Osobiste pytanie

Dlaczego żyjemy, po co się urodziliśmy, jaki jest nasz cel w życiu, co na czeka po śmierci; niebo, piekło, nic? Rozmowy na temat życia, śmierci i wieczności.
orzeszku

Osobiste pytanie

Post autor: orzeszku » 2021-09-12, 13:08

Wiem, że to jest niestety bardzo osobiste pytanie więc nie wiem czy ktoś zechce się podzielić swoimi doświadczeniami, ale spróbuję. Pytanie skierowane jest do osób które straciły rodzica/rodziców. Pytanie moje brzmi: czy po tej stracie jeszcze nadszedł dzień, w którym mogłeś/mogłaś w życiu odczuwać taką niezmąconą radość jak przed stratą?
Ostatnio zmieniony 2021-09-12, 13:08 przez orzeszku, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
abi
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 5384
Rejestracja: 3 mar 2021
Has thanked: 856 times
Been thanked: 1407 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: abi » 2021-09-12, 13:12

moj tato zmarl w kwietniu zeszlego roku
bardziej chyba bylam skotlowana jego wypadkiem szpitalem operacja
niz sama smiercia
po pol roku okolo przestalam tesknic
ой чи пан, чи пропав, двічі не вмирати

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6008
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 454 times
Been thanked: 918 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: Albertus » 2021-09-12, 13:22

orzeszku pisze: 2021-09-12, 13:08 Wiem, że to jest niestety bardzo osobiste pytanie więc nie wiem czy ktoś zechce się podzielić swoimi doświadczeniami, ale spróbuję. Pytanie skierowane jest do osób które straciły rodzica/rodziców. Pytanie moje brzmi: czy po tej stracie jeszcze nadszedł dzień, w którym mogłeś/mogłaś w życiu odczuwać taką niezmąconą radość jak przed stratą?
Pytanie ma sens tylko przy założeniu że przed stratą odczuwało się niezmąconą radość.

Mój ojciec umarł 16 lat temu i nie wydaje mi się abym za jego życia odczuwał niezmącona radość. Pomijając inne kwestie życiowe to w naszych relacjach było wiele konfliktów i niezrozumienia ale też wiele miłości. Po latach coraz bardziej doceniam jego obecność w moim życiu i to jak był dla mnie ważny. Dziękuję Bogu za to że mogłem być obecny przy nim w czasie jego choroby ale też w chwili śmierci.Może dzięki temu nie miałem jakichś większych problemów z pogodzeniem się z tym co się stało.

orzeszku

Re: Osobiste pytanie

Post autor: orzeszku » 2021-09-12, 13:37

Albertus pisze: 2021-09-12, 13:22
Pytanie ma sens tylko przy założeniu że przed stratą odczuwało się niezmąconą radość.
Tzn, nie chodzi mi o niezmąconą radość w relacji tylko ogólnie z czegokolwiek. Takie poczucie wewnętrznej beztroski, poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu, np. no nie wiem, radość z dobrze zdanej matury czy cokolwiek. Dla mnie życie całkowicie straciło smak, nic mnie nie jest w stanie ucieszyć tak jak przed tym. I wszystko jest dla mnie takie nieistotne, kiedy słucham jakichś dyskusji ludzi zaangażowanych w coś, co jest dla nich ważne to nie potrafię odczuć jak to jest, być zaangażowanym w coś, uważać coś za ważne... trudno mi to opisać, ale zresztą, nieważne.

Albertus
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6008
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 454 times
Been thanked: 918 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: Albertus » 2021-09-12, 13:44

orzeszku pisze: 2021-09-12, 13:37
Albertus pisze: 2021-09-12, 13:22
Pytanie ma sens tylko przy założeniu że przed stratą odczuwało się niezmąconą radość.
Tzn, nie chodzi mi o niezmąconą radość w relacji tylko ogólnie z czegokolwiek. Takie poczucie wewnętrznej beztroski, poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu, np. no nie wiem, radość z dobrze zdanej matury czy cokolwiek. Dla mnie życie całkowicie straciło smak, nic mnie nie jest w stanie ucieszyć tak jak przed tym. I wszystko jest dla mnie takie nieistotne, kiedy słucham jakichś dyskusji ludzi zaangażowanych w coś, co jest dla nich ważne to nie potrafię odczuć jak to jest, być zaangażowanym w coś, uważać coś za ważne... trudno mi to opisać, ale zresztą, nieważne.
Myślę że taki stan jest przejściowy i mija.

Zresztą pomyśl czy matka lub ojciec którzy odeszli chcieliby abyś z tego powodu traciła na stałe radość i aby życie dla ciebie traciło smak?

Myślę że wręcz przeciwnie.

Na pewno nie chcieliby tego i byłoby im przykro z tego powodu.
Ostatnio zmieniony 2021-09-12, 13:47 przez Albertus, łącznie zmieniany 1 raz.

adampiotr
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 595
Rejestracja: 23 lut 2021
Has thanked: 105 times
Been thanked: 38 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: adampiotr » 2021-09-12, 14:16



Nie jestem fanem Mikołaja Kapusty ,ale czasami jego słucham, polecam jego odcinek.

Edit :D
Ostatnio zmieniony 2021-09-12, 14:57 przez adampiotr, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Skaza
Gaduła
Gaduła
Posty: 996
Rejestracja: 7 wrz 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 1414 times
Been thanked: 366 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: Skaza » 2021-09-12, 15:28

Też czasami na tym się zastanawiałem. Moi rodzice dziękować Panu Bogu jeszcze żyją , ale już gdy byłem nastolatkiem myślałem nad tym czy gdy ich zabraknie będę umiał cieszyć się życiem tak samo jak gdy mam ich przy sobie. Pamiętam wtedy czułem strach i smutek na samą myśl straty bliskich i odsuwałem od siebie takie myśli prosząc podczas codziennej modlitwy o zdrowie dla nich i żebym dał radę gdy Pan Bóg zawoła ich do siebie. Dziś po latach wciąż nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć czy smutek nie będzie wtedy przeważał. Może gdybym miał żonę i dzieci byłbym o to nieco spokojniejszy, ale jest jak jest i staram się myśleć w ten sposób, że tam jest lepiej i im też będzie tam lepiej ... a ja będę musiał dać radę, zacisnąć zęby i żyć dalej aby byli ze mnie dumni. A później gdy i na mnie czas przyjdzie to znowu się spotkamy.
Ostatnio zmieniony 2021-09-12, 15:30 przez Skaza, łącznie zmieniany 1 raz.

orzeszku

Re: Osobiste pytanie

Post autor: orzeszku » 2021-09-12, 16:34

Oglądałam już wcześniej ten odcinek Mikołaja i byłam pod ogromnym wrażeniem konsekwencji jego postawy w obliczu cierpienia, ale jednocześnie wcale nie zdziwiło mnie to, że potrafił tak to znieść. U Mikołaja po prostu jest zupełnie inne środowisko rodzinne w którym wzrastał - głęboko religijne, zaangażowane w głoszenie Słowa Bożego. Takim ludziom wiara przychodzi łatwiej, naturalniej jak oddychanie - "czym skorupka za młodu nasiąknie...". Mi jest trudniej tak mocno przylgnąć do wiary, mimo dużego nakładu starań o stałe pogłębianie wiary, gdzieś w głębi mnie jest ciągle mnóstwo wątpliwości, nie mam tego tak zwanego "doświadczenia Boga Żywego" czy też przeżycia "żywej wiary", na czym mogłabym się oprzeć.

Dodatkowo zdaje się, że on ma taki temperament wesołego sangwinika a ja jestem typowym smutasem melancholikiem.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14973
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4202 times
Been thanked: 2953 times
Kontakt:

Re: Osobiste pytanie

Post autor: Dezerter » 2021-09-12, 20:43

orzeszku pisze: 2021-09-12, 13:37
Albertus pisze: 2021-09-12, 13:22
Pytanie ma sens tylko przy założeniu że przed stratą odczuwało się niezmąconą radość.
Tzn, nie chodzi mi o niezmąconą radość w relacji tylko ogólnie z czegokolwiek. Takie poczucie wewnętrznej beztroski, poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu, np. no nie wiem, radość z dobrze zdanej matury czy cokolwiek. Dla mnie życie całkowicie straciło smak, nic mnie nie jest w stanie ucieszyć tak jak przed tym. I wszystko jest dla mnie takie nieistotne, kiedy słucham jakichś dyskusji ludzi zaangażowanych w coś, co jest dla nich ważne to nie potrafię odczuć jak to jest, być zaangażowanym w coś, uważać coś za ważne... trudno mi to opisać, ale zresztą, nieważne.
Dokładnie rozumiem o co pytasz - czasami nachodzi mnie właśnie taki stan, od niedawna
nikt mi nie umarł, ale też jest to u mnie związane z przemijaniem.
Jestem bardziej z natury usposobienia podobny do Mikołaja niż ciebie.
A może to przemijające lato tak nas nastraja? (wiem, że nie, tak tylko próbuje znaleźć lżejszą odpowiedź ;) )
Powiesz kto z rodziców ci umarł, bo mi ojciec jak miałem 6 lat , więc wychowywałem się i dorastałem bez ojca - brakowało mi go i to nie tylko jako wzorca zachowań.
Orzeszku w twoim przypadku myślę, że zaradzeniem tego egzystencjalnego smutku skutecznym lekarstwem będzie miłość
zalecam, polecam, doradzam :ymhug:
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Lunka
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1438
Rejestracja: 26 sty 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 956 times
Been thanked: 566 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: Lunka » 2021-09-12, 22:26

@orzeszku Twoje rany są jeszcze zbyt świeże aby mogły tak szybko się zagoić. Przeżyłaś bardzo ciężkie chwile i to wszystko działo się tak nagle i niespodziewanie...
Daj sobie więcej czasu. Nie mam pojęcia czy coś się zmienia. Wydaje mi się, że pustka pozostaje na zawsze. Ale trzeba żyć dalej z nadzieja i miłością, że oni mają już tam dobrze, najlepiej prawdopodobnie.
Wiesz jak to jest u mnie. Kochałam babcie całym sercem. Nadal ja kocham i będę kochać. Minęło 2 miesiące, niby jest normalnie ale momentami nachodzi mnie tak wielki żal i tęsknota, że musze wypłakać, porozmawiać do niej, pomodlić się. Może z czasem będzie to coraz rzadziej, może znajdzie się sposób na pogodzenie.
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona."
Łk 10,41-42

Awatar użytkownika
majka77
Bywalec
Bywalec
Posty: 88
Rejestracja: 5 wrz 2021
Has thanked: 111 times
Been thanked: 31 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: majka77 » 2021-09-17, 01:10

Po śmierci rodziców już nigdy nie odczułam takiej radości jaką przeżywałam razem z nimi.

Awatar użytkownika
Abstract
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2532
Rejestracja: 27 cze 2021
Has thanked: 152 times
Been thanked: 406 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: Abstract » 2021-09-17, 09:07

orzeszku pisze: 2021-09-12, 13:08 czy po tej stracie jeszcze nadszedł dzień, w którym mogłeś/mogłaś w życiu odczuwać taką niezmąconą radość jak przed stratą?
Myślę, że prawdziwą niezmąconą radość, mogliśmy tak naprawdę odczuwać jako dzieci, pod warunkiem szczęśliwego dzieciństwa, wiele dzieci nie ma takiego komfortu.

W chwilach, o których piszesz, radość twoich rodziców prawdopodobnie była już zmącona, ponieważ mieli ze sobą bagaż utraty twoich dziadków, czy też innych bliskich. Wyobraź sobie co przeżywają zdeklarowani ateiści, gdy umiera im dziecko, my mamy swoje w ich mniemaniu "opium". Przemijanie jest w zależności od sytuacji naszym wrogiem, ale czasem również sprzymierzeńcem, gdy jesteśmy szczęśliwi, chcielibyśmy zatrzymać czas, dziękujemy Bogu, o ile w tych momentach o nim pamiętamy. Gdy bardzo cierpimy, akceptujemy przemijanie, czasem chcielibyśmy już połączyć się z Bogiem.

"Niezmącona radość" ma różnorakie znaczenie, w zależności od naszego położenia. Dla kogoś może oznaczać koniec działań wojennych, na terenie na którym mieszka i zakończenie ciągłej utraty bliskich. Dla wielu z nas wynika z braku informacji o cierpieniu najbliższych i swojego dobrego samopoczucia. Kiedyś czytałem wpis onkologa dziecięcego, który wracając do domu, włączał płytkie komedie klasy "B" ponieważ codzienny bagaż doświadczeń związanych z pracą nie pozwalał mu w miarę normalnie funkcjonować. Inni ludzie, odcięci o tak silnych emocji, włączają filmy gdzie te silne emocje przeżywają główni bohaterzy. My również mamy rozdwojenie, z jednej strony przeżywamy żałobę, z drugiej im większe przeświadczenie że życie osoby która odeszła było szlachetne, tym większa powinna być nasza radość, że ona jest już bliżej Boga.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.

Awatar użytkownika
Repart
Gaduła
Gaduła
Posty: 974
Rejestracja: 5 sie 2021
Been thanked: 265 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: Repart » 2021-09-17, 09:54

Moi rodzice żyją i za bardzo nie potrafię Ci cokolwiek doradzić @orzeszku Wydaje mi się, że mogłem czuć obawę przed taką podobną pustką po stracie rodzica w ostatnie święta Wielkanocne, gdy moja mama trafiła na oddział covidowy z zapaleniem płuc. Myślałem, że to już koniec i zacząłem dopuszczać różne myśli, jak będzie gdy jej zabraknie. Nie ukrywam, ale przerażały mnie ta wizje, wręcz paraliżowały.

Jestem w dobrych relacjach z mamą, moje dzieci ją uwielbiają, jest cudowną mamą i babcią. Najbardziej nie mogłem pogodzić się z myślą, że właśnie moje dzieci nie zobaczą już babci, nie zjedzą jej spagethii, nie pójdą z nią na plac zabaw, nie porysują u niej. Również ciężko mi było z myślą, że mogłem być lepszy dla niej, częściej ją odwiedzać, bardziej wspierać, doradzać. Gdyby umarła, już bym nie zdążył się poprawić i pewnie pojawiłby się żal do siebie, że mogłem rozegrać to inaczej, lepiej. Prosiłem Boga, aby jeszcze nam jej nie zabierał.

Potem zacząłem myśleć, że i tak w końcu przyjdzie taki dzień, gdy mamy zabraknie. I nie będę miał na to wpływu, zatem trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej. Wiadomo, że będzie jej brakowało i to co było już nie wróci. Jednak wtedy warto mieć w sercu wspólne chwile beztroskiego dzieciństwa u jej boku, wspólnych chwil i przygód, jej ciepłego słowa, ale również i surowych zakazów i poleceń. To w dużej mierze dzięki niej jestem dzisiaj taki a nie inny. Będzie wiecznie żyła w moim sercu, dopóki nie spotkamy się znowu po drugiej stronie.

Głowa do góry @orzeszku , Twoi rodzice żyją z Tobą dalej w Twoim sercu i na pewno chcą, abyś poradziła sobie w życiu i była szczęśliwa. Pozdrawiam :)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Osobiste pytanie

Post autor: Andej » 2021-09-17, 10:37

orzeszku pisze: 2021-09-12, 13:08 czy po tej stracie jeszcze nadszedł dzień, w którym mogłeś/mogłaś w życiu odczuwać taką niezmąconą radość jak przed stratą?
Dwa tematy.
1. Odczuwanie straty. To zależy od okoliczności. Tata zginął tragicznie. Byłem przy tym. Miałem 21 lat. Długie tygodnie, miesiące czułem jego zapach. Słyszałem jak wraca z pracy do domu. Zrywałem się, aby przywitać i nagle uświadamiałem sobie, ze to niemożliwe. Słyszałem zgrzyt klucza w zamku, otwieranie drzwi, kroki. Wiedziałem, ze nie żyje, ale niezupełnie to docierało do mnie. Mama zmarła w zeszłym roku. Właściwie czekała na śmierć. Wiedziałem, że się zbliża. Mam świadomość nieuchronności. Uważam, że śmierć była wybawieniem. Trudno powiedzieć, że się cieszyłem, ale poczułem ulgę mając świadomość, że już jest w niebie. Że już nie cierpi.
2. Niezmącona radość - to chyba bardzo rzadkie doznanie. Chyba możliwe tylko w pierwszym okresie dziecięctwa. Dla większości ludzi dorosłych, myślących, wydaje mi się być czymś całkowicie niemożliwym. Abstrakcyjnym. Zarówno przed stratą, jak i po niej.

Czy śmierć, to strata? Dla kogo? Dla pozostających tum na ziemi, z pewnością tak. Ale dla tych, którzy już ujrzeli Boga, wprost przeciwnie. Dzięki empatii i wierze możemy się cieszyć z czyjegoś przejścia. Bo to co uważamy za naszą stratę, jest czyjąś wygraną. Jest przejściem na wyższy level, jak mówią gracze.

Odczuwanie straty zależy od tego, czy bardziej myślimy o sobie i o własnym szczęściu, czy bardziej o zmarłych i ich szczęściu. Im głębiej wierzymy w nieskończone miłosierdzie Boże, tym mniej odczuwamy stratę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

orzeszku

Re: Osobiste pytanie

Post autor: orzeszku » 2021-09-17, 12:53

Andej pisze: 2021-09-17, 10:37 2. Niezmącona radość - to chyba bardzo rzadkie doznanie. Chyba możliwe tylko w pierwszym okresie dziecięctwa. Dla większości ludzi dorosłych, myślących, wydaje mi się być czymś całkowicie niemożliwym. Abstrakcyjnym. Zarówno przed stratą, jak i po niej.
To jasne, stale mamy kolejne problemy, zmartwienia i inne przykrości - jednak te wszystkie "zmącenia" są niczym w porównaniu z TYM.
Andej pisze: 2021-09-17, 10:37 Czy śmierć, to strata? Dla kogo? Dla pozostających tum na ziemi, z pewnością tak. Ale dla tych, którzy już ujrzeli Boga, wprost przeciwnie. Dzięki empatii i wierze możemy się cieszyć z czyjegoś przejścia. Bo to co uważamy za naszą stratę, jest czyjąś wygraną. Jest przejściem na wyższy level, jak mówią gracze.
Odczuwanie straty zależy od tego, czy bardziej myślimy o sobie i o własnym szczęściu, czy bardziej o zmarłych i ich szczęściu. Im głębiej wierzymy w nieskończone miłosierdzie Boże, tym mniej odczuwamy stratę.
Dokładnie tak - im głębiej wierzymy.
Ostatnio zmieniony 2021-09-17, 12:53 przez orzeszku, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Życie, śmierć, wieczność”