Życie pełne zwątpień

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
ODPOWIEDZ
Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Niezapominajka » 2021-12-19, 10:55

Wszystkim serdecznie dziękuję za odpowiedzi.
Swoją drogą, nie zakładam nowych wątków - swoje "problemy" życiowe czy duchowe wolę poruszać tutaj - przynajmniej jest porządek.

Widzicie, jedna rzecz została mi wyjaśniona i w głowie mam kolejną, kolejne wątpliwosci..
Oglądałam niedawno film "Ostatnie Święta". Polecił mi go ktoś bliski. Była tam scena, w której kobieta trzymała dwie figurki małego Jezusa i nie wiedziała którą wybrać. Pytała więc eksedientki, rozmowa toczyła się w ten sposób, że jedna figurka była wykonana poważniej, druga chyba inaczej, nie mogła się zdecydować bo obie figurki były urocze. Z ust eksepientki padł tekst "może udawajmy, że Maryja urodziła bliźnięta". Zaczęły się śmiać i w końcu wybrała jedno z nich bo jest "bardziej zabawowe"
Nie spodobał mi się ten tekst i ta cała sytuacja, ale obejrzałam film do końca. Miał oczywiście kilka wątków których nie pochwalam (np. związek dwóch kobiet, albo sytuacja w ktorej dziewczyna pokazujje chlopakowi najdziwniejsza ozdobę i była nią szopka z Maryją, Józefem i Jezusem która była grająca jakąś szybką Świąteczną kolędę, oni skomentowali jako "szopka techno" a Jezus leżący w żłóbku miał na ustach narysowane pełne uzębienie)

PNie spodziewałam się takich scen, myślałam że to zwykła świąteczna komedia romantyczna. Z racji iż ogólnie niosła piękne przesłanie i bardzo mi się spodobał ten film włączyłam go mamie i siostrze.
otem pomyślałam, że wyspowiadam się z tego, bo mogło to być obrażanie Chrystusa a to ostatnie na czym mi zależy. Nie do końca byłam pewna czy popelniałam grzech, ale w momencie tej rozmowy ktora przytoczylam zaczelam sie mimowolnie śmiać. No i zaczęłam się martwić czy nie było grzechem to że poleciłam film w którym były nieodpowiednie treści..

Jednak, dziwnym trafem zapomniałam o całej tej sytuacji . jak robiłam tachunek sumienai spisywałam grzechy i przypomnialo mi się to i pomyślałam "dopiszę w grzechach co do innych/samej siebie" bo wtedy pisałam grzechy wobec Boga. I tak sie złożyło, że mi to z głowy wypadło! I wtedy, i przy spowiedzi czy rozmowie z księdzem. Wiem, że to zapomnienie, ale moja głowa myśli inaczej..

Tak samo jak tym, że mieszkam w małej miejscowości i jeżdżę bardzo starym autem. Działają mu światła, hamulce, sprzęgło czy ręczny, ale czasem lewy kierunek mimo włączenia się nie włącza i muszę to zrobić ponownie. Nie chcę kupować nowego samochodu, bo nie jeżdżę nim bardzo daleko, zresztą i tak zamierzam przeprowadzić się do miasta po którym będę się poruszać komunikacją miejską i zaoszczędzone pieniądze wolę zostawić na życie. Jednak ostatnio gdy podjechałam po jedzenie w trakcie pracy i już wracałam skręcając do pracy włączyłam kierunek i widziałam ze jedzie za mną samochód. Skręcając zauważyłam jednak że kierunek się nie załączył, zaciął się. Bardzo mnie to później zmartwiło bo zaczęłam sobie dobierać do głowy co by było gdyby ktoś z tyłu zaczął mnie wyprzedzać bo kierunek się nie włączył itp. (wiadomo, że pewnie widział, że zwalniam więc dlatego on tez zwolnił).

Oczywiście było to po spowiedzi i zaczęłam się oskarżać że już nie mogę przyjąć Komunii... że to było duże wykroczenie, bo wiem, że czasem ten kierunek się zacina, mogłam być ostrożniejsza itp.

Czy faktycznie jest się czym martwić? Bo oczywiście się martwię :( Chcę dziś przyjąć Komunię Świętą, bo byłam do spowiedzi we czwartek :( coś we mnie mówi mi, że przesadzam, żebym dała spokój, że takie rzeczy się zdarzają... ale sama nie wiem:(
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Andej » 2021-12-19, 11:11

Niezapominajka pisze: 2021-12-19, 10:55 Czy faktycznie jest się czym martwić?
Tak, masz się czym martwić. A do komunii świętej powinnaś przystąpić koniecznie. Choćby po to, aby te malutkie przewinienia, których tak bardzo żałujesz, zostały zgładzone.
To piękna postawa. Słusznie się martwisz stanem auta. Bo rzeczywiście może to stać się przyczyną tragedii. Być może nie ma ekonomicznego sensu wymieniać przełącznika świateł. Choć, zapewne, na szrocie można kupić za niewielkie pieniądze. Ja tak staram się robić, choć moje autko nie takie stare, za trzy miesiące dopiero skończy 20 lat. Jeszcze ładnych parę lat pojeżdżę, jeśli zdrowie dopisze.
A film. Wydaje mi się, że w pewnych względach gorszący. Nie sądzę, aby spowiednik ocenił to jako grzech ciężki, albowiem nie pokazywałaś z premedytacja, aby szkodzić. Wręcz przeciwnie. Jednak, jako zadośćuczynienie, powinnaś przedyskutować z siostrą tematy, co do których masz zastrzeżenia. Zastrzeżenia słuszne.
A teraz pędem na mszę świętą i koniecznie przystąp godnie do Stołu Pańskiego. Obiecując poprawę, żałując za grzechy i postanawiając zadośćuczynienie. Bóg Cię kocha.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18912
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2606 times
Been thanked: 4606 times
Kontakt:

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Marek_Piotrowski » 2021-12-19, 12:15

Niezapominajko, nie widzę w filmie żadnego grzechu (przynajmniej Twojego). Tym bardziej ciężkiego.
W ogóle nie jest tak łatwo ciężko zgrzeszyć.
Oczywiście, teoretycznie możliwa jest sytuacja, że jesli bierzesz (z powodu błędnego sumienia) coś za grzech, co grzechem nie jest, i to czynisz, staje się to grzechem. Wątpię jednak, by to był Twój wypadek.

Co do samochodu - koniecznie napraw kierunkowskaz, ale... nie rozważaj wszystkiego w kluczu grzechu. Po prostu zaplanuj naprawę.
Widzicie, jedna rzecz została mi wyjaśniona i w głowie mam kolejną, kolejne wątpliwosci..
Pisałem właśnie innej osobie na priv (mam nadzieję, ze się nie obrazi, ze to samo napiszę na forum):
To w ogóle nie ma wiele wspólnego z wiarą (tak, to prawda, że skrupuły biorą się też z niewłaściwego obrazu Boga - ale to tylko część przyczyn) - to po prostu "religijna" wersja nerwicy natręctw (tzw. syndrom anankastyczny).
Droga do jej pozbycia się nie wiedzie przez wyjaśnianie wątpliwości (wierz mi, po każdej wyjaśnionej sprawie natychmiast pojawi się następna), ale przeciwnie - przez odrzucenie wyjaśniania wraz z natręctwem.
Najpierw będzie trzeba trochę zacisnąć zęby, ale po jakimś czasie natręctwa zaczną znikać.
Nie trzeba z nimi walczyć - trzeba je zlekceważyć.

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Niezapominajka » 2021-12-20, 12:06

@Marek_Piotrowski to nie tak, ze ja coś uważam za grzech (co nim nie jest) czynie to wiedząc ze jest grzechem i mam grzech (bo chyba to miałeś na myśli).

Zazwyczaj jest odwrotnie. żyje sobie, uważając ze jest ok, po czym nagle zaczynam analizować swoje przeszłe sytuacje, zdarzenia, czyny i myśleć "to mógł być grzech/to mogło być złe, gorszące". Tak to najczęściej w moim przypadku bywa. W momencie czynienia czegoś jakby nie przychodzi mi to do głowy, dopiero po czasie, nawet po chwili, kilku sekundach. Jakby reflektuje się że to mogło być złe. zazwyczaj jak robię rachunek sumienia (jeszcze jak robiłam z gotowych zestawów) to szukałam sytuacji które mogłyby odpowiadać tym pytaniom w rachunku.. i stąd te rozważania..

Przytoczę wczorajsza sytuację. Będąc w pracy zauważyłam ze pewna osoba pije napój z pewnego kubka. Kilka dni temu wspomniałam jej tak ogólnie, ze ten kubek należy do mojej siostry (ona już nie pracuje, dostała go ale zostawiła w pracy). No ale sytuacja znów się wczoraj powtórzyła. Poszła ta osoba do kuchni i słyszałam ze myje po sobie ten kubek a później zagląda chyba do swojej torby, chyba wyjmowała krem i smarowała (nie widziałam tego, domyślałam się po dźwiękach) Po jakimś czasie weszłam do kuchni i nie mogłam znaleźć tego kubka, nie widziałam go w szafce ani na zlewie. Jakby wpadłam w panikę i w głowie pojawiła mi się myśl ze może włożyła go do torby.. Siatka z jej rzeczami wisiała na drzwiach w ogólnodostępnej kuchni i bez zastanowienia zagladnelam do niej, jednak nie chciałam grzebać (wyciągać wszystkiego) więc rzuciłam okiem i po zewnętrznej stronie siatki tylko dotknęłam czy nie ma w niej kubka. I nagle.. spostrzegłam go na parapecie. Myślałam ze zapadnę się pod ziemie. Nie wiem czemu lekkomyślnie osądziłam tę osobę w głowie i jeszcze zagladnelam do jej rzeczy! W momencie miałam wyrzuty sumienia i oczywiście myśl pt. TO BYŁ GRZECH. CZY MOGĘ IŚĆ DO KOMUNII?

Przeprosiłam w myślach i Boga i tę osobę za całe to zachowanie (ta osoba o tym nie wiedziała więc nawet jej nie wspominałam tego) Dotarło do mnie jak bardzo podejrzliwa i nieufna jestem do obcych osób, których nie znam.. Zaprosiłam Boga do serca i przyjęłam Komunię. Rozeznalam to tak, ze nie uczyniłam krzywdy nikomu, nikomu też o tym nie powiedziałam..

Na wieczornym różańcu przypomniała mi się ta osoba i objęłam ja modlitwą. Przepraszałam Boga za moje zachowanie, za to, że tak postąpiłam, naprawdę jest mi wstyd. Za swoją podejrzliwość, lekki osąd, niby w myślach ale jednak.. Nie wiem czy dobrze postąpiłam.. oczywiscie główkuje to od wczoraj.. czy powinnam pójść do spowiedzi.. to zachowanie było po prostu głupie i świadczyło o braku kultury..
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18912
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2606 times
Been thanked: 4606 times
Kontakt:

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Marek_Piotrowski » 2021-12-20, 14:20

Nie widzę w tym żadnego grzechu. Co innego, gdybyś bezpodstawnie zarzuciła komuś kradzież.
Poza tym - powtarzam to po raz kolejny, bo to ważne - nie jest wcale łatwo zgrzeszyć ciężko.
"Grzech ciężki" to grzech ŚMIERTELNY - i to naprawdę musi być ciężka "materia", a do tego pełna wolność i świadomość.

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Niezapominajka » 2022-01-07, 16:35

Witajcie.
Ostatnio mam bardzo ciężki czas i postanowiłam "wylać" swoje żale tutaj, bo już samej siebie nie poznaje.
Pisząc ostatni post patrząc przez dzisiejszy pryzmat to ja wtedy naprawdę szukałam problemów.
Dosłownie ostatni tydzień przed świętami, tzn. okres mniej więcej 20-27 grudnia był straszny.
Bardzo chciałam skupić się na Bogu i miłości wokół, a miały miejsce rzeczy których totalnie nie planowałam.
Było dużo napięć i kłótni, niepotrzebnych krzyków i obrażania się. Dawałam się sprowokować albo wciągać niepotrzebnie w dyskusje. Bardzo mnie to zdołowało, bo chciałam tego uniknąć. Oczywiście po każdej kłótni żal, wyrzuty sumienia.

Przytoczę jedną z nich, wróciłam z pracy (we środę) i moja mama oświadczyła, że zaczyna sprzątać. Dzień wcześniej mówiła, że sprzątamy we czwartek, więc jej to przypomniałam słowami mniej więcej "mówiłaś, że jutro będziemy sprzątać" oczywiście zaczęła się sprzeczka i słowa od mamy, że "ona nie potrzebuje niczyjej pomocy, ona sobie poradzi, nikogo nie prosi o pomoc" więc jej odparłam, że jak to skoro mówi o sprzątaniu bo nawet siostra mi napisała, że jej wspominałaś (mama zadzwoniła do siostry, która wracała na święta i zaczęła jej mówić, że jeszcze musimy sprzątać i że dobrze, że wraca czy coś takiego) i to był kolejny gwóźdź do trumny, bo się zdenerwowała tym, że siostra mi przekazała, że o tym z nią rozmawiała.

Po dłuższej chwili schodząc do kuchni zadała mi pytanie dlaczego nie pojechałam po siostrę (miałam ją odebrać z dworca) odparłam jej beznamiętnie, przyznaję, że jeszcze nie trzeba/jeszcze nie czas. I już wyczuła nie wiem co w moim głosie i znów zaczęła że mogłam jej inaczej odpowiedzieć, więc powiedziałam, że nie powiedziałam nic złego tylko że ujęłam to nie tak jak ona chciała (tak, sprzeczki są o wszystko). Pojechałam po siostrę zapłakana i zdenerwowana, zaczęłam mieć dziwne myśli, że równie dobrze mogłabym teraz mieć wypadek i tak będzie lepiej. Nawet na drodze wewnętrznej (tzn. drodze, która prowadzi od mojego domu do "głównej") w tej całej złości przygazowałam na maxa ale po chwili zwolniłam. Jechałam strasznie roztrzęsiona nie rozumiejąc tej sytuacji. Odbierając siostrę zaczęłam narzekać na mamę i tą całą sytuację, siostra zresztą też. Doszłyśmy do wniosku, że wrócimy, ja przeproszę i po prostu posprzątamy. Faktycznie jak wróciłam przeprosiłam mamę i powiedziałam, że jej pomożemy.

Miały jeszcze miejsce inne sprzeczki czy sytuacje nie wiedząc o co, np. przy pakowaniu prezentów, przy zwykłych czynnościach, nie wiem czemu były te dni takie nerwowe. Wszyscy się coś czepiali.

Problem w tym, że ja po tych sytuacjach byłam w kościele w Wigilię, Boże Narodzenie i 2 dzień Świąt i przyjęłam Komunię Świętą. Żałowałam tych kłótni, ale stwierdziłam, że nie używałam wulgarnych słów do nikogo, nie uderzyłam nikogo, a puściły mi nerwy i suma summarum każda sprzeczka kończyła się zgodą, więc to nie były grzechy ciężkie. Miałam spore wątpliwości, ale postanowiłam przyjąć Komunię przez Święta przepraszając Boga.
Do spowiedzi byłam 3 tyg temu. Codziennie przepraszam za moje grzechy, ale już nie przyjmuję Komunii, ostatni raz zrobiłam to w Święta. Jednak po tym czasie znów były kłótnie, sprzeczki, a raz gdy moi rodzice wmawiali siostrze, że mówi nieprawdę i stanęłam w jej obronie (może źle to robiąc) i powiedziałam, żeby przestali bo nam też zawsze wmawiali, że kłamiemy (jak byłyśmy młodsze to się zdarzało, że wmawiali nam, że ich kłamiemy), to mój tato kazał mi się "zamknąć", zaczął mnie przeklinać i jak kucałam przy szafce szukając czegoś a ona znajduje się przy drzwiach to zaczął zamykać drzwi i wypychać mnie nimi na korytarz poza pomieszczenie... poczułam się jak nic nie warty śmieć..

Stwierdziłam, że moje spowiedzi nie mają sensu, bo ciągle coś robię źle.. I po kilku dniach już nie powinna przyjmować Komunii, bo skąd mogę wiedzieć, że nie wydarzy się w domu pełnym chaosu i ciągle podniesionych głosów jakaś kłótnia? Zauważyłam, że mimo, że bardzo tego nie chcę to już sama czasem niepotrzebnie o coś się denerwuję bądź krzyczę, bo u mnie w domu tak się właśnie sprawy załatwia, krzykiem.. już naprawdę mam dość i siebie i tego, że tak jest. Czuję, że Bóg jest bardzo daleko ode mnie, boję się, że popełniłam Świętokradztwo przyjmując te Komunie wtedy, choć coś mi podpowiada, że to nie prawda..

już nie wiem gdzie szukać pomocy i co robić :(:(
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18912
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2606 times
Been thanked: 4606 times
Kontakt:

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-01-07, 17:12

Stwierdziłam, że moje spowiedzi nie mają sensu, bo ciągle coś robię źle..
Raczej, jeślibyś nie robiła czegoś źle, nie miałyby sensu ;)
Nie zaliczyłbym tych sprzeczek do grzechów ciężkich. Nie jest to chyba świadome i dobrowolne przekroczenie Bożego nakazu. Jest niepotrzebne i przykre - ale trzeba wyciągnąć wnioski i starać się na przyszłość.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Andej » 2022-01-07, 19:10

Niezapominajka pisze: 2022-01-07, 16:35 Stwierdziłam, że moje spowiedzi nie mają sensu, bo ciągle coś robię źle..
Z tego co napisałaś wynika, że mają wielki sens. A nawet, że są konieczne.

Nie doczytałem się, abyś wszczynała awantury z premedytacją. Wydaje mi się, że jesteś wkręcana i sama się wkręcasz. To znaczy, zbyt ulegasz nastrojom. Zbyt przejmujesz się czyimś słowem. Moim zdaniem to sprawa dla psychologa bardziej, niż dla spowiednika.

Wydaje mi się, że nie ma w tych zdarzeniach Twojej złej woli. Ale jest troszkę podświadomej przekory, która może być objawem konieczności podkreślenia swoje podmiotowości. Zbytnia spolegliwość też jest zła. A gdy ktoś spolegliwy zaczyna walczyć o swoje jest to odbierane przez osobę dominująca jak atak. Moim zdaniem powinnaś skorzystać z pomocy psychologa. I nie obciążać się winą za każde zdarzenie. Jesteś sobą, masz prawo wyrazić swoje zdanie.
Zastanów się, co by było, gdybyś na atak, nie odpowiadała kontratakiem. Ani tłumaczeniem się. Tylko usiadła w kąciku i popłakała sobie. Cichutko. Dopóki sprawa nie przeminie.
Jednak nie będąc psychologiem, pomimo dobrej woli, mogę nieświadomie wpuszczać w maliny. Dlatego radzę poradzić się fachowca.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1408
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 541 times
Been thanked: 779 times

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: AdamS. » 2022-01-07, 19:36

Niezapominajka pisze: 2022-01-07, 16:35 Problem w tym, że ja po tych sytuacjach byłam w kościele w Wigilię, Boże Narodzenie i 2 dzień Świąt i przyjęłam Komunię Świętą. Żałowałam tych kłótni, ale stwierdziłam, że nie używałam wulgarnych słów do nikogo, nie uderzyłam nikogo, a puściły mi nerwy i suma summarum każda sprzeczka kończyła się zgodą, więc to nie były grzechy ciężkie. Miałam spore wątpliwości, ale postanowiłam przyjąć Komunię przez Święta przepraszając Boga.
Do spowiedzi byłam 3 tyg temu. Codziennie przepraszam za moje grzechy, ale już nie przyjmuję Komunii, ostatni raz zrobiłam to w Święta.
Droga Niezapominajko, nie dołuj się tak bardzo sytuacją swoich emocji (tak, to są emocje, które niekoniecznie muszą prowadzić do grzechu - nawet gdy przechodzą w jawne zdenerwowanie). Poza tym z kontekstu wnioskuję, że potrafiłaś w porę wyhamować swoje reakcje. Chyba każdy z nas mógłby w podobnych sytuacjach takim emocjom ulec - i to ze znacznie gorszymi skutkami, niż Ty. Nie chcę Cię rozgrzeszać, bo nie mam takich uprawnień, ale nie traktowałbym opisanej przez Ciebie sytuacji w kategoriach grzechu, który zamyka drogę do Komunii!

Po to jest spowiedź powszechna, by wyrazić swój szczery żal za podobne reakcje, które nie były PLANOWANYM, z premedytacją popełnionym grzechem, ale wynikały z naszej słabej konstrukcji psychicznej - zaliczyłbym je więc do grzechów lekkich. Ponadto KK uczy, że samo przyjęcie Jezusa łagodzi tego rodzaju grzechy, więc tym bardziej powinnaś przyjmować w takich chwilach Komunię. A już na pewno nie można na tej podstawie wyciągać wniosków, że spowiedź pozbawiona jest sensu.

Zauważ, że taka jest właśnie misterna sieć szatana - najpierw spowodował sytuację konfliktową, później wzbudził w Tobie takie poczucie winy, które odciągnęło Cię od Komunii, a następnie podważył sens spowiedzi. Szatan jest doskonałym psychologiem, dlatego powinniśmy w takich sytuacjach z całą prostotą przylgnąć do Jezusa, wyznając mu w sercu własną bezsilność. Dopiero taka postawa będzie prawdziwym zwycięstwem, przypieczętowującym siłę spowiedzi i dającym trwanie w pełnej jedności eucharystycznej z Chrystusem, który nie tylko odpuszcza grzech, ale jest też naszą Tarczą.

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Dziwna Sytuacja

Post autor: Niezapominajka » 2022-01-10, 13:12

@Andej
@Marek_Piotrowski
@AdamS.

Bardzo Wam dziękuję za każde słowo. Właśnie chcę usiąść i w ciszy, najpierw sama w oparciu o "pamięć" zrobić rachunek sumienia, bo minął już miesiąc od spowiedzi (swoją drogą, dla mnie to jest tak długo, że mam wrażenie, że już w ogóle nie nalezę do Boga tylko do złego...) później ew. otworzę jakiś w internecie i ew. uzupełnię o to, co zapomniałam..

Ostatnio zdarzyła się pewna sytuacja która napełniła mnie sporym lękiem. Pewna osoba była ze swoją kilku letnią córką na rodzinnej imprezie, na której grała głośna muzyka. Tej samej nocy dziecko obudziło się w nocy z płaczem i wołało swoich rodziców, a gdy oni szli do pokoju wyganiało ich, nie chciało ich widzieć, strasznie płakało i krzyczało. Podobno dziecko było jakby w półśnie i miało "błędny" wzrok. Przeraziło mnie to, boję się, że z tym dzieckiem jest coś nie tak natury duchowej. Oczywiście moja "nerwica" przylepiła się tej myśli i ciągle mi się to przypominało, wmawiało mi, że może to było działanie złego, nie wiadomo co. Ci rodzice podobno stwierdzili, że ktoś "urzekł" to dziecko i je "przepluli" czyniąc znak krzyża i zasnęło.. Ja w jakieś urzekanie i przepluwanie nie wierzę, ale brzmiało to niepokojąco. Kolejnej nocy podobno też płakało, ale już nie było takich sytuacji jak wcześniej.

Stwierdziłam, że przecież może miało po prostu zły sen, za dużo emocji przez tą muzykę, dziecko ma kilka lat i stąd to zachowanie..
Jak uważacie? Jest się czym martwić? :(
Codziennie odmawiam różaniec i chyba zacznę odmawiać w tej intencji, jeśli faktycznie jest się czym martwić..
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1408
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 541 times
Been thanked: 779 times

Re: Dziwna Sytuacja

Post autor: AdamS. » 2022-01-10, 13:21

Niezapominajka pisze: 2022-01-10, 13:12 Ci rodzice podobno stwierdzili, że ktoś "urzekł" to dziecko i je "przepluli" czyniąc znak krzyża i zasnęło.. Ja w jakieś urzekanie i przepluwanie nie wierzę, ale brzmiało to niepokojąco.
Dziecko bywa niezwykle wrażliwym "barometrem" wyczuwającym napięcia duchowe dorosłych, szczególnie gdy oni sami żyją zabobonnymi lękami, a nie chrześcijańską nadzieją. Słusznie odrzucasz taką postawę, sięgając po różaniec. Religijność zmieszana z magią staje się zaprzeczeniem wiary, która zawsze powinna dawać człowiekowi duchową wolność i wewnętrzny pokój. A dziecko często staje się wskaźnikiem naszego życia duchowego.

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Dziwna Sytuacja

Post autor: Niezapominajka » 2022-01-10, 13:27

AdamS. pisze: 2022-01-10, 13:21
Dziecko bywa niezwykle wrażliwym "barometrem" wyczuwającym napięcia duchowe dorosłych, szczególnie gdy oni sami żyją zabobonnymi lękami, a nie chrześcijańską nadzieją. Słusznie odrzucasz taką postawę, sięgając po różaniec. Religijność zmieszana z magią staje się zaprzeczeniem wiary, która zawsze powinna dawać człowiekowi duchową wolność i wewnętrzny pokój. A dziecko często staje się wskaźnikiem naszego życia duchowego.
Dziękuję za wiadomość. Czyli, Twoim zdaniem, możliwe jest, iż jeśli w małżeństwie są np. jakieś grzechy ciężkie, czy rodzice nie żyją w zgodzie z wiarą itp. to dziecko może być zagrożone atakami złego? Tzn. ta sytuacja np., może być jakąś manifestacją? Czy ja sobie już za dużo dopowiedziałam i przesadziłam?
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1408
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 541 times
Been thanked: 779 times

Re: Dziwna Sytuacja

Post autor: AdamS. » 2022-01-10, 13:48

Niezapominajka pisze: 2022-01-10, 13:27 Dziękuję za wiadomość. Czyli, Twoim zdaniem, możliwe jest, iż jeśli w małżeństwie są np. jakieś grzechy ciężkie, czy rodzice nie żyją w zgodzie z wiarą itp. to dziecko może być zagrożone atakami złego? Tzn. ta sytuacja np., może być jakąś manifestacją? Czy ja sobie już za dużo dopowiedziałam i przesadziłam?
Nie chcę się tu wypowiadać autorytarnie, ale skłaniałbym się raczej do mówienia o przenoszeniu tych napięć bardziej na płaszczyźnie psychologicznej niż duchowej. Dziecko jeszcze nie ma pełnej świadomości wyboru, więc nie możemy tu mówić o jakiś duchowym związaniu. Może być jednak emocjonalnym "zwierciadłem" duchowej sytuacji swoich rodziców.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18912
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2606 times
Been thanked: 4606 times
Kontakt:

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-01-10, 14:16

Problemy duchowe powinny być ostatnią rozważaną diagnozą, bo są najmniej prawdopodobne.
Dziecko reaguje emocjonalnie na bodźce (choćby na muzykę, na wiele osób naraz itd).
Mój (wówczas mniej-więcej 4 letni, dziś jest pod 50-kę ;) ) brat gdy miał gorączkę, budził się w nocy i bełkotał.Ale nie zwyczajnie - intonował jak zwykłą mowę, wręcz "rozmawiał z nami" - tylko zamiast słów wyrzucał z siebie nieartykułowanie "blaprkaiapa".
I co? I nic. Taka reakcja mózgu dziecka na wysoką gorączkę.

Awatar użytkownika
AdamS.
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1408
Rejestracja: 4 lis 2021
Lokalizacja: Bieszczady
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 541 times
Been thanked: 779 times

Re: Życie pełne zwątpień

Post autor: AdamS. » 2022-01-10, 14:36

Marek_Piotrowski pisze: 2022-01-10, 14:16 Mój (wówczas mniej-więcej 4 letni, dziś jest pod 50-kę ;) ) brat gdy miał gorączkę, budził się w nocy i bełkotał.Ale nie zwyczajnie - intonował jak zwykłą mowę, wręcz "rozmawiał z nami" - tylko zamiast słów wyrzucał z siebie nieartykułowanie "blaprkaiapa".
I co? I nic. Taka reakcja mózgu dziecka na wysoką gorączkę.
Mój syn miał tak samo (w wieku 3-7 lat). I to nie tylko przy gorączce. Czasem się budził, wstawał i tak sobie mamrotał (trudno było z nim wtedy znaleźć sensowny kontakt, trzeba go było po prostu położyć spać). Dobrze, że nie trafił na przesądnych rodziców, bo pewnie byśmy już nad nim odczyniali złe uroki. ;) Później gdzieś wyczytałem, że takie lunatykowanie ponoć u dzieci jest zjawiskiem dość częstym. Dodam, że rozwijał się całkiem normalnie i dziś jest inteligentnym mężczyzną po studiach.

ODPOWIEDZ