Mój Dziadek rozmawiał ze zdjęciem mojej, już wówczas nieżyjącej, Babci. I nie tylko to - dawał jej kwiatki, umieszczając przed zdjęciem.Ojciec.Pablito pisze: ↑2023-02-21, 14:47Jeśli do obrazu mówi się jak do człowieka, wita się go, żegna się go itd. to jak to inaczej nazwać?
Gdy byłem w wojsku, nosiłem w kieszeni fotografię mojej ówczesnej dziewczyny - zdarzało mi się do niej mówić.
Czy sądzisz, że ja, albo mój Dziadek, myliliśmy fotografie z żyjącymi osobami?
==================================================
Trudno się oprzeć wrażeniu że spór wynika trochę z tego, że na pewne - oczywiste w gruncie rzeczy - zachowania wynikające z szacunku czy miłości w stosunku do osób przedstawianych wyrażające się w pewnym szacunku czy nawet tkliwości w stosunku do rzeczy z nimi związanych (wizerunek, relikwia itd.) oceniane są z punktu widzenia nie będącego punktem widzenia osób ów „kult zastępczy” wykonujących, ale z punktu widzenia oskarżenia i podejrzenia, przy całkowitym zaniedbaniu tego, jak pojmują sprawę sami zainteresowani.
Jakoś nikt nie oskarżał Dziadka, że czci fotografię i obdarza miłością wizerunek zamiast Babci; moja dziewczyna też nie była zazdrosna o swoją fotografię
Podobnie jest z ludźmi np. czczącymi peregrynujący obraz - nikomu z nich do głowy nie przyjdzie uważać ów obraz za Boga. Nikomu z nich też nie wpadłoby do głowy schylić głowy przed obrazem, gdyby nie jego związek z rzeczywistością przedstawianą : obraz nie jest dla nich „samodzielnym” obiektem kultu, podobnie jak fotografia mojej babci nie była „samodzielna” dla mojego Dziadka - gdyby nie jej związek z babcią Dziadek nawet nie próbowałby jej stawiać na biblioteczce.
Czułość bywa - jak pełny wojen krzyk,
I jak szemrzących źródeł prąd,
I jako wór pogrzebny...
*
I jak plecionka długa z włosów blond,
Na której wdowiec nosić zwykł
Zegarek srebrny…
/Norwid/