Praca i poczucie sensu
Praca i poczucie sensu
Cześć, szczęść Boże.
Ostatnio w swoim życiu noszę się z pewnym tematem, czy też problemem, i chciałbym Was prosić o dobre słowo. Chodzi mianowicie o pracę.
W swoim temacie "powitalnym" napisałem, że zajmuję się programowaniem. Pracuję w korporacji z branży finansowej. W tej firmie jestem niedługo, bo 6 miesięcy. Poprzednie 6 niemal lat przepracowałem w firmie IT związanej z branżą medyczną, również jako programista. Wcześniej skończyłem studia inżynierskie, kierunek informatyka. Łącznie siedzę w tym jakieś 9 lat.
Problem polega na tym, że praca ta interesuje mnie w bardzo małym stopniu, żeby nie powiedzieć, że wcale. Najkrócej można powiedzieć, że borykam się w niej z brakiem poczucia sensu. Wydaje mi się, że niewiele dobrego dla ludzi z niej wynika w kontekście najważniejszej sprawy w życiu, jaką przykazuje nam Jezus, czyli kochać Boga i bliźnich. Mam poczucie, że ta praca wypala moje siły na rzeczy mało istotne, co powoduje we mnie frustrację.
Interesuje mnie za to doskonałość chrześcijańska, czyli pełnia życia w Bogu, której pragnę dla siebie oraz dla innych. Tutaj widzę pole do prawdziwej, pełnej sensu pracy. Chętnie zdobyłbym wykształcenie w tym kierunku, które mógłbym później dobrze spożytkować. Nie chciałbym być tylko domorosłym teologiem.
Jednakże jest to trudne. Po pierwsze, mam już 30 lat i wydaje się, że czas takich diametralnych zmian w życiu jest już za mną. Nie mogę po prostu rzucić pracy i pójść na studia, bo przecież z czegoś trzeba żyć, a rodziców o pomoc w czymś takim nie godzi się prosić. Po drugie, mam żonę, która zrobiła wielkie oczy, gdy jej o tym wszystkim powiedziałem i z przerażeniem przyjęła pomysł, że miałbym zrezygnować z pełnoetatowej pracy na rzecz studiowania teologii, po której, jak sądzi, trudno byłoby gdziekolwiek znaleźć pracę. Ja tak sceptyczny nie jestem, jednak zgadzam się z tym, że czymś bardzo trudnym byłoby dojście do pułapu zarobkowego, jaki mam teraz, pracując jako teolog w tym, czy innym miejscu.
Nie bardzo wiem, co mam w tej sytuacji myśleć ani co robić. Z jednej strony wiem, że w opinii większości mam dobrą pracę, z drugiej widzę, że powoduje ona we mnie frustrację. Staram się modlić i rozeznawać sytuację. Czuję, że powinienem coś zrobić. Dlatego postanowiłem napisać.
Pozdrawiam:)
Ostatnio w swoim życiu noszę się z pewnym tematem, czy też problemem, i chciałbym Was prosić o dobre słowo. Chodzi mianowicie o pracę.
W swoim temacie "powitalnym" napisałem, że zajmuję się programowaniem. Pracuję w korporacji z branży finansowej. W tej firmie jestem niedługo, bo 6 miesięcy. Poprzednie 6 niemal lat przepracowałem w firmie IT związanej z branżą medyczną, również jako programista. Wcześniej skończyłem studia inżynierskie, kierunek informatyka. Łącznie siedzę w tym jakieś 9 lat.
Problem polega na tym, że praca ta interesuje mnie w bardzo małym stopniu, żeby nie powiedzieć, że wcale. Najkrócej można powiedzieć, że borykam się w niej z brakiem poczucia sensu. Wydaje mi się, że niewiele dobrego dla ludzi z niej wynika w kontekście najważniejszej sprawy w życiu, jaką przykazuje nam Jezus, czyli kochać Boga i bliźnich. Mam poczucie, że ta praca wypala moje siły na rzeczy mało istotne, co powoduje we mnie frustrację.
Interesuje mnie za to doskonałość chrześcijańska, czyli pełnia życia w Bogu, której pragnę dla siebie oraz dla innych. Tutaj widzę pole do prawdziwej, pełnej sensu pracy. Chętnie zdobyłbym wykształcenie w tym kierunku, które mógłbym później dobrze spożytkować. Nie chciałbym być tylko domorosłym teologiem.
Jednakże jest to trudne. Po pierwsze, mam już 30 lat i wydaje się, że czas takich diametralnych zmian w życiu jest już za mną. Nie mogę po prostu rzucić pracy i pójść na studia, bo przecież z czegoś trzeba żyć, a rodziców o pomoc w czymś takim nie godzi się prosić. Po drugie, mam żonę, która zrobiła wielkie oczy, gdy jej o tym wszystkim powiedziałem i z przerażeniem przyjęła pomysł, że miałbym zrezygnować z pełnoetatowej pracy na rzecz studiowania teologii, po której, jak sądzi, trudno byłoby gdziekolwiek znaleźć pracę. Ja tak sceptyczny nie jestem, jednak zgadzam się z tym, że czymś bardzo trudnym byłoby dojście do pułapu zarobkowego, jaki mam teraz, pracując jako teolog w tym, czy innym miejscu.
Nie bardzo wiem, co mam w tej sytuacji myśleć ani co robić. Z jednej strony wiem, że w opinii większości mam dobrą pracę, z drugiej widzę, że powoduje ona we mnie frustrację. Staram się modlić i rozeznawać sytuację. Czuję, że powinienem coś zrobić. Dlatego postanowiłem napisać.
Pozdrawiam:)
- Lunka
- Super gaduła
- Posty: 1438
- Rejestracja: 26 sty 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 956 times
- Been thanked: 566 times
Re: Praca i poczucie sensu
Witaj serdecznie @krz30
Prace rzeczywiście masz dobrą i nie ma tutaj co się dziwić Twojej zonie, że zrobiła wielkie oczy
Widzisz jesteś głowa rodziny i musisz tutaj myśleć też o jej potrzebach.
Czy nie da się tego jakoś połączyć? Nie myślałeś o studiowaniu teologii zaocznie? Pracowalbys normalnie, a a weekendy zjazdy. Wilk syty i owca cała.
Druga sprawa to w jakim zajęciu widzisz siebie po ewentualnym skończeniu studiów?
Praca programisty jest chyba dość elastyczna jeśli się sobie to wszystko poukłada (tak przynajmniej sądzą koledzy programiści, popraw mnie jeśli nie). Może dałoby połączyć się jakoś obie prace, nie w całych etatach tylko po części?
Piękne i szlachetne jest ta Twoja chec robienia czegoś dla bliźnich może póki co spróbuj w jakimś wolontariacie? Jak się w tym odnajdziesz?
Pozdrawiam serdecznie
Prace rzeczywiście masz dobrą i nie ma tutaj co się dziwić Twojej zonie, że zrobiła wielkie oczy
Widzisz jesteś głowa rodziny i musisz tutaj myśleć też o jej potrzebach.
Czy nie da się tego jakoś połączyć? Nie myślałeś o studiowaniu teologii zaocznie? Pracowalbys normalnie, a a weekendy zjazdy. Wilk syty i owca cała.
Druga sprawa to w jakim zajęciu widzisz siebie po ewentualnym skończeniu studiów?
Praca programisty jest chyba dość elastyczna jeśli się sobie to wszystko poukłada (tak przynajmniej sądzą koledzy programiści, popraw mnie jeśli nie). Może dałoby połączyć się jakoś obie prace, nie w całych etatach tylko po części?
Piękne i szlachetne jest ta Twoja chec robienia czegoś dla bliźnich może póki co spróbuj w jakimś wolontariacie? Jak się w tym odnajdziesz?
Pozdrawiam serdecznie
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona."
Łk 10,41-42
Łk 10,41-42
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2516
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 151 times
- Been thanked: 401 times
Re: Praca i poczucie sensu
A gdybyś programował to co chcesz, a nie to co zleca ci pracodawca? Ponieważ z twojej wypowiedzi nie wynika wprost, czy programowanie samo w sobie jest dla ciebie frustrujące.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22634
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4213 times
Re: Praca i poczucie sensu
Praca, niezależnie od zainteresowanie, dobrze i rzetelnie wykonywana może być i powinna ofiarowana Bogu. Jak wyrzeczenie. Jak doskonalenie się. Jak przynoszenie pożytku ludziom.
A dlaczego bycie domorosłym teologiem jest czymś kiepskim? Zdarzyło mi się spotkać z osobami, które skończyły teologię, ale ich wiedza, a także rozumienie było na poziomie nieporównanie niższym, niż domorosłych teologów.
Uważam, że ten domorosły osiąga wyżyny, gdyż studiuje dla siebie. Sam zdobywa wiedzę. Nie zalicza przedmiotów.
Domowe studiowanie wymaga znacznie większego samozaparcia. Wymaga samodzielnego dochodzenia do wniosków. Szukania materiałów. Dzięki czemu znajduje ich znacznie więcej, niż poleconych przez wykładowcę pozycjach.
Jeśli nie chodzi o posiadanie dyplomu, tylko wiedzę, to samokształcenie daje więcej. Bo nigdy nie jest ograniczone. I trwa stale, do końca życia.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Praca i poczucie sensu
Kompletnie się nie dziwię mojej żonie.
Wydaje mi się, że wtedy nie byłbym w stanie skoncentrować się ani na jednym, ani na drugim. Moja praca wymaga ciągłego dokształcania się, studia też przecież na tym polegają... a gdzie tu jeszcze znaleźć czas na odpoczynek, czas dla rodziny?
W szkole, w jakiejś fundacji katolickiej, czymś a'la RTCK (Rób To Co Kochasz), własna działalność, czy to muzyczno-ewangelizacyjna, czy to popularyzatorska... myślę, że opcji jest wiele.
Ta opcja wydaje mi się najbardziej realna, bo rzeczywiście, praca programisty jest elastyczna i zapewne dałoby się pracować na pół etatu.
Dziękuję. To już zrobiłem, podjąłem się prowadzenia scholi w mojej parafii. Mam nadzieję, że będzie to coś dobrego.
Pozdrawiam i ja!
Na pewno lepsze by było, gdybym mógł prowadzić własną działalność w IT i programować "to, co chcę", tylko że niewielki widzę w tym pożytek. Pomysłów miałem wprawdzie wiele, także na takie, nazwijmy to, ewangelizacyjne aplikacje, ale finalnie jednak żadna apka nie zastąpi człowieka.
Zgadzam się, jednak praca pracy nierówna. Mam pragnienie, żeby w pewnym sensie iść drogą św. Pawła, który notabene jest moim patronem z bierzmowania. On pracował dużo na rzecz Kościoła, miał wiedzę i wykształcenie, które w tej pracy wykorzystywał. Wprawdzie z tego co wiem, trudnił się również wyrabianiem namiotów, żeby móc się utrzymać i nie być ciężarem dla społeczności, które odwiedzał. Moja praca jednak nie jest tego rodzaju - jest stricte umysłowa i w tym sensie absorbująca.
Jeśli tego samego człowieka umieścilibyśmy w dwóch scenariuszach, gdzie w pierwszym jest on samoukiem, a w drugim kształci się pod okiem mistrzów, w otoczeniu jemu podobnych, słowem, w sprzyjającym środowisku, to sądzę, że jednak lepsze wykształcenie zyska on w drugim przypadku.Andej pisze: ↑2021-09-17, 19:38 A dlaczego bycie domorosłym teologiem jest czymś kiepskim? Zdarzyło mi się spotkać z osobami, które skończyły teologię, ale ich wiedza, a także rozumienie było na poziomie nieporównanie niższym, niż domorosłych teologów.
Uważam, że ten domorosły osiąga wyżyny, gdyż studiuje dla siebie. Sam zdobywa wiedzę. Nie zalicza przedmiotów.
Domowe studiowanie wymaga znacznie większego samozaparcia. Wymaga samodzielnego dochodzenia do wniosków. Szukania materiałów. Dzięki czemu znajduje ich znacznie więcej, niż poleconych przez wykładowcę pozycjach.
Jeśli nie chodzi o posiadanie dyplomu, tylko wiedzę, to samokształcenie daje więcej. Bo nigdy nie jest ograniczone. I trwa stale, do końca życia.
Owszem, często się zdarza, że na teologię idą ludzie z niewłaściwych pobudek, mało zdolni albo z innych względów nienadający się do tego. Sam znam co najmniej jednego takiego człowieka. Po studiach imał się on różnych zajęć zupełnie niezwiązanych z jego wykształceniem, stał się rozżalony, roszczeniowy i miał pretensje do całego świata za to, co mu się przytrafiło. Natomiast jakie miał rzeczywiście kompetencje? Teologicznych nie sposób mi ocenić, jednak interpersonalne były pożałowania godne.
Także w pełni się zgadzam, że samo skończenie teologii nie gwarantuje niczego, jednak uważam, że studia to bardzo duża szansa na rozwój, który bez nich jest mocno utrudniony. Tak, samouk ma ciężej. Czy to jednak przynosi mu chwałę? Może, ale mnie nie o własną chwałę chodzi, tylko o solidne wykształcenie. Jak je zdobyć, jeżeli muszę 8 godzin dziennie pracować umysłowo i to wcale nie lekko, w wolnym czasie natomiast dobrze byłoby jeszcze dokształcać się, aby być na bieżąco i stanowić wartość na tym rynku pracy?
Niemniej, dziękuję za głos w sprawie.
- Abstract
- Zasłużony komentator
- Posty: 2516
- Rejestracja: 27 cze 2021
- Has thanked: 151 times
- Been thanked: 401 times
Re: Praca i poczucie sensu
Jeśli twoja motywacja jest na tyle duża, pracując na własny rachunek mógłbyś robić przerwy między projektami i poświęcać czas na zgłębianie teologii, lub pracować jak sugeruje Lunka tak jakby na pół etatu, z tego co wiem jak wyglądają pensje programistów, twoja połowa pensji to i tak więcej niż całość pensji wielu innych ludzi. Kwestia czy finanse twojej rodziny opierają się głównie o twoje dochody, czy też nie, chodzi mi o skalę kompromisu.
Ostatnio zmieniony 2021-09-17, 21:04 przez Abstract, łącznie zmieniany 1 raz.
Bóg nie adoptował nas po innym bogu.
Re: Praca i poczucie sensu
Chodzi o to że nie lubisz programować i nie chcesz tego robić czy Ci się nie podoba ta konkretna praca w branży finansowej? Dlaczego uważasz, że to nie jest coś pożytecznego i niewiele dobrego dla ludzi z niej wynika? Utrzymujesz dzięki niej rodzinę która jest twoim powołaniem - pożytek dla rodziny.
Możesz być dobrym pracownikiem dla swojego pracodawcy - pożytek dla pracodawcy.
Pracowałeś w branży medycznej, może dzięki Tobie ktoś jest zdrowszy, nie tylko lekarze pomagają ludziom.
Osobiście nie wiem czym zajmuje się teolog, nie wiem czy miałby w czymś mi w życiu bardziej pomoc niż programista. Szkoda tylko, że czujesz wypalenie. Warto coś z tym zrobić. Od dawna tak masz? Jak masz poczucie bezsensu to może jakiś psycholog pomoże?
Żyć w Bogu można będąc księdzem (to już nie dla Ciebie), nauczycielem czy sprzedając w sklepie. W sumie nie o zawód tutaj chodzi. Ty już w pewnym stopniu wybrałeś w jaki sposób masz przeżyć życie. Twoim celem jest żeby gdy kiedyś staniesz przed Bogiem twoja żona stanęła tam z Tobą .
Możesz być dobrym pracownikiem dla swojego pracodawcy - pożytek dla pracodawcy.
Pracowałeś w branży medycznej, może dzięki Tobie ktoś jest zdrowszy, nie tylko lekarze pomagają ludziom.
Osobiście nie wiem czym zajmuje się teolog, nie wiem czy miałby w czymś mi w życiu bardziej pomoc niż programista. Szkoda tylko, że czujesz wypalenie. Warto coś z tym zrobić. Od dawna tak masz? Jak masz poczucie bezsensu to może jakiś psycholog pomoże?
Żyć w Bogu można będąc księdzem (to już nie dla Ciebie), nauczycielem czy sprzedając w sklepie. W sumie nie o zawód tutaj chodzi. Ty już w pewnym stopniu wybrałeś w jaki sposób masz przeżyć życie. Twoim celem jest żeby gdy kiedyś staniesz przed Bogiem twoja żona stanęła tam z Tobą .
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4388
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1069 times
- Been thanked: 1149 times
Re: Praca i poczucie sensu
Niekoniecznie. Nie wiem jak jest na teologii, ale zazwyczaj na każdym kierunku zdarzają się też przedmioty mało przydatne, a nawet zupełnie niezwiązane z dziedziną, którą się studiuje. Jeśli byś się uczył sam, bez studiów, to masz ważną korzyść: możesz zgłębiać to, co chcesz i pominąć to, co mniej istotne. Jesteś programistą, masz pewną, stabilną sytuację zawodową. Więc jeśli zdecydujesz się na studia teologiczne to raczej dodatkowo, hobbystycznie. Jeśli Ci na tym zależy to czemu nie, ale czasem można też samemu zgłębiać jakąś dziedzinę.krz30 pisze: ↑2021-09-17, 20:25 Jeśli tego samego człowieka umieścilibyśmy w dwóch scenariuszach, gdzie w pierwszym jest on samoukiem, a w drugim kształci się pod okiem mistrzów, w otoczeniu jemu podobnych, słowem, w sprzyjającym środowisku, to sądzę, że jednak lepsze wykształcenie zyska on w drugim przypadku.
Na pewno nie rezygnuj z pracy w swoim zawodzie, to nie ma sensu. Teraz jesteś tym trochę znużony, ale na pewno kiedyś Cię programowanie bardzo pasjonowało. Może spróbuj odkryć to w sobie na nowo? Poproś Boga, żeby Ci w tym pomógł. Z jakiegoś powodu masz te talenty, informatyczne predyspozycje, więc nie porzucaj tego.krz30 pisze: ↑2021-09-17, 18:30 Po drugie, mam żonę, która zrobiła wielkie oczy, gdy jej o tym wszystkim powiedziałem i z przerażeniem przyjęła pomysł, że miałbym zrezygnować z pełnoetatowej pracy na rzecz studiowania teologii, po której, jak sądzi, trudno byłoby gdziekolwiek znaleźć pracę. Ja tak sceptyczny nie jestem, jednak zgadzam się z tym, że czymś bardzo trudnym byłoby dojście do pułapu zarobkowego, jaki mam teraz, pracując jako teolog w tym, czy innym miejscu.
Ostatnio zmieniony 2021-09-17, 21:45 przez miłośniczka Faustyny, łącznie zmieniany 1 raz.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Praca i poczucie sensu
A jaka pracę chciałbyś podjąć po tej teologii i skad wiesz że dała by ona poczucie sensu? Chciałbyś uczuć w szkole?
To wątpliwe że dało by ci poczucie sensu, młodzież jest trudna i ni koniecznie chce słuchać o Bogu.
O ile mi wiadomo @Marek_Piotrowski chyba też pracuje w branży IT i do tego bardzo dobrze zna się na teologii, ale nie wiem czy ja kończył. Więc może się wypowie.
Pozattm wg mnie jako programista masz możliwość robienia czegoś połączonego z religią, może jakieś strony internetowe Parafia, księgarni katolickich, itd dużo możliwości.
Tak samo uważam że teologia w weekendy i hobbistycznie, a programowanie po to aby utrzymać rodzinę i zapewnić jej byt. Mało kto ma pracę która lubi.
Znam osobę, który studiuje teologię zaocznie i jest programista. Chociaż juz ta teologię chyba skończył.
To wątpliwe że dało by ci poczucie sensu, młodzież jest trudna i ni koniecznie chce słuchać o Bogu.
O ile mi wiadomo @Marek_Piotrowski chyba też pracuje w branży IT i do tego bardzo dobrze zna się na teologii, ale nie wiem czy ja kończył. Więc może się wypowie.
Pozattm wg mnie jako programista masz możliwość robienia czegoś połączonego z religią, może jakieś strony internetowe Parafia, księgarni katolickich, itd dużo możliwości.
Tak samo uważam że teologia w weekendy i hobbistycznie, a programowanie po to aby utrzymać rodzinę i zapewnić jej byt. Mało kto ma pracę która lubi.
Znam osobę, który studiuje teologię zaocznie i jest programista. Chociaż juz ta teologię chyba skończył.
Ostatnio zmieniony 2021-09-18, 07:33 przez lambda, łącznie zmieniany 5 razy.
Re: Praca i poczucie sensu
Hmm. Zdałem sobie sprawę dzięki Tobie, że faktycznie może mnie dotyczyć wypalenie zawodowe. Albo jakieś jego początki. Dzięki za ciekawą sugestię. Zamierzam udać się z tym do psychologa żeby dokładnie rozeznać sprawę.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13692
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2007 times
- Been thanked: 2176 times
Re: Praca i poczucie sensu
Ja jestem inżynierem projektu. Moja praca niesie w sobie bardzo mało dobra. Jednakże relacje z osobami zespołu, z którym pracuję oraz inwestorów i wykonawców są niezastąpione. W nich daję siebie, w nich się spełniam, w nich daję świadectwo, w nich rozwijam samego siebie, w nich staram się budować innych, w nich umieram i żyję.
Wybacz jeśli to zbyt osobiste, ale czy nie myślicie o potomstwie?
Wybacz jeśli to zbyt osobiste, ale czy nie myślicie o potomstwie?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: Praca i poczucie sensu
Tak, myślimy o potomstwie.
Wiem w czym rzecz. Zapewne lepiej jest wybrać opcję zawodową bezpieczniejszą, pewniejszą, z uwagi na przyszłość. To rozsądne myślenie. Tylko że jednak targają człowiekiem rozterki.
Nie wiem, czy Bóg mnie do czegoś wzywa. Może to tylko mój chwilowy kryzys, wypalenie, które każe mi szukać rozwiązań. Nie wiem. Różne wersety Pisma Świętego też nie są dla mnie rozstrzygające. Myślę, że muszę tam jeszcze trochę poszukać odpowiedzi, wskazówek.
Wiem w czym rzecz. Zapewne lepiej jest wybrać opcję zawodową bezpieczniejszą, pewniejszą, z uwagi na przyszłość. To rozsądne myślenie. Tylko że jednak targają człowiekiem rozterki.
Nie wiem, czy Bóg mnie do czegoś wzywa. Może to tylko mój chwilowy kryzys, wypalenie, które każe mi szukać rozwiązań. Nie wiem. Różne wersety Pisma Świętego też nie są dla mnie rozstrzygające. Myślę, że muszę tam jeszcze trochę poszukać odpowiedzi, wskazówek.
-
- Gawędziarz
- Posty: 595
- Rejestracja: 23 lut 2021
- Has thanked: 105 times
- Been thanked: 38 times
Re: Praca i poczucie sensu
Zaskoczyłeś mnie pisząc, ze jestes programistą. Moze się znudzić to jest normalne siedząc przed monitorem.
Ostatnio zmieniony 2021-09-18, 13:05 przez adampiotr, łącznie zmieniany 3 razy.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13692
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2007 times
- Been thanked: 2176 times
Re: Praca i poczucie sensu
Jesteś jeszcze młody. Świat stoi przed Tobą otworemkrz30 pisze: ↑2021-09-18, 12:38 Tak, myślimy o potomstwie.
Wiem w czym rzecz. Zapewne lepiej jest wybrać opcję zawodową bezpieczniejszą, pewniejszą, z uwagi na przyszłość. To rozsądne myślenie. Tylko że jednak targają człowiekiem rozterki.
Nie wiem, czy Bóg mnie do czegoś wzywa. Może to tylko mój chwilowy kryzys, wypalenie, które każe mi szukać rozwiązań. Nie wiem. Różne wersety Pisma Świętego też nie są dla mnie rozstrzygające. Myślę, że muszę tam jeszcze trochę poszukać odpowiedzi, wskazówek.
Ojcostwo zmienia wszystko, a z pewnością bardzo wiele.
Z tego co widzę (czytam) jesteś w równowadze jeżeli chodzi o sprawy materialne.
Nie wiem czy warto to ruszać.
To jednak Twoje życie i Twoje powołanie. Jedynie Twoje rozeznanie ma wartość.
W każdym razie nie spiesz się.
Jak pisze M. Światlicki:
"Wszystko należy robić cicho i powoli,
ponieważ miłość jednak jest. Tak."
Powodzenia
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: Praca i poczucie sensu
Odświeżam swój stary wątek po 1,5 roku od jego rozpoczęcia.
Nadal jestem programistą. Zmieniłem projekt, zajmuję się teraz innymi rzeczami niż wcześniej, ale wciąż jest to korporacja. Mam możliwość zostania team leaderem, co byłoby chyba dobrą zmianą dla mnie. Później być może mógłbym iść w bycie managerem.
W sumie doszedłem do wniosku, że to nie takie ważne, co się robi. Jeżeli nie jest to nic grzesznego, to już jest dobrze. Wszędzie trzeba dobrych ludzi, wiernych Bogu i wykonujących rzetelnie swoją pracę. Zauważyłem, że dotychczas często ulegałem pokusie bycia zbawicielem świata. A przynajmniej we własnej wyobraźni. Przy tym wydawałem wiele oceniających wyroków na temat tego, jaka praca ma sens, a jaka jej nie ma. Myślę, że to było niewłaściwe. Na szczęście już tak nie jest.
Tak mnie wzięło na podzielenie się przemyśleniami. Może kogoś to zainspiruje, nie wiem. Z Bogiem.
Nadal jestem programistą. Zmieniłem projekt, zajmuję się teraz innymi rzeczami niż wcześniej, ale wciąż jest to korporacja. Mam możliwość zostania team leaderem, co byłoby chyba dobrą zmianą dla mnie. Później być może mógłbym iść w bycie managerem.
W sumie doszedłem do wniosku, że to nie takie ważne, co się robi. Jeżeli nie jest to nic grzesznego, to już jest dobrze. Wszędzie trzeba dobrych ludzi, wiernych Bogu i wykonujących rzetelnie swoją pracę. Zauważyłem, że dotychczas często ulegałem pokusie bycia zbawicielem świata. A przynajmniej we własnej wyobraźni. Przy tym wydawałem wiele oceniających wyroków na temat tego, jaka praca ma sens, a jaka jej nie ma. Myślę, że to było niewłaściwe. Na szczęście już tak nie jest.
Tak mnie wzięło na podzielenie się przemyśleniami. Może kogoś to zainspiruje, nie wiem. Z Bogiem.
~Krzysztof