Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Ważna sprawa dla chrześcijan
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
VanHezz
Bywalec
Bywalec
Posty: 126
Rejestracja: 18 kwie 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 42 times
Been thanked: 23 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: VanHezz » 2022-02-26, 01:38

Rażą trochę słowa "heretyk", "innowierca" w tym kontekście, że ponoć obecnie już nawet odchodzi się od terminu "bracia odłączeni", czyli łagodzi tę terminologię. Myślałem, że w temacie o ekumenizmie spotkają się te słowa z zarzutem zbytniego radykalizmu. Bo przecież:

Z drugiej strony muszą katolicy z radością uznać i ocenić dobra naprawdę chrześcijańskie płynące ze wspólnej ojcowizny, które się znajdują u braci od nas odłączonych. Słuszną i zbawienną jest rzeczą uznać Chrystusowe bogactwa i cnotliwe postępowanie w życiu drugich, którzy dają świadectwo Chrystusowi, czasem aż do przelania krwi. Bóg bowiem w swych dziełach jest zawsze podziwu godny i należy Go w nich podziwiać.

Nie można też przeoczyć faktu, że cokolwiek sprawia łaska Ducha Św. w odłączonych braciach, może również nam posłużyć ku zbudowaniu. Wszystko, co szczerze chrześcijańskie, nigdy nie stoi w sprzeczności z prawdziwymi dobrami wiary, owszem, zawsze może posłużyć ku doskonalszemu wniknięciu w samą tajemnicę Chrystusa i Kościoła.
~ z dekretu o ekumenizmie.

Ale widzę tu u was stanowcze podejście hehe.

Moim zdaniem nie można nazywać odstępcami protestantów, którzy urodzili się już długo po reformacji. A przynajmniej nie są odstępcami w takiej samej mierze, jak pierwsi protestanci. Przecież nie można oczekiwać, że protestanci rodzący się obecnie w protestanckich krajach będą masowo przechodzili na katolicyzm, oni się wychowują i wzrastają w tej wierze, jaką przekazują im rodzice i są pewnie mocno zindoktrynowani przeciwko katolicyzmowi przez swoje środowisko, chociaż pewnie nie żywią jakiejś nienawiści do nas, a jedynie odrzucają niektóre z naszych dogmatów. Mam w swojej rodzinie metodystów i są to naprawdę mocno uduchowieni ludzie, żyjący po bożemu zgodnie z Ewangelią, i wrażliwością, duchowością pewnie niejednego katolika przewyższający, a już na pewno mnie, nie licząc znajomości Pisma Świętego. I na pewno wśród protestantów wielu jest takich ludzi.

ps. Zobacznie w 3:08 tego nagrania... ten kolorowy krzyż #-o
Ostatnio zmieniony 2022-02-26, 01:43 przez VanHezz, łącznie zmieniany 1 raz.
Przekujcie lemiesze wasze na miecze,
a sierpy wasze na oszczepy;
kto słaby, niech powie: «Jestem bohaterem».

Jl 4, 10

konserwa
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3052
Rejestracja: 16 sty 2022
Has thanked: 318 times
Been thanked: 466 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: konserwa » 2022-02-26, 08:09

To konsekwentnie nie mozna nazwac pogan poganami ani muzulmanow muzulmanami ... ani Polakow Polakami.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: Andej » 2022-02-26, 08:48

Czy ekumenizm powinien mieć granicę? Tylko jedną - Boga.
Celem ekumenizmu jest osiąganie nieba, zbawienie. Wszystkie działania które służą zbawieniu sa słuszne. Dlatego nikogo nie nalezy wyłączać z dialogu.

Dygresja. Troszkę zraniło mnie słowo heretyk. Sięgnąłem do słownika. Okazuje się, że jest w nim duży potencjał pozytywny. Cieszę się, że zmusiliście mnie do przeczytania definicji słowa tego oraz słowa herezja.

A teraz puśćcie wodze wyobraźni. Weźcie człowieka sprzed 100, 150 lat. W Waszym wieku. Który korzystając z wehikułu czasu przeskoczył te 100 - 150 lat. Czy Wy, ze swoimi obecnymi poglądami, zwyczajami, sposobem ubierania się, zachowania, a także słownictwem nie bylibyście dla nich heretykami, kacerzami, a nawet bezbożnikami? Różnice w czasie i przestrzeni nie powinny dzielić. A ekumenizm nie ma polegać na wyszukiwaniu różnić, ale podkreślaniu tego, co wspólne. Ekumenizm nie polega na małpowaniu kogoś, ale na podawaniu ręki.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

konserwa
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3052
Rejestracja: 16 sty 2022
Has thanked: 318 times
Been thanked: 466 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: konserwa » 2022-02-26, 09:50

Ekumenizm nie moze ( i nie ma prawa ) niszczyc naszego wlasnego ja w Bogu. Jesli to czyni ( chocby bluzniercze calowanie bluznierczych ksiag ) - to nie jest ekumenizm, to podszywa sie pod ekumenizm.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: sądzony » 2022-02-26, 11:02

konserwa pisze: 2022-02-26, 09:50 Ekumenizm nie moze ( i nie ma prawa ) niszczyc naszego wlasnego ja w Bogu.
Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale wydaje mi się, że nasze własne "prawdziwe ja" w Bogu jest w stanie zniszczyć jedynie nasze "fałszywe ja".
Wydaje mi się, że cokolwiek by się nie działo jeżeli nasze Ja pozostaje w Bogu jest "nie do ruszenia".

___________

za wiki:
Głównym narzędziem ekumenizmu jest dialog i wspólna modlitwa.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ekumenizm

W tym kontekście ekumenizm, moim zdaniem, nie ma granic.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

konserwa
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3052
Rejestracja: 16 sty 2022
Has thanked: 318 times
Been thanked: 466 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: konserwa » 2022-02-26, 17:57

Nie wiem jak wybrniesz z tej sprzecznosci; od kiedy jestes pewny, ze "ja" jest falszywe ... ale "ja" jest prawdziwe?
Jesli "ja" moze zniszczyc "ja" ... to nigdy chyby sie nie dowiesz, czy bylo jakies "ja" zniszczone przez "ja"?

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: sądzony » 2022-02-26, 21:31

konserwa pisze: 2022-02-26, 17:57 Nie wiem jak wybrniesz z tej sprzecznosci; od kiedy jestes pewny, ze "ja" jest falszywe ... ale "ja" jest prawdziwe?
Jesli "ja" moze zniszczyc "ja" ... to nigdy chyby sie nie dowiesz, czy bylo jakies "ja" zniszczone przez "ja"?
Chyba nie muszę bo nie muszę.
No i nie muszę bo już to zrobiło kilku mądrzejszych ode mnie:
viewtopic.php?t=12479&hilit=zaprze%C4%87&start=15
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

konserwa
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3052
Rejestracja: 16 sty 2022
Has thanked: 318 times
Been thanked: 466 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: konserwa » 2022-02-26, 22:46

Przejrzalem.
problem wciaz ten sam: skad wiesz?

Ps: byc moze blednie zasygnalizowales pojecia "ja" w Bogu? A moze powinno takie pojecia "ja" spelniac warunek - w Bogu ... gdyz - z Bogiem ... dazy - dla Boga?
Czyz tutaj ( w tym troj-punkcie ) znalezlibysmy pewne swiatlo zrozumienia, a moze jeszcze czegos braknie do rozwiazania ... rozwiazania sprzecznosci? zawilosci? lub znalezienia brakujacego lacznika?

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: sądzony » 2022-02-27, 09:10

konserwa pisze: 2022-02-26, 22:46 Przejrzalem.
Miło. Choć to zbyt mało. Trzeba by poczytać jeszcze autorów, których przywołuję.
konserwa pisze: 2022-02-26, 22:46 problem wciaz ten sam: skad wiesz?
Nie wiesz. To kwestia wiary:
konserwa pisze: 2022-02-27, 00:14 Innymi slowy - niemozliwe jest wysuniecie jakiegokolwiek argumentu, ktory bylby oparty na braku wiary.
i owocu, którym jest miłość w postawie i działaniu.
konserwa pisze: 2022-02-27, 00:14 Ps: byc moze blednie zasygnalizowales pojecia "ja" w Bogu?
Być może. Miłem na myśli pawłowe: „już nie ja żyją, a żyje we mnie Chrystus”.

Poza tym to Ty zasygnalizowałeś:
konserwa pisze: 2022-02-26, 09:50 Ekumenizm nie moze ( i nie ma prawa ) niszczyc naszego wlasnego ja w Bogu.
Więc wyjaśnij co miałeś na myśli.
konserwa pisze: 2022-02-26, 09:50 A moze powinno takie pojecia "ja" spelniac warunek - w Bogu ... gdyz - z Bogiem ... dazy - dla Boga?
Spełnia. Jedynie w Bogu dążysz do Boga, jedynie z Bogiem dla niego Jesteś.
konserwa pisze: 2022-02-26, 09:50 Czyz tutaj ( w tym troj-punkcie ) znalezlibysmy pewne swiatlo zrozumienia, a moze jeszcze czegos braknie do rozwiazania ... rozwiazania sprzecznosci? zawilosci? lub znalezienia brakujacego lacznika?
Ja nie widzę sprzeczności. Mamy dwie „natury”. Jedną Adamową i drugą Chrystusową

„Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto <wszystko> stało się nowe.” 2 Kor 5,17

„Stał się pierwszy człowiek , Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi - ziemski, drugi Człowiek - z nieba.” 1Kor 15, 45-47

Ale nie wiem czy to właściwe miejsce.
Ostatnio zmieniony 2022-02-27, 10:39 przez sądzony, łącznie zmieniany 3 razy.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

konserwa
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3052
Rejestracja: 16 sty 2022
Has thanked: 318 times
Been thanked: 466 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: konserwa » 2022-02-27, 09:27

O.K.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-02-27, 11:46

VanHezz pisze: 2022-02-26, 01:38 Rażą trochę słowa "heretyk", "innowierca" w tym kontekście, że ponoć obecnie już nawet odchodzi się od terminu "bracia odłączeni", czyli łagodzi tę terminologię. Myślałem, że w temacie o ekumenizmie spotkają się te słowa z zarzutem zbytniego radykalizmu.
Widzisz, czym innym jest używanie tego słowan (heretyk) jako epitetu, a czym innym jako opisu rzeczywistości.
Niekiedy trzeba jasno powiedzieć, co jest herezją, a co nią nie jest. I to (nazywanie herezji herezją) jest ważniejsze od nazywania kogoś "heretykiem".
Co do słów "innowierca" (a tym bardziej "brat odłączony") to rezygnację z nich mam za przejaw tzw. poprawności politycznej.
W końcu tożsamość braci odłączonych tworzy właśnie to, że dokonali rozłamu i odłączyli się od Koscioła.
Bo przecież:

Z drugiej strony muszą katolicy z radością uznać i ocenić dobra naprawdę chrześcijańskie płynące ze wspólnej ojcowizny, które się znajdują u braci od nas odłączonych. Słuszną i zbawienną jest rzeczą uznać Chrystusowe bogactwa i cnotliwe postępowanie w życiu drugich, którzy dają świadectwo Chrystusowi, czasem aż do przelania krwi. Bóg bowiem w swych dziełach jest zawsze podziwu godny i należy Go w nich podziwiać.

Nie można też przeoczyć faktu, że cokolwiek sprawia łaska Ducha Św. w odłączonych braciach, może również nam posłużyć ku zbudowaniu. Wszystko, co szczerze chrześcijańskie, nigdy nie stoi w sprzeczności z prawdziwymi dobrami wiary, owszem, zawsze może posłużyć ku doskonalszemu wniknięciu w samą tajemnicę Chrystusa i Kościoła.
~ z dekretu o ekumenizmie.
Oczywiście - wszystko co Chrystusowe w ich postępowaniu jest cenne. Bowiem fakt, iż zbawionym można być tylko poprzez Kościół nie oznacza, iż poza granicami tego Kościoła (a zwłaszcza w sytuacji niepełnego uczestnictwa w Nim) nie jest szafowana Łaska.

Dlatego właśnie dekret o ekumenizmie mówi o ich wartości, podkreślają jednak, że pochodzi ona z Łaski, która jest powierzona Kościołowi:
„Same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu. "

I, niestety, jest to udział ułomny:
"Mimo to odłączeni od nas bracia, pojedynczo lub w swoich Kościołach czy Wspólnotach, nie cieszą się tą jednością, jakiej Jezus Chrystus chciał użyczyć hojnie tym wszystkim, których odrodził i jako jedno ciało obdarzył nowym życiem, a którą oznajmia Pismo Święte i czcigodna Tradycja Kościoła. Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia. Wierzymy mianowicie, że jednemu Kolegium apostolskiemu, któremu przewodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra Nowego Przymierza celem utworzenia jednego Ciała Chrystusowego na ziemi, z którym powinni zjednoczyć się całkowicie wszyscy, już w jakiś sposób przynależący do Ludu Bożego.”
Ale widzę tu u was stanowcze podejście hehe.
Stanowcze? Nie. Raczej jasne i referujące bardziej do faktów niż do kurtuazji.
Moim zdaniem nie można nazywać odstępcami protestantów, którzy urodzili się już długo po reformacji.
O to chyba nie warto się spierać, gdyż byłby to bardziej spór o naszą definicję słowa "odstępca" niż o rzeczywistość, jaką opisuje. Tym bardziej, że chyba nikt nie rozmawia z innymi na zasadzie "Ty odstępco, słuchaj, podaj mi sól" :) :) :)
A przynajmniej nie są odstępcami w takiej samej mierze, jak pierwsi protestanci.
Tak, to raczej oczywiste. Kto dokonuje rozłamu, tego wina jest nieporównanie większa.
W tym aspekcie ciekawym zagadnieniem są ludzie, którzy dziś odłączają się od Koscioła by pójść do jakichś wspólnot niekatolickich. Bardzo często przychodzą oni z propozycjami spotkań "ekumenicznych".
No cóż, jak ktoś się własnie od Koscioła odłączył, to jego propozycja "dążenia ku jedności" nie jest, bo nie może być prawdziwa i szczera.
Jedynym powodem jest "łowienie na katolickim terenie".

Rozmawiałem kiedyś (na ich forum) z przedstawicielami "bardzo charyzmatycznego" warszawskiego zboru, utworzonego parę lat temu przez byłego uczestnika Odnowy w Duchu Świętym. Rozmowa zeszła na ekumenię. Jeden z moich rozmówców oświadczył:
"(…) z Rzymem nie bawimy się w ekumenię, lecz oddzielamy się i obmywamy z jego obrzydliwości".
Jakież było moje zdziwienie, kiedy w dalszej części rozmowy inna jej uczestniczka poczęła się chwalić, iż proboszcz z jej miejscowości udostępnia im salę, by mogli w niej głosić i ewangelizować katolików.
Spytałem, czy ów proboszcz wie, że "nie bawicie się w ekumenię", lecz postrzegacie katolicyzm jako obrzydliwość i stanowczo się od niego odcinacie. „Nie" – odpowiedziała – „Nie powiem księdzu czegoś takiego (...) Bóg posłał nas jak owce między wilki. Trzeba postępować mądrze ku ogólnemu dobru ludzi."


Przecież nie można oczekiwać, że protestanci rodzący się obecnie w protestanckich krajach będą masowo przechodzili na katolicyzm, oni się wychowują i wzrastają w tej wierze, jaką przekazują im rodzice i są pewnie mocno zindoktrynowani przeciwko katolicyzmowi przez swoje środowisko, chociaż pewnie nie żywią jakiejś nienawiści do nas, a jedynie odrzucają niektóre z naszych dogmatów. Mam w swojej rodzinie metodystów i są to naprawdę mocno uduchowieni ludzie, żyjący po bożemu zgodnie z Ewangelią, i wrażliwością, duchowością pewnie niejednego katolika przewyższający, a już na pewno mnie, nie licząc znajomości Pisma Świętego. I na pewno wśród protestantów wielu jest takich ludzi.
Też mam brata zielonoświątkowca. Sam zresztą o mało nie zostałem kiedyś baptystą. Ale o tym innym razem.

Awatar użytkownika
VanHezz
Bywalec
Bywalec
Posty: 126
Rejestracja: 18 kwie 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 42 times
Been thanked: 23 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: VanHezz » 2022-02-27, 20:29

Marek_Piotrowski pisze: 2022-02-27, 11:46 Oczywiście - wszystko co Chrystusowe w ich postępowaniu jest cenne. Bowiem fakt, iż zbawionym można być tylko poprzez Kościół nie oznacza, iż poza granicami tego Kościoła (a zwłaszcza w sytuacji niepełnego uczestnictwa w Nim) nie jest szafowana Łaska.
Poza kościołem [katolickim], mówisz, może być szafowana łaska. Zatem i łaska zbawienia. Z tego wynika, że każdy ochrzczony, choćby protestant, może zostać zbawiony, mimo że nie jest katolikiem; ale to już zależy od łaski i w sumie nie powinno nas to zajmować. Podobnie wszyscy, którzy nigdy nie słyszeli o Chrystusie albo nawet świadomi ateiści mogą zostać zbawieni, a czemuż by nie. Przynajmniej tak mi się wydaję. Nie wiem, czy się z tym zgadzasz.
Tym bardziej, że chyba nikt nie rozmawia z innymi na zasadzie "Ty odstępco, słuchaj, podaj mi sól"


:)) Racja.

Dodano po 2 godzinach 16 minutach 33 sekundach:
Rozmawiałem kiedyś (na ich forum) z przedstawicielami "bardzo charyzmatycznego" warszawskiego zboru, utworzonego parę lat temu przez byłego uczestnika Odnowy w Duchu Świętym. Rozmowa zeszła na ekumenię. Jeden z moich rozmówców oświadczył:
"(…) z Rzymem nie bawimy się w ekumenię, lecz oddzielamy się i obmywamy z jego obrzydliwości".
Jakież było moje zdziwienie, kiedy w dalszej części rozmowy inna jej uczestniczka poczęła się chwalić, iż proboszcz z jej miejscowości udostępnia im salę, by mogli w niej głosić i ewangelizować katolików.
Spytałem, czy ów proboszcz wie, że "nie bawicie się w ekumenię", lecz postrzegacie katolicyzm jako obrzydliwość i stanowczo się od niego odcinacie. „Nie" – odpowiedziała – „Nie powiem księdzu czegoś takiego (...) Bóg posłał nas jak owce między wilki. Trzeba postępować mądrze ku ogólnemu dobru ludzi."
Ich nienawiść i wstręt do kościoła katolickiego jasno pokazuje, że to oni są wilkami, a nie my. Miałem podobnie w rozmowach z ludźmi z kościoła chwały. Dużo w nich jadu.
Przekujcie lemiesze wasze na miecze,
a sierpy wasze na oszczepy;
kto słaby, niech powie: «Jestem bohaterem».

Jl 4, 10

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-02-28, 08:48

VanHezz pisze: 2022-02-27, 22:46
Marek_Piotrowski pisze: 2022-02-27, 11:46 Oczywiście - wszystko co Chrystusowe w ich postępowaniu jest cenne. Bowiem fakt, iż zbawionym można być tylko poprzez Kościół nie oznacza, iż poza granicami tego Kościoła (a zwłaszcza w sytuacji niepełnego uczestnictwa w Nim) nie jest szafowana Łaska.
Poza kościołem [katolickim], mówisz, może być szafowana łaska. Zatem i łaska zbawienia. Z tego wynika, że każdy ochrzczony, choćby protestant, może zostać zbawiony, mimo że nie jest katolikiem; ale to już zależy od łaski i w sumie nie powinno nas to zajmować. Podobnie wszyscy, którzy nigdy nie słyszeli o Chrystusie albo nawet świadomi ateiści mogą zostać zbawieni, a czemuż by nie. Przynajmniej tak mi się wydaję. Nie wiem, czy się z tym zgadzasz.
Tak, choć to jest bardziej skomplikowane.
"Poza Kościołem nie ma zbawienia" - to nadal obowiązuje. Nie ma zbawienia, którego Bóg by nie szafował poprzez Kosciół.
Tyle, że dziś mamy świadomość, że poza "formalnym" uczestnictwem w Kościele, są przypadki , gdy ktoś w Nim formalnie nie jest z powodu niezawinionego (w kazdym razie nie zawinionego głęboko) błędu.
Przykłady są banalne
  • Trudno winić człowieka, który nie słyszał o Chrystusie, że nie został chrześcijaninem. Co prawda, takich osób jest już dziś na świecie niewiele.
  • Trudno winić człowieka, wychowanego w innej wierze, być może zniechęcanego do chrześcijaństwa od dziecka nieprzyjaznymi ocenami, że nie został chrześcijaninem. Podobnie trudno mieć pretensję do człowieka, który nie został katolikiem, gdyż wychował się w środowisku innego wyznania chrześcijańskiego, gdzie przekazywano mu jedynie negatywne (i niekoniecznie prawdziwe) informacje na temat chrześcijaństwa. Takich ludzi jest bardzo wielu
  • Trudno winić człowieka, który został zgorszony i zniechęcony do chrześcijaństwa przez zachowanie niektórych katolików. Pomyślmy: czy jeśli ktoś taki słyszy informacje o molestowaniu seksualnym dzieci przez jakiegoś księdza, czy nie jest naturalne, iż nie chce mieć nic wspólnego z głoszoną przez niego wiarą? I dzieje się tak, choćby taki ksiądz był jeden na tysiące, a pozostali (jak to się przecież dzieje w Kościele) zakładali i prowadzili Domy Samotnej Matki, hospicja, domy opieki i przytułki. Nie bądźmy zresztą spokojni: do wiary zniechęcić mogą nie tylko wielkie afery – dostatecznym antyświadectwem może być pobożna sąsiadka, biegająca na wszystkie nabożeństwa, a niemiła i niezyczliwa dla otoczenia czy niekoleżeński i opryskliwy kolega w pracy.
Święty Paweł pisał:
„Ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz. Głosisz, że nie wolno kraść, a kradniesz? Mówiąc, że nie wolno cudzołożyć, cudzołożysz? Który brzydzisz się bożkami, okradasz świątynię? Ty, który chlubisz się Prawem, przez przekraczanie Prawa znieważasz Boga. Z waszej to bowiem przyczyny - zgodnie z tym, co jest napisane - poganie bluźnią imieniu Boga."/Rz 2,21-24 BT5/

Chrystus zdaje się surowiej oceniać gorszycieli, niż zgorszonego grzesznika:
„Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!"/Łk 17,1-2 BT5/

Pius IX w encyklice Quanto conficiamur moerore pokazuje obie strony tej Prawdy: zarówno nadzieję Kościoła na zbawienie niewierzących trwających w niezawinionym błędzie jak i fakt zbawienia jedynie w Kościele:
„Ponownie należy przypomnieć i zganić bardzo ciężki błąd, w którym nieszczęśliwie tkwią niektórzy katolicy; sądzą oni, że ludzie żyjący w błędach, poza prawdziwą wiarą i katolicką jednością mogą dojść do życia wiecznego. Sprzeciwia się to zaś jak najbardziej nauce katolickiej.
Wiadomo jest Nam i wam, że ci, którzy cierpią z powodu nie dającej się pokonać niewiedzy co do naszej najświętszej religii i którzy gorliwie przestrzegają prawa naturalnego i jego nakazów wpisanych przez Boga w serca wszystkich oraz gotowi służyć Bogu prowadzą życie szlachetne i uczciwe, mogą mocą Bożego światła i łaski osiągnąć życie wieczne. Bóg, który przenika, bada i zna całkowicie umysły, dusze, myśli i zachowania wszystkich, w swej najwyższej dobroci i łaskawości nie chce bynajmniej, aby doznawał wiecznych mąk ten, kto nie zaciąga dobrowolnej winy.”


Dlatego papież wyraża pragnienie „aby te wspólne prośby z wielką miłością przechodziły w pomoc tym także, którzy albo nie są jeszcze dość oświeceni prawdami Ewangelii albo nie weszli dotąd do bezpiecznej owczarni Kościoła św., lub też przez nieszczęsne rozterki religijne są odłączeni od Nas.”
Papież nie odmawia im szansy na zbawienie, ale nawołuje do modlitw by wydobyli się z tego stanu „w którym o wieczne zbawienie własnej duszy spokojni być nie mogą” i że chociaż „nieświadomym jakimś pragnieniem i życzeniem kierowaliby się ku Mistycznym Ciału Zbawiciela, tracą tyle i tak wielkich łask niebieskich i pomocy, które uzyskać można tylko w Kościele Katolickim”.


Dodam, że możliwość zbawienia tzw ludzi dobrej woli (w tym braci odłączonych) w zasadzie nie ma za bardzo wsparcia w Piśmie: jest wnioskiem bardziej teologicznym niż egzegetycznym.

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: Jozek » 2022-02-28, 12:31

Wszelkie nauczania, ktore sa wykonywane chocby w najmniejszym stopniu wbrew temu czego sie naucza, nie sa nauczaniem poprzez ktore ktokolwiek pozna Chrystusa.
Mysle ze na dzien dzisiejszy pewnie wiecej niz polowa Katolikow nie poznala Chrystusa i Dobrej Nowiny, choc niemal na codzien o Nim slysza, czy to w kosciele, czy poza nim.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Ekumenizm - czy powinien mieć granice?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-02-28, 12:34

Obawiam się, że z poznaniem Chrystusa i dobrej nowiny przez każdego jest tak, jak z rozumem...

ODPOWIEDZ