Gzresznik Upadający pisze: ↑2021-11-05, 07:41
Podświadomie.Natomiast zadane pytanie ot Czy nie masz wrażenia ze jesteś oklamywany tez mialo swoje znaczenie.
Impuls zawsze musi byc i zaczęlo sie bardziej od wyrwania sie od wplywu ( nadmiernego jak się okazuje) " kozy kapustozercy" Na pewno ma znaczenie uwolnienie , modlitwa o uwolnienie bo uwalnia od wplywu duszków niesfornych na myślenie. Prawda jest ze one zwlaszcza te powiązane z grzeszeniem przecuw pierwszemu lub drugiemu przykazaniu mącą umysl
Oczywiście że można zadać takie pytanie, jak i masę innych. To pytanie nie było złe, było taktowne i nawet bym powiedziała w duchu miłości. Przeciez z niewierzącymi homoseksualistami można rozmawiac o swojej wierze, przedstawiać nasz punkt widzenia, dać coś pod rozwagę, a przede wszystkim: wyjaśnić im, dlaczego, ta zasada jest ważna, dlaczego Jezus uważa że para osób homoseksualnych to nie jest rodzina. Jeśli pyta, jesli wyniknie tak w rozmowie, a nie: ty grzeszniku dewiancie jeden ty:D. No chyba jest to jasne.
Uważam że odpowiedzenie czemu to nie jest rodzina, jest niezwykle trudne to wytłumaczenia. Bo jeśli Ci geje darzą się uczuciem, a ja im mówię: to uczucie nie jest z woli Boga, to szatan, to... uważam że nie jest to do końca Prawda. Tyle mówimy o miłości, o JEzusie, a tu nagle :nie masz prawa tak kochać. Niee, to nie jest dobre zdanie. I w ogóle czy to jest Prawda? Że nie ma prawa tak kochać? Często miłośc po prostu jest i jest mega silnym uczuciem, że nie można komus powiedzieć oj tam oj tam a tam a tam zakochałeś się , to się odkochaj, bo Bóg tak chce. Nie wydaje mi się to możliwe i w ogóle jakoś brzmi obłudnie.
Jeżeli mnie gej zapyta: czemu nie mogę go kocha z punktu widzenia Twojej religii? TO mu odpowiem coś takiego: z punktu widzenia mojej religii, nie ma czegoś takiego że nie możesz kochać. To by było gwałtem na tym uczuciu, dramatem, bo to się czuje i koniec w ogóle nie ma o czym dyskutować.
Współżycie w katolicyzmie poza małżeństwem jest grzechem, i to rozumie nawet prawo świeckie(jako coś niestosownego). Więc tłumaczyć nie muszę dalej tej linii wypowiedzi. Osoby homoseksualne nie mogą być nazywane rodziną, w świetle katolickim, bo nie mogą sprowadzić na świat potomka. TYLKO dlatego to jest grzechem i TYLKO dlatego nie można nazywać Was rodziną. Koniec. Mi się to wydaje proste. A nie dewiant, zboczeniec. To jest dla mnie PRAWDA. I na tym się gadka kończy. A nie możesz współżyć bo nie możesz być w związku małżeńśkim. I TYLE. Po co dopowiadać inne jakies rzeczy?
Ale że obowiązuje mnie też Prawo Świeckie, to dla mnie jesteście rodziną w tym świetle, jeśli macie jakiś ślub czy coś. Może nawet jeśli nie macie, bo pytanie czy ludzie z dzieckiem a bez ślubu są rodziną. No są.
Czy ja nie mówiąc gejowi niewierzącemu: grzeszysz, wspieram go w swojej decyzji? Otwieram mu Drogę do Boga właśnie, bo jeśli nazwę go dewiantem i grzesznikiem, on do tego Boga nigdy nie przyjdzie. Zamknie się totalnie na Dobrą Nowinę, odrzuci wszelkie moje komunikaty.