Chyba już nie do końca oddzielne. Klasycznie na pewno. I też według nasze intuicji oddzielne. Ostatnio widziałem eksperyment w którym dwa zderzające się fotony wygenerowały materię.
Niczego takiego w mojej książce nie ma. A i sam tego nie sugeruję.Cos jak dla porownania np. fala EM b.w.cz - nie jest pradem ani magnetyzmem - lecz jest powiazana z tymi fenomenami przetrzeni pola i energii pola.
Wiec twierdzenie , ze materia jest skupiskiem mocno zageszczonej energii jest wiedza naukowa opozniona o jakies kilkadziesiat lat wobec najnowszych danych ( chocby z cyklotronu ).
To stwierdzenie nie przybliża nas ani o krok do odpowiedzi na pytanie czym jest ta materia. Widzimy, że świat jest, wygląda, też że jest z czegoś ulepiony. Ale badając to "coś" pod dużym przybliżeniem i w dziwnych sytuacjach dochodzimy do wniosku, że nie ma tam niczego co można by wziąć w rękę i powiedzieć "oto jest ona - materia, twarda i bazowa, istniejąca obiektywnie, z niej to wszystko ulepione". Materia nie jest stałą kosmicznego fenomenu. Materia jest stałą naszego myślenia o istnieniu. I to trzeba zakwestionować, żeby spojrzeć inaczej.Praktyku -
1) materia jest stala kosmicznego fenomenu, wiec nie potrzeba nawet zadnego trzymania, aby moc materie uzyc juz jako samego w sobie argumentu do tezy, bez potrzeby udowadniania tejze materii
Jest to poza zainteresowaniem mojego drążenia. Jeśli zarówno materia jak i energia byłyby "bazowymi" odbieranymi przez nas tworami Boga i nie dało by się ich sprowadzić do czegoś wspólnego to również mogę z tym żyć i nadal twierdzić, że świat stworzony jest w świadomości Boga z jego "myśli".2) nie wiemy do konca, na czym polega fenomen materii, dlatego poszukuje sie zaleznosci materia-energia. Ale nie znaleziono dowodu, iz jest to uklad jedynie binarny - co wiecej - zajscie okreslonych zjawisk na poziomie molekularnym czy w przemianie atomowej powoduje wiecej pytan, niz odpowiedzi. Na pozomie obecnej wiedzy nie ma dowodu na przemiane czystej materii w czysta energie i odwrotnie - stan po eksplozji atomowej chocby nie daje dowodu na takie zalozenie, ale obrazuje pewien przeplyw /przemiane przy zachowaniu rownania , ze E nie rowna sie M w danej jednostce czasu - zawsze pozostaje X materii wydatkujacej dla Y energii rozproszonej ( niemozliwy powrot ze stanu rozproszenia). Wobec tego brakuje argumentu, ktory moglby potwierdzic/sfalsyfikowac teze, ze materia jest jedynie skompresowana energia.
Na tej podstawie:3) na jakiej podstawie wcisnales w moja osobe twierdzenie, iz twierdze, ze Bog wiedzy nie ma? Pokaz mi to.
Założyłem zgodnie z naszą wiarą, że Bóg ma wszechwiedzę. A dalsze wnioskowanie jest na podstawie tego czym wiedza jest, czyli zawartością świadomości.Co do uscislenia mojej diagnozy o bledzie - w ramach intelektu bledem jest zalozenie ( bo nie fakt i nie wiedza ) o pewnych Bozych imponderabiliach stosowac w dyskusji jako argument czyli pewnik ( a pewnikiem to nie jest, jest jedynie Twoim "zyczeniem", aby za takowy uznac ), i podawac to jako stala niezmienna dowiedziona;
Przykro mi że dla ciebie są mętne. Staram się jak mogę.Ps: w tym punkcie odnioslem sie do Twoich metnych para - metafizycznych rozwazan, a nie do wiedzy Boga.
Przeczytaj prosze jeszcze raz Praktyku kilka Twoich poprzednich wpisow, bo odnosze wrazenie, ze na sile probujesz byc naukowym , dlatego taki metny styl zastosowales.
Tam gdzie sięga nauka tam chcę być naukowy, bo taka jest idea tego wątku, żeby iść razem z nauką tam gdzie ona sięga. Po to mi książka Balla. Traktuję go jako autorytet w kwestiach naukowych. ( Jeśli kwestionujesz coś konkretnego z tego co jest w niej przedstawione to możemy próbować dyskutować na polu naukowym )
Ale chcę być naukowy tylko tak daleko jak nauka sięga. Dalej jest już tylko wiara, a jedno z drugim musi się jakoś sklejać. I próba tego sklejenia też jest moim zainteresowaniem.
Rozważania nad różnicą między materią i energią są zupełnie nie w temacie. W temacie są rozważania na uzyskiwaniem przez człowieka wiedzy, bo tu rozgrywa się teraz najważniejsze.
Ja odnoszę wrażenie, że nie chce Ci się zagłębić w ten temat do końca i chciałbyś jak najszybciej ubić go tak, żeby przypadkiem nie okazało się, że model który masz w głowie wymaga rewolucji.4) odnoszac sie do zakonczenia Twego wpisu - fizyka kwantowa to jeszcze nie ustalona i nie rozpoznana sciezka w nauce, dytyczaca kilku co najmniej zaleznosci w przyjetej metodologii - a te tycza sie i metronomii i oddzialywan czy paradygmnatow opisujacych pewne zaleznosci, co do ktorych nie ma pewnosci w jaki sposob zachodza. Dlatego wysuwanie skonczonych twierdzen jest co najmniej przedwczesne, jesli nie ociera sie nawet o hochsztaplerstwo, a nawet oszustwo w pogoni za grantami.
Akurat jest to najslabsza strona wywodu w tej ksiazce ( skadinad interesujacej ).
Zycze powodzenia.
Autor książki bardzo jasno określa co jest wynikiem eksperymentu, co jest interpretacją uprawnioną naukowo i bardzo uważnie broni się, przed wnioskami nie wynikającymi z nauki. Jednak pokazuje też dokładnie gdzie te wnioski się nasuwają i pozostawia pole do myślenia.
Moje wnioski ( często nie moje, ale nie Ball-a ) nie są skończone i nie podważalne, i nie są już z pola naukowego. Ale są spójne z wiarą katolicką. Bo taki jest mój cel tutaj. Wyciągnąć wnioski spójne i z nauką i z wiarą.
Jeśli ci to przeszkadza to nic nie pomogę. Na pewno na forach naukowych znajdziesz rozmowy czysto naukowe. A na naszym forum jest też mnóstwo rozmów czysto religijnych.
Oskarżenie Balla-a o hochsztaplerstwo uznaję za potwarz dla niego. Jest bardzo uczciwy w tym co pisze - w odróżnianiu wiedzy naukowej od drobiazgów które są nienaukowe, a które bardzo podkreśla.
I śmiem twierdzić, że nie chciało ci się prześledzić tego z wystarczającą uwagą, lub brakuje ci opisów konkretnych eksperymentów.
W dalszej części książki będą właśnie one.
PS. Pozdrowienia po powrocie z wakacji