób Józef polepszyłby sytuację Marii gdyby po cichu się z nią rozstał?
Zostałaby sama "panna z brzuchem".
A potem panna z dzieckiem
To raczej nie przysparzałoby jej chwały?
Chyba, że Maria popełniłaby aborcję albo w tajemnicy porzuciła narodzone dziecko

Nie rozumiem tego "Ponieważ był człowiekiem sprawiedliwym"
Czy chodzi o to że był dobrym człowiekiem?
Czy chodzi o to, że był zasadniczym człowiekiem / faryzeuszem i nie zamierzał wiązać się z kobietą w ciązy?

[abi]

okazało się że jest w ciąży tak jakby w połowie ślubu
już papiery podpisane a jeszcze nie zamieszkali razem

[kazik95]

okazało się że jest w ciąży tak jakby w połowie ślubu
już papiery podpisane a jeszcze nie zamieszkali razem

No tak*, ale odesłanie Marii nie rozwiązywałoby żadnego problemu.
Chyba, że problem urażonej dumy Józefa.

*rozumiem kwestię dwuetapowych slubów na Wschodzie

[abi]

okazało się że jest w ciąży tak jakby w połowie ślubu
już papiery podpisane a jeszcze nie zamieszkali razem

No tak*, ale odesłanie Marii nie rozwiązywałoby żadnego problemu.

chyba według prawa powinien ją zabić

[kazik95]

okazało się że jest w ciąży tak jakby w połowie ślubu
już papiery podpisane a jeszcze nie zamieszkali razem

No tak*, ale odesłanie Marii nie rozwiązywałoby żadnego problemu.

chyba według prawa powinien ją zabić

Nie wiem czy faktycznie było takie prawo?

Ale jeśli tak, to:

#1 Józef nie wykonał Prawa, więc słaby z niego Żyd.

#2 skoro było takie prawo, to pewnie każdy inny człowiek powinien zabić Marię z tego samego powodu?

Dodano po 2 minutach 22 sekundach:
Może scena z kobieta przyłapaną na cudzołóstwie z Jana 8 przypomniała Jezusowi swoją rodzinną historię gdy jego matka sama była trochę w podobnych tarapatach?

[Andej]

Może przeczytanie (najlepiej od początku, ale można od 30 strony) file:///C:/Users/Andrz/Downloads/Brandstaetter%20Roman%20-Jezus%20z%20Nazaretu.pdf poruszy wyobraźnię. Brandstaetter bardzo głęboko studiował temat, zanim siadł do pisanie.

[kazik95]

Może przeczytanie (najlepiej od początku, ale można od 30 strony) file:///C:/Users/Andrz/Downloads/Brandstaetter%20Roman%20-Jezus%20z%20Nazaretu.pdf poruszy wyobraźnię. Brandstaetter bardzo głęboko studiował temat, zanim siadł do pisanie.

Jestem właśnie na Twoim dysku i mówisz że w katalogu Pobrane masz tego pdfa?

[Andej]

Nie mam pojęcia. Otworzyłem. Korzystając z https://doci.pl/hildahasz/brandstaetter ... u+fnmsn1vm