Ate pisze: ↑2023-06-02, 00:11
Cóż, sam jawnie na forum napisałeś, że miałeś wiele partnerek, z którymi współżyłeś (bodajże 8?) więc w sumie nie dziwi taka postawa (nt współżycia) z twojej strony - dla ciebie seks to jak splunąć.
A Ty z pewnością kiedyś robiłaś pod siebie kupę, co nie oznacza, że nadal nieładnie pachniesz.
Dodano po 10 minutach 10 sekundach:
CiekawaXO pisze: ↑2023-06-02, 06:46
Nie sądzę że @sądzony pisze o seksie pozamałżeńskim.
Może po prostu nie czuje że on go zbliża do żony, i nie musi tego czuć.
To zwykła fizjologiczna sprawa, i dlatego jest święty, że spaja małżonków bo jest tylko dla nich.
A nie na zasadzie że robisz z tego rytuał wśród świec i pachnideł.
Zależy, o którym małżeństwie mowa. Nie jestem święty.
Czy nie czuję i nie uważam, że seks zbliża mnie z żoną ... Oczywiście, że więżę w to, tak uważam i to odczuwam.
Nie stawiam jednak seksu na ołtarzu małżeństwa.
Rytuałem jest wspólna rodzinna msza w niedzielę, wspólna codzienna rodzinna kolacja i rozmowa, wspólna kawa poranna w sobotę i niedzielę połączona z małżeńską rozmową, wspólne wyjazdy do rodziny.
Seks jest. Regularny, ale nie jest ważniejszy od codziennej kolacji czy łikendowej kawy
Czy to jakieś dziwne, niewłaściwe?